Ale to było rano.
Foss od rana spał spał spał, aż mnie to zaniepokoiło, a że był ciepły, nieruchliwy i nie jadł, zaniosłam zwierzątko do weta. No i miał 40 stopni, częściowo zajęte płuco i masakra. Opowiedziałam Kminkową historię, żeby nie było. Wet orzekł, że jednak wredny wirus to, i na Kminka za silny się okazał, może podobno uszkadzać zastawki serca albo ujawniać sercowe wady wrodzone. I że dobrze, że od razu przyszłam. Ale przecież z Kmineckim też byłam od razu? Powiedział, że mógł chorować bezobjawowo, skoro pierwszym zauważonym przez nas symptomem był taki bakteryjny katar.
I co?
Wszystko się powtarza: spadek temperatury, wychłodzenie, niejedzenie.
Trzymajcie kciuki za Fossa i za mnie, bo nie wiem, co będzie, jak...
Przypomniało mi się: jakieś dwa tygodnie temu Puszek był chory, kichał, lało mu się z oczu. I małe chłopaki miały wtedy zaczerwienione dziąsła, co wskazuje na infekcję. No i się wykluło...
I co ja mogę zrobić? Znowu nic.
Bardzo bardzo dziękuję za dobre słowa. Nic mi od tego nie lepiej. Ale jednocześnie dobrze mi poczuć wasze zaangażowanie.
Nie, to na pewno nie białaczka... za szybko się to dzieje... już prędzej panleukopenia, ale podobno nie...
Magda tak pięknie napisała o związku kota i kobiety, że przypomniało mi to bajeczkę "O kocie, który chadzał własnymi drogami"... Pamiętacie?
..."Słuchaj, Kochanie, i dobrze uważaj, bo to, co ci chcę opowiedzieć, działo
się przed bardzo dawnymi laty, kiedy zwierzęta obecnie oswojone żyły jeszcze
w stanie dzikim. Dziki był Pies i dziki był Koń, i dzika była Krowa, i dzika
była Owca, i dzika była Świnia - tak dzika, jak tylko zwierzę dzikim być
potrafi. I wszystkie te dzikie zwierzęta chodziły po Wilgotnych, Dzikich
Lasach, samotnymi, dzikimi ścieżynami. Ale najdzikszy ze wszystkich dzikich
zwierząt był Kot. Sam zawsze chadzał własnymi drogami i było mu wszystko
jedno kędy"...
..."Nazajutrz Kot ukrył się, jak zwykle, i czekał, czy znów jakieś dzikie
zwierzę nie pójdzie do Jaskini; nikt się jednak nie ruszył z Wilgotnych,
Dzikich Lasów. Wówczas Kot sam się udał do Jaskini i zobaczył, jak Kobieta
doiła Krowę, i poczuł przyjemne ciepło bijące od ogniska i zapach ciepłego
mleka.
I spytał:
- O moja Nieprzyjaciółko i Żono mego Nieprzyjaciela, powiedz, dokąd poszła
Dzika Krowa?
A Kobieta zaśmiała się i rzekła:
- Dzika Istoto z Dzikich Lasów, wracaj, skąd przyszłaś, bo zaplotłam już
warkocze i odrzuciłam kość czarnoksięską, i nie potrzeba już więcej
przyjaciół ni sług w naszej Jaskini!"...
..."Wówczas Kot począł udawać, jakoby był szczerze zmartwiony, i rzekł:
- Więc nigdy nie będzie mi wolno przyjść do waszej Jaskini? I nigdy nie
będzie mi wolno siedzieć przy ciepłym ognisku? I nigdy nie będę pił białego,
ciepłego mleka? Jesteś taka mądra i piękna, że nie powinnaś być okrutną
nawet dla Kota.
A Kobieta odparła:
- Wiedziałam, że jestem mądra, ale nie wiedziałam, że jestem piękna. A za
to, żeś mi o tym powiedział, zrobię z tobą układ następujący: Jeśli
kiedykolwiek powiem chociażby jedno słowo na twoją pochwałę, w tej samej
chwili będzie ci wolno wejść do tej Jaskini.
- A jeśli powiesz dwa słowa? - spytał.
- Nigdy - odparła Kobieta. - Ale gdybym to uczyniła, natenczas wolno ci
będzie usiąść przy ognisku.
- A jeśli powiesz trzy słowa? - spytał Kot.
- Przenigdy - odparła Kobieta. - Ale gdyby się to kiedy stało, natenczas po
wiek wieków będziesz mógł trzy razy dziennie pić białe, ciepłe mleko.
Wówczas Kot wygiął grzbiet i rzekł:
- Dobrze! Niechaj ta zasłona wisząca u wnijścia Jaskini i to ciepłe ognisko,
i te garnki z mlekiem zapamiętają, co mi przyrzekła moja Nieprzyjaciółka i
Żona mego Nieprzyjaciela.
I rzekłszy to, pomknął w stronę Wilgotnych, Dzikich Lasów i przechadzał się
po dzikich ścieżynach, wywijając dzikim ogonem"...
..."Ale Kot także dotrzymuje warunków układu. Łowi myszy i dobry
jest dla Dziecka, dopóki go nie targa za ogon. Ale spełniwszy swe obowiązki,
od czasu do czasu urządza sobie wycieczki, a zwłaszcza podczas jasnych nocy
księżycowych staje się znów Kotem, który zawsze chadza własnymi drogami, i
wszystko mu jedno kędy.
I wówczas pędzi do Wilgotnych, Dzikich Lasów lub wdrapuje się na Wilgotne,
Dzikie Drzewa i Wilgotne, Dzikie Dachy i wywijając dzikim ogonem, biega po
Dzikich, Wilgotnych Ścieżynach"...
Po kim płakałaś, M.? Po kogucie? Po traszce? Wszystko zrozumiem.
Komentarz barashki był wstrząsający. Jak można przejechać małą kicię?
Nie chcę nawet wyobrażać sobie, co spotkało ciężarną kotkę kyji.
A becia-b podarowała mi wyróżnienie, chociaż nawet nie potrafię robić na drutach... haftować też nie za specjalnie... bardzo za nie dziękuję i odezwę się w lepszej rzeczywistości.
Odkryłam w Picnicu funkcję "HDRish". I bawię się bezmyślnie.
Bo co mi pozostało? Czekanie.
Pisałam poprzedni post, a Foss wisiał przyczepiony do mojego przedramienia.
Teraz śpi zawinięty w kocyk.
Nawet niebo w tym listopadzie nie jest tak piękne, jak powinno. Zawsze twierdzę, że w listopadzie jest najpiękniejsze.
A w ogóle to już prawie grudzień.
Foss jakiś podejrzanie chłodny, wezmę go pod swój kocyk.
Termofor może.
Może za bardzo mu tę gorączkę wet zbił? No i mam noc z głowy.
... a dzisiaj już jest następny dzień. Nie było najgorzej. Foss chłodny, smutny, zwieszony i nie je, ale wygląda lepiej, a nie gorzej.
Pozdrówka, Megi.