piątek, 9 marca 2012

Ogród na piaszczystej glebie.

W międzyczasie... różne rzeczy opierzyły się w szczegóły, ale jeszcze nie nauczyły się latać.
Wobec czego temat bezpieczny, znany, rozkminiony... i zapowiadany. Bo sytuacja jest nader częsta, podobno większość tego kraju to laski, piaski i karaski. Brzozy (tfu) i sosny, pachnące żywicą suche lasy. Ja tego z perspektywy pradoliny Odry nie widzę, ale tak powiadają. Właściwie wystarczy wybrać się w północne rejony Wrocławia...
Projektując i zakładając ten ogród wiedzieliśmy, że właściciel skupi uwagę na trawniku, nie będzie systemu nawodnienia i nikt nie będzie miał ochoty na plewienie. Poza tym w okolicy dramatycznie brakuje cienia dużych drzew i jest strasznie płaaasko. Projekt, w którym musiałam (oczy- wiście) uwzględnić istniejące ścieżki i taras, który z założenia nadaje się do przeróbki (oczojebnie biały, wyniesiony, nieosłonięty, od południa) wygląda tak:


Po lewej stronie mapy blisko granicy działki znajduje się dom sąsiada. Ponieważ sąsiad wychodzący z domu wypada na wprost tarasu, zaprojektowałam w tej okolicy łagodny pagórek. Posadzone na nim drzewa od razu zyskały na wysokości.



A jakie to drzewa? Górka została usypana z żyznej ziemi, co pozwoliło na dobry start grabom pospolitym 'Columnaris' i dębom szypułkowym 'Fastigiata'. Brzozy różnych gatunków i metasekwoja chińska poradzą sobie na piachu tak czy inaczej. Fragment żywopłotu wzdłuż tego ogrodzenia jest zrobiony z choiny (Tsuga sp.), dobrej do cięcia, szybciej rosnącej niż np. cis, a równie cienioznośnej. Warstwę krzewów stanowią sosny górskie, derenie rozłogowe 'Kelseyi', mikrobiota syberyjska. Na ostatnim zdjęciu na pierwszym planie rośnie kalina japońska (po lewej) i zimozielona stranwezja (po prawej). W piętrze bylin- sesleria tatrzańska Sesleria caerulea, kosmatka leśna Luzula sylvatica i turzyca Carex testacea, słabo widoczna na wiosennym zdjęciu, bo właśnie przycięta.
Niebieski obszar we wschodniej części działki to wgłębnik, struktura, którą polecam do takich właśnie płaskich i odkrytych ogrodów. Dzięki wykonaniu jego posadzki na obniżonym o ok. 40 cm poziomie zyskujemy od razu zaciszny i intymny zakątek, na którego słonecznych i suchych zboczach możemy posadzić zioła, poziomki i np. irgę. Oczywiście niezbędny jest sprawny drenaż. W opisywanym ogrodzie zrobiliśmy wgłębnik bez drenażu i żadnych wątpliwości (gleba jest totalnie piaszczysta i przepuszczalna), a ziemia jak raz przydała się do formowania górki.




W ciągu 7 lat zdarzyła się jednakowoż sytuacja... kiedy drenaż by nie pomógł.



Latem 2009 ziemia była tak przesączona deszczem, że poziom wody sięgał 0.
Widoczne w tej części ogrodu drzewa to sosny czarne i zwyczajne, klon Ginnala, paulownia puszysta (drzewo z dużymi liśćmi, wcale nie surmia;-))). Krzewy- dereń świdwa, kolkwicja chińska, oczar, irga Dielsa. W ogóle zieleń w ogrodzie wygląda tak:

A w realu:





Wiosną istotną rolę grają zimozielone drzewa tła (sosny, jedlica zielona, jodła jednobarwna), białe pnie brzóz, ciemnoczerwone pędy derenia, liście trzmieliny pnącej (odmiana zielona) i mahonii, zrudziałe turzyce, młode czerwone listki jabłoni purpurowej i wesoły łan pragni kuklikowatej Waldsteinia geoides.

W ogóle roślin zimozielonych jest, wbrew pozorom, dużo.







Lato to pora kwiatów (krzewy: tamaryszek pięciopręcikowy, róże; byliny: szałwia omszona, rumian żółty, bodziszek, przywrotnik miękki), owoców i barwnych liści (perukowiec podolski, wierzba całolistna 'Hakuro Nishiki', oliwnik).





