niedziela, 21 maja 2017

święto miłości

To było wtedy, kiedy pogoda zmyliła grudniki.
I było tak:
 
Piękni, młodzi, zakochani, u progu Życia. Synek i Emka.
Jestem mało rodzinna, za nic mam większość tradycji, niepotrzebna mi religia.
A jednak te rytuały godowe naczelnych naszego gatunku, uroczystość przygotowana dla nas wszystkich przez Nową Parę, magia inicjacji ważnego etapu życia, udzielająca się radość, świadomość istotności tego, co się dzieje, poczucie, że świat się dopełnia- wzruszyły mnie, nas wszystkich, do głębi i zalały dobrymi uczuciami. Na ten czas, i na dużo dłużej, wszyscy staliśmy się jednym klanem i plemieniem, zjednoczonym w miłości.
Dziękujemy, dziękujemy!

Dwa dni wcześniej działo się tak:
bo częścią naszego prezentu dla PM było udekorowanie sali.
Dzień przed było już dość nerwowo:
 (a jeszcze paznokcie rzęsy które sukienki fryzjer kartka niekupiona)
Jednak, jak było do przewidzenia, udało się zdążyć przed gośćmi i zrobić takie rzeczy:
dekoracje na krzesła i kinkiety
(takich bukiecików w fiolkach były 92 szt.)
tzw. kielichy martini
(nie wiem, dlaczego te malinowe goździki na zdjęciach wychodzą tak odblaskowo czerwono)
dekoracje okien (tu jeszcze bez pozyskanych podczas marcowego cięcia i zapobiegliwie zadołowanych gałęzi wierzby mandżurskiej, które miały odwracać uwagę od okrutnego widoku za oknem)
(udało się zawrócić ponurego kosiarza i ocalić część mniszków)
rajskie jabłonki (tylko dwie- planowane krzewuszki i jaśminowce nawet pod osłonami nie dały rady zakwitnąć!)
dekoracje ścian i słupów
wianki na drzwi
bukiet na stół z ciastami
bukiet na stół PM
i dekory na dwory.
 Nie do przeceniania w ustrajaniu był wkład Nowej Pary i mamy Emki:
 i już o 21 dnia przed sala wyglądała jak altanka:
No i teraz mogę już robić takie bajery na co dzień😊
na dobry początek- pomyliłam się tylko o 50% w szacowaniu materiałów i o 100% w przewidywaniu czasu pracy😏
Technicznie i wyjaśniająco:
- wymyśliłam tylko ogólną koncepcję- gałęzie na oknach, bukieciki wszędzie, jak najbardziej roślinnie, jak najmniej gadżetowo. Później już tylko robiłam kawę, patrzyłam, co najpierw i czy dobrze, czyli jak zwykle- a całość w zdolnych rękach Alicji, Wiktorii, Iry, Asi i Roberta;
- to nie do końca moja bajka, ale bajka Emki, czyli tak, jak miało być. Moja jest z pachnących i głównie drobnych kwiatów w zgaszonych i nieoczywistych kolorach (z dostępnych w tej chwili wybrałabym konwalie, lilaki, lewkonie, piwonie, śniedki, drobne astry i przymiotna), ze słoików w klockowych koronkach, trochę w stylu Claire. Liczę na jej realizację na uroczystości VegAnki👽- ale wtedy będzie musiało się obejść bez uciętych genitaliów roślin (czyli kwiaty tylko w doniczkach).
- pisząc o okrutnych widokach miałam na myśli chaos wystrzępionych jałowców i tuj różnych odmian, parasole reklamowe, nieogarnięte osuwisko ziemne i przaśne zagospodarowanie okolic stawu. Nikomu oprócz mnie i TP wydaje się to nie przeszkadzać, wręcz jest niezauważalne (aż takie oczywiste?). Choć w oddali takie miłe widoki:
I tak to było, i się skończyło.
Pozostał koszyk, niezwłocznie zasiedlony.
Nieruszęsię.
Będęspał.
Albomożewstanęiusiądę.
(i chciałam powiedzieć, że w tej chwili, 03.12, dziada nie ma i nie przyjdzie na wołanie. To kot nocny i chodzący swoimi drogami, i wcale nie taki proludzki, i między kotami też chemii nie ma.)
Poza tym tak:
- nie mam czasu. Pisać bloga, odpisywać na maile (frazę "przepraszam za opóźnienie odpowiedzi" wpisałam na stałe do szablonu tekstu).
- nie mam czasu, bo uprawiam szkółking (w zeszłym tygodniu cztery razy, w tym raz), gardening i living.
- zdjęcia robię tylko na livingu i zamieszczam je tu: Śląsk Cieszyński raz, dwa (a może ja to już linkowałam??), Olszyny Niezgodzkie raz, dwa, Góry KruczePonidzie i Miechowszczyzna raz (dwa będzie). Piękna nasza Polska cała, naprawdę, a jeszcze Wojsławice były, i Wielkopolska... Moheria fotograficznie zaniedbana, takie fajne tulipany miałam, małe i żółte, i fioletowe, ciekawe, czy za rok wyjdą... ale tym bodziszkom leśnym i żałobnym to muszę fotki zrobić, zanim przekwitną🌺🌼
- przez niemanie czasu na pisanie zepsua nam się tak fajnie rozwijająca się dyskusja o rabatach preriowych pod poprzednim postem. I wszyscy piszo za mnie to, co ja chciałam napisać (o trędach wszędach np., zresztą czy ja wiem, bo nie czytam też). Ale ja wam jeszcze pokażę.
- podczas livingu (a także gardeningu i szkółkingu) przemyślam sobie sporo rzeczy. Na przykład odpowiedzi na inspirujące pytania czytelników i komentatorów (za które nieustająco dziękuję)- jaki jest klucz do ogrodu, co należy do miejsca, a co nie należy i co jest przy tworzeniu ogrodu najważniejsze. Dokumentacja fotograficzna do tego jakoś sama się robi, świat mi sprzyja, jak rzecze pewien pisarz[?]
Więc tylko trochę mniej livingu może i będzie napisane.
Ale jak tu z tego zrezygnować? Jak odmówić przefantastycznej wycieczki, podczas której wszystkie rośliny emitują endorfiny, wspólnota pochylania się nad rzadkim storczykiem lub zwykłym "chwastem" ustawia życiowe proporcje, zalewa radością. Kolejne święto miłości💚💚
Koniec końców okazuje się, że w życiu najważniejsze są białe kwiaty na zielonym tle. I tyle ze wszystkich marzeń i planów.
Po infiltracji odpowiednich środowisk wycieczek zrobiło się tyle, że w weekend trudno wybrać. Wczoraj nieco odpadliśmy, nie dajemy już rady w tem naszym wieku tak napierdalać na co dzień i od święta😉
(a dzisiaj komunia w rodzinie, więc może ja już pośpię)
Pozdrówka, Megi.

