czwartek, 26 stycznia 2012

poza planem. Wyedytowane.

Jestem próżna i pewna siebie, owszem.
Ale nie mam o sobie zdania niewiadomo jakiego, dumą się nie unoszę, ambicji pozbawionam prawie i pokorę w sobie hoduję. A tu jakiś nieznajomy poświęcił mi całą noc. Naraziłam się. Pisząc w komentarzu do artykułu o trawach to, co tam poniżej cytuję.
No i doczekałam się pierwszego oburzonego, i to jak, łał.
Komentarz pod postem o ogrodowym liftingu:

AnonimowyJan 24, 2012 11:01 AM
W ogrodzie był śmietnik, zrobiłaś jeszcze większy. To, że zrobiło sie słodko to nie znaczy, że ładnie. Wręcz przeciwnie, kiczowato. Trzeba było czyścić, usuwać a pudrować. Reasumując - wiesz, że dobrze nie było tylko chyba nie wiesz, że lepiej nie jest.

Mariusz Surowiński


Komentarz pod dawiendawnym postem o trawach:
  1. AnonimowyJan 24, 2012 01:34 PM
    Jak próbujesz ze mna dyskutować o trawach (facebook -ogrodowisko) to powinnaś mieć chociaż o tych roślinach jakieś pojęcie. Tymczasem nie znasz sie na nich ni w ząb. Na fotce nr 3 nie jest Pennisetum japonicum tylko Pennisetum setaceum 'Rubrum', wg nowszych klasyfikacji Pennisetum x advena. Roślina tak charakterystyczna, że nawet początkujący wielbiciel traw jej nie pomyli z niczym! fotka nr 4 - sam gatunek. Pennisetum japonicum to synonim popularnego Pennisetum alopecuroides, powszechnie sadzonego w ogrodach.
    Proponujesz seslerie... Jakie? 20 cm Sesleria caerulea czy niebieskawą prawie metrową Sesleria nitida? A może zieloną Seslaria tatrae czy kwitnącą latem Sesleria argentea? a może Ci sie pomyliło z Muhlenbergia, nazwa brzmi podobnie... Wszystkie masz pod nosem, w ogrodzie botanicznym we Wrocławiu :(
    trzcinik - łażący Calamagrostis epigejos czy paskowany 'Overdam'. a może zielony Calamagrostis varia? Czy to wszystko tak samo wygląda?
    Proso... Jednoroczne Panicum capillare, czy Panicum virgatum. A może Panicum clandestinum? Jaka odmiana, wysoka? niska?, na jesień czerwona? czy żółtawa? Pewnie nie wiesz o co chodzi...
    Stipa? Jaka? Nie zimująca S tenuisima? czy któraś z krajowych? a może azjatyckich? np. S. ukrainica?
    Nie pisz na tematy na których się nie znasz. Po co robić z siebie publicznie głąba.

    Mariusz Surowiński

    PS
    Zrobiłem sobie print screena z twoimi rewelacjami, umieszczę Cię na trawyforum.eu w rubryce "znawców".
    Ciekaw jestem czy bedzie Cie stać na zostawienie tego wpisu czy go usuniesz? Tak czy inaczej zostanie na moim forum jako pamiątka dla potomnych.
    OdpowiedzUsuń na zawsze
  2. megimoherJan 24, 2012 05:09 PM
    nie dyskutowałam. Napisałam że połowa przestawionych gatunków to TURZYCE (Carex, wełnianka, ponikło, sitowie) i SITOWATE (coś tam). I mimo że napisałeś, że zwyczajowo zaliczane do traw ozdobnych, to taka klasyfikacja jest błędem, w mojej ocenie bardziej zasadniczym i szkodliwym, niż moje uproszczenia (np. to, że na pierwszej fotce z rosplenicami jest Pennisetum alopecuroides-synonim japonicum- var. viridescens, a na drugiej P. alopecuroides). Odpowiadając na pytania: każda sesleria jest ok., użycie konkretnego gatunku zależy od konkretnych potrzeb. Podobnie jak każde proso, trzcinnik czy ostnica, nawet niezimująca. Jak widać w komentarzach, informacje okazały się wystarczające. Może mam mniej wymagających czytelników;-p
    Zadowolony? Wyluzuj. Każda sytuacja nadaje się do wykorzystania, ja też się kiedyś odniosę do powyższego... na blogu.

