wtorek, 18 października 2011

skandynawski styl- zieleń publiczna. Część pierwsza.

Są przestrzenie, które koją, kołyszą i otwierają dusze, jak Park Mużakowski.
Są przestrzenie, które mają potencjał i proszą o więcej.
Są miejsca, które złoszczą i sprawiają ból z powodu zmarnowanych szans.
To się ma do parków, ogródków i przestrzeni miejskich. I głównie dlatego nie mogłabym/źle by mi się mieszkało na łosiedlu/blokowisku, że codziennie frustrowałby mnie widok brzydkiej zieleni i poczucie, że nic ode mnie w tym temacie nie zależy.
Bo ta zieleń, nawet jak niby ładna, urządzona, to i tak jest brzydka. Coś jest na rzeczy, to nie tylko moje patrzenie, bo skąd te zachwyty nad miastami w kwiatach, jak tylko przekroczymy granicę? Skąd pomysły quasi- partyzanckich akcji nawiązujących do niegdysiejszych czynów społecznych, mające mieszkańców blokowisk zintegrować wokół myśli o najbliższym otoczeniu?
O, Gwenaelle była w Paryżu, i pokazuje skwerki. I Osadniczka była w Paryżu, i oglądałam zdjęcia z kleomami, agastache i aksamitkami, nic nadzwyczajnego, a jednak.
A ja byłam w Szwecji... jakiś czas temu, i też mam dużo takich fotek, jakże egzotycznych.
Dlaczego egzotycznych?
Bo cenka opada, jak mówi Pewien Marcin.
Mi tam opadła, jak weszłam do miejskiego lasku.

z runem takim oto, bogatym:



i tam zobaczyłam... dosadzone i ładnie zabezpieczone przed zgryzaniem...







o_O  O_o  O_O
Aaaaaaa! W lesie! Wystarczy trochę fantazji... 

Wyszłam z lasu na ścieżkę rowerową, która, gdyby to było w PL, byłaby obkoszona i obsadzona podniszczonymi iglakami, a tam...



... łączka uroku pełna.




Nic dodać, może tylko skład gatunkowy, jakby ktoś chciał odgapić:


Ja tam jeszcze zlokalizowałam Deschampsia i Anemone sylvestris, dla porządku. Tablica stoi dlatego, że łączka jest eksperymentem pod patronatem Uniwersytetu Goteborskiego.

Kolejne zaskoczenie- zieleń międzyblokowa.
(to znaczy BYŁOBY zaskoczenie, gdybym nie jeździła do Sz od dobrych paru lat i się nie przyzwyczaiła)









to jest baaardzo typowe osiedle... z typową zielenią. Jakże różną od naszych tuj otaczających śmietniki, srebrnych świerków jako namiastka wypasu i schorowanych jałowców w tzw. trawniku.
Te rabaty są ze znajomością rzeczy ZAPROJEKTOWANE, rośliny dobrane do warunków oświetlenia (wiadomo, że Z PEWNEJ STRONY wysokiego budynku zawsze będzie cień, niezależnie od strony świata, i że nic tam nie napada- w sensie: żaden deszcz;-p) i WŁAŚCIWIE pielęgnowane:

oprócz bylin sadzi się proste, prostackie wręcz i niewymagające krzewy:

a zielone dachy garaży pokrywa rozchodnikowa murawa, a nie schnąca trawa z rolki:



Otóż i trzy różnice między zielenią publiczną w Sz i PL, na korzyść Sz, do zastosowania w PL.
Wrócę do tego obszernego tematu i... ile różnic znajdę? 20? A może wy też poszukacie, na podstawie waszych podróży?

Pozdrówka, Megi.

