piątek, 27 września 2013

Festiwal Blogerów...

... rozpoczął się w zeszłą sobotę spotkaniem w Moherii.
Wszystko się zgrało i udało idealnie, przyjazd Naszej Polany i ONego jak raz na obiad (w barze kibicowskim;-p), stawienie się kyji z Jagodą, florysztuki z Natalią i Kacprem oraz Inkwizycji z Padre.
Czyli, proszpaństwa, spotkaniem pięciu Blogiń i licznych Bezblogowców.
Było hucznie, dziękuję wam!
(Bloginie znam pozablogowo, nie mam więc pierwszych wrażeń. Ale jednakowoż- chce się nam spotykać, czyli.)
 (TP robił zdjęcia)
kyja i flo z Natalką i Kacprem
kyja nasza śliczna
mama flo i córka Natalka, takie różne i takie podobne
Polanka i ON, co za monidło
Polanka z Jagódką;-)
i- uwaga, uwaga, premiera!!!- Inkwi!!!
O czym rozmawialiśmy?
O tym, o czym nie piszemy na blogach;-)
takie ładne cosie dostałam
i takie- wyrobu Ady:-)))
Piekności ceramiczne i STARANNIE wydekupażowane roboty pań Inkwi i Ady będziecie mogli nabyć na straganie w Jelonce, w najbliższą niedzielę, na Jarmarku Staroci i Osobliwości.
No nie mogę tam być, nie mogę.
 Koty miały być miziane, ale szybko zrezygnowały.
Ledwo wypoczęły po imprezie
widzicie? brak nalewy.
a już jedliśmy śniadanie. We wtorek.
A CO się wydarzyło między sobotą a wtorkiem?
Między innymi odwiedziliśmy basika, co też można zaliczyć do atrakcji Festiwalu.
Bo ogród ogrodem, ale spotkanie inspirujące indid, a znajomość cenna i rozwojowa, w kierunku rowerów, Baryczy, Łużyc, kijków i odkłaczania;-)))
Zaplanowawszy (Polanka, ON, VegAnka, ja) wycieczkę w kierunku Rogatej Owczarni, nie mogliśmy pominąć naszej polany, czyli  Łąki, blisko Owczarni położonej.
Może ja nawet nie powinnam pisać, GDZIE, bo...
 bo!
no!!!
A poza tym:
resztki wierzby stały się domem owadów i jaszczurek
Marlena opowiadała o Naszej Polanie
i patrzyli w tę samą stronę:-)))
Nie zebraliśmy wszystkich grzybów
ani jabłek.
Ale wypiliśmy kawę.
A w naszym dębie żyją pachnice i koziorogi:-)))
wystąpić o status pomnika?
 Zainspirowani przelotem białych czapli, wpadliśmy nad Staw Grabownica.
 No i były, były, były.
Razem z czaplami siwymi, mewami pospolitymi, kaczkami krzyżówkami, łyskami i jakimiś siewkowcami.
są jak dinozaury:-)))
siwa, biała, siwa, siwa...
 A na łasze hen daleko wylukaliśmy siedem bielików.
Jeden zerwał się, budząc poruszenie wśród wszystkich ptaków.
Ale kiedy usiadł między nimi, poczuły się bezpieczne.
Bielik, bielik, uwierzycie?
musicie;-)
za to na pewno nie uwierzycie w zimorodka, metaliczną kulkę nad kanałem.
Bo nie ma zdjęcia, za szybki i za nagły.
***
Zgodnie z przewidywaniami Pacjan z Barcelony mieszka sobie pięknie.
rytualna wymiana darów;-)
bardzo mi się podobają te podkasane laski (dżefka znaczy;-p)
oraz grafiki te mi się podobają, i widoki z okien
a takoż dynia ceramiczna i konfitura z cebuli
 Mieszka z kotami!!!
 Z gęśmi!!! (i zielononóżkami).
 Z Tymkiem the psem!!! (i komodorami, też psami)
 I ovisy rogate z nią mieszkają!!!
Prawie wegańskie ovisy, które mleko mają dla swych dzieci jedynie, żyją swoim życiem w podskubanych laskach, w zimie hodują wełnę, w lecie są strzyżone i więcej nikt nic od nich nie wymaga.
Ustaliłyśmy z Pacjanem/Owcą, że życia równoległe prowadzimy, znajomych wspólnych mamy od zawsze. I pewnie się te życia nasze jeszcze skrzyżują, bo ja tę Owcę/Pacjana podziwiam za to, co robi i jak to robi.
(jeżeli nie wiecie, co, a nie czytacie jej bloga, to łatwo wyguglać, i dużo tego jest).
No.
***
W środę też zjedliśmy śniadanie;-)))
a później pojechaliśmy do Inkwizycji
gdzie
chodziliśmy po lesie, zgubiłyśmy tam ONego
jedliśmy różne dobre rzeczy
a Festiwal Blogerów zakończył się równie hucznie, jak się zaczął.
Nie pokażę wam, jak, bo ZAPOMNIAŁAM APARATU. BMI.
(JA! ZAPOMNIAŁAM APARATU! musiałam być zajarana)
ale może to i dobrze;-)))
***
a to dopiero środa była.
Wszyscy rozeszli się do swych prac, skończyły się wakacje.
Ale tydzień trwa, jutro wyjazd, o którym napiszę. Też.
Teraz sobie wspominam, kota tulam, śpię.
Pozdrówka, Megi.
PS. tylko mi się nie urażać za zdjęcia, hę? piękne z nas Bloginie, co się będziemy krygować.