I żeby to był JEDEN komentarz...;-p ale nieee...
JASSSNE, ŻE JE ZOSTAWIŁAM... niecodzienny popis.
Właściwie jak się chce komuś przyłożyć, to byłoby dobrze, gdyby przedtem przeczytać ze zrozumieniem, także kontekstu. No i fajnie byłoby mieć dystans, także do siebie. Ale cóż. Ech, faceci? Czy co?

A tak w ogóle to uczyńmy to zdarzenie przyczynkiem do dyskusji. O poziomie bloga. Ja uważam, że powinnam pisać jak najkrócej, najbardziej ilustracyjnie, nie uciekając od uproszczeń, bo pozwala mi to realizować- jak zwał, tak zwał, ale MISJĘ popularyzatorską i edukacyjną. Czyli że ktoś to da radę przeczytać, nawet, jak nie do końca czuje temat;-]
Laik czy amator czegoś się dowie, fachowiec upewni w swoich wyborach (sama często odczuwam frustrację i potrzebuję bratniej duszy w pobliżu, i żeby mnie ktoś po główce pogłaskał i powiedział: tak, masz rację;-)).
W końcu blog powstał w zamyśle jako przedłużenie kursu ogrodowego, czyli na poziomie podstawowej wiedzy o ogrodach.
Zdaję sobie sprawę z tego, że  czasem będę musiała pewne tematy pogłębiać i rozwijać, bo przecież co roku zakwitnie to samo i nie da się tak w kółko.
Ale to dobrze, bo zmusi mnie do głębszego szperania.
A o kotkach, kwiatkach i wycieczkach i tak będę pisać.
A co WY myślicie? Płytki jest ten blog? Może ankietę zrobić? Chyba na nic to, bo jak czytacie, to znaczy, że wam pasuje;-]

A może tak (pisałam o tym już): to są TYLKO ogrody. Najczęściej małe i przydomowe. Drobne rzeczy, które nas cieszą. Które stanowią o urodzie świata i uprzyjemniają życie.
A życie to… łohoho.
Jak sobie pomyślę, czym jest życie, z jego blaskiem, fajerwerkami i styczniowymi deszczowymi popołudniami, to nie chce mi się myśleć o ogrodach. To znaczy o ogrodach tak. O rajskich ogrodach. O ogrodach Toskanii. O mini- ogródkach na kępach torfowców i na skałach. O poczuciu wolności i zawieszenia, kiedy jestem w podróży. O zapachu tych wszystkich roślin, przez które przedzieram się, żeby zrobić zdjęcie kotu.
Ale nie o smutnych trawnikach zrytych przez krety, kiedy pytanie „co z tym zrobić” zawisa ciężko między mną a le client, w końcu jedyną słuszną odpowiedzią jest „polubić”, a mnie przelatują rozmaite myśli (ech facety? i kobiety? co wy wiecie o życiu? i o kretach? przecież i tak umrzecie? nie macie większych zmartwień? może byście gdzieś pojechali, może na jakąś łąkę, czy do lasu?). Nie o murkach, podjazdach, żółtych elewacjach, kiedy jedyna rozsądna odpowiedź na pytanie „co z tym zrobić” brzmi „wyburzyć z całym osiedlem”, ale moim zadaniem jest rozwiązywanie problemów na dostępnym mi poziomie, bez zbędnych nakładów energetycznych, a nie kreowanie rewolucji. W końcu żyję z tego, że ktoś jest niezadowolony z przestrzeni wokół siebie i szuka kogoś, kto pomógłby mu to zmienić. Nieładnie byłoby mówić „a weź, nic z tym nie zrobisz, wysadź cały ten bajzel”.

