czwartek, 1 marca 2012

życie w necie



jest barwne, ekscytujące, pełne nieoczekiwanych zwrotów. Zupełnie jak w realu.
Przewodnik po ogrodach (świadectwo jego narodzin w komentarzach pod poprzednim postem) UDA SIĘ, jestem o tym przekonana.
Domek Tymczasowy dla Jeży powstanie.
 ZIELONA ADRENALINA zaskoczyła mnie samą. Co ja robie, co ja pacze, to nie ja chyba. Zaskoczył mnie również pozytywny odbiór Zielonej A. przez społeczeństwo. Przeklejam z fejsbukowego Wydarzenia:



CO:
Poprawa estetyki osiedli blokowych i integracja ich mieszkańców.

Projekt współfinansowany przez: Fundację Sendzimira, Spółdzielnię Mieszkaniową Wrocław-Południe, Strefa-Art- Niepubliczną Placówkę Oświatową, Ledum- Projektowanie Ogrodów.
JAK:
Zakładanie rabat bylinowych przez mieszkańców w "czynie społecznym" z pomocą profesjonalistów: praktyków i naukowców.

GDZIE:
Skwery na terenie południowych osiedli Wrocławia *, które pełnią funkcję terenów publicznych i wymagają ingerencji w celu poprawy estetyki
* (Spółdzielnia Mieszkaniowa Wrocław-Południe, osiedla: ANNA, DOROTA-BARBARA, HUBY, GAJ)

KIEDY:
Akcja rozpoczyna się 13 kwietnia 2012 (piątek), o godzinie 16.30 - tutaj zrealizowane zostaną projekty skwerów, a przy herbacie i ciastku podyskutujemy o współczesnych osiedlach blokowych, o roślinach, o ochronie środowiska miejskiego i o estetyce podwórek.
21 kwietnia 2012 (sobota), o godzinie 12.00 spotkamy się w terenie, w wyznaczonych wcześniej miejscach, gdzie zrealizujemy wykonane przez nas projekty. Akcję zwieńczymy uroczystym grillem i wręczeniem nagród. 



AAaaa! CZYN SPOŁECZNY... pamiętam TO. Grabienie skarp na wybudowanym- dopiero- co Nowym Dworze i wybieranie marchewki w PGR Oporów. Historia zatacza koło i śmieje się jak hiena do Megi brudzącej rączki przy sadzeniu bylinek na łosiedlu.
Ale żeby tam jedna akcja.
ZIELONY SLOT. Pojechać zobaczyć czy spróbować się włączyć? Projektowanie ogrodów dla jeży? Przyjaznych ropuchom? Z roślin rodzimych i spontanicznych?
Dobrze się bawię, prawda? A kto piniążki będzie zarabiał?
Ojtamojtam. Zarabiać też PRÓBUJEMY na proeko. Próbujemy.
A za każdym zakrętem otwiera się nowy, zaskakujący świat... powiedzmy, że dobry. Ale zapomniałabym. Do tego wszystkiego to ja się muszę poważnie przygotować.
A gdzieś tam czeka na mnie Dziki Kot Zenuś. A ja czekam na niego.
Chociaż nawet nie wiem, jak wygląda W CAŁOŚCI...

Na świecie wiosna. Kos śpiewał przez całe popołudnie. Taką piosenkę, która nigdzie się nie spieszy. Namysł przed każdą linijką. Zawsze czuję taką spokojną radość przy kosiej piosence i pewność, że będzie dobrze i będzie jak zawsze.

Nie radzę sobie dzisiaj z bloggerem, nawet zdjęcia nie dodają się tam gdzie chcę. To...
... pozdrówka, Megi.





14 komentarzy:

  1. "Czyn społeczny", nieciekawe wspomnienie, bo to był prawie przymus. Nie mam jednak nic przeciwko takiej akcji, o której piszesz. Jeżeli tylko będą chętni, to miasto i mieszkańcy tylko mogą zyskać. Będzie zielono i kolorowo. A Twoje wiosenne kwiatki są śliczne. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyny to były moje czasy podstawówki... więcej w tym było zabawy, obrzucania się dżdżownicami, palenia w krzakach, niż przymusu. A wszystko zamiast lekcji. Więc pozytywnie.

