W druga niedzielę września, ostatnią niedzielę prawdziwego, upalnego lata, zrobiliśmy sobie wycieczkę... odwiedzając Park Mużakowski położony po obu stronach Nysy Łużyckiej, w pobliżu Łęknicy i Bad Muskau. Park powstał w połowie XIX wieku dzięki Hermannowi von Pucklerowi- Muskau, "Zielonemu Księciu", postaci, na opisanie której "po prostu brakuje słów", zgodnie z podtytułem poświęconej mu wystawy. Park znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO i jest przykładem realizacji instrukcji...
JAK ZROBIĆ PARK.
*Wybrać odpowiednie miejsce. Dolina Nysy Łużyckiej jest naturalnym amfiteatrem o lekko sfalowanej posadzce i zamykających horyzont zboczach. Należy stworzyć na nich łąki miękko spływające ku dolinie. Ich języki powinny być widoczne spomiędzy drzew i krzewów. Oczywiście, można pomóc naturze, poprawiając topografię. Sadzenie drzew w mijających się widokowo grupach na obrzeżach łąk i wzdłuż osi widokowych pozwoli stworzyć kulisy naszego teatru.
*Zakupić odpowiednio dużą działkę. Chodzi o uzyskanie bezkresnych widoków. Należy więc przekonać sąsiadów, żeby sprzedali nam swoją ziemię, zamienili się na naszą kilkadziesiąt kilometrów dalej, w ogóle się wyprowadzili z naszego parku.
Graniczna rzeka dzieli 830 ha parku na większą- polską i mniejszą niemiecką część.*Wykorzystać naturalne walory terenu- poprowadzić meandrami nową odnogę rzeki (Nysa Hermanna), utworzyć jeziora i kaskady. Linie brzegowe wód powinny być ukształtowane zygzakowato, szerokość rzeki zmienna.
*A co z funkcjonalnością? Fabrykę, uzdrowisko, miasteczko, budynki gospodarcze, młyn można wkomponować w układ parku, przesłaniając je i umieszczając w oddzielnych strefach lub eksponując jako dowód kwitnącej gospodarki.
*Pojechać do Anglii, obejrzeć prace Humphry Reptona i zgodnie z jego koncepcją podzielić park na:
- „komnaty pod gołym niebem”- niewielkie, zadbane, fantazyjne ogrody kwietne w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby, zgodne z naszym gustem (Ogród Zamkowy, Ogród Niebieski, Ogród Pański);
- „pleasureground” z wypielęgnowanym trawnikiem i wyszukanymi gatunkami drzew i krzewów, taflami wody i mostami;
- właściwy park, strefę „wyidealizowanej przyrody”- elegancką, prostą, ale i użytkową (np. pastwiska, łąki kośne).
*Nadać częściom parku odpowiednie nazwy- Koniec Świata, Góra Dębów, Jezioro Lucie, Wzgórze Karoliny…
*Zaplanować osie widokowe, najważniejszy element kompozycji. Autorski sposób ich podkreślenia opiera się na umieszczeniu kamiennej ławki pod topolą białą (tak! nie świerkiem kłującym!!) na początku i końcu osi. Oś widokowa polega na tym, że możemy widzieć jednocześnie oba końce każdej z nich- jak w przypadku Długiej Przekątnej, długiej na 1 km. Jedynie układ roślinności prowadzi nasz wzrok wzdłuż niej… a kiedy zdecydujemy się na przejście od punktu A do punktu B, otworzą się przed nami dziesiątki nanizanych na oś widoków i alternatywnych dróg.
(lew spogląda wzdłuż osi... po drodze topole włoskie)
*Roślinność należy stosować w sposób urozmaicony, gubiąc w niej granice założenia, przeplatając łąki kępami drzew i zagajnikami, sadząc samotne drzewa lub ich bukiety (kilka sadzonek w jednym dołku). Te pojedyncze drzewa i ich grupy są ważne- uzasadniają istnienie zakrętów, stanowią punkty orientacyjne… „Clumps”, „zbitki” drzew i krzewów (ich zwarte grupy)- służą podkreśleniu kontrastu światła i cienia, upału i chłodu przy przejściu w nie z zalanej blaskiem łąki… Na szczęście parku nie tworzymy od zera, możemy wykorzystać dęby z nadrzecznych tarasów, lipy z barokowych alej. Warto wprowadzić czytelny element łączący kompozycję- w pleasureground będą to platany, w ogrodach kwietnych- czerwonolistne buki, w pobliżu budynków strzeliste topole włoskie (!taaak!), w ważnych widokowo miejscach topole białe (:-))). Dobrze jest móc sobie pozwolić na przesadzenie z okolicy kilku dużych drzew…
Posadzone grupy drzew i krzewów powinny wyglądać jak dzieło natury, a to nie jest proste… najlepiej skorzystać z podpowiedzi zawartych w dziele autora parku- „Szkice o ogrodnictwie krajobrazowym”.