A teraz widzę przed sobą Pewną Czytelniczkę, jak przekłada sytuację z kretem na gołębie srające z dachu na trawnik, i ma rację, moja empatia dotyczy raczej gołębi. Przeczuwała mój dissrespect i pytanie zawisło w próżni przed Niejaką Eweliną, ale podejrzewam, że Ewelina również ma dissa, kto wie, czy nie większego niż ja. Hardo jadę, ale wierzę w Pewną Czytelniczkę.

A na trawach faktycznie się nie znam. Podobnie jak na tysiącu innych rzeczy.
Bo nawet nie mam zamiaru się znać.
Bo gdybym się znała bardzo dobrze na jednej rzeczy, a nawet dwóch, to coś bym straciła. Gdzieś by mi uciekła uroda świata, te wszystkie rzeczy, których mogę doznać, może pobieżnie. Robiąc jedno, nie tknęłabym drugiego i setnego. Straciłabym więcej, niż zyskała.
Za to mam dużo tzw. miękkich kompetencji, które pozwalają mi funkcjonować w życiu i pracy. Potrafię i lubię rozwiązywać problemy, myślę syntetycznie, umiem przekazywać treści, znam się na fizjologii i ekologii roślin, ogarniam przestrzeń. A rozkminę taksonów zostawiam ogrodnikom i kolekcjonerom, i tak za nimi nie nadążę, zawsze wymyślą jakąś nową klasyfikację czy pstrą odmianę.
W temacie traw (oraz TURZYC;-p), jakby ktoś chciał czegoś wyczerpującego, mogę polecić artykuł Mariusza S. na Ogrodowisku. Nawet mogłabym do niego coś dodać ze swoich doświadczeń uprawowych w różnych ogrodach, i może to zrobię.

Widzicie, jaka jestem wyluzowana? Jak p***ny kwiat lotosu na tafli wody.
I dobrze, że jestem taka stara i mądra jak sowa. 
I dobrze, że nie jestem facetem o nadętym ego.
Bo byłaby RZEŹ.
A tak to tylko mam dodatkowego czytelnika w statystykach. I znajomego na fb, bo mnie zaprosił o_O Chyba, że przeczyta i usunie. Ale wtedy nie będzie miał przyjaciół;-]

A teraz widzę przed sobą pewną Domino, która bierze głęboki oddech i nabiera dystansu...

Dobrze pisać dla kogoś konkretnego, podobno;-)
Z aktualnych zdarzeń: mam kolejne tematy. Jeden- dlaczego ludzie nie płacą za projekt, który zamówili;-/ ale to taki bardziej socjologiczny, a ja się nie znam. Drugi- o zagospodarowaniu podwórek, na które wydaje się masę kasy, robiąc masakrę (ale to dopiero, jak coś się okaże z ofertą;-p)
Takie tam.
A w Moherii:


 Przyleciał ptak.

Zakwitł kwiat. Kolejny. Mój ulubiony, bladoróżowy.

Inny kwiat, limonkowy ciemiernik cuchnący, zakwitnie za chwilę. Lubię go, bo pięknie ożywia kolorem, nasiewa się i długo dobrze wygląda.
Koty są dziwne:




Najdziwniejszy jest Foss, który w sianku szczurzym buszuje.





Potem błogo zasnął i musiałam go wybudzić.


Bo coś nie wyglądał, jakby miał sam kiedykolwiek...
Nt. ZAGADKI. Magnolia to, oczywiście, drzewiasta:


Duże drzewo, kwitnące w czerwcu żółtokremowymi kwiatami. Inne duże magnolie to: magnolia japońska (M. kobus), magnolia parasolowata (M. tripetala), magnolia lekarska (M. officinalis), magnolia wielkokwiatowa (M. grandiflora)- ale tę trudno u nas utrzymać, jest zimozielona.
W Hellekis rośnie dużo egzotycznych drzew, egzotycznych zwłaszcza w Szwecji. Miłorząb, metasekwoja, jodła kaukaska- ale to nic dziwnego. Za to kasztan jadalny, dąb burgundzki- już tak.
Brawa dla Gwenaelle, którą proszę o adres!
To idę spać. Chociaż trochę strach.

