wtorek, 31 grudnia 2013

Dalej jest pięknie, ale.

Za Czerńczycami, w stronę Zachodu i Góry, kładą się łąki.
Znaczone groblami byłych stawów, rzędami dębów.
Taki widok rozpościerał się z pięter barokowego pałacu Zedlitzów do lat dwutysięcznych.
Teraz niewielu się tam dostanie- zawalił się dach, klatki schodowe i wewnętrzne ściany.
Tak to wygląda, stan wydaje się nieodwracalny.
Nic nie zostało z dziedzińca z rzeźbami, parku, cmentarza jednego z największych śląskich rodów.
Jeszcze niedawno było lepiej, zdjęcia z kolejnych lat dokumentują rozpad.
MIESZKALIBYŚCIE?;-p
***
Groblami stawów, przez no name rzeczkę, wchodzimy w grabowy grąd.
 Do rzeki jest może z kilometr
p zaginęło, ale fejm jest!
a w jej zakolu leży kolejny śląski dwór- Kamionna.
Leży.
W gruzach.
 Nie ma czego zbierać, a porównanie z oryginałem jest bardzo frustrujące.
" W 1838 r. Heinrich baron von Zedlitz wykupił majątek na cele fundacji rodzinnej. Od tego czasu Kamionna wraz z majątkiem w pobliskich Czerńczycach stanowiły siedzibę przytułku dla panien (von Zedlitz Leip'sche Fräulein - Stift zu Kapsdorf). W 1850 r. pałac został częściowo rozebrany, a w1871 r. zmieniono kształt dachu i zamurowano arkady dziedzińca. Remontu dokonano natomiast w 1935, kiedy to całość otynkowano. Po II wojnie światowej pałac zamieszkiwali prywatni użytkownicy. Brak remontów spowodował jednak, że w latach 70 - tych obiekt zaczął popadać w ruinę. Ostatnia rodzina mieszkająca w pałacu opuściła go w 1984 r. Obecnie znajduje się w stanie zupełnej ruiny, ale i tak daje wrażenie o dawnej świetności." (tamże)
i: "Był zakupiony przez prywatnego inwestora, ale żadne prace nie zostały wykonane." (tu)
Pamiętam jeszcze sprzed kilku lat trójkątny naczółek.
Chichot historii brzmi tu wyjątkowo wrednie.

MIESZKALIBYŚCIE?;-/
Ja wiele ogarniam, kocham drób, czasem wydaje mi się nawet, że rozumiem biedę i wyuczoną bezradność.
Rozumiem także zmianę realiów historycznych i geopolitycznych.
Bywa, że odczuwam pewną satysfakcję, a co najmniej spokój, gdy przyroda odzyskuje to, co jej zabraliśmy.
Ale, do kurwynędzy, nie kminię mechanizmu rozmakania ścian pod urwaną rynna i poszerzania się dziur w dachu.
Jesteśmy barbarzyńcami, oddałabym mój hajmat Niemcom, jakby chcieli brać i załatać te dziury, bo my przecież nie, za bardzo bardziaści jesteśmy, weź mnie to i załataj, no już.
***
Wracamy tą samą drogą, przez folwark w Czerńczycach.
spichlerz
a to? przystanek?
 Zaglądamy na chwilę do pałacu.
zwięzła wypowiedź pisemna nt. konserwatora zabytków, ANR oraz dzierżawcy
 I wuala.
Przedwczesny jakiś słońca zachód.
***
I tyle o LOKALIZACJI.
MIESZKALIBYŚCIE?
- a tę lipę to wyciąć trzeba. Za duża jest, niebezpieczna. Niech pan pod nią samochodu nie zostawia!
oessuu, jak ja bym się tu ulungała, na ławeczce pod lilakiem!
lata 20 te XX wieku, prawdaż?
strop strychu:-(
TP, gromnica, strych i piwnica;-)
Hm?
Przypomnę zasady:
- miejscówka na działalność gospodarczą, oddalona o 15 (wg TP) lub 30 (wg mnie) minut jazdy od Moherii (spełnia MOJE kryterium;-p)
- minimum 0,5 ha (prawie spełnia)
- z budynkiem gospodarczym (tak, do rozbiórki)
- w założonej cenie (na razie nie)
- i mój tajny plan, któremu TP nie sprzyja: chcę tam mieszkać za dwa- cztery lata. Poczebny więc dom w stanie w miarę, o powierzchni do 150 mkw, a jeszcze lepiej- miejsce na dom, znaczy na budowę. I kasa, nieważne.
Mam wątpliwość. 30 km od Rynku we wro to pełne zadupie i zarzecze, równie zadupne i zarzeczne jak pewne Pogórze czy coś.
No to czemu nie?
Ondrasza ma chyba rację, że najważniejsza jest przestrzeń. 
Może powinnam przestać się przywiązywać do swoich myśli.
***
Kochani, to ostatni dzień roku, za chwilę jedziemy do Inkwi+Padre, a ja tu dogorywam na kanapie, ani spakowana, ani zakupy zrobione, ani jedzenie.
No, dogorywam normalnie, sił mi starcza tylko na pisanie, ale muszę jechać- bo chcę i bo nie mogę nie pojechać kolejny raz z... tego samego powodu, Inkwi mnie zabije śmiechem, łazienka czeka;-p
Dam radę:-) i będzie cudownie. Czego i wam życzę, na caaały Rok!
***
Nie, nie dam rady.
Pojedziemy jutro i zostanę do soboty.
Jak powiedziała Inkwi- NIE DEMONIZUJMY. Sylwek we własnym łóżku nie zdarza się co roku.
Do zobaczenia, Inkwi, Padre, ardiolo, kyju, Agniechoooo!
PIĘKNEGO, SZCZĘŚLIWEGO ROKU DLA WSZYSTKICH!
Pozdrówka, Megi.

