Marcin POPKIEWICZ, absolwent Fizyki UW, analityk megatrendów, autor bestsellera:
ŚWIAT NA ROZDROŻU
Zapraszamy na otwarte spotkanie naukowe:
KIEDY? - W ŚRODĘ, 4 LUTEGO 2015.
godz. 13.30: Słonie w składzie porcelany - dylematy świata wzrostu.
godz. 15.15: Rzut oka na zmianę klimatu -czy jest się czym przejmować?
godz. 16.30-17.30: Co ćwierć wieku światowe zużycie paliw kopalnych się podwaja. Co dalej?
GDZIE?- Instytut Biologii Eksperymentalnej (Botanika), Wrocław, ul. Kanonia 6/8
(wejście do budynku położonego w obrębie Ogrodu Botanicznego znajduje się od strony Katedry)
Organizator: prof. Ludwik Tomiałojć
(i Krzysztof K.)
No to idę.
W listopadzie nasz przyjaciel napisał:
"Od kilkunastu dni czytam pewną książkę. Książkę poruszającą. Do głębi świadomej części pokładów neuronów, a może i jeszcze bardziej. Nie wiedziałem, że tyle emocji może być w wykresach i tabelach. A jednak. Nie rozumiem, dlaczego o TAKIEJ książce jest tak cicho? Dlaczego jest tak mało dyskusji o tym, co w tej książce? (...) Dziwne ...
Na początek cytat z tej książki:
"Każdy, kto wierzy, że wzrost wykładniczy w skończonym świecie może trwać w nieskończoność, musi być albo wariatem, albo ekonomistą"
I od tej pory nie jest już ten sam:-)
(mamy lekko rozbieżne spojrzenia na problem- ja uważam, że świat się nie ogarnie i mamy szczęście, że wystarczy go jeszcze dla nas- a powinniśmy smażyć się w piekle za to, co zostawiamy dzieciom- K., że prowadzenie krucjaty da efekty. Ponieważ prowadzi ją m. in. na fb, myślę, że się nie obrazi za upublicznienie walla- dużo informacji, głównie o OZE.)
Hm, niby wszystko wiadomo, świat w logiczny sposób dąży do samozagłady, a wszyscy przyglądają się temu beznamiętnie.
Policzenie śladu ekologicznego może uspokajać- w moim przypadku to tylko pół hektara ponad "zielone" dwa.
Zła wiadomość jest taka, że nawet gdyby gospodarstwa domowe ograniczyły zużycie do "bezpiecznego", to i tak za wyczerpywanie pojemności środowiska odpowiedzialny jest przemysł.
No to idę- może zyskam spójny obraz, globalny ogląd i gotowe odpowiedzi na pytania, dlaczego należy olać górników, nie pomagać frankowiczom, czy wiatraki są w porządku, dlaczego intuicyjnie wybierany ucieczkę na wieś i dążymy do samowystarczalności, czy stare graty są lepsze od nowych- też- gratów, dlaczego taniość benzyny nie jest powodem do radości i co na to wszystko Niemcy.
W końcu co megatrendy, to megatrendy.
Zabiorę egzemplarz do podpisania, zrobię notatki i będę się dzielić:-)
Nie ma tak, żeby bez fotek. Zilustruję zdjęciami ostatnich zimowych kwiatów
(jaśmin nagokwiatowy) |
(kalina wonna) |
(oczar pośredni 'Diane') |
(kalina wonna) |
Jak być może wiecie- uwielbiam memy.
O ile Kropson jest kotem "co się zobaczyło", o tyle Mrysiek to Uszanowanko.
wow wow
świat taki piękny
ludzi tak kocham
tak bardzo za oknem
nie wow
uszanowanko
Pozdrówka, Megi.
ach więc to się nazywa jaśmin nagokwiatowy... w życiu bym nie doszła :-) bo mi to tak między forsycją (wiem, że nie) a żarnowcem (też wiem, że nie) się roiło.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Kropsona i dla Mryśka specjalne!!!! no i dla reszty sierciuchów :-) buziaki
K i M dziękują, pozdrawiają Niuniola:-)
UsuńMoże się kojarzyć z żarnowcem przez te zielone pędy.