Lato cd. Na ostatnim zdjęciu- żeleźniak żółty, Phlomis russeliana.
Dobór kolorów jest nieprzypadkowy. Miało być przede wszystkim zielono i niesłodko. Niesłodko, czyli kwaśno, limonkowo, słonecznie żółto. Fiolety i bordo to tylko akcenty.
W lecie ważny jest cień...



 Jesienią natomiast rządzą trawy. Przede wszystkim miskanty i rosplenice. Z czerwonym akcentami.






Na zdjęciach widoczna trzmielina oskrzydlona i kalina koralowa. Wszystkie trzmieliny i kaliny nadają się na piaszczyste, ubogie gleby. Podobnie jak nieujęte na zdjęciach, a obecne w ogrodzie rośliny: perełkowiec japoński, świdośliwa, amorfa krzewiasta, lilaki różnych gatunków, róże, kariopterys, jałowiec pośredni 'Obelisk', pięciornik krzewiasty, ketmia syryjska... i pewnie dużo innych. Jak np. berberysy i pęcherznice, i dużo tawuł, ale dla mnie to zieleń miejska, sadzenie w ogrodzie berberysów i pęcherznic uważam za prostackie.
Pięciorników też nie poważam, ale na suchej i ubogiej glebie rosną i kwitną dużo lepiej, niż na jakiejkolwiek innej. Warunkiem dobrego wyglądu jest ponadto chamskie cięcie na jeżyka o tej porze roku. Dziwna rzecz. Oglądałam niedawno program o różach, z serii "The Flying Gardener". Okazawszy się, że róże cięte na pewnej wysokości jak leci nożycami mechanicznymi kwitną i rosną dwa razy więcej i większe, niż cięte "zgodnie ze sztuką". Dlaczegóż? Bo pozostają liczne pączki liściowe, wyrastają z nich liście i rośliny więcej nafotosyntetyzują. Logiczne, ale wstrząsające. Człowiek uczy się przez całe życie.
Jałowiec 'Obelisk' muszę serdecznie zarekomendować jako krzew na żywopłoty, zamiast różnych koszmarnych tuj. Rośnie szybko, jest gęsty, nie choruje, daje się formować na bryłę i ma fantastyczny, szmaragdowo- niebieskawy kolor.

Aaaaa... a propos tuj i gustów. Z rozmowy nt. czyjegoś ogrodu, patrząc na ścianę wygryzionych tuj o nazwie, pożal się boże, 'Europa Gold', ścianę oczywiście oddaloną o żelazne 4 m od domu i tworzącą na tle ogrodzenia klaustrofobiczne wrażenie spacerniaka: Wiesz, gdyby mi ta projektantka powiedziała, że tak się nie robi... ale ona tylko zapytała, co ja bym chciała...
Znowu wyszło na moje;-ppppp
Dość dygresji. Cel zrealizowany?



Nosz pewnie, wszystko jak na wizkach, a popaczcie tylko na trawnik. Mistrzowsko dopieszczony przez pana domu. Trawy to bardzo wymagające rośliny. Potrzebują: przepuszczalnego podłoża, bardzo dużo wody, regularnego koszenia i nawożenia, raczej niskiej temperatury. Jak coś nie halo, to giną. Robią się żółte plamy, łyse placki, zamęt i spazmy. Zwłaszcza po zimie tak się dzieje i nie wiadomo, czy ratować trawnik, czy właściciela. Często o dzieło zniszczenia posądzane są mchy, czytam takie coś nawet na stronach, które z założenia powinny się znać. Czasem z jakimś przebłyskiem, że trzeba wzmacniać trawy... otóż, droga redakcjo, jest tak, że jak trawa w jakimś miejscu z jakiegoś powodu wyginie (najczęstszą przyczyną jest zbite podłoże, niedostateczne napowietrzenie korzeni), to na opuszczone miejsce, na gołą glebę wchodzi roślina pionierska, czyli mech. Jak nie będzie miał miejsca, to nie wejdzie. W tym kontekście niezwykle bawią mnie szamańskie porady, aby trawy z mchem nie kosić kosiarką, bo zmielony mech się rozprzestrzeni... przyroda, było w szkole. Ja rozumiem, że ostatnio z tym tylko gorzej.
Wszelako łatwiej podlać niż utrzymać ładny trawnik na ciężkiej glebie.
Co do plewienia, to wszystko okrywówką zarosło i najbardziej uciążliwymi chwastami są lebiodka, melisa i poziomkówka.
Zadowolonam zatem. Jeszcze tylko taras do przeróbki, bo altana przy nim nie powstała.

Czyż nie?