19 komentarzy:

  1. Góro Święta, widzisz i nie grzmisz! a podobno na Ślęża jest najbardziej piorunowym miejscem w Polsce ;)
    pewna moja ciotka, jakaś piąta woda po kisielu, zamieszkała w spartańskich warunkach w swoim pałacu niedaleko Dzierżoniowa. w internecie znalazłam, że tak to się skończyło:
    http://www.dokumentyslaska.pl/nowizna/okres_wspolczesny.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Że też człowiek tyle musi wymagać od siebie... W Nowym Roku życzę Ci i innym i sobie, bądźmy sami dla siebie łaskawsi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamieszkałabym,
    ale u mnie to jest problem, że z czego żyć,
    jak na wsi robić pieniądze,
    bo bez pieniędzy się nie da :-)))
    I dlatego chwilowo pcha mnie w świat...

    Szczęsliwego Nowgo Roku !

    OdpowiedzUsuń
  4. te stare mury są piękne ale smutne, nie uniosłabym chyba ciężaru ... albo to wszystko baaardzo porządnie 'przerobić' na swoje, szczęśliwe, radosne i życia pełne, ale do tego trzeba mieć fortunę! Bardzo ciekawe posty, pozdrawiam ciepło! Dosiego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne niebo :) Żal, że takich starych budowli się nie remontuje, a stawia nowe molochy. W Gdyni powstała kolejna beznadziejna galeria bez okien, w Gdańsku zaś budują się kolejne bloki z betonowych płyt. Żal...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mieszkałabym tam, uciekłabym od tego daleko, jeszcze okazałoby się, że należy rozebrać wszystko do fundamentów i na nowo zbudować. Nie mamy czasu na remonty- już nie.
    Znalezienie solidnej ekipy budowlanej jest prawie niewykonalne, ale możliwe. O partaczy łatwo.

    No cóż w tej naszej beznadziejnej postkomunistycznej rzeczywistości nie ma uregulowań prawnych, nie ma egzekwowania prawa, a zabytki nie mają dostatecznej ochrony. Szkoda mówić, bo człowiek pokrywa się pianą....Tak robią, żeby odwlekać w nieskończoność, nie oddać, nie zwrócić, nie przekazać, a wszelkie prawo umożliwia prostytucję prawną.
    Lokalna społeczność , jak widać na Twoim przykładzie też o nic nie dba.
    Proszę nie mów, że jesteśmy barbarzyńcami, przepraszam, ale ja nie jestem.
    Jednomyślność przyszłość wyjaśni, może rozwieje i inne wątpliwości, a Ty zdrowiej czego Ci życzę.
    Wszystkiego najlepszego !

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zamieszkałabym. Teraz odpowiadam tak, ale jeszcze trzy lata temu, przed obecnymi doświadczeniami z niekończącymi sie remontami naszego zbyt dużego, jak dla nas, domu, odpowiedziałabym inaczej. Oto zetkniecie marzeń z realiami.Takie remonty to jest katorga. Wyzucie z kasy. Wyzucie z sił. A stan domu niewiele lepszy niz na początku. Gdybym byłą milionerką i miała o 10 lat mniej, to by była inna sprawa a tak, to mnie to wszystko trochę juz przerasta.
    I jeszcze o innym zetknięciu marzeń z realiami. Mielismy pójść dzisiaj na ognisko do znajomych. Ale nie mamy siły nigdzie po nocy chodzić.Chociaz Sylwester. Dusza by chciała, ale zmarzniete ciała łakną ciepła, spokoju i ...łóżeczka o normalnej porze.
    Megi! Ściskam kciuki za Twoje marzenia i za to, by rzeczywistośc dodawałą Ci sił do ich realizacji a dobra wróżka podpowiedziała, które numery trzeba skreslić w totolotku!
    Szczęśliwego, Nowego Roku!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja miałam wpaść do Ciebie przed południem -złożyć Wam tylko życzenia, ale nie chciałam zakłócać spokoju.
      Budowa domu czy remont to katorga. Przypłaciłam to własnym zdrowiem. Mały domek, ale nie za mały i to w dobrym stanie kupiłabym, ale to już kosztuje i w tym przypadku nie ma też pewności jaki jest stan faktyczny domu..
      Lepiej więc wybuduj sobie nowy- w szkielecie- tak jak zamierzałaś - w pięknym miejscu. Na miarę obecnych i przyszłych możliwości.
      Buziaki dla Was Obu Dziewczyny.