Ciężkie tematy na początek...To temat rzeka, więc póki co wstrzymam się od komentarzy, poczekam na relację:) Kwiaty zimowe rewelacja. Taka łyżka miodu w tej szarości. U na śniegiem sypnęło i trochę słońca wyszło, więc od razu weselej i raźniej. I widać, że luty jeszcze:)
OdpowiedzUsuńna to się mówi "nie widzieć słonia w pokoju", jak się dowiedziałam na wykładzie;-)
UsuńStrasznie miło znów widzieć te plamki koloru. Chociaż aktualnie i u nas w śniegu.
tak od rana z grubej rury :/
OdpowiedzUsuńto temat, który drążę w bezsenne noce i zaklinam Młode, żeby nigdy nie przyszło im do głowy sprzedać tego hektara wśród pol (zalewanych rondupem :/)
dziędoberek sie z państwem kocurrrstwem i reszta domowników :)
na wykład nie dam rady ale może wyślę panią PomiDorkę.
acha, kfiatki pikne ale u mnie oczar czaruje od grudnia to znaczy jego szlachetniejsza część (pomarańczowa), podkładka żółta zaczyna teraz, mam dwa oczary w jednym miejscu ;) kwitno krokusy, prymulki vulgaris kwitną na okrągło wiec się nie liczy, w miasteczku żonkile i zaczyna mimoza, w niektórych ogrodach zakwitły już dawno kamelie ale przyszło zimno i szlag kwiecie trafił, chłe, chłe (nie lubię kamelii ani rododendronów).
Usuńmało ludzi było, nie robiłam wydarzenia czy coś, bo podobno miała być pełna sala. I mimo proponowanych, rozsądnych rozwiązań raczej przygnębiające dla mnie.
UsuńW jednym ogrodzie "mamy" taki oczar- pośredni na podkładce wirginijskiego, więc jesienią część liści żółta, część krwista i kwiaty. A wiosną znów kwiaty, bardzo to fajne, ale wirginijski rośnie silniej i trzeba go wycinać.
Kurcze, żonkile i mimoza:-) kochałabym.
Trochę za daleko jak dla mnie...
OdpowiedzUsuńGłaski dla rudaska, dużo głasków...
za daleko, ale książka do przeczytania i przemyślenia:-)
UsuńGłaski dla Misi i wszystkich:-)
Domniemywam, że idziesz na całość...Jeśli, cudem boskim, zdążę, Cię poszukam, jeśli nie, poczytam u Ciebie relacje.
OdpowiedzUsuńPanowie Kotowie cudowni. I kfiatki tez bardzo, bardzo.
bo ja wiem... płynę z prądem, li i jedynie. Szkoda, że cię nie było.
UsuńMegi, te kwiaty to tegoroczne?? U nas ledwie trochę leszczyny się odważyło, a poza tym szronowo i śnieżnie z przerwami na szarość. Tęsknię za zielonym.
OdpowiedzUsuńno:-) i one kwitną od ponad tygodnia, te wiosenne, a zimowe od listopada. Tylko że teraz w śniegu. Tęsknię za tym zapachem mokrej ziemi i liści.
UsuńMożna by rzec wiosna ?
OdpowiedzUsuńCo do relacji ze spotkania czekam na podsumowanie, jestem bardzo ciekawa.
Pozdrawiam.
chyba muszę sobie to nieco poukładać, chwilę potrwa.
UsuńChyba wiosna?
Cytat z cytatu: ""Każdy, kto wierzy, że wzrost wykładniczy w skończonym świecie może trwać w nieskończoność, musi być albo wariatem, albo ekonomistą"".
OdpowiedzUsuńOtóż muszę tutaj coś wyjaśnić. Jestem ekonomistą-przynajmniej z wykształcenia:). Wzrost wykładniczy nie trwa w nieskończoność, żaden ekonomista tak nie twierdzi, chyba że kupił dyplom na kursie albo na bazarze. Istnieją cykle koniunkturalne, zahamowania, drgania, zbiory zaburzeń, wpływy otoczenia, stany niestabilne, etc. Po wzroście musi nastąpić stabilizacja, spadek itp. Dlatego działania korporacji nastawionych wyłacznie na wzrost zysków jest takie okropne/patrz np.: tesco/.
