Ciepły i pochmurny.
Śpiące wiosenne kwiatki.
Statyczne koty.
FOSSIL!
Coooo?
A może by tak…
Eeeech… MAŁY…
I nagle słońce, i wszystko zdaje się tańczyć.
Kapelusiki śnieżyc, wiatraczki przebiśniegów.
Krople światła, złote plamki, szafranowe znamiona.
Kocuchy w kolorze ściółki ożywione. Wycierają futra o ciepłe liście i ziemię. Wbijają w nią pazurki. Nadstawiają policzki do głaskania.
Kocioludzkie przymierze.
Agutka to kokietka.
Ejjjj… gdzie poszedłeś?
Foch. Foss.
Albo nie.
Punia. Punia ma swoje rozkminy i zadania, ale to jej nie chroni.
Mucha.
Nic.
Polar. Polar jest niewzuszona w poszukiwaniu postumentów dla swojej osoby.
Zagadka: który kot woli grzać tyłek w domku, zamiast na słonku, i nie ma go na fotkach?
Ogród jeszcze zimozielony, szarozielony, gęsty od pędów i badyli łapiących ostrość.
Tak było w ciepły dzień, do południa pochmurny, od południa słoneczny. Kwiaty mówią, że jakiś czas temu. I tak właśnie jest. Tydzień temu. Teraz zieleń już zupełnie inna, kwiaty inne...
Drzewa dla Natury- porażka techniczna.
Podwórka rewitalizacja- nic z tego, i może dobrze, bo nie trzeba będzie się wstydzić.
Sprzątanie parków- niestety, i pewnie dlatego, że mamy inne pojęcie o sprzątaniu.
Nasadzenia irgi przy ulicy- za drogo.
Renowacja boiska- chgw.
Dwa prywatne projekty- bez szans, brak kasy po budowie.
Shit happens. Po całości, i nie mówię tylko o pracy.
No to jeszcze przekażę 5 wyróżnień dla:
z uzasadnieniem: jeszcze ode mnie nie dostali, a lubię ich i mam nadzieję, że przyjmą;-)
Pozdrówka, Megi.