sobota, 23 lipca 2011

powrót do Ogrodu Zet

Dziwny dzień był wczoraj. Zimowy. Zadeszczony od świtu do zmroku, i później. Do spędzania pod kołderką, jak w górskim schronisku w zimowe ferie. Przeglądałam internet pod kątem swetrów, chust i ocieplaczy na nadgarstki... Przy telewizyjnej TRANSMISJI SKOKÓW NARCIARSKICH nie wytrzymałam, przełączyłam to dziadostwo i zaczęłam oglądać letnie, słoneczne zdjęcia...

Można powiedzieć, że za pomocą radykalnej przecinki wpuściliśmy do Ogrodu Zet światło.





otwierając widok na pola:


bo jest na co otwierać. Letni dzień w okolicach Zet to perfect day, do wspominania pod kołderką w zimowe wieczory:




Osadnicy stanęli na poziomie wyznaczonym przez wpis w pewnym blogu;-] Było codzienne ciasto, wino prosto z włoskiej winnicy:



(to dobre- po prostu płatki ciasta francuskiego posypane cukrem i upieczone, omnomnom)

oraz nawet jedzonko:



PESTO Z OGRÓDKA:

Ugotowany makaron polać sosem wykonanym z oliwy zmiksowanej z bazylią spod kuchennego okna, z dodatkiem pokruszonych i podprażonych na patelni orzechów włoskich z drzewa za stodołą oraz ziaren słonecznika (też podprażonych).


Mówiłam już, że Zet to raj?


Mam nadzieję, że nasze starania i działania są dostrzegalne, i poprawiły jeszcze wizje raju:


Proszę, jakie kuliste głogi.


i jaka uporządkowana rabatka.

Osadnicy oczywiście MAJĄ swój egzemplarz projektu- i możemy dzięki temu porównać życzenia z rzeczywistością:


Rzut oka na całość. 




Podjazd w rzucie (kolorowany KREDKAMI!), aksonometrii i w realu.




"Zadomowa" część ogrodu w tychże trzech odsłonach.
Hm. Na wypadek, gdyby oglądał jakiś współczesny projektant ogrodów: proszę zwrócić uwagę, w jaki prosty, geometryczny i jedyny słuszny sposób zaprojektowałam ścieżki- i tak zieleń je zmiękcza, zmienia kształt na nieoczywisty i sprawia trudności w jego utrzymaniu w jakim takim wizualnym porządku. Czystość linii to ważny punkt, jeżeli chodzi o uzyskanie wrażenia spokoju i ładu.
A ostatnio, jak przeglądam różne projekty, to większość rzeczy mnie boli od nieuzasadnionych zakrętów, zmian szerokości, falek i tego typu oryginalności...
I druga istotna sprawa- to, co dobrze wygląda na papierze, będzie dobrze wyglądało w terenie. Chodzi o proporcje między bryłą (dom, drzewa, rabaty) a pustką (trawnik, woda). Trudno, żeby dobrze wyglądał ogród, w którym urządzimy sobie kawałek pustyni trawnika na środku, a granice gęsto obsadzimy czymkolwiek...
No to jeszcze jedno. Warto korzystać z pożyczonego krajobrazu- tutaj takimi elementami są: widok na pola w świetlistych oknach pod koronami drzew i duża sąsiedzka lipa w tle, za stawem i płaczącą wierzbą... jeżeli kogoś zamieszczone zdjęcia nie przekonują, to więcej jest tutaj.
Rozpędziwszy się na ulubionym koniu... jeszcze jedno hm. Jednak przez te 10 lat od zaprojektowania Ogrodu Zet czegoś się nauczyłam, znaczy nie sadzić roślin pojedynczo w trawniku (kłopoty z pielęgnacją trawy, z czasem i tak trzeba im będzie wyciąć "rabatkę", i będzie mieć ona dziwny, wynikowy kształt, lepiej ją wyznaczyć od razu), wyraźnie oddzielać w projekcie trawę od "nietrawy", powierzchnie nietrawiaste gęsto obsadzać roślinnością okrywową. No i dobrze, że nie posadziliśmy tych wszystkich zaprojektowanych kulistych drzew...;-)
I jeszcze zabawny, życzeniowo zaprojektowany fragment ogrodu gospodarczego za stodołą:



ha- ha. Chciało mi się, co?
Dzisiaj nie pada, patrząc w rozsłonecznione okno wschodnie i północne myślę... o Osadnikach, którym też się chciało. Zaufać mi, realizować wspólne pomysły, wydać pieniądze na fanaberie, wykazywać entuzjazm, wracać wcześnie do domu z imprezy, żeby podlać ogród, piec codziennie ciasto... no chciało im się, i dalej tak jest. Tacy są. 
A w Zet pięknie jest nawet po deszczu:




Pozdrówka, Megi.

8 komentarzy:

  1. Megi, prześliczne miejsce, piękne zdjęcia, cudny ogród...szczęśliwe życie osadników w takim otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie u Ciebie na blogu i smakowicie.A ja,jak się dorobię aparatu fotograficznego, choćby w komórce, spróbuję udowodnić, że nic tak nie dopełnia ogrodu, jak zioła.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak właśnie jest. A zioła, oczywiście, są piękne, ozdobne i pożyteczne! W tym ogrodzie jest dużo lebiodki w chmurze pszczół, kocimiętka jako dodatek do róż, bazylia oczywiście, dziurawiec rosnący ot tak sobie, mięęęęta...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie u Ciebie i ciekawie, przeczytałam sobie trochę wstecz i to jest to, co tygrysy lubią najbardziej! Dziękuję że mnie odwiedziłaś i zostawiłaś słowo ;-) Dzięki temu tu trafiłam - tak blisko przecież ;-)
    A z moich kocurków nie ma już czarnego, jednego z braci...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. No pięknie! Szybeczki, króweczki, cienie jakoweś tajemne. Elfy pewnie po krzakach siedzą i się śmieją. Cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym teraz zakładała ogródek z pewnością bym Cię poprosiła o pomoc, ale teraz on już jest "zarośnięty" i zmiany byłyby trudne. Oczko z mostkiem przecudne. Pesto też robię, ale bez słonecznika. Pozdrawiam Cię serdecznie i oby lato wróciło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Your pictures are beautiful. I like that you decided to keep posting the every day beautiful things in your life. They inspire and motivate us to enjoy those things in our lives also.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Inkwizycja- to ja dziękuję, i będę wpadać:-) szkoda kocucha:-/
    @GAJA- tylko patrzeć, a i u ciebie tak się zagęści:-)Jakoś te ozdóbki i elfy lubią się nawarstwiać.
    @Giga- a ja najbardziej lubię przeróbki i liftingi, jak w "10 lat mniej";-] Pusta działka, gołe pole- co to za wyzwanie!
    @Sandra- many thanks!I like it too;-]
    Pozdrowienia, greetings, lato wróciło dziś!summer came back!

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)