środa, 13 listopada 2013

cóż, listopad.

Jakoś sobie z tym radzę, ale tyłka nie urywa.
W niedzielę było przyjemnie na Dniu Jeża.
poznajecie?
Drożdżowe jeżyki
nadziewane kapustą.
Wet dr DZIWAK. Co prawda, to prawda.
 
 
Opowiadam o jeżowych ogrodach.
Z dawnym_basikiem.
Marcepanowe jeżyki
i równie wegańskie jeże czekoladowe z bitte sahne kokosową.
proponuję polubić:-)
No cóż, kiedy usłyszałam, że jeżowi wolontariusze mają w mieszkaniu 60 IGLAKÓW I NIE PRZYJMUJĄ JUŻ KOLEJNYCH NA ZIMOWANIE, złamałam się i zabiorę kilku (2- 4) do nas.
Do Pokoju Chomików, Laptopa, Ćwirosława, Gołębnika, Gerbilarium- czyli do Pokoju Jeży.
Jeżeli możecie, to dobrze by było.
Potrzebują:
- dużego kartonu mieszkalnego, sypialnianego pudełka po butach oraz makulatury jako ściółki,
- min. 16 stopni ciepła,
- karmienia, pojenia, spaceru i sprzątania raz dziennie.
Ekostraż zapewnia żywą karmę i wsparcie techniczne.
***
11 listopada spędziliśmy w Łomnicy, tak daleko od narodowej napierdalanki, jak tylko się da.
Nikt nie palił tęczy, był spacer po parku, przyjemnościowe zakupy, dobry obiad, dżezik na żywo i kawa.
Dekoracje- inspiracje. 
Wciąż z Basikiem.
Pusto w parku, róże przycięte...
... na drzewach zero liści...
... które, zgrabione z trawników, otulają na zimę krzaki.
Bodziszkom na pewno nie będzie zimno (zawsze mi się wydaje, że jest, jak patrzę na wygrabioną, zmrożoną glebę).
No i jeżyki mają gdzie hibernować:-)
Ktoś, kto narzeka na krety, powinien pomyśleć, że może być gorzej.
To mogą być dziki.
Jaki ogród, tacy kopacze.
Bezlistność uczytelnia rysunek parkowej kompozycji.
Widok na pałac w Wojanowie, przez Bóbr.
W parku bielą się śnieguliczki
A w Karkonoszach śnieg.
Zakup makowego lnu na obrus był wkładem w patriotyczne święto, z racji barw i ceny (PKB, wiecie.) 
Sklep lniarski.
Sklep pałacowy, czyli mydłopowidło.
Ceramika Thrimy, w centrum Wypławek.
I wybredne kliętki;-p
W Starej Stajni spotkaliśmy się ze zmęczonymi Inkwi i Padre oraz poznaliśmy- tadam! wreście! Sąsiada.
Tak wogle, jakbyście sobie chcieli podnieść statystyki, to należy napisać posta ze słowami "dom" oraz "Izery" w tytule/treści i poczekać,  aż Sąsiad, Pacjan i Inwki wam nabiją komcie i odslony.
Chyba mają specjalne wyszukiwarki;-)
***
Było się także na kawie w Lokomotywie (internety podobno niepoczebne), w stadzie rodzinnym.
(jeżeli was dziwi to, że się tak miotam, i zdążyłam to wszystko w listopadzie- zdążyłam więcej, to jest Dolny Śląsk<3, Dolny Śląsk^^, gdzie wszystko jest blisko i wszędzie łatwiej dojechać- i zaparkować- niż do naszego Rynku.)
 Bez sensacji, bardzo przyjemnie:-)
Nowa Ruda nocą wygląda lepiej niż w dzień. Styropian mniej rzuca się w oczy.
Trzy poziomy miasta:-)
***
W ogrodach prawie nic, ale jednak.
Dokwitają ostatnie astry.
Spadają ostatnie liście.
Cieszą chryzantemy.

Zakwitła, nie wiedzieć czemu, kalina sztywnolistna.
Bardzo ją lubię, jej mocno unerwione liście, smutny pokrój i nawet drażniące rude wloski.
Kalina wonna zakwitła zgodnie z planem, jak co roku.
W tym roku jednak ma jeszcze liście.
A ponieważ jest ciepło, pachnie obłędnie, migdałowo- waniliowo. 
Lodowe winogrona odkryliśmy, kiedy zaczęły spadać.
Wysoko weszły po bluszczu, trzeba zadzierać głowę.
 A tymczasem Kropek:
Taki tam wpis.
Przygotowując jeżową prezentację przejrzałam sporo letnich zdjęć.
Chyba do nich wrócę.
Pozdrówka, Megi.

