sobota, 18 kwietnia 2015

w tym samym miejscu, miesiąc później

Wiadomo, że moja praca to wakacje, w dodatku nie płacę za pobyt, tylko mi płacą.
Widoki, piasek i woda.
(wakacyjny samochód zapakowany świdośliwami)
TP jeździ na traktorze czy coś, a ja, wkręcona w Cała Polska Widzi Zioła, fotografuję rośliny spontaniczne.
(nie jem, nie używam. Pożeram wzokiem, jak gdzieś kiedyś nazwała to leloop. Wystarczy.)
Na szczęście przetrwały zeszłoroczny randapowy armagedon, zgotowany przez właściciela działki.
Co to znaczy być chwastem.
(bylica piołun)
(też)
(marchew zwyczajna)
(koniczyna polna)
(pięciornik kurze ziele)
(krwawnik pospolity)
(przetacznik bluszczykowaty, widać, skąd nazwa gatunkowa)
(przetacznik perski)
(fiołek polny)
(bluszczyk kurdybanek)
(liście ma prawdziwie kurdybanowe)
(jasnota purpurowa)
(wiosnówka pospolita)
(jest efemerofitem z rodziny kapustnych)
(skrzyp polny)
Ujęcia przypadkowe, bo w oślepiającym słońcu. Powinnam mieć aparat z wziernikiem.

Stawy koło Brzostowa są najbliższe i najłatwiej dostępne, więc tam.
Samo B to wioska cudów.
Cud, że się uchowało.
Cud koło przystanku.
Cud rozmnożenia. Pomysłowych budek, bo nie ptaków, jakoś nie korzystają.
Garażowa wyprzedaż. Liczenie na cud.
W lesie i na groblach rośnie inny zestaw roślin.
(czosnaczek pospolity)
(jasnota plamista)
(piżmaczek wiosenny)
(złoć żółta) ziarnopłon wiosenny, tfutfu, dziękuję!!
(czeremcha zwyczajna)
(składniki sałatki)
(rzepicha ziemnowodna, wreszcie wiem)
(wiąz szypułkowy)
Gdy wychodzimy na groblę, przemijalność zajawkowana w poprzednim poście objawia się mocno i niespodziewanie.
 (i nie mówię o sobie)
 To jest spacer tą samą trasą, co wtedy, a jak inaczej.
Stawy opróżniono z wody, te właśnie, bo inne są pełne.
Pewnie są zbyt zamulone, pora wyczyścić.
I już nie są złotoniebieskie.
Przez pokłady gytii płyną podwodne rzeki
 wypłukując minerały z rudy darniowej.
Krajobraz trochę się zazielenił.
 A trochę nie, bo spuszczone stawy zwapnowano (chyba dla powyższenia pH wody i wybicia mikroorganizmów szkodliwych dla ryb, nie znam się).
 Wszystko w tym białym pyle, nawet samotny łabędź krzykliwy ma biały dziób.
(pewnie dlatego, że młody)
Ptaki przeminęły z czasem, z wodą, zajęły się gniazdowaniem w przyjaźniejszych miejscach,
Przyleciały głowienki i czernice, bieliki latały blisko i nisko.
 Bobry nadal są niedobry,
 psują takie duże drzewa.
 Inne miejsce, prawda?
Spacer kończy się w parku poworskim w Brzostowie, kończy się kolejnym cudem.
 Pięknie się kończy, nie ma co.
W dodatku były 22 stopnie C. Nie 21. 22.
(teraz jest przeraźliwie zimno i tak sucho, że podlewałabym, gdyby nie było tak zimno. Pocieszam Anię z miasta P, że u nas też syberia. Co to będzie jutro z moją ustawką z kolejnymi roślinkami.)
Następnego dnia kontynuowaliśmy wakacyjne wyjazdy, tym razem do Izerii. Tam w dodatku dają dobre jedzenie i wino, czyli all inclusive.
A u Herbiness wisi mój wpis Zrób sobie łąkę- zapraszam, kiedyś umieszczę go też tutaj.
Pozdrówka, Megi.

30 komentarzy:

  1. Kurcze, zawsze myślałam, że te fiołki polne to takie mini mnini bratki :) Ja to się znam :)
    I teraz już wiem, co się u nas [pierwsze pojawiło - jasnota ciemnota, tzn. purpurowa.
    Syberia u nas skurczybycka. Już mam dość tych nocnych mrozów i oszronionych łąk.
    Uściski!
    A jak Ty to robisz, że jesteś coraz młodsza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no bo to są minimini bratki!
      Jasnota pojawia się wcześnie, ta właśnie, ale jak nie mam porównania, to czasem mylę ją z jasnotą różową. Też rośnie na polu i jest jeszcze bardziej mikra.
      I szron??? najgorzej.
      To fotki TP, nikt inny mnie tak nie widzi. I tylko dlatego zamieszczam, że sama uważam, że, no, rewelacja.

      Usuń
  2. Wspaniała łąka zawilców, piękna po prostu. Wiele ziół spotkałaś, robiłam obie test i wszystkie znam, pamiętam jeszcze z czasów zielników za kase. Zadko spotykam piołun, chociaż go lubię mimo, że jest strasznie gorzki. A co do budek to się nie dziwię, że ptaki jakoś nie chcą mieszkać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja sobie teraz przypominam te chaszcze, z radością, im mniejsze i trudniejsze, tym fajniej. U nas o piołun faktycznie rzadko. Budki nieco depresyjne.

