wtorek, 10 stycznia 2012

płaskowyże

No nie mogę w TO uwierzyć.
Torfowiska, które są częścią mojego życia, pozostają tak nieznane szerokiej rzeszy czytelników.
Jak to. Jak to możliwe.
Należy się organizować torfowiskowe wycieczki. Autokar z klimą i telewizorem, to jest, proszpaństwa, torfowisko, grill, powrót. Anons na gruponie: torfowisko 1 dzień 50% taniej. Z kładką, bez kładki. Przewodnik w kaloszkach w bratki i moskitierze na głowie.
Tak zrobimy;-)
Skądinąd bardzo dobrze rozumiem torfowiskowe emocje. To jest naprawdę zupełnie inny krajobraz, powrót do czasów, gdy kontynent dopiero co wychynął spod lodowca. Czuje się to w ciszy, zapachu, brzęczeniu ważek... wydaje się, że pierwszą napotkaną istotą będzie mamut albo homo neandertalensis.

Pisałam, że torfowiska wysokie tworzą się tam, gdzie przez jakiś czas może stagnować uboga w składniki odżywcze woda opadowa- np. w skalnych zagłębieniach, w misach jezior.
W krajobrazie południowej Szwecji takie warunki tworzą się na skalnych płaskowyżach dominujących nad łagodnie sfalowanym polodowcowym krajobrazem jak góry stołowe.

Płaskowyże te- Billingen, Kinnekulle, Mossberg, Hunneberg i kilka innych- to ostańce bardzo zróżnicowanych skał  będące niegdyś wyspami na rozległym praBałtyku. U ich podstawy występują piaskowce, następnie łupki, czerwone i szare wapienie bogate w skamieniałości trylobitów, a górną warstwę stanowią twarde diabazyty, które oparły się lodowcowej erozji.




Nieczynny kamieniołom wapienia na Kinnekulle. Widać zróżnicowanie kolorystyczne wapienia, jago warstwowanie...


... łupliwość wapienia w płyty, trylobity;-) a w tle- jezioro Vanern...
Łupki ałunowe były kiedyś cennym surowcem, dla którego warto było przekopywać góry.

 ... schemat fabryki ałunu (XIX wiek)...
 ... one łupki...
 ... powydobywcza ruina...
... i złoże łupków, świecące.

A to dziwna, soczewkowata konkrecja twardej skały. Prawdopodobnie skamieniałe ufo.
Licznie obecne.
Ale ja nie o tym, to tylko takie geologiczne tło.
Miałam zamiar wyjaśnić, co się dzieje z wodą z torfowiska. Bo w końcu wszystka nie zatrzyma się w torfowcach, nie odparuje...
Płaskowyże wznoszą się na kilkaset metrów względnej wysokości. Mają dość strome zbocza i stwarza to warunki do powstania spektakularnych zjawisk przyrodniczych.
Po raz- porastają je dzikie, wilgotne i bujne lasy w typie grądu i łęgu. Nie tylko w Szwecji rzadko widuje się takie tropikalne bogactwo.














ach, ach, och, och... 
Mam zamiar obejrzeć je wiosną, kwitnące kokoryczą, zawilcami i pierwiosnkami, a także- na obrzeżach- storczykami.
W łęgowej dolince potoku zarośla, łany pióropusznika strusiego, Matteucia struthiopteris (ta ogródkowa paproć, chroniona). Widok jak w wielkim akwarium... Poza tym jak w grądzie- dzwonek szerokolistny (u nas tylko rzadko w Bieszczadach), maliny (którymi się opycham), wiąz, lipa, klon, leszczyna, świerk. Rzadko jednakże w Sz widywałam takie dorodne drzewa, utrzymały się na głębokiej glebie i w zaciszu zbocza.






 I jeszcze czerniec gronkowy Actaea spicata, czyściec leśny Stachys sylvatica, suchodrzew zwyczajny Lonicera xylosteum.
A zimna woda zabarwiona przez torf odpływa wąskimi strużkami...


... zbierającymi się w potoki...




... które spadają z szumem wodospadu z urwisk i wyrobisk zbocza płaskowyżu.
I te wodospady to kolejna atrakcja płaskowyży, górski i dramatyczny akcent w sielankowym pejzażu okolicznym.








Aż nagle potok traci rozpęd i wysokość, rozpływając się szeroko po równinie, podtapiając łąkę.






mmmmm, co za ulubione widoki. Ładnie to będzie wyglądało wiosną:-)
A na Kinnekulle jeszcze wrócimy, bo mamy jeden powód.

Pozdrówka, Megi.

PS. Fejsbuk się naprawił, więc więcej obrazków.

17 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że Kinnekule jest piękne, ale nie wiedziałam, że trafisz tam przede mną :))) hihi...

    Pięknie opisane i pokazane. Muszę sie tam wybrać, gdy kwitna storczyki...