AAAAAAA!
Pozdrówka, Megi.
PS. sześć tysięcy ludzi przeciw ACTA we Wrocławiu. Każde pokolenie ma własny czas... myślę o Weganach, którzy odkurzyli swoje zwłoki i poszli protestować także w moim imieniu.


Edit:
Odłączyłam się i pojechałam w Wielkopolskę. Z Panem Trawiastym zawiesiliśmy bronie, po razie i wystarczy, można przestać się pastwić.
Dziękuję za WSPARCIE, ale WIEDZIAŁAM. 
Kocham was, jak powiedziała pewna amerykanska blogerka.

30 komentarzy:

  1. łoj Megi to się naczytałam...i ..nie mam pojęcia co napisac...a kiedy podpisałaś zdjęcie..przyleciał ptak,potem ..zakwitł kwiat...to myslałam ,ze tak już ci zostanie ...uffff jednak nie..i dzięku Bogu:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. nie martw się. Byłam urażona, to fakt, a także rozbawiona, ale napisałam to i emocje się rozwiały. Terapeutyczna funkcja bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... bufonów nie sieją....
    Na trawach się nie znam... lubię je w ogrodzie i lubię je w ogóle... ich nazwy, odmiany, historie... one rosną, dekorują i to jest ważne...

    Każdy ma prawo do błędu... a ze zdjęcia nie wyczytasz czy to zmutowana jedna czy inna... a klient od tego ma głowę, by przeczytać, sprawdzić, skonsultować, nie papugować w ciemno...

    Tobie się trafił "profesor trawiasty", ja miałam przyjemność otrzeć sie o "profesora fotografii"... Najlepsi w swom ogródku, mistrzowie nie podrobienia.... hahaha

    To dobrze, że bzyczą jak bąki w trawach. Świat bez nich byłby nudny ;)

    A propos, zamiast bufoniastego ataku, straszenia i obrzucania nieładnym słownictwem czyż nie ładniej zapytać, zaproponować konsultacje... pomoc... jeśli się jest najlepszym z najlepszych? trawiastym profesorem?

    Uściski :)
    Halina

    Dworki i pałacyki... zaniedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a wiesz, że jak pisałam, to pomyślałam o tobie... że tak to mogło być właśnie, oświeciło mnie w kwestii żółtozielonych uczuć... czekam na dworki i pałacyki z niecierpliwością i z poczuciem winy, że strasznie zalegam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Megi.
    Jestem stałą czytelniczką tego bloga od jesieni a stałam się nią po przeczytaniu wszystkich starych postów.Wiele razy miałam ochotę coś skomentować ale ja raczej z tych czytających...
    Ale teraz to już muszę.
    To miejsce jest dla mnie magiczne,ma swój klimat i chciałabym aby tak pozostało.
    Ja odbieram Twój blog i odczytuję Twoje intencje dokładnie zgodnie z tym co napisałaś dzisiaj(nic mnie nie zdziwiło).Zacytuję to co najbardziej do mnie przemówiło dziś:
    "nie macie większych zmartwień? może byście gdzieś pojechali, może na jakąś łąkę, czy do lasu?"
    to jest Ta twoja misja edukacyjna i popularyzatorska.Dzięki tobie zaczęłam szukać informacji o roślinności rosnacej z płotem, ekologii i mam plan zagospodarowania własnego zagajnika.Mam też postanowienie wycieczkowania po okolicy.Bardzo interesujące są dla mnie wpisy o dylematach ochrony. przyrody,o których nie miałam pojęcia.
    Lidia Sowa

    OdpowiedzUsuń
  6. Brakło miejsca a to jeszcze nie wszystko.Kolejny sukces
    Twojego "popularyzatorstwa" to zabytki Dolnego Śląska.
    Pamiętasz tę wycieczkę w okolicach Ślęży? Był alternatywny program wycieczki,którego nie wybrałyście.Polecam w tym roku - na trasie jest wieś,w której mieszkam od pięciu lat.
    "A rozkminę taksonów zostawiam ogrodnikom i kolekcjonerom, i tak za nimi nie nadążę, zawsze wymyślą jakąś nową klasyfikację czy pstrą odmianę."
    Nie wiem dlaczego wielu kolekcjonerów roślin(jak ten "profesor trawiasty",którego spotkałam już na dwu forach i rozpoznałam po stylu)ma taką manierę traktowania z góry osób,którym wystarczy do szczęścia opis: " irys od Marysi" albo "róża poniemiecka .To są te "drobne rzeczy,które nas cieszą".
    Czekam na następne koty,kwiatki i wycieczki oraz pogłębianie starych tematów w nowym roku.
    Lidia Sowa