Dobranoc zatem. Chciałabym podziękować Basi- florysztuce za wyróżnienie, o czym oczywiście napiszę wkrótce osobno.
I życzyć Inkwi powodzenia w poszukiwaniach. Już miałam napisać, że miłej lektury w pracy... ale nie w pracy.
Pozdrówka, Megi.


Edit: Przypomniała mi GAJA, a je też już widziałam w tym roku. WYPALANIE TRAWY JEST NIELEGALNE, i jak coś takiego widzicie, to DZWOŃCIE na straż miejską lub policję i już. Inaczej się  kmioty nigdy nie nauczą, w końcu akcja uświadamiająca trwa od lat. Wypalanie traw jest szkodliwe. Giną zwierzęta, rośliny i ich nasiona, a gleba ulega erozji. Wypalanie traw nie przynosi żadnych korzyści.


:-))))) Posłuchajcie...

20 komentarzy:

  1. No pięknie! Moje berberysy i pęcherznice są prostackie, tak? A mnie się one bardzo podobają w zieleni, a właściwie w złocie i czerwieni, wiejskiej, nie miejskiej i wolę je niż "nowalijki" wszelakie. Co do tawuł - zgoda, są w trakcie wylotu z ogrodu.
    Poza tym wszystko ładne, głównie drzewa. Zdawało mi się, czy Ty masz coś do brzóz?
    Pozdravka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam historię twoich berberysów, wydartych śmierci, a w ogóle jak już muszą być, to niech będą te 'Erecta', (jak u ciebie), 'Red Rocket', 'Orange Rocket'. Ładne na żywopłoty. Ludzie sadzą berberysy, bo są czerwone i kosztują 6 zł, a ja je potem upycham po kątach... bo wyrzucać z kolei szkoda. Tylko zawsze też szkoda mi na nie miejsca, i o ile np. w opisywanym kiedyś górskim ogrodzie jest szpaler pęcherznic, o tyle zwykle wolę posadzić coś bardziej (np. kolkwicję, z pęcherznic 'Cuppertina' lub zieloną). Tawuły też niektóre są niezastąpione, np. wczesna, brzozolistna i gęstokwiatowa. No i właśnie- na tle zieleni. W dużych ogrodach to mogą być kolorowe akcenty, w małych od razu się robi wszystko za bardzo żółto- czerwone. Zdawało mi się ostatnio, że duża część narodu ma coś do brzóz. Ja nie, ale w telewizorze mówią. pozdr.

      Usuń
    2. Aaaa, czyli masz coś do tej jednej brzozy, nie do wszystkich! Teraz pojęłam w czym rzecz. Przymulona jakaś jestem, czy co?

      Usuń
  2. Ładnie to wygląda. Rosplenice ech, powzdycham sobie jeszcze, bo od lat ich namierzyć w moich sklepach nie mogę. A przez internet rośliny kupować jakoś jeszcze się nie odważyłam
    Megi ja też podpisuję się pod komentarzem Gaji :))))) Ale tawuły też lubię, na przykład van Hutte'a :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywiozę ci te rosplenice, nie marudź;-) ok., dobra, niewielkie ilości berberysów i pęcherznic na tle zieleni nie są szkodliwe. Miałam w głowie dwie konkretne sytuacje: 1. mały ogródek, w którym jest miejsce na naprawdę kilka roślin, i to miejsce jest zajęte przez dwie pęcherznice. 2. duża powierzchnia w PRYWATNYM ogrodzie obsadzona 450 szt. berberysa Thunberga 'Atropurpurea Nana'. Plus drugie tyle irgi i mamy zieleń osiedlową, bo projektantowi wydawało się, że jest taki minimalistyczny. Tawułę van Houtte'a uwielbiam za te kaskady kwiatów i miodowy zapach:-)))))

      Usuń
    2. No to jeszcze z czymś pomarudzę :))))))))
      W sprawie pęcherznic, ufff, odetchnęłam, bo widzisz przed domem od ulicy mam tyci żywopłot z pęcherznic i berberysów :DDDDDD
      Ta tawuła, też jest moja ulubiona. Rośnie prawie na środku kurczącego się trawnika :-)

      Usuń
    3. to nawet fajnie musi wyglądać, ten żywopłot:-)))

