Nieuległe Słońce (co drugi dzień) pomagało w ignorowaniu krótkości dnia.
Rosplenica. Zdjęcie jeszcze listopadowe. |
Hortensja bukietowa 'Kyushu'. |
Zagadkowy krzew- nie spodziewałam się, że ma taki walor ozdobny. |
Nie nasz, chociaż ktoś podobny przewinął się przez Moherię. |
Mikrobiota syberyjska- jeżeli dobrze rośnie, to jest prześwietną okrywówką. Tu: żyzna, stale wilgotna gleba, cień przez pół dnia (ale może być też pełne słońce). |
Śnieguliczka Chenaulta 'Hancock'- najlepsza okrywówka zawsze i wszędzie. |
Suchodrzew chiński- dziwnie ładny. |
Kolejny zagadkowy krzew o nieoczywistym walorze ozdobnym 😑 |
Jeżeli myślicie, że na przełomie jesieni i zimy nie ma w ogrodach nic do zrobienia, to pozostajecie w błędzie. Polerujecie saperki, zamawiacie nasiona, herbatę pijecie, a tyyyle rzeczy samo się nie zrobi...
(poniższą część ilustrują także zdjęcia Roberta, Angie i Ali, na tyle różne od moich, że nie muszę podpisywać każdego😏 niestety ściąganie ich z fb zabija jakość, ale nie będę czekać na oryginały😀)
Można ciąć.
Praktycznie wszystko, czego nie pocięliśmy "w terminie" z wyjątkiem krzewów kwitnących wiosną (jeżeli wolimy kwitnącą, acz zaniedbaną forsycję, powinniśmy zaczekać, aż przekwitnie i ani chwili dłużej). Zaletą zimowego cięcia jest to, że w bezlistnych drzewach wszystko doskonale widać i urobek jest lżejszy😊 Prac nie powinniśmy prowadzić w dni z mrozem poniżej 5°C (bo gałęzie kruszeją i się łamią) i deszczowe (bo ślisko).
Ten oliwnik tam z tyłu to już pocięty, zmniejszony i prześwietlony bez skracania konarów- gałęzie głównie z niego... |
Zanim się to zmiele na zrębki, które pójdą na kompost, robi się bukiety. Dużo bukietów, wianków i stroików.
Stroiki i wianki- bardzo lubię fakt, że powstają z tego, co znajdujemy w ogrodach. Tak się składa, że większość klientów lubi mieć ubrane donice, z których zniknęły sezonowe kwiaty, ale nie podrzucają nam bombek, lampek czy coś. Dokładamy więc konopne sznurki, taśmę jutową, pracę zdolnych Dziewczyn- Ali, Angie, Wiktorii i Agnieszki- i wuala.
To jest na łosiedlu😀 |
Sadzenie- w naszych klimatach zimozielone liściaste sadzimy do końca września (albo i nie... różaneczniki posadzone w Izerii pod koniec października zeszłego roku przezimowały i mają się świetnie), iglaste- do końca października, pozostałe- dopóki ziemia nie jest zamarznięta.
Cebulkowanie- możemy sadzić cebulki, dopóki ziemia nie jest zamarznięta (w Obernigk jeszcze nieposadzone np.😊). Najwyżej zakwitną nieco później (czyż nie fajnie cieszyć się narcyzami, kiedy u sąsiadów już przekwitły?)
Jesienne porządki w ogrodach polegają na drobnym cięciu, głównie tego, co już brzydko wygląda (funkie, liliowce, kosaćce, długie pędy róż...) i, a jakże, na sprzątaniu liści.
Prawdziwy kłopot z liśćmi polega na tłumaczeniu w kółko wszystkim i każdemu z osobna, że powinny zostać tam, gdzie spadły. Otulają wtedy rośliny zimową kołderką, pozwalają przetrwać bezkręgowcom (a w konsekwencji ptakom), do wiosny część rozłoży się na tyle, że nie będą wyglądać rażąco i można będzie je pozostawić aż do całkowitego rozłożenia, co wzbogaci glebę w próchnicę. A próchnica, wiadomo, tworzy kompleks sorpcyjny gleby, poprawiając jej żyzność, pojemność wodną i przepuszczalność.
Liście powinniśmy sprzątać z trawnika i iglaków (nie lubio, jak coś na nich gnije, mogą chorować, a trawy- wypadać) oraz nawierzchni (bo śliskie).
