sobota, 31 maja 2014

nieobecność/obecność.

Jak mnie tutaj nie ma, to gdzieś jestem.
Jestem, jestem,
W butkach.
W łazience.
(robinie pięknie kwitły tego roku. Osypują się z deszczem, przyklejają kwiatki do liści i poduszek. Robinie usychające, zastępowane przez klony i lipy.)
W dziennym.
(za oknem, pod czerwonym bukiem kwitł tamaryszek)
(cudnie kwitł współcześnie z tawułą)
Na kawie.
(w Białej Lokomotywie)
(Nowa Ruda. Czerwony piaskowiec.)
Na trawie.
(bluszczyk kurdybanek)
(kuzyn Art robi zdjęcia mnie, a ja robię stokrotkom)
(i jemu)
W samochodzie.
Przełamując sosny.
(w połowie maja przełamuje się główny przyrost o połowę, dla zagęszczenia krzewu i ograniczenia tempa wzrostu)
Bawiąc się z Puchowym Kotkiem.
(Puchowy oczywiście nie mój, tylko domasławski)
I z kotkiem Fossowym.
(kot Fossowy jest zabawowy pod warunkiem, że nadrzewny)
Bywam na wernisażu.
(Kasi Nowak i Krzyśka Kłapkowskiego- a dzisiaj spotkanie ze sztuką w Kryształowicach...)
I na zakończeniu kursu ogrodowego.
(takie motto jednej z prac)
Jestem w kuchni, i nie jestem tam sama.
(teraz też, teraz też
dookoła krąży jeż)
(surrealistyczny jeż)
(lubię w jeżu to przejście z futerka w kolce. Jak pancernik.)
(a tego nie lubię- wsadzania łapek w puszkę i roznoszenia po całym domku)
Jestem w ogrodzie.
(jedni pracują)
(inni czilują)
Jestem w parku.
(gdzie potężny białodrzew)
(kiedy to było)
Jestem w nocy.
 Jestem, całkiem sporo jestem.
Zakorzeniona w codzienności, teraźniejszości, jak to współcześnie powiadają.
***
Teraźniejszość zmienia się w inną teraźniejszość z dłuższym dniem, deszczem, burzą, upałem, zakwitaniem, przekwitaniem.
Rośliny są w tym ważne, wyznaczają chwilę.
(w związku z takim życiem
właściwie nie mam wspomnień, nie pamiętam treści książek i filmów, historie z mojego życia opowiadają mi inni
- z ostatnich lat to mogę sobie poczytać na blogu-
ale mam poczucie nieadekwatności jesiennych tulipanów, hiacyntów bożonarodzeniowych, złocieni w bukietach wiosną)
Rośliny są ważne,
(nie tylko ja tak uważam- zacytuję Dodo z dziś:
"dzisiejsze ważne newsy:
- akacje (tak, wiem, robinie ) przekwitają
- czarne bzy w pełni rozkwitu
- zaczynają szaleć jaśminy (poza tymi, które dziś znowu troglodyci przycięli w okolicy do łysych patyków na wysokość metra-dwóch od ziemi)
reszta jest albo nieprzyjemna albo mało ważna albo jedno i drugie")
zatem
fragmentaryczne sprawozdanie fenologiczne z Moherii i okolic.
***
Liście straciły już tę wiosenność.
(grujecznik japoński)
(buk 'Dawyck Gold', moja ulubiona zieleń)
(i nasz buk teoretycznie czerwonolistny)
Trzmielina brodawkowana kwitła subtelnie.
 Azalie za to dość krzykliwie. Ale im to pasuje.
 Gdzieś zginęły mi zdjęcia kwitnącej neilli chińskiej, musiałam to naprawić.
 To ładny, luźny, bezproblemowy krzew.
 W O posadziliśmy, jakieś kilkanaście lat temu, magnolię parasolowatą.
(pąk)
(kwiaty ma już bardzo wysoko)
(pokrój i liście)
 Takoż posadziliśmy głogownika kosmatego.
(piękne drzewko, czerwone owoce, jesienne wybarwienie)
 Zakwitły wczesnoletnie kwiaty.
(chabry górskie)
(wieczernik damski)
(marzanka wonna)
(dziewanna fioletowa. Nasiona przywieźliśmy lata temu ze Wschodu, od tej pory co roku się nasiewa na piasku. Ma takie pakieciki- pięciokąciki pąków:>)
I krzewy.
(kolkwicja chińska)
(krzewuszki. Wszystkie szlaki na ślimaki.) 
(dereń kousa, wypasiony na popłuczynach z kuwety;>)
(suchodrzew Maacka)
 Przede wszystkim zakwitł styrak japoński, wyraźnie w stronę sąsiadów.
(może i lepiej by wyglądał jako soliter na trawniku, i zdjęcie by się dało zrobić...)
 Jak on mnie cieszy, no naprawdę.
(w słońcu trochę słabo?)
 I co on robi? pachnie. Słodkim, ciężkim, liliowym, tropikalnym zapachem.
Szczególnie w nocy.
 Ale i tak najbardziej, najbardziej
cieszy mnie czarny bez.
Odmianowe sczezły, za to dziki wybujał i pachnie porzeczkowo.
I jeszcze jestem w pracy,
robiąc coś z cyklu Wielkie Projekty.
(jedna mapa ma 2,5 m długości).
 W zasadzie założenie jest jedno: nie spieprzyć tego, co jest.
 Prawdaż?
Gdybym opublikowała wczoraj, to bym napisała: dobranocki
ciemki na ocki
ale w tej sytuacji powiem-
pozdrówki, Megi.