36 komentarzy:

  1. No i znowu, znowu, zdjęcia powalają, zazdrość, że tyle piękna i tyle SIĘ DZIEJE :)

    Miałam kiedyś jeża w domu przez dwa tygodnie, nazywał się Tuptuś, choć teraz pewnie nazwałabym go raczej Tupak, gdyż łomotał w nocy w drewnianą podłogę na legarach, jak zwalisty chłop w podkutych butach. Jadł owoce, chłeptał mleczko, ale tylko ciepłe, smakosz jeden, dostawał surowe mięso mielone oraz dżdżownice. Rzecz się działa we wrześniu, jeżuś miał chorą łapkę, czymś omotaną, co się wżarło i łapka spuchła, jak bania. I takiego nieboraka mój dziadek przywiózł w kapeluszu, jak w gniazdku, spod Ełku czy Białegostoku do Olsztyna. Bo znalazł na chodniku i zobaczył, że biedak chodzić nie może. Weterynarz oczyścił ranę, dał zastrzyk i zasypkę na łapkę. Jeżuś, o dziwo, pozwalał łapkę zasypywać. Szybko wydobrzał, no, i zaczął tupać po nocy. A z zagojoną łapką zostałl wypuszczony do pobliskiego lasu na końcu ulicy, szmyrgnął radośnie w liście i tyle go widzieli. Powiedz, że miał szanse przeżyć, został wypuszczony jakoś tak pod koniec września. A działo się to...oj, ze 40 lat temu. Czy ja Ci o tym kiedyś nie opowiadałam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie opowiadałaś:-)
      pewnie przeżył, bo był zdrowy, odżywiony i miał co najmniej dwa tygodnie na znalezienie i umoszczenie zimowego mieszkanka.
      40 lat:-) ciekawe, ile jeżowych pokoleń minęło...

      Usuń
  2. Maaasssaaakra, własna facjata w budyniu????;) Ale fajnie było, zarówno posłuchać mądrych ludzi o jeżach jak i odwiedzić Łomnicę, pięknie tam.
    Dzięki wielkie!!!!

    Ps. nie napiszę po ile metr maków w necie :P jeszcze nie kupiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. facjata w budyniu:-)))
      skojarzyłam baaardzo dosłownie, chlap! w budyń!
      hmmm mówiłam, że to czyn patriotyczny, ten zakup maków? Ale zaoszczędziłam na sukience, i to 500 zł!
      A swoją drogą fajne tam gadżety w tym necie, na prezęty:-)
      do wieczorka:-)

      Usuń
  3. Pięknie, pięknie. Gdzie te lny? Gdzie te maki? Skąd się bierze tyle jeży co nie mieszkają tam gdzie powinny? Kiedy będziesz w Izerskich krajobrazach? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popacz, miałam być teraz, i ja, i Inkwi, ale nie będziemy:-(
      Lny w Łomnicy, ale drogo- taniej w Chełmsku np. i tutaj: http://swiatlnu.istore.pl/pl/
      Te jeże, co w domach zimują, to powypadkowe albo ze spóźnionych miotów, mniejsze niż 600 g nie przetrwają zimy.

      Usuń
  4. Toś mi humor z rana pięknymi zdjęciami poprawiła:) Pogoda u Was piękna, słońce w dole, w górze śnieg...zastanowiłam się, taka myśl mi śmignęła przez głowę, kiedy wydrę z nizin w góry, co się musi wydarzyć, kiedy "pęknę"...:) Póki co głowię się nad wnętrzami remontowanymi w swoim loku nizinnym. A narodowościowo...malinówkę czerwoną wypiłam. Białego nie znalazłam, chyba ze mleko do kawy mi zaliczysz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ciekawe, kiedy pękniesz i śmigniesz...
      Czeba było taki drink "Teraz Polska" uczynić:-)

      Usuń
  5. VegAnka widzę jednak pojechała. Fajnie mieliście. Trochę pożałowałam, że nie przełożyłam tego innego spotkania. Ceny lnu powaliły mnie latem, tylko dwa szale delikatne mam w związku z tym. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to było wcześniej, chyba z tydzień wcześniej, ta kawa w Nowej R.
      Żałuj, bo w tym tygodniu nas nie będzie w Izerach...
      ale nie wiesz, że juszjusz jechaliśmy do Baryczy, Inkwi zadzwoniła, że będzie w Łomnicy i nastąpiła zmiana kierunku!
      Wiem, gdzie ten len jest tani- w Chełmsku właśnie! takie szale kupowałam po 25 zł, a nie 85, jak w Ł.