      Usuń
  8. Ja też nie mieszkałabym, chociaż sama chałupka z otoczeniem jakby ciut lepsza i ławeczka pod bzem sympatyczna. Wpisy Olgi Jawor i Zofijanny przypomniały mi moich sąsiadów cegła po cegle rozbierających delikatnie fragment domu do remontu przez może 2 tygodnie aż nagle pewnego dnia obudził mnie spychacz równający z ziemią stary dom. Myślę, że to była dobra decyzja ale i pieniądze są dobre za płotem.
    Ja chyba poprzestanę jedynie na marzeniach domu tuż przy lesie bez sąsiadów w pobliżu. A jeśli to marzenie jest mało realne to mam drugie: kamienny malutki domek nad brzegiem oceanu w Bretanii, to chyba bardziej realne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W ruinie już nie. Przez 8 lat nie możemy skończyć remontu...
    W nowym nie.
    W starym nieźle ogarniętym, z sercem i pełnym szacunkiem do substancji. Który miał ktoś z kasą, mądrością i czuciem. Taki bym kupiła.
    A Twoja płaska kraina coraz bardziej mi się podoba. Zaczynam ją nie tylko widzieć.
    Megi, szczęścia i zdrowia!
    I taki cytat z bloga Maminka - " A w planowaniu ścieżek na Nowy Rok, w przemyśleniach, dokąd warto je wydeptać, zostaw jedną donikąd i wypatruj, kto nią przyjdzie...." i co, nią przyjdzie, dodam. Może nie o 30 min, tylko zupełnie inaczej, gdzie indziej?
    Ściskam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Spełnienia marzeń i realizacji planów dalekosiężnych :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przestrzeń osobista jest jak najbardziej, ale trzeba się też mocno zakochać. W tym amoku zakochania można zdziałać dużo niemożebnie i takie tam. No można też zwariować, ale to pierwsze chyba lepsze;-)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Megi, trzymam kciuki by marzenie się spełniły i Ciebie samą zadowoliły :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mieszkałabym. Bym. Za 20 lat oraz gdybym miała wielką paczkę kasy na remont. No, może za 15. W ruinach nie, w nowym - też nie, w starym, jako tako nadającym się do remontu. Ale i tak nie teraz, teraz wolałabym tę paczkę wydać na jeżdżenie po świecie. I mieszkanie to tu, to tam. Tylko za 20 lat to już wszystkie te przepiękne miejsca albo się rozpadną, albo ktoś je wyremontuje w stylu termomodernizmu. Jak patrzę na te zdjęcia, to mi się robi "taka piękna żałoba".

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mieszkałabym. Już nie. Za wygodna jestem. Niestety, albo stety. Choć malowniczo jest, nie ma co gadać...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach, nieuniknione efekty nieustannie wzrastającej entropii... ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Megi my poszliśmy w sylwestra spać po emerycku czyli o 0:30 - zaraz po fajerwerkach. Życzenia były i miło ale nie miałam ciśnienia na siedzenie dla zasady. Mam nadzieję, że i Twój wstęp w nowy rok udał się a do Inkwi w końcu trafiłaś.
    Twoje zdjęcia są zawsze ACH, więc wynika z nich że to ładny kawałek terenu pod warunkiem, że nie przekłamuje Twój obiektyw :). Wszystko co nieużywane, niedopieszczane popada w ruinę. Podobnie z nami, ludźmi... jak nie działamy to dziadziejemy i z roku na rok coraz trudniej nas wyciągnąć z marazmu. Trzymam kciuki za dobre decyzje w tę czy w tamtę stronę. :-) 30 czy 15 min od Wrocka przestaje pewnego dnia mieć jakiekolwiek znaczenie. Tak sądzę. Ściski

    OdpowiedzUsuń
  17. Droga Megi... dotarło do nas, że dziś Twoje święto. :-) W sieci nic się nie ukryje. :-)
    Niech się spełnia. Niech energia zawsze z Tobą będzie, niech pomysły zawodowe i nie tylko opanowują Twoją łepetynkę, którą przyozdabiają te morsko-błękitne oczęta. Niech ogrody mają zawsze z Ciebie wiele pociechy a koty mruczą do ucha piosenko-kołysanki. Niech zdrowiem tryskają Megi-Moherowe ciałko i dusza. Niech się dobrze dzieje. STO LAT!
    M&P

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)