Ostatnie zdjęcie to ciekawostka- POJEDYNCZY okaz kasztanowca drobnokwiatowego, Aesculus parviflora, z zewnątrz...
i w środku... kępa ma ponad 20 m średnicy!
sposób na trwanie... sadzenie młodych drzew w korzeniach tych, które przeminęły.
a to jest różanecznik...
czerwonolistny buk przy Zamku żył 220 lat, posadzono jego następcę...
cypryśnik błotny, Taxodium distichum
magnolia japońska, Magnolia acuminata
korzenie oddechowe cypryśnika;-p
*Poprowadzić drogi… według autora jak niewidzialna dłoń wiodą do najpiękniejszych miejsc, pozwalają odkryć widoki i uczą rozumieć całe założenie. Najważniejsza jest ta prowadząca do Zamku, wyłaniającego się nagle po wielu zakrętach. Obwodnice prowadzą do wszystkich ważnych miejsc, a sekretne ścieżki- do ukrytych zakątków. Do ich wytyczenia można użyć linii piękna Williama Hogartha. Koniecznie muszą wymijać wzgórza i grupy drzew, oddalać się i przybliżać do rzeki, jak w tradycyjnym krajobrazie.
*Zbudować elementy architektoniczne- mosty, ławki, Domek Angielski- ale traktować je jedynie jako dopełnienie. Niech będą proste, na wpół zakryte roślinnością, wrośnięte w krajobraz i powiązane z nim widokowo. Chyba że jest to Most Fuksjowy w ogrodzie kwietnym, biżuteria tego ogrodu.
*I personalizować- poświęcić chociaż małą część ogrodu każdej z naszych licznych żon i kochanek… to takie ROMANTYCZNE, prawie jak nasz park.
*Pracować nad powyższym przez 30 lat. Mieć ucznia (Carl Edward Adolph Petzold), który rozwinie i dokończy (…;-)) nasze dzieło.
Obejrzeć efekt po prawie 200 latach, przebudowie, ruinie i odbudowie Zamku, dwóch wojnach światowych, ustanowieniu i otwarciu granicy...
... Efekt? A jak myślicie? Amazing, brilliant i tego typu obce słowa. Przede wszystkim- wszechotaczający XIX wiek, ludzie w jasnych strojach na rowerach, w powozach, bryczkach i pieszo. Zieleń i słońce, światło i cień, płaszczyzny łąk i masywy drzew. Bajkowa, złocona bryła Zamku. A środki najprostsze z możliwych: przestrzeń, rozmach, osie, kolor, rośliny, murawy, woda, kreski mostów, na wpół ukryte budowle... złożone w nastrój.
Dzięki, Herr Mann;-) zwany Parkomanem:-) Zielony Człowieku...
I jeszcze- pieczołowitość, staranność, wręcz drobiazgowość odtworzenia, widoczna także we wkładzie w przygotowanie wystawy- oglądaliśmy ją, pobieżnie, przez kilka godzin! Nie wszystko do końca mi się podobało, ale... to już inny temat... a może ktoś czuje niedosyt obrazków? (ale dodam je później, jak się fejs ogarnie:-///)
A to niemiecka wersja "zapraszamy ponownie":
Wycieczka oczywiście do powtórzenia... bo dopiero na końcu odkryliśmy wypożyczalnię rowerów, bardzo dobra rzecz wobec rozmiarów Parku... z którego bardzo blisko jest do Kromlau i Branitz, i do Cottbus, a trochę dalej... do Sanssouci, i do Berlina... a trochę dalej...;-)
Z kocich spraw: Mały Kot zwany Wenflonem ogarnął się i zaczął jeść, a dziś został uznany za zdrowego. Hu- ra. Co prawda nie je tak znowu wszystkiego i strasznie marudzi. Kot zwany jest też Omenem, ponieważ rzuca na nas klątwy i ma wygląd sfochowany.
Pozdrówka, Megi.