Marek
no tak, uderz w stół:-) to chyba miało być takie chwytliwe. To znaczy wiem, o co chodziło- że ekonomia kapitalizmu zakłada wykładniczy wzrost, gospodarka, jaką znamy, może funkcjonować tylko w warunkach wzrostu i nikt nie mówi "zwykłym ludziom", że to nie może działać w nieskończoność (z powodu wyczerpania zasobów). Ucieczka do przodu. Ale herbatka z tesko dobra:-)
UsuńWzrost PKB jest zdaje się koniecznością w systemie finansowym jaki stworzyliśmy. Gospodarka nakręcona kredytami musi pędzić, by długi były spłacane, i nowe zaciągane. Kłopot w tym, że zaczyna się to już wszystko dławić, a możni niewiele sobie z tego robią (cholera, przecież oni też mają dzieci ...) kupując czas kosztem biedniejszych...Myślę, że te trzy linki pokazują, że trzeba się jakoś przygotować do nocnych kłopotów . Tylko jak to zrobić?
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=QEhoo82LH1k
http://wyborcza.pl/magazyn/1,138061,15891849,Jak_najbogatsi_ukradli_nam_swiat.html
I na koniec - uwaga, bo ciężki kaliber ...
https://exignorant.wordpress.com/2015/02/06/prognoza-pogody-finansowo-ekonomicznej/
...przygotować do mocnych kłopotów :-) (a nie nocnych)
UsuńŻeby nie było skojarzeń z nocną zmianą warty ...
Megi, książke zakupiłam, wiem,że jż odchoruję. Wiesz, coraz bardziej boli mnie to, że dokładam ręki do tego, jak się ten nasz świat łatwo i nieodwracalnie może stoczyć, i choć bardzo, bardzo sie staram myśleć proeko na co dzień i nie tylko w ogródku, to co ja mogę w globalnym wymiarze, nie odetnę się od wszytskich źródeł zła, do którego mnie podłączyła cywilizacja, czy chciałam, czy nie. Mogę go nie oglądać w tv, ale i tak jestem współwinna, wrobili mnie inni, ale i tak czuję się podle, tak ogólnie za ludzkość . W ciągu ostatnich lat pragnienie posiadania wnuków coraz rzadziej mnie napada, choć na pewno współ-wychowałabym je życzliwie dla przyrody i rozumnie. Pozdrawiam, życzę ciekawych wykładów.
OdpowiedzUsuńlewkonio, zadziwiasz mnie:-)
Usuńtak rzadko coś takiego słyszę, ludzie bardzo gładko usprawiedliwiają swoje przywiązanie do konsumpcji.
Spróbuję zakupić książkę i przeczytać. Na razie grypa mnie trawi i może bardziej pogodnej lektury mi potrzeba. Ciekawa jestem co nam podrzucisz po wykładzie ?
OdpowiedzUsuńZ coraz większym obrzydzeniem patrzę na ten świat, a właściwie na moje miasto. Co gorsze to ono się podobainnym, tylko nie mnie...Coraz mniej przestrzeni, coraz mniej powietrza, rewitalizacja parków za 7 milionów.
Idź i pisz kolejnego posta Co i jak Ty to widzisz ? Pozdawiam Was serdecznie.
no ech. Ciekawe to było, choć z cyklu- wszyscy wiedzą, nikt nie widzi. A rozwiązania niby w zasięgu ręki, pełny optymizm, ale ja w nie nie wierzę. Może w Niemczech by się udało;-) ale nie w skali świata.
UsuńPiękne oczary, takie frędzliste ...
OdpowiedzUsuńtak, niektóre żółte mają jeszcze duższe płatki i je wolę.
UsuńJa też ciekawam Twoich odczuć i refleksji powykładowych. pewnie niewesołe one.
OdpowiedzUsuńAle: chciałam swój "ślad ekologiczny" policzyć. I wyszła mi masakra. Tyle, że ten teścik jest na maksa uproszczony, i chyba na miejskie, nie na wiejskie realia. Bo np. czy ja mieszkam w "dużym domu jednorodzinnym"? czy w średnim mieszkanku - wszak nie używam całego domu. Za to, że nie używam środków komunikacji miejskiej też mi coś dorzucił... Nie przejmuję się i robię swoje, ot co.
Za to Mrysław... ach, Mrysław jest jak balsam na całe zło świata! ;-D A zaraz potem kwitnący oczar ;) Uszanowanko!
porozmawiamy w niedzielę, a ten test jest bardzo uproszczony, zakłada chyba życie w mieście i pracę na posadzie. Mam link na dokładniejszy:-)
UsuńMryśki to takie plasterki i kompresy na wszystko.
Oj ....
OdpowiedzUsuńno...
Usuń