Są jednak ogrody, nad których właścicielami dopiero pracujemy😔 i na razie zbieramy liście do przykrywania sadzonek lub na nasz wypasiony, pyszny kompost🎇
Posprzątane ogrody wchodzą w zimę niezwykle przystojne, oszczędza to sporo pracy wiosną, kiedy czasu jest za mało na wszystko.Okrywanie na zimę to nieco podejrzany temat. Od kilku lat zimy są tak łagodne, że nie ma potrzeby okrywania większości roślin. Z drugiej strony- nigdy nie wiadomo, jak będzie. Z trzeciej- to nie niska temperatura, ale czynnik czasu i trudna końcówka zimy (susza fizjologiczna spowodowana niedostępnością wody w zamarzniętej glebie przy dużej dobowej amplitudzie temperatur, niskiej wilgotności powietrza, wiatrach i braku śniegu) weryfikuje w naszych okolicach liściaste zimozielone.
Na wszelki wypadek okrywamy więc kopczykami z kompostu (lub substratu torfowego, na szczęście już rzadko, bo kompostu mamy wystarczająco dużo) korzenie wszystkich hortensji, budlei, kalin, dereni kousa, róż, magnolii, hibiskusów, głogowników, stewarcji, styraków, kariopterysów, a laurowiśnie, różaneczniki, ogniki, hortensje ogrodowe, róże sztamowe często osłaniamy włókniną. Chociaż to oczywiście trochę śmieszne- osłaniać to, co ma zdobić zimą😖
Kopczykowanie świeżo posadzonych hortensji. |
Włókninę spinamy zszywkami. |
Jukki ładnie wyglądają z liśćmi związanymi kokardką z jutowej taśmy. |
Bambusy w donicach dostały osłony ze słomy po całości. |
Niekoszone od roku, zarośnięte nawłocią i trzcinnikiem. |
Sprzęt daje radę. |
Po robocie. |
No i kto by pomyślał, że jednym z zajęć późnej jesieni będzie zakładanie trawnika😜
Tych i podobnych prac wystarczy nam jeszcze na długo, jeżeli tylko pogoda pozwoli. Zima nie jest w ogrodach martwym sezonem. Ogrodnik wciąż to robi, bo jeść musi, nie tylko katalogi przeglądać.
Czyżby udało mi się wzbudzić w was poczucie winy (lub ulgi, że nie tylko was świerzbią sekatory) na tyle duże, że jutro porzucicie pierogi na rzecz rabatek?
I my robimy sobie świąteczną przerwę.
Przerwy i podsumowania są ważne- pozwalają zatęsknić (za chwilę będziemy snuć się z nostalgią w oczekiwaniu na marzec, kiedy to żadna pogoda nie jest zła) i uświadomić sobie, że UMIEMY W TO i, w danych niełatwych warunkach, robimy dobrą robotę.
Często słyszę i czytam tam i siam narzekania, jak to się nie da. Jak chciałoby się, ale się nie da... nie używać chemii, plastiku, hektarów bruku, kwitnących roślin, kolców przeciw ptakom, torfu, farbowanego mchu. Jacy to my, projektanci i ogrodnicy, jesteśmy fajni, a klienci nas nie rozumiejo. Tego rodzaju teksty to klasyczne przekonywanie przekonanych, pisanie dla wąskiego grona afirmujących znajomych i zaklinanie rzeczywistości.
Otóż da się, z powodzeniem się da. Trzeba co prawda mieć oparcie w systemie wartości, przydaje się spójna wizja rzeczywistości i podstawowa orientacja w mechanizmach rządzących konsumpcją. Każdy umie to wymyślić, prawdopodobnie każdy- przekonująco przedstawić. Dlatego nie kupuję tej lamentującej narracji, rozdwojeń jaźni pod hasłem "nie chciałbym, ale muszę" i dysonansów poznawczych.
Robimy swoje, nasz Dream Team- pracujemy w tak fajnej ekipie, że jest za kim tęsknić😍
Ogrodnicy- pejzażyści pozdrawiają i życzą dobrych świąt! |
- robić swoje to zdecydowanie za mało,
- mam marzenie. Żyć przez miesiąc gdzie indziej i inaczej.
- nie podsumowałam złego roku dla przyrody i ostatniej złej zmiany dla drzew. Nie łudzę się, że zrobię to kompletnie i dobrze, ale może spróbuję... w każdym razie proszę link. I nie mówcie mi, że chodzi o usuwanie drzew z własnego ogródka.
Wiecie, że ma się ku wiośnie? Że Słońce codziennie będzie z nami dłużej?
Pozdrówka, Megi.
PS. Koty nie życzyły wesołych świąt, może przed nowym rokiem je namówię.
I jeszcze można zgadnąć zagatki.