      Usuń
  3. Pięknie! co tam małe co nie co nie tak!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni cud po prostu... cudowny. Tylko stać i gapić się. A wpis dzisiejszy dla mnie wysoce pouczający - w końcu wiem co za autochtony mi rosną w ogrodzie. Czuję się jaśnie oświecona :D W końcu jutro nie będę działaś wśród bezimiennej roślinności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tylko tam z szaconkiem do nich, tych autochtonów.
      Zawilce i inne łany silnie na mnie działają swoją liczebnością. I tak bym chciała w ogrodach to sadzić, łanami.

      Usuń
  5. Małgosiu kochana, spójrz na fotkę, przy której jest napisane złoć żółta ;) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poprawiłam, dzięki:-) jak mogłam:-) ale podobno tylko świry zauważyły, na priv

      Usuń
    2. Czekalam az poprawisz podpis, wiem jak wyglada zloc zolta, bo w wiekszyckim parku jeszcze w pieluszkach pewnie zrywalam zlocie na pierwsze bukieciki wiosenne, a te kwiatki sfotografowalam dwa dni temu i nijak nie mogam znalezc ich nazwe...dzieki wiec, juz wiem, a tez wiele innych, ktore pokazalas ogladam w lesie i na lakach i nie wiedzialam jak sie nazywaja. Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  6. Inaczej i mniej ptaszkowo, ale i tak pięknie, zwłaszcza temperaturowo pięknie, ciekawe czy zamarzniemy jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha:) Cudne zdjęcia! Niesamowicie fotografujesz takie zwykłe-niezwykłe roślinki:))) I krajobrazy kojące duszę.. Czytam Twój blog od początku, jestem w połowie 2013 i już żałuję, że za chwilę skończy mi się taka cudna lektura.. Niniejszym dziękuję za świat ogrodów i cenne nauki:) I przypomnienie jak bardzo lubiłam zajęcia terenowe na studniach - okazuje się, że coś tam pamiętam jeszcze:) Dobrej niedzieli dla wszystkich w Moherii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee, ja tam będę jeszcze długo pisać;-) ale wiem, z lektury blogów, w które się wkręcam, że super się czyta całość. Co jakiś czas zanurzam się w czyjś świat. Jakbym przeczytała swój, to pewnie bym skasowała;-)
      No bo ja te roślinki kocham jak... koty może. I te zajęcia też są pięknym wspomnieniem.
      Dzięki, tobie wzajemnie dobrej niedzieli!

      Usuń
    2. :)))) - taką mam nadzieję, że będziesz baardzo dłuugo Małgosiu pisać swoje cudne posty:)) Chodziło mi o to, że za chwilę, będę jak wszyscy czekać z wypiekami na twarzy na kolejny odcinek:) A teraz jest tak fajnie - dużo i dobre:) Pozdrowienia!

      Usuń
  8. Ten ostatni cud to ja pamiętam z dzieciństwa.... Biegłam od domu babci na drogę między łąką a polem i patrzyłam czy będą. Zawsze były i czekały na mnie...
    A reszta świata po rundapie jest cudowna, taka delikatna i taka mocna zarazem. Czy ta marchew to ma takie białe strasznie mocne korzenie???
    P.S. Coś mnie kusi żeby latem choć na tydzień wybrać się do Izerii (to po Twoim linku poznajizerskie. dziekuję!). Tylko muszę z małżem ponegocjować termin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękna jest taka przewidywalność i pewność, że będą.
      Tak, marchew ma takie żółtawe marchewy:-)
      oj, wybierz ty się do Izerii konecznie, i powiemy Sąsiadowi, jak zachęcająco jego strona działa!

      Usuń
  9. Lubię chwasty bardzo. No, może perz ,mniej trochę ;) Piękną łączkę jasnoty mam, trzmiele i pszczoły się krzątają. Do tego niepokorny i arcysmaczny podagrycznik i pokrzywa- moja królowa- składniki Wildgemuese :)) Już się kurdybanek rzucił, ale podsechł mi trawnik pod jesionami. Trawa się "wymieniła" na całkiem ostrą, wspomniany skarlał. Zeszłe dwa lata suche, może dlatego.
    Cud mniód mieć takiego osobistego fotografa :)
    Pozdrówy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. perz też, perz też miewa zalety, chociaż jakoś trudniej je dostrzec. Masz super warunki dla kurdybanka, co tam trawnik. Podagrycznik lubię coraz bardziej, od kiedy czytam o nim u Poszukiwaczy.
      Szkoda, że ten fotograf jakoś się ociągał 20 lat temu i tylko storczyki go bawiły.

      Usuń
  10. O, jakie znajome krajobrazy. Byłaś tak blisko...
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i wkońcu ja- zadzwoniłam, a ty- odebrałaś!

      Usuń
  11. Piękne widoki i świetne zdjęcia! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No jakże to? - żadnej fotki z Izerii? ;-)
    U mnie chwasty są traktowane na równi. Też są piękne ;) No może oprócz grządek warzywnych, tam ich nie lubię...
    Dzięki za podręczny atlas "roślinek pospolitych", wciąż mam problemy z ich rozpoznaniem, a nie zawsze jesteś pod ręką (niestety!).
    Zawilce u nas zdziesiątkowane, a w zeszłym roku były łany... chyba zostały wyżarte?!!
    Całusy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jag nie, jak tak? oczywiście, że będą. Dzisiaj nawet obrobię, chyba, to i wyślę.
      Na równi ze wszystkim są zjadane, zgryzane, tak?? Wyżarli nawet toksyczne zawilce??

      Usuń
  13. Czekam na weekend, aby rozpocząć sezon balkonowy. Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, i już kolejny weekend, pewnie wszystko się przyjęło...

      Usuń
  14. Megi, rozpływam się z zachwytu jak ta ubywająca woda w stawach, Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) OMC nie pojechałam do Goworowa, ale ten czas, co go nie ma, hm.

      Usuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)