      Usuń
  3. Fajny ogród. Choć naprawdę dość ciężko zawsze jest mi sobie wyobrazić całość to jednak oglądając to fragmentami... robi wrażenie. Szczególnie pomysłowość bo o kwestii merytorycznej nie mam prawa się wypowiadać. Za wysokie progi... :-). Natomiast muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem pomysłu z górką od strony sąsiada. Proste i wygodne rozwiązanie a do tego urozmaica ukształtowanie terenu. A co do brzóz... well... kocham te drzewa. Przytulać się do nich, patrzeć na nie, pić sok z brzózki, spać na jej gałązkach... wszystko!!!! No... może Ci sceptycy to raczej z perspektywy grabienia jej liści oceniają to piękne drzewo... ale ja i tak wiem, że u nas brzoza będzie musiała być i z góry wybaczam jej każdy "spadnięty" liść. pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja TEŻ kocham brzozy. To była moja słaba wycieczka w kierunku słynnej brzozy, sprawczyni katastrofy smoleńskiej, bo jakoś ostatnio u nas o niej głośno (o brzozie jako sprawczyni). A może już nie, nie oglądam wiadomości. Sorry za poziom.

      Usuń
    2. No popacz... a mi się wydawało, że ta brzoza to symbol a nie sprawczyni. Ale w sumie to na S i to na S. Wsjo adno. pozdrowienia

      Usuń
  4. O matuś, a u mnie też są krzewinki " rodem z zieleni miejskiej" i te których nie poważasz :))),i jeszcze jestem szczęśliwa, że rosną :))
    I pełno u mnie "rośliny pionierskiej" :)))
    I brzozy też mam na działce :)
    Pomysł z górką, mam zamiar wykorzystać do dyni, tylko, że robię ją sobie sama,( gałęzie, odpadki kuchenne, skoszona trawa, kurzy obornik, trochę ziemi z kretowisk na łące). Chyba dynia da radę, jak myslisz ?
    Najpierw oglądałam zdjęcia ... i sobie pomyślałam ... ale fajne oczko, też bym takie chciała mieć ... a tu po przeczytaniu tekstu - niespodzianka, której już nie chcę :))
    I muszę się przyznać, że "czytanie planów ogrodowych" jakoś mi nie wychodzi - chyba brak mi wyobrażni przestrzennej,ale za to zdjęcia mogę oglądać do bólu !!!!
    Pozdrawiam i dziękuję za ten wpis, coś na moje piachy :)))

    I

    OdpowiedzUsuń
  5. dobra, już nic nie powiem na krzewinki, przekonałyście mnie:-))))) człowiek uczy się całe życie, mówiłam. I uczy się od ludzi. Roślinę pionierską kocham:-)))A dynia na pewno będzia zachwycona. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehhh zazdroszczę Wam klimatu. Tyle ciekawych roślin można uprawiać jak się mieszka w okolicach Wrocka. A u mnie walka co jesień by zakryć na tyle by nie wymarzło do zera (czyli korzenia)
    Piękny żelaźniak i to drzewo "puszyste" co nie jest katalpą ;)też chcę takie!!!
    Trudno jest stworzyć ogród w kolorach nie pastelowych i nie słodki na pisakach lub nie na pisakach.
    Ja megi lubię berberysy ze względu na ptaki. W zimie owocki, a w lecie miejsce do gniazdowania w gęstych kolczastych gałązkach. To idealne miejsce dla pokrzywek, które przecudnie śpiewają i czyszczą ogród z mnóstwa drobnych owadów (mszyc) i osobiście jak dostanę jakiegoś kopa energetycznego to dosadzę jeszcze trochę berberysów u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest jeszcze kwestia osłonięcia okolicznymi domami, bo drzewko puszyste by nie rosło w szczerym polu. Uwielbiam pokrzewki, te ich niemelodyjne piosenki. Już na nie czekam. Nawet bym im berberysa posadziła:-)))

      Usuń
  7. Megi, wgłębnik fajny Ci wyszedł, nawet jako oczko wodne. Przyłączam się do obrony berberysów, szczególnie zielonolistnych. Sama mam "żywopłot" swobodnie rosnący z odm. Erecta. A w jednym zapuszczonym nieco ogrodzie spotkałam zielony bezodmianowy. Zaskoczył mnie swoim urokiem. Poza tym, robię nalewkę z owoców berberysów. Najlepsza z własnych, podkradanych ptakom. Ma taki pierwotny, nieco ziemisty smak. Ale bordowych szpalerów nie lubię.
    Żeleźniaki bardzo mi się podobają, ale daję im takie same szanse jak jałowcowi chińskiemu (co prawda innej odm.). Niestety chyba za zimno i zbyt przewiewnie. Ach ten zachód!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślisz, że na tego jałowca za zimno? Bo na żeleźniaka na pewno nie, inny gatunek