      Usuń
  2. Boziu, jak się cieszę! Z przewodnika i z tych ludzi osiedlowych, grzebiących w ziemi. Oni na krótszą, dłuższą chwilę poczują się gospodarzami tych miejsc. Może nawet pojawi się coś na kształt odpowiedzialności za estetykę?
    No bo zawsze to wszystko jest niczyje, brzydkie, obojętne, bo co mnie to obchodzi?
    Małgosiu (jeżeli tak można?) pięknie się rozwijają Twoje ścieżki! Z myśli - prosto w życie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo (:-))), ten rozwój mnie cieszy i bawi. Zwłaszcza że to tak jakoś samo, spontanicznie, między herbatką a pomidorówką... bez zadęcia i rozdmuchiwania w "projekty". Czynu osiedlowego sama jestem ciekawa, i jego wyników jak najbardziej. Bo do tej pory było tak, że nawet ławki demontowano na życzenie mieszkańców, żeby im młodzież nie siedziała i nie bluźniła. A że sami nie mieli jak posiedzieć i pogadać z sąsiadem, to luz.

      Usuń
  3. Dzisiaj mam trochę czasu - zagłębię się w Wasze linki, ale już widzę, że w kupie siła:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to ja jeszcze na szybko: ogród E. Radziula (mnie tak średnio się podobie, ale Z DUSZĄ) i z mojego posta "ogród Leśniczego", zakładka ogrody prywatne. Chociaż on taki efemeryczny, dziś jest, jutro jest... inny leśniczy.

      Usuń
  4. oj, a ja ubolewam,że "moja" spółdzielnia nie uczestniczy w TYM czynie...
    Super pomysł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jak chcesz zostać społeczniczką, to powiemy ci, jak to zrobić... skąd wziąć pieniądze i jak zadania podzielić:-) a ja myślałam, że ty w domku mieszkasz.

      Usuń
  5. oczywiście wzięłam to do siebie;-p że nigdy nie jest za późno. A poważnie, to jest taki klimat na inicjatywy prospołeczne i jak masz ochotę zostać społeczniczką i bohaterką swojej gminy, to napisz, coś ci podpowiemy:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uroczysty grill?? ;-)) Brałam udział w różnych czynach społecznych (takie czasy...) ale nie kończyły się one nigdy tak fajnie! (no może oprócz wykopków, tam było coś w tym rodzaju, czyli uroczyste pieczenie ziemniaków)(swoją drogą, czy młodzież ma pojęcie, ma czym polegały wykopki w czynie społecznym?)
    Popieram, podziwiam... a zarabianie piniążków to takie przyziemne zajęcie ;-))
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  7. jak trafiłam na Twojego bloga od razu zatęskniłam za rodzinnym domem, ogrodem.
    ech!

    OdpowiedzUsuń
  8. czyn społeczny brzmi wspaniale. Wiesz... jak się ma pasję to prawdziwe zarabianie pieniędzy nie zawsze idzie z tym w parze choć byłoby dobrze, żeby szło.
    Jesteś wielka i tyyyylllleeee się zawsze można u Ciebie dowiedzieć, co nie oznacza, że zawsze wszystko rozumiem :-) ale to nie Twój problem, tylko piszącej powyższe słowa :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż mi łza do oka napłynęła....niezmierniem szczęśliwa, że jest taki pozytywny odbiór Zielonej Adrenaliny...

    OdpowiedzUsuń
  10. społeczny czyn czynie w szkole mojego syna...odbiór przez społeczeństwo mierny...domek dla jeży, czy u mnie by się przyjął:)) jeże uciekają przecież mam Rafii...kwiaciarnia-musze stworzyć stanowisko pracy dla siebie...buziaki:)

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)