    Pozdrowienia
    Halina

    OdpowiedzUsuń
  2. ej, to wybierzmy się razem... ja mam zamiar na przełomie maja i czerwca, na storczyki jak raz. Blisko masz... może bliżej niż do Soderasen, gdzie też chętnie bym pojechała. Pozdrawiam, w trakcie odpisywania:-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów przecudna relacja ..... zwiedzam z Tobą siedząc przy kompie....chociaż chciałoby się tam być na żywo....
    ale dobre i to , zawsze poszerza horyzonty myślowe.... dziękuję Megi za wrażenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Magdo, czy to możliwe? opowiadała mi mama, że na łąkach wydobywali torf, potem z jakiegoś powodu zapaliły się te pokłady i paliło się przez całą zimę, do następnego roku, zapadło się to wszystko i potem porosło olszynowymi łęgami, tak nazywały się te łaki: Jedziemy na Łęgowe ...a w kretowiskach można było grabiami wystukać bryłki rudy żelaza, zawsze byłam nimi zafascynowana, jak to? na łące żelazo? To Roztocze południowe, niby niecek skalnych tam nie ma, a może jakieś warstwy nieprzepuszczalne nie pozwoliły wodom spływać, licho wie. Na zdjęciach zieloności i wody jak u zarania dziejów, tylko patrzeć, jak dinozaur wychynie z nich, ale jakby tak przyjrzeć się bliżej temu gąszczowi, to kto wie? pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. LEPTIR, miło mi:-)
    Mario, tak właśnie dzieje się z torfem- przesuszony (w odkrywce lub po melioracji łąk) pali się bardzo dobrze i spala powoli, pod kożuchem turzyc... nie do ugaszenia w suchej porze roku... często takie letnie pożary gaszą dopiero zimowe opady lub wiosenne roztopy. I rzeczywiście na zdegradowanych torfowiskach rosną olchy. Grudki rudy wskazują na płytko zalegającą skałę macierzystą, tworzącą nieprzepuszczalne podłoże. Duża część południowego wschodu Polski ma takie warunki geo sprzyjające tworzeniu torfowisk (Polesie:-)), tylko żeśmy je poniszczyli, torf wydobyli, osuszyli, chlip.

    OdpowiedzUsuń
  6. Megi! Nie mów mi, że było to teraz?! Teraz???? Taka zieleń???? Oniemiałam!

    OdpowiedzUsuń
  7. bebe, nie bujaj w obłokach. Zieleń to u ciebie. L- a- t- e- m. Czyli niedługo:-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, są częścią Twojego życia, ale my (znaczy: ja) możemy sobie tylko powzdychać, poślinić się, pomarzyć i popodziwiać uroki na zdjęciach Twych... no, chyba że te wycieczki ;-)) Niesamowite, jak puszcze pierwotne, piękne, wzbudzające tęsknotę...
    Zazdroszczę Twoich pasji i wiedzy...
    Ściskam czule

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawie opowiedziane :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. to ja byłam tak blisko tych torfowisk i nawet nic o tym nie wiedziałam.... ??? :-( no, nic - faktycznie trzeba będzie wrócić :-). pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  11. cóż za magiczne miejsce:))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Zupełnie inaczej się widzi, nie wiedząc, co się widzi. Każdy coś tam liznął w szkole na temat torfowisk i gdzieś to się rozpłynęło. Czuję, że ciekawie by było zobaczyć różne znane miejsca, z głową bogatszą od Twojej wiedzy.
    U mnie nietrudno szukać, bo dolina Noteci tuż tuż, chociaż tam gdzie wpada do niej Drawa, to chyba nie bardzo?
    No i uwaga, nie napalać się na te wodospady!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  13. tak Gosiu jesteśmy młodsi:))jak zwykle u Ciebie niemal poczułam zapach tego miejsca czy były tam ptaki i ta cudowna cisza, w której słychać trzaski gałązek??buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Teraz tak mocno odczułam, że matko jedyna, jaka zimna ta woda!!
    Skamieniałe ufo i delikatny powiew boho - super!

    OdpowiedzUsuń
  15. tzn. pytanie "co ja pacze?" ma głęboki sens, powiadacie...
    Nie ma co zazdraszczać, tylko sru do lasu. Każde zboczenie z głównej drogi może was wzbogacić o podobne wrażenia. Np. blisko wro polecam Muszkowicki Las Bukowy w maju... albo nawet Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy, zrobicie takie same fotki. A w dolinie Noteci to już wogle wogle... nie byłam;-p Mogę być waszym wirtualnym przewodnikiem i będziecie wiedzieć, czego i kiedy szukać. Zresztą głęboko wierzę w przyszłe spotkania w realu i gdziekolwiek by to nie było, to coś dzikiego się znajdzie. Stąd moja pańciowata odzież i torebeczka- zwykle mimochodem, wracając z jakichś zakupów czy co, skręcaliśmy w boczną dróżkę... i voila. Woda... nie tak bardzo zimna;-) a czemu NIE dla wodospadów???

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie tak bardzo zimna? Jakoś mi zimno, chyba w piecu zgasło ...
    Wodospadom TAK po trzykroć! Tylko chodziło mi o to, że takie piękne, jak pokazałaś, są rzadkością i przy moich różnorakich zboczeniach, na pewno na nie nie natrafię. Więc nie napalam się po próżnicy.
    Nie pańciowata! Dla mnie osobiście powiało sentymentem do dobrych czasów.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)