      Usuń
  6. Ależ Wy ruchliwe ludzie jesteście ! A ja tak siedzę na pośladach i oglądam sobie.
    W Góry Kamienne i Wałbrzyskie też czasem zaglądacie?
    Pacjan też tak lata , jako i wy. I pewnie wylata jakieś gniazdo niebawem.
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ruchawe;-)
      Właśnie ostatnio te Izery, i Dolina Bobru, i Kamienne też.
      A tak dawno nie byłam w Bystrzyckich, a Wałbrzyskich prawie nie znam!
      Stanowczo za mało my ruchliwe!

      Usuń
  7. no to bardzo patriotycznie spędziliście 11 Listopada....:)
    i jaak widzę ratusz w Nowej Rudzie odnowiony, pieknie wygląda....
    a Sąsiad i Sasiedzi.... ha to takie niespokojne dusze.... 'SOM WSZĘDZIE"
    za sprawa jeża popełniam i ja post :D
    serdeczności
    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. w tym roku nie dałam rady przybyć na Dzień Jeża (Jagulę wirus męczył). Wycieczki zazdroszczę (z powodu tego wirusa kołkiem we wr siedziałam z dzieciakami:(), jak na razie listopad wygląda jak październik, ale zimno już idzie, brr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to nie zazdroszczę zawirusowania:-( oby do wiosny! albo chociaż do świąt, czy co!

      Usuń
  9. Melduję się, że zyję i żem się nie wykrwawiła... tylko pisać cięzko ;)
    A te lny - dobrze, żeś przede mną ukryła.
    Ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm, tak pomyślałam, że może powinnaś była na 112 zadzwonić, a nie do mnie? co to za rozkmina, że rozmowa tamuje krwawienie?
      ściekam, delikatnie:-)

      Usuń
  10. Ja spędziłam święto w miłym towarzystwie- też z sąsiadem tylko innym, aczkolwiek kameralnie. Był to też dzień z Duchami i testem z historii.
    Bardzo mi to odpowiadało.
    Lny uwielbiam, mam sporą kolekcję- polskich, które polegują w szafie, już lat będzie ze dwadzieścia. Czas coś z nich wyczynić, bo piękne są.
    Zachwycił mnie ten niebieski na Twoim zdjęciu.
    Mam zamiar kupić też lnu na ubranie, bo jest on genialny- ciepły i chłodny. Robią z niego koszulki trekkingowe w góry....
    Kiedyś kraj nad Wisłą stał lnem, a dzisiaj ?
    Dopisała Ci frekwencja na prelekcji o jeżach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękny ten niebieski, prawda? jak porcelana.
      Lniane ciuchy uwielbiam, nawet na tę porę roku, co, tfu, teraz jest. Niczego nie prasuję, i dają radę.
      Było ok. 50 osób:-) ale sporo dzieciaków, czym innym zainteresowanych. Chyba w zeszłym roku było więcej.

      Usuń
  11. Och, marzę o spotkaniu "tego" Sąsiada;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ceramika wypławkowa bardzo mi się podoba!
    Wzięłabym jeża, ale jak muszą mieć min. 16 stopni to odpada...
    U nas ostatnio 14-15...Ale Absorbery się trzymają ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absorbery bardziej odporne od dzikich jeży:-)
      Zapytam, może może być mniej niż 16... przestrzeni u was nie brakuje, ale wiesz, dokładasz sobie sprzątanie.

      Usuń
  13. Megiii, co to jest za zdanie..... !:-) MEGA "Bezlistność uczytelnia rysunek parkowej kompozycji" - naprawdę wielbię Twoje pióro!
    ścisk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nono, specjalnie się zmóżdżyłam... bo trudno tak pisać i gadać o tych ogrodach, wciąż to samo. Tak że ćwiczę się w mailach do klientów;-p

      Usuń
    2. Muszą być pod MEGAwrażeniem. :-)

      Usuń
    3. to jest socjotechnika i wywieranie wpływu;-p

      Usuń
  14. też bym tak spędziła czas! Przeczytałam i obejrzałam z ogromną przyjemnością, wspaniały dzień i relacja!

    OdpowiedzUsuń
  15. Megi - fajna z Ciebie babka. o! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Listopad zaraz się skończy a grudzień mam nadzieję szybko przyniesie nam świąteczny nastrój. U mnie pogoda nie sprzyjała spacerom, dzisiaj po raz pierwszy od dwóch tygodni nie padało. A może i od trzech...
    Te nocne zdjęcia urokliwe, ładnie oświetlone są te kamienice i kościół.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, zwłaszcza kościół robił wrażenie, był tak samotnie oświetlony.
      Trochę już czekam na ten grudzień:-)

      Usuń
    2. Zdjęcia nocne są z Nowej Rudy, prawda? Podobno ludzie tam mówią (albo "mówio"), że lepsza nowa ruda, niż stara blondyna :) Pozdrowienia, ek

      Usuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)