niedziela, 29 lipca 2012

W Krainie Ptasich Piór.

Specyficzna ta Kraina leży w Danii. Nadal. W końcu nie pojechałam tam plażować, tylko szukać Dzikiej Dziczy.
Są tam bowiem miejsca, gdzie las nie ma prawa rosnąć, gnieciony śniegiem, zginany wiatrem, zasypywany piaskiem, zabierany przez morze. I to mimo ustawicznego sadzenia gęstych ochronnych pasów sosen i świerków kłujących, które wyglądają jak nie one, nieswojo i nie na miejscu.



Słynny biały, drobny piasek duńskich wydm przesypuje się, wiatr przewiewa go w stronę obu mórz, odsłania korzenie drzew, szkieletuje pnie i zostawia nagą, twardą, jałową skałę.
Na powierzchni której zbierają się kałuże i jeziorka wody opadowej, ubogiej w składniki pokarmowe.



Które nieśmiało zasiedlają rośliny, tworząc dziwne zbiorowiska, złożone z pionierskich gatunków.
 (turzyce, sity, wierzby)


 (murawa z komonicą i jasieńcem)


 (wąkrota zwyczajna, Hydrocotyle vulgaris- nie wiedziałam, że ostatnio należy do araliowatych!)
 (jakiś mech, puszki zarodnionośne)
 (rosiczka okrągłolistna, Drosera rotundifolia)


(rosiczka pośrednia, Drosera intermedia)
Z czasem z ich obumarłych szczątków, podlewanych deszczem, tworzą się pokłady torfu, będące podłożem dla roślin bardziej wymagających.


Jeziorka stopniowo zarastają.





 (to zarasta bobrkiem trójlistkowym, Menyanthes trifoliata)





Po kolei teren zasiedlają turzyce, wełnianki wąskolistne, wierzby, sosny. Do czasu.














Kolejnym etapem sukcesji zarastających jeziorek jest tworzenie się wrzosowisk.




 (w tych zdjęciach widać całe niezwykłe, zimne, ostre światło Skagen)

 (wrzosiec bagienny, Erica tetralix)
 (bażyna czarna, Empetrum nigrum. U nas rośnie na torfowiskach, myślę, że to, że utrzymuje się na wydmach i okresowo przesuszonych wrzosowiskach wynika z częstych opadów i wysokiej wilgotności powietrza.)

 (jakiś Orchis, zapewne)

 (gnidosz, Pedicularis... błotny?)

(jasieniec piaskowy, Jasione montana)
Wydmuchrzyca i róża pomarszczona kolonizują uspokojone na chwilę wydmy, a kostrzewy nadają im różową barwę.









Może i wyrósłby tu las... ale nie ma czasu, bo piasek zacznie się znowu przesypywać, przykryje warstwę torfu, z której morze odgryzie kolejne kęsy.




Krajobraz tych torfowisk i wrzosowisk jest... piękny jest. Dziki, pierwotny, jakby to lodowiec odszedł przed chwilą, a nie biały, miękki piasek. Prowadzi wzrok w nieskończoność. Uwodzi śpiewem skowronków i zawodzeniem czajek- kojarzymy te ptaki z polami, ale przecież to właśnie takie pierwotnie bezleśne przestrzenie były ich pierwszym domem.





 (jest nawet SŁOŃCE POBOCZNE, jak u Leptir)
I tytułowe ptasie pióra, wełnianki wąskolistne, jak pierze rozrzucone wszędzie... stały się tematem numer jeden.



















Proszę wybaczyć tę monotonię. Zauroczyłam się.
Teraz nawet Aneta przekona się, że warto jechać nad morze:-)
A cywilizacja... tużtuż.


I może o niej trochę następnym razem.
Pozdrówka, Megi.
Aha. Przedstawiony scenariusz wydarzeń to tzw. "wiedza intuicyjna", niepoparta źródłami. Po prostu tak to sobie wykminiłam;-)