wtorek, 5 kwietnia 2011

direct dialog

Od czego zacząć?

Ten blog nazywa się druga strona ogrodu. Nie powstał z założeniem pisania o ogrodach, których połowa jest wybrukowana, a reszta jest trawnikiem pozbawionym stokrotek. Powstał z frustracji i niepokoju.
Że mamy tylko jedną Ziemię, a zachowujemy się tak, że potrzebujemy pięciu. Że nie sięgamy myślą poza ogrodzenie własnego ogródka. Że nie przestrzegamy praw roślin i zwierząt do życia u siebie, nie świta nam refleksja, że wkroczyliśmy na ich terytorium.

Chciałabym pokazywać, że można inaczej. Miękko. Że tzw. ogrody ekologiczne mogą być ładne i , jak to mówimy, "zadbane", nie kojarzyć się ze stertami chrustu rozrzuconymi po działce i wanną jako zbiornikiem wody z recyklingu (recykling wanny, recykling wody;-)).

Tak naprawdę to wcale się nie dziwię. "Ogród"- coś ogrodzonego, wygrodzonego, wyciętego z krajobrazu. Nawet w zajawkach BRYTYJSKICH programów ogrodniczych padają słowa: "walka z naturą jest zacięta i nierówna... okiełznanie przyrody... przetwarzanie krajobrazu" (albo jakoś tak, może dokładniej zacytuję kiedyś). Zresztą zajrzyjcie tutaj- wnikliwy wpis o sensie oddzielenia sacrum od profanum, kultury od natury.

Ale już nie musimy. To nie dzika przyroda zagraża nam, nie przed nią powinniśmy odgradzać się płotem i ogniem. To MY jej zagrażamy. Zawsze, kiedy tylko zdążę się ucieszyć, widząc w mieście sójkę, przychodzi druga myśl- co ona tu robi? Dlaczego musi szukać szczęścia i jedzenia u ludzi?

To niby oczywiste jest. Większość z nas chętnie zadeklaruje proekologiczne zachowania jako program na życie. Ale jakoś trudno je przełożyć na codzienne wybory. Niestosowania chemii w ogrodzie, ograniczenia podlewania, zaprzyjaźnienia się ze ślimakami, dopuszczenia do bioróżnorodności na trawniku, wyboru lokalnych materiałów budowlanych... no mnóstwo jest możliwości.

Od czego zacząć?

Od dialogu. Kierunek dialog. Prosty dialog.

Nawiążmy rozmowę ze sobą. Ze swoim wyobrażeniem Idealnego Ogrodu. Ze swoim Wewnętrznym Ogrodem, jeżeli ktoś ma szczęście mieć jego wspomnienia. Z roślinami i zwierzętami, które tak mają takie same prawa jak każdy organizm do zajmowania swojej przestrzeni.

Od czego zacząć?

Na przykład od obsewacji. Teraz, na wiosnę, w blogach słychać radosne okrzyki: już jest! antligen! świadczące o tym, jak uważnie obserwujemy swoje otoczenie i ile nam to sprawia radości. Jeżeli ktoś, jak Halina, jest uważnym i czułym obserwatorem, to nie ma czasu traktować trawnika antymchem. I zauważy, że  przyroda nie działa mechanicznie ( mech na trawniku- kwaśna gleba- antymech zwalczy mech i doprowadzi nas do szczęścia wiecznego), tylko logicznie.
(btw- mech rośnie tam, gdzie z jakichś powodów, najczęściej nieodpowiednich warunków i mało intensywnej pielęgnacji, trawa nie daje rady i wymiera. Mech zajmuje wolne miejsce zgodnie z zasadą sukcesji ekologicznej).

Od czego zacząć?

można od posadzenia rodzimych krzewów, dobrych dla ludzi i zwierząt. Pisałam już o tym. Teraz w pełni kwitnienia jest dereń właściwy, Cornus mas:
ładne z niego drzewko;-)

a kwaśnożółta mgiełka jego kwiatów jest moim zdaniem ładniejsza od kwitnącej forsycji:
 drobne kwiatki są zebrane w baldachy, otoczone przysadkami:



Pachną? Owszem. Seneta pisze w swojej "Dendrologii", w zestawieniu właściwości ozdobnych: "zapach specyficzny (białkiem jaja kurzego?)"
Moim zdaniem... pachną wrześniową plażą. Słabym zapachem wody, ryby, soli, silniej schnącymi wodorostami. Dobrze się dzisiaj w niego wwąchałam;-)
W realu (naturze;-)) rośnie na obrzeżach lasów. Owoce są czerwone, smaczne, kwaśne, idealne dla ptaków, na nalewki i konfitury.

Idąc przez totalnie "poniemiecką" i "zabużańską" dzielnię oblukałam zza niskich płotków trawniki:

oto trawnik śnieżnikowy,

trawnik fiołkowy:

trawnik hiacyntowy:
i trawnik stokrotkowy:

ładne? chyba. ekologiczne? jak najbardziej, bo jadalne dla pszczół i innych owadów, a tym samym pożyteczne dla ptaków.

No i jeszcze trawniki miejskie, wyobraźnia nasadzaczy jest ciekawa:
kółko.
krzyżyk.
Podejrzewam, że lepiej w takich nasadzeniach sprawdziłyby się narcyzy (bo są wieloletnie i długowieczne) i mielibyśmy takie łąki daffodilów, jakie możemy pooglądać u Saturejki . Ale nie to nie, dobre i krokusy. Na razie gdzieniegdzie namiastki narcyzowych łanów:


Dobranoc i pozdrówka, Megi.

4 komentarze:

  1. Tak bardzo się cieszę, że o tym piszesz! Dzięki!
    Może uda mi się teraz wyrzucić z siebie nagromadzony, już z lekka psujący się materiał, o krainie, w której mieszkam.
    Pozdrawiam! Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. patrzę na te kółka i krzyżyki i widzę podobne w Parku Grabiszyńskim, noo, chyba,że to ten sam park:)

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja dziękuję za komenta, M., i cieszę się, że ktoś myśli podobnie.
    kyja- taaak, to TEN park:-) napiszę kiedyś o jego historii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne te stokrotki. Kółko i Krzyżyk mnie rozbroiły, ale w sumie nie powinno mnie to dziwić - koleżanka teamliderka w firmie ogrodniczej przyłapała swoich pracowników na sadzeniu krokusów w wielki napis WKS :-] Musieli potem wyciągać bulwy i sadzić od nowa :P

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)