wtorek, 29 maja 2012

lajf&stajl

Przeczuwałam to.
Coś podejrzewałam.
Hmhmhm mój stajl of lajf jest częścią szerszego zjawiska.
Miso i wodorosty w suszarni w czwartek, w piątek sałatka i tort bezowy w bistro appetit, w międzyczasie pierogi z malinami zamówione do domu, w sobotę zakupy w warzywniaczku, w niedzielę targ staroci albo wycieczka. I nie daj boże, żeby w kolejnym tygodniu zdarzyło się to samo.
Małe wydarzenia w życiu, obfotografowane razem z bruschettą i pianką na kawie, i pałacem na wodzie z krzywego vinkla (słówko od Haliny), uśmiechem koleżanki i pięknymi butkami, wrzucone na fejsa (to  nie o mnie, Synek mnie uświadomił, jakie to trendne).
Mały hedonizm, mała celebracja.
Chyba że jestem trendsetterką;) i mój stajl jest kopiowany:-) W każdym razie życie to już nie film drogi, to SERIAL drogi. Drogi coraz szerszej i zagarniającej współpodróżnych.
Wiem, że mam zaległości... w pracy, pisaniu maili, pisaniu na blogu na poważne tematy poprawiające statystyki... ale jeszcze dzisiaj kilka przystanków...
... pierwszy: LUBAWKA I CHEŁMSKO ŚLĄSKIE.
Bywamy tam zawodowo, w związku z motylkami (o czym przypomnę niedługo).


Ale  po raz pierwszy w Lubawce  w godnej polecenia, bezpretensjonalnej knajpce Gruba Łycha.



















Niemalże rok temu zachwycałam się Chełmskiem Śląskim, Miasteczkiem z Piaskowca.
Przez tan czas prawie nic się tam nie zmieniło. Nie odbudowano Ratusza, nie zawaliła się żadna kamienica, można kupić piękny len





a u pana Adama- zjeść ciacho, podziwiać zabytek i zanurzyć ręce w źródełku.




 (nawet jeżyk jest z piaskowca)

Przystanek drugi: Z WIZYTĄ U CERAMIKÓW.
Czyli u Kasi i Krzyśka. Coś ich nie mogę znaleźć w necie, może jakbyście chcieli kupić jakąś piękną rzecz albo zapisać się na warsztaty, to mi o tym powiedzcie:-)
Ładne rzeczy:



 (jak kula ziemska porośnięta Amazonią, prawda?)
Bardzo ładne stworki:


Piękne podwórko:


 (ach, z rumiankiem bezpromieniowym pachnącym pod stopami!)
 (tego nie sadźcie w ogródku. Podagrycznik w odmianie 'Variegata'.)



 (ogród zaiste bezpretensjonalny, prawda?)


(i wiejski taki...)
Urocze wnętrze









i okolice






Przystanek trzeci...  Z WIZYTĄ U AGI I RADI. Kiedyś powstanie tu ogród botaniczny, a na razie jego zajawka...



(ładne mają te żurawki, co nie?)
Przystanek czwarty to POPOŁUDNIE NA ŁĄCE POD CHWALISZOWEM (w Książańskim Parku Krajobrazowym). Słowa w zasadzie zbędne.











 (dzwonek rozpierzchły)



 (komonica zwyczajna)




 (smółka zwyczajna)






 ( a to bodziszek żałobny. Cudowny, prawda? Zupełnie inny w słońcu i w cieniu. I nadaje się do ogródka.)
Taka sobie świeża łąka, gdzieniegdzie już pokoszona...




A piąty przystanek jest w MOHERII.




(poranne koty)
 KOTY!
 Cooooo?


 (styrak japoński o poranku...


 i w nocy, kiedy pachnie jak w Tunezji;-))
A te nocne zdjęcia to przez jeżyki:



Sorry za miałkość (bo każda zajawka mogłaby być osobnym wpisem...) i wielowątkowość, ale to w tej chwili jedyny sposób, żeby ogarnąć rozpędzoną rzeczywistość i streścić kilka odcinków serialu drogi.
A ponieważ to serial, to cdn.
W powietrzu ciągle wisi pytanie zadane przez M.: CZYJ JEST TEN KRAJOBRAZ?
I ciągi dalsze.
I tematy krążące wokół ekoogródka.
Dobranoc i pozdrówka, Megi.