    OdpowiedzUsuń
  7. o rany... dziękuję:-))) na pewno byłam w "twojej" wsi, bo wszystkie te "programy wycieczek" kiedyś przerabiałam. Ale jak będę następnym razem, to opiszę, bo Dolny Śląsk to już w ogóle, najlepszy ogród.
    TP mówi, że mogę urazić czytelników pisząc o "misji"... ale to "". Róża poniemiecka... takson szeroki, ale wszystkie godne polecenia:-) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie komentarze, jak te zacytowane przez Ciebie mogą wkurzyć. Bo jasne - mozna mieć swoje zdanie, ale można je przedstawić w sposób, który nie zburzy niczyjego spokoju. Mnie osobiście takie nieprzyjemne dyskusje okrutnie dołują - i dlatego wprowadziłam moderowanie komentarzy.Po co wszyscy mają czytać? Z oponentami mogę pogadać przez maila. A jeśli są anonimowi - tym gorzej dla nich. A koty są boooskie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do róży to o takie pochodzenie podejrzewana jest pnąca czerwona na ganku u sąsiadki (u mnie za to dzika (rosa canina) w paru miejscach żyje nie niepokojona.
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
  10. O matuś, czemu ludzie są tacy dla siebie "mili",jest przecież tyle kulturalnych sposobów by coś komuś zakomunikować.
    Ale nie, muszą z grubej rury, pokazać światu swoją wiedzę... mądrości nad mądrościami wygłosić ... chyba wtedy lepiej się czują.

    I chyba nie ma dziedziny, w której by jakiś mądraliński się nie znalazł :))Uwielbiam Twój blog, Twoje poczucie humoru, komentarze pod zdjęciami , relacje z wyjazdów....a w kotach jestem zakochana.
    Czekam by znowu "pozwiedzać" z Tobą ciekawe miejsca ...
    Sama nie mogę mieć kotów więc chociaż ponagapiam się u Ciebie.
    A co do tych "baaardzo rzetelnych informacji" na temat np. trawek ...to jak mnie ten temat zaciekawi to wtedy go zgłębie dokładniej :)))a w tej fazie co jestem to te Twoje informacje w zupełności mi wystarczą.

    Pisz dalej, czekam !!!

    Kafelek dotarł .... jest cudny.
    Dziekuję
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Błogosławiony dystans!
    Nie możemy żyć bez przeglądania się w lusterkach innych. I trzeba to robić, z ciekawością i odwagą. Te obrazy są zdumiewające i fascynujące. I niech się emocje rozpalają, a później - błogosławiony dystans. Dzieci mówią "kto wypina, tego wina" i ryms w wypięty tyłek! My się tak trochę netowo wypinamy, więc można oberwać i już.
    Bardzo często niestety, w lusterku obcej osoby, zamiast własnego odbicia, widzimy karykaturę właściciela ... Pan Trawiasty, bez wątpienia fachowiec od traw, popłynął na fali swoich kompleksów i się ośmieszył.
    A ja Cię uwielbiam, z Twoją próżnością i pełnością, ogromną wiedzą i omylnością, z wszystkimi smutkami, kotami, ławeczkami, starymi domami i z poniemiecką różą w ręce!