16 komentarzy:

  1. Pasują Ci te butki do tego runa leśnego ... jak jakie prawdziwki co najmniej ... ha,ha ... A lasek przepiękny i łączka zjawiskowa !!! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano różnic jest sporo... ale... Megi przyjedź do Warszawy i przejedź się po Kabatach. Powiem jedno, z roku na rok jest coraz lepiej i ciekawiej. Właśnie otworzono tam nowy park z ogrodem różanym. Przy wyjściu z metra rabata bylinowa, zupełnie niebrzydka. Wewnątrz osiedli ładne, skwery z fajną dobraną zielenią.
    Nie da się ukryć że dobrze dobrane byliny i trawy są nawet wytrzymalsze od niejednego iglaka. Ale u nas pokutuje przekonanie że zasadzisz thuje czy jałowiec i on sam rośnie. Zero pielęgnacji. A opieka nad "dużą" zielenią jest bardzo kosztowna i trudna. Nawet bogate społeczeństwa doszły do tego wniosku że lepiej wymienić bylinowe założenie bo łatwiej i taniej niż pielęgnować duży świerk, który jeszcze się komuś może na głowę przewrócić. W Paryżu mnóstwo dużych drzew jest strasznie chorych, psuje to widok parków, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powstrzymałem się od komentarza pod poprzednim postem, chociaż cały dzień myślałem nad oceną poszczególnych wersji projektu. Patrzyłem, myślałem i w końcu... odpuściłem sobie. Absolutnie nie pod wpływem projektów, ale zdjęć przedstawiających otoczenie "ogrodu" .Wygląda to tak, jakby każdy więzień dostał do uprawiania kawałek spacerniaka. Każdy przemyślany projekt w takim miejscu to rzucanie pereł przed wieprze. Bierzący post jest jak ciepły kompres na oczy po tamtym doznaniu (i może miał takim być?).
    A zdjęcia porównawcze powinny się pojawić w jakimś elementarzu dla deweloperów.
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. barashka, butki, tak? ja tu o problemie, a ty butki... żartowałam. Wiadomo, butki to moja słabość i do lasu muszą być leśne, w kolorze grzybowym.
    Gwenaelle, dawno nie byłam w Wawie, a jak byłam, to nic mnie do bycia w niej nie zachęcało... po prostu miasto, po którym hula wiatr, nie ma przyjaznych knajpek, a cała zieleń ma korzenie, nomen omen, w latach 70 XX wieku. Dobrze, jeżeli coś się zmienia. A z bylinami zamiast drzew- masz rację. Trudno drzewu w mieście wytrzymać.
    Mateus, na 100%- taka szeregówka z wąską działką to po prostu blok położony na boku, brrr. Ale robię, co mogę, i mogę, więc robię... cokolwiek;-p może to przynajmniej w ch...olerę zarośnie? A deweloperzy nie czytają elementarza... przeważnie;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie - butki! Pierwsze, co zauważyłam na zdjęciu, haha! ;-)) Kurczę, lubię Twoje buty i trochę zazdraszczam, wszystkie fajne są ;-)
    Ja nie lubię iglaków. Byliny i krzewy, to lubię. Te szwedzkie są przepiękne. Ale i u nas coraz lepiej, powoli...
    Napisałam maila poza tym.
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  6. To zdaje się wniosek jeden: do Szwecji na wycieczkę (długą wycieczkę) trzeba mi jechać :)))))
    A i ja myślałam ostatnio o daszku z rozchodnikami :) na własnym domku :))