I jeszcze- pieczołowitość, staranność, wręcz drobiazgowość odtworzenia, widoczna także we wkładzie w przygotowanie wystawy- oglądaliśmy ją, pobieżnie, przez kilka godzin! Nie wszystko do końca mi się podobało, ale... to już inny temat... a może ktoś czuje niedosyt obrazków? (ale dodam je później, jak się fejs ogarnie:-///)
A to niemiecka wersja "zapraszamy ponownie":
Wycieczka oczywiście do powtórzenia... bo dopiero na końcu odkryliśmy wypożyczalnię rowerów, bardzo dobra rzecz wobec rozmiarów Parku... z którego bardzo blisko jest do Kromlau i Branitz, i do Cottbus, a trochę dalej... do Sanssouci, i do Berlina... a trochę dalej...;-)
Z kocich spraw: Mały Kot zwany Wenflonem ogarnął się i zaczął jeść, a dziś został uznany za zdrowego. Hu- ra. Co prawda nie je tak znowu wszystkiego i strasznie marudzi. Kot zwany jest też Omenem, ponieważ rzuca na nas klątwy i ma wygląd sfochowany.
Pozdrówka, Megi.
Piękne miejsce. Zdjęcia cudowne, drzewa, niebieski mostek i promienie słoneczne....
OdpowiedzUsuńLEPIEJ OD RAZU ZMIEŃ MU NAZWE...I TYM SAMYM TY RZUĆ POZYTYWNY UROK NA NIEGO:))..SUPER ,ZE MU SIE POLEPSZYŁO:))|)))
OdpowiedzUsuńA WYCIECZKA PRZECUDNA!!!NIESAMOWITE TE SADZENIE NOWYCH W RUINACH STARYCH ROŚLIN....A KORZENIE ODDECHOWE CYPRYŚNIKA?OBŁED!!!!POZDRAWIAM
Można się tam zatracić, oj można:) a przepis na park bardzo prosty :)))))) A wydawało mi się to takie skomplikowane. Dobrze, że to napisałaś, w głowie mi się rozjaśniło:)))))))))) Nie wiedziałam od czego zacząć :)))))) Już biegnę do sąsiadów, bo pierwszy punkt już mam zrealizowany :)))))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsce, a te stare drzewa ... Takie zetknięcie naturalizmu z salonowym pietyzmem, z jednej strony polne łąki i leśne dróżki, z drugiej zadbane aleje ... Wszystko w jednym. A Wy cudownie wyglądacie na tle tego wszystkiego ! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA jak tam kociątko ?
Niedawno też tam byłem powspominać stypendium
OdpowiedzUsuńWiesz co, Megi, Ty tak o tym zakładaniu parku piszesz, że aż się człowiekowi wydaje, że jakby tylko chciał mieć park... to nic prostszego ;-))
OdpowiedzUsuńAle żeby takie cudo powstało, to trzeba trochę (więcej) wysiłku i talentu. Mimo to kilka rad-zaleceń można spokojnie u siebie w ogrodzie zastosować ;-) Bardzo mi się spodobało sadzenie następców w korzeniach umarłych roślin.
Cudowna wycieczka, piękne miejsce...
Cieszę się że Kot-Wielu-Imion ozdrowiał, martwiłam się.
Ściskam czule!
Mażena, o tak. Niebieski mostek, znany mi, sprowokował wybór sukienki...;-p
OdpowiedzUsuńQro, poszłam za radą i wczoraj wybieraliśmy imię, porządnie... z listy nazw porostów;-)zobaczymy, czy się przyjmie. Korzenie nieco sprośne, no.
aneto, Inkwi, bardzo proste, prawda? Właściwie nie napisałam o jednym - trochę kasy by się przydało... i ja bym tak mogła. Ale wiecie- jak kasy zabrakło, to Herr P sprzedał Muskau i zrobił sobie mniejszy park w Branitz. Tak koło siedemdziesiątki, jakież to optymistyczne.
barashko, miejsce magiczne, kolejne zresztą w mojej podróży;-)
Greg, stypendium w Jugendprojekt czyżby?
Kot Wielu Imion pozdrawia:-)
Megi, ale dałaś przewodnik po Parku! Reportaż i esej w jednym, no, no. Zdjęcia wspaniałe. Dziewczyny na nich także niczego sobie:)
OdpowiedzUsuńAle i tak najważniejsze, że zwierzątko ma się lepiej!
Wielkie pozdrowienia dla całego domu
PARK jest KAPITALNY - :-) dzięki za miły spacer. Może kiedyś w drodze do Polski uda się nam tam zawitać :-) a co do kota... jestem za WENFLONEM!!! :-)
OdpowiedzUsuńno i cudnie, że wyzdrowiał