    OdpowiedzUsuń
  12. Lidko, róże poniemieckie bywają też różowe, przyziemne, pachnące, odrastające od korzeni i pozbyć się ich nie można... nawet wiedziałam, jak się takie nazywają, bo pytałam FACHOWCÓW w Rosarium. Ale zapomniałam;-] i jeszcze kletterrose, z kiściami kwiatów w kolorze magenty... tylko że te chorują na mączniaka. Ach, róże poniemieckie.
    Mirko, nie możesz mieć kotów, bo psy je jedzą? oj. Kafelek, ważne, że cały. I w ogóle dzięki za twą obecność.
    No wypięłam się, Magdo. Bo ja tak zawsze szybko szybko, na fejsa rano, skomentować, udostępnić, ktoś zauważy, polubi, przełoży się na pozycjonowanie... trzeba było przeczytać;-))) (w razie co: ŻARTOWAŁAM, czytam przed podpisaniem;-p). Uwielbiam cię vv.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej Megi!
    Jesteś Boska Babka i mądrze piszesz. Uwielbiam Cię czytać, bo jesteś Mądrą Sową!
    Gratuluję dystansu,
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  14. ech, prędzej czy później znajdzie się zakompleksiony, smutny człowiek i rzuci się niczym rekin na kogoś...Tyle dobrze,że błędów ortograficznych chyba nie zrobił podczas ataku ;))
    Formuła Twojego blogu bardzo mi się podoba! bo nie samą pracą człowiek żyje, choćby była nie wiadomo jak fascynująca!Czasem trzeba usiąść i się rozejrzeć:)
    Trzymaj tak dalej Megi!

    OdpowiedzUsuń
  15. No tak śmiałaś podważyć czyjś autorytet ;))) Trawy to temat życia i śmierci więc należy speców od traw traktować bardzo serio ;) Szczególnie jak występują jako autorytet w dziedzinie i to na takim portalu ;)
    W każdej dziedzinie jest tak samo. Ludzie z branży prędzej pozjadają się wzajemnie niż staną w swojej obronie, lub dorosną do rzeczowej polemiki.
    Odczuwam to teraz w kwestii mojej hodowli psów. Ktoś ciężko pracuje by zrobić mi czarny PR, bym nie mogła sprzedać szczeniąt. To nawet zabawne, ale z drugiej strony chore i przykre. Agresja i wzajemne obrzucanie się błotem. Tu publicznie ale jak często za plecami... Każdy ma swojego mola co go gryzie.
    A propos jeden maluszek odemnie pojechał do Wrocka :) Masz moją HOHO za sąsiadkę gdzieś za miedzą ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. śliczny,rodzinny blog ja mam wielki ogród jest cudny na ciepłe dni

    zapraszam do mnie

    http://agatucha123-agatuszka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmmm..., to frustrat, któremu siada WIELKIE EGO, albo jest przez kogoś mało dowartościowywany. To samo, co napisałam u Ciebie, pomyślałam cichutko czytając jego wypowiedzi na "Ogrodowisku", bo myślałam, że to tylko moje wrażenie. Trudno, to tylko facet.

    OdpowiedzUsuń
  18. jawnie i bezczelnie należę do grona Twoich wielbicielek:)) kultura słowa jest ważna w polemice , bez niej życie byłoby nudne, pozbawiona jest niestety ona sensu ,gdy zabraknie tej pierwszej...jednym słowem nie polemizujmy ze zbyt płytkim potencjałem...jeśli jest się w czymś super dobrym, a popełnia się błędy jak każdy człowiek, zawsze można wprowadzić korektę , tyczy się to zarówno życia jak i pracy...buziam Cię mocno i liczę na rychłe spotkanie:)) bo ferie się kończą!!!i odzyskam poranną wolność!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Beato, kyjo, Agatko, flo- jak zwykle dziękuję, tym razem za wsparcie. Ale wiedziałam;-)
    GAJU, wiem, że cenisz Ogrodowisko. Moim zdaniem artykuł Mariusza pozytywnie odbiegał od poziomu większości ogrodowiskowych publikacji, ale forma przekazu i kontaktu też jest ważna.
    Gwenaelle, coś o tym wiem- na większości forów, na jakie wchodziłam, niezależnie, czy szczury, czy koty, czy odchudzanie- panuje zwyczaj bezlitosnego pojeżdżania. To nie bywam:-) HOHO, jakie ładne imię, zwróciłam na nie uwagę już podczas czytania posta z prezentacją psiaków na H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, forma i kontakt, TO mówi mi o człowieku więcej, niż wiedza jaką posiada.

      Usuń
  20. Megi pisz jak piszesz do tej pory. Ja to biorę kupuję i lubię. Twój język nie przypomina mi nudnych książek o ogrodnictwie, gdzie mnożą się łacińskie nazwy i inne jeszcze nomenklatury, do jakich zwykły zjadacz chleba nie przywykł. Za to właśnie Cię lubimy i cenimy.
    Kolega Mariusz miał prawo do krytyki ale cham z niego wyszedł nie lada bo skrytykował Cię bez klasy, a raczej chciał sprowokować. Ale ... mu się nie udało.
    Za to TY - BABO Z KLASĄ pisz o roślinkach, łodyżkach i mruczkach... dobrze Ci to wychodzi i dziękujemy za każdą informację, która do nas trafia.
    pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja jestem nowa wielbicielką i nie zainteresowałaby mnie książkowa paplanina tylko takie przyjemne teksty o kwiatkach i kotkach :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Porównał się w górę ( z Tobą)i wypadł słabiej,
    ukrył się w trawie;), wziął Cię na celownik i czekał...
    Nic się nie martw!
    Pewnego razu chciano pouczyć nas jak "remontować" szachulca:)

    OdpowiedzUsuń
  23. kotki , trawki , kwiatki ...;))

    a .... o KONIKACH TEŻ MIAŁO BYĆ :))

    IHAHAAA
    baba konna pozdrawia :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Mary, tyś nie jest ęą bułkę przez bibułkę, to kupujesz;-)))
    Witam Powrót do tradycji! Będą kotki, kfiatki i rabatki:-)
    Mateusie, mam nadzieję, że czegoś się nauczyliście.
    Babo konna, ja bezbronna... wobec twego tu prisutstwionna... lecz CO ja mam o tych konnikach? nie ogarniam twego bzika... na konikach ja się znam jeszcze mniej niż na tych tam... napisz mi text w mailu, zacytuję;-))) i koniki wypromuję.

    OdpowiedzUsuń
  25. O konikach wśród traw?
    Pozdrawia Was Baba Bezkonna (obecnie)!

    OdpowiedzUsuń
  26. :)) koniki wśród traw to ... pasi-koniki :)) też może być :)))
    ...byle z ...:)) konikiem w tle :)))- to też tradycja :))
    ... i być może ,tutaj :))....złapię kolejnego bzika ...

    pozdrawia baba konna (ogrodowa analfabetka ) Baby Bezkonne , Ogrodowe , Nie-Baby :)) i pana Trawiastego :)) (ależ wstrząs zaliczyłby gdyby mu moja czarna 'cholera' te wszystkie trawki wciągnęła ...ihahaaaa )

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej Megi! Dzięki za uśmiech, który malujesz na mojej twarzy w zimowe, krótkie dni! Do Pana Trawoznawcy - taka agresja "bez powodu" wyrządza wiele zła... Wystarczy postudiować historię. W życiu nie chodzi o nazwy...
    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  28. Pan Trawiasty to taki sobie Pan który lubi kasę,na każdej wystawie, na każdym blogu jeśli zaistnieje jego cel to kasa.Pojemniczki malutkie a cena oho ho. Potrafi sprzedać uśpione trawy przemrożone aby sprzedać.Gadania dużo a szkółka pożałuj się Boże. Trawy dzielone po żdziebełku.

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak sobie poczytałam i doszłam do jednego głównego wniosku- nasze otoczenie ma być takie jak nam pasuje a nie jakiemuś uczonemu ogrodnikowi czy innemu fachowcowi. Tacy też muszą być ale nie mogą narzucać nikumu swojej wizji. Mam od niedawna ogród na wsi i nie wyobrażam sobie aby ktoś miał mi go urzadzać. To moje miejsce na ziemi nikomu nic do tego. Jeżeli komuś odpowiada to otoczenie jest mile widziany, jerżeli nie szanuję jego zdanie.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)