24 komentarze:

  1. Działo się, inaczej mówiąc.
    Białe kwiaty na zielonym tle, powiadasz? Eee, kwiaty na zielonym tle, to już bardziej. Eee, dlaczego na zielonym TLE? Zielony to podstawa.
    Kiedy napisałaś trędy - to mnie się przeczytało - trądy. Podświadomość.
    Pisz, bo ja się gubię i nie wiem, co mam jeszcze posadzić. Nie mam co prawda miejsca w ogrodzie, żeby posadzić, ale zawsze mogę ubogacić łąkę lub pastwisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. białe na zielonym, bo istnieje jakaś teoria, czytałam kiedyś, że to taki ewolucyjnie wdrukowany ważny wzorzec. Nie wiem czego, nie doczytałam ;-)
      Zielony to podstawa, ale i tło, na którym tropimy, tropimy... coś kolorowego, coś do zdjęcia :-)
      No to żaden z wpisów z tego miesiąca ci się nie przyda, bo w laurowiśnie chyba nie ubogacisz, ani w goździki. Chociaż.

      Usuń
  2. Piękni, młodzi, pełni nadziei. Dekoracje przecudne, no ale nie spodziewałam się niczego innego. Życie wiosną gna na bardzo przyspieszonych obrotach. Odpoczywać będziemy w grudniu i styczniu. A teraz do roboty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tak nie odpoczywamy wtedy, o ile pamiętam. No ale do roboty :-)

      Usuń
  3. O Megi, jesteś, jak dobrze!
    Przepraszam, że nia nadążąm za Tobą, ale Wyście Syna ożenili?! ( tzn. może nie pamiętam, ale o synu nie wiedziałam).
    Gratulacje najserdeczniesze składam niniejszym. Niech się Młodym darzy :-)))
    Wystrój wyszdł naprawdę przepiękny i TYLE pracy... Podziwiam.

    Czytam, analizuję, kibicuję, ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i właściwie trochę ci się dziwię, bo do tej pory mail nieodpisany gdzieś tam wisi, tak z rok...
      Ożenili, właściwie sam to zrobił, to znaczy z żoną, bo on jest bardzo dorosły, bardziej ode mnie. Nie mieszka z nami od lat, a na blogu raczej mieszkańcy Moherii się przewijają. Chociaż był wspominany jako Synek. Ale w ostatnią niedzielę młodzi byli z nami na wycieczce, czym mnie zaskoczyli i bardzo ucieszyli :-)

      Usuń
  4. Piękna młoda para :-)
    Początek wszystkiego, ech kiedy to było...
    Dekoracja śliczna wreszcie żywe kwiatki a nie sztuczne...
    Pięknie, podziwiam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, kiedy... z nostalgią wspominam, w takich momentach widać obrót koła życia.
      Wiesz, kilka osób podziwiało, że kwiatki "żywe", tzn. świeże. A jakie miałyby być? chyba mam tak małe doświadczenie florystyczne, że nie pomyślałam o innych :-D

      Usuń
  5. Piękne dekoracje i zdążyliście!
    Bardzo mi brakuje poczucia wspólnoty, plemienności, klanowości. Nie wiem jak długo bym wytrzymała, ale tego pokarmu trzeba zaznać co jakiś czas.
    Dużo dobrego dla Ciebie i Młodych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba, koniecznie. Nie wiedziałam, że mi brakuje, teraz rozumiem, o co chodzi.
      Dziękuję <3

      Usuń
  6. Livinguj, bez livingowania nie ma życia, he, he, he. Czasem trza wrzucić na luz a czasem nawet pojechać na tzw. koszt sołtysa bo życie niespodziankowe bywa a plany są od tego żeby się taśtały ( przynajmniej moje ostatnio tak majo ). Dekorejszony mnie zainspirowały, też chcę słoik z koronką, a co?!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje plany też ciągle to robią. Mam jeden wakacyjny, bardzo wymyślny i nie chciałabym, żeby się nie udał, ale wiele wskazuje na to, że może :-(
      Masz już słoik z koronko?

      Usuń
  7. Piekny naturalny wystroj, tyle pracy ale jak za to wyglada! Odplaca sie z wdziekiem. Wszystkiego najlepszego dla mlodej pary. Nie do uwierzenia jak ten czas uplywa i teraz kolej na nasze dzieci zaczynac droge szczescia. Nie jestem religijna ale lubie rozne tradycje i choc malo mam tu rodziny to sprawia mi przyjemnosc kazde swietowanie, jak mi sie nie chce organizowac to chocby aby wyjsc razem. Niech zyje para mloda! Watka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, odpłaca się z wdziękiem :-)
      Niech żyją! i popatrz, jak to zleciało, jak sen złoty... pamiętam, jak witałaś się u mnie z małym, nowym A w grudniu tamtego roku.

      Usuń
  8. Ach, jakie piękne święto! Niech Młodym się szczęści, niech ?wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki".Niech trwa!

    Pieknie Wam się dekoracje udały. Gardening i living uprawiaj do woli. Wiązy pieknie ulistnione. Cudne są już. Pozdrowienia serdeczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za tak piękne dla nich życzenia!
      Uprawiamy, uprawiamy. Jakoś nie zadzwoniłam, no :-(

      Usuń
  9. Ładny dekoratorning. Para młoda...ech ;) Niech im Los darzy!
    Kosiarz ponury odstrzelon chociaż? Bo jeszcze gdzie naszkodzi....
    Ja sobie narobiłam, bo chcąc mieć swoje zielsko do suszenia i intraktów, kosiarze zawołani muszą sie wić wkoło krwawników, bylic czy inszych tam, a niektórym się nie chce nawet więc juz mi prawa ręka mdleje od sierpa. Lewą nie umiem. Boję się...
    pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie kosiarza wina, każą kosić- kosi. Gorzej jest z ogólnym mentalem w sprawie koszenia, tym naciskiem na.
      Ciekawość, jak tam Tupajowice zarastajo :-)

      Usuń
  10. Piękna para młoda i przepiękne kwiaty. Cudowne święto, niech im się darzy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojjj widać, że dużo pracy zostało włożone! :) Chciałabym, że moja sala weselna choć w połowie była tak piękna!

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny artykuł i przepiękne zdjęcia :) Sama już nie mogę doczekać się swojego ślubu a to dopeiro w sierpniu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. śliczne florystyczne dekoracje :) podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Widać tu ogrom pracy włożony w dekorację, szczerze podziwiam !! Sama kiedys miałam taki plan ale nie zrealizowałam, tym bardziej wiem ile to kosztuje pracy oraz finansów.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)