    OdpowiedzUsuń
  7. no i mnie wzięła Megimoher i zdenerwowała... a dlaczego?? No bo rację ma świętą!!! :-)
    A dachy trawiaste to domena Finów. Ech... to ich tradycyjna i popisowa architektura - marzy mi się dom z łąką na dachu. :-) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczny ten dach rozchodnikowy! Szwedzka zieleń międzyblokowa naprawdę może się podobać, a zawsze myślałam, że to niemożliwe.
    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  9. O,matko-taka zieleń i takie kwiaty między blokami...popatrzę sobie i nawet różnic nie będę się doszukiwac boc to jedna wielka przepaśc kulturowa?mentalna?finansowa?wszystko razem i każdego po trochę?Pięknie to wyglada i ponoc nikomu nie w głowie aby te kwiaty zerwac sobie do flakonu.Widziałam piękne rabaty w centrum Paryża skomponowane ze znanych nam gatunków,u nas dostępnych i popularnych.I jeszcze raz się kłania wiedza co z czym.pozdrawiam ,Megi,z zazdrościa w oku-chcę do Szwecji,choc na chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  10. EEEEETAM..TAKIE RÓŻNICE NA NIEKORZYŚĆ ZNALEŹĆ...WIELKA MI RZECZ...A NA ODWRÓT PROSZĘ SPRÓBOWAĆ...OOOOO TO JEST SZTUKA...HIHIHIHI:))
    PS.mój-nie mój Koksik musi mieć operację ogonka...bo był on-ogon...poturbowany okrutnie...z czasem odpadł w połowie....ale czasem mu krwawi ta końcówka kikuta...tak więc kastracja + kosmetyka ogonka konieczna:|)))pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowe zamknięte osiedla cieszą ciekawą zielenią mieszkańców i gości w wielu aglomeracjach. Jest też mniej ciekawo.
    Pokazujesz niesamowity park, łąkę i w PL takie są, coraz fajniej dba się o zieleń. Problem tkwi w "użytkownikach", czyli nas chodzących obok.
    Wygodne te osiedlowe stojaki na rowery, u mnie takie są pod marketami a na osiedlu już nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cała Wawa to miasto ogólnie "trudne" ja nie przepadam za nim niestety. Ale dałam przykład Kabat jako części. Jest naprawdę nieźle. Może kiedyś mnie tam zagna z aparatem to się podzielę, reszta miasta ma jeszcze dużo do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  13. tak, Inkwi, super, że coraz bardziej ceni się byliny, niekłopotliwe i piękne. To jakie ja butki włożę... w przyszłym tygodniu?;-p
    aneto, ja też cały czas o tym myślę... fajna sprawa, dach mam płaski, ogródek cienisty, miałabym kilkadziesiąt metrów murawy pod niebem:-)
    polanko, niby to a sio, a jednak uważam, że mam rację, no!
    M., prawda, że na tym parterze na tarasie to musi być miło kawować sobie?
    Jednak przepaść, co, Izo? O ile w mieście, przy głównych ulicach jest coraz lepiej rzeczywiście, to blokowiska straszą.
    Qro, ty to przewrotna jesteś, hihi;-)
    Mażeno, do mnie nie przemawia sama idea osiedla zamkniętego... jeszcze kiedyś o tym napiszę. A w PL- jest coraz lepiej, ale to dotyczy wspólnej przestrzeni miejskiej. Nawet tych stojaków coraz więcej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha, a jak ja komuś wielkomiejskiemu proponuję jeżówki do ogrodu to widzę te ździwione miny i komentarz, że takie wiejskie (zapewne skojarzenie z dzielżanami). Muszę wykorzystywać argumenty skandynawskie w takim razie.
    Ja w ogródku mam sporo bylin i każdemu polecam. Umiejętnie skomponowane nie pozwalają rosnąć chwastom (ja nie rozumiem tej mody ściólkowanie korą - rośliny zadarniające są o wiele skuteczniejsze).
    Pozdrawiam z "trudnej" Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja mam takie nawyki vitaliowe, ze odpowiadam u odwiedzającego:)mój pies jest czysto kanapowy,a walkę o kanapę toczy z kotem, którego namiętnie ujeżdża...ja nie wiem dziwny ten Boczek ,bo go ciągle bronić muszę:))a duży się zrobił...różanie robiliśmy z żołędzi co orzeszki udają:))buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Ewo, ja się zawsze upieram aż do bycia niemiłą przy bylinach... ale też muszę powiedzieć, że zwykle z sukcesem. Owszem, ściółkujemy korą "na pierwszy rzut" chwastów, ale z założeniem, że zarośnie i nie trzeba będzie dosypywać. Dlatego lubię te wszystkie barwinki, runianki, trawska, zawicce japońskie... bo zadarniają...
    flo, lubię ten vitaliowy zwyczaj... znacznie ułatwia kontakt. A, żołędzie, aha. Ale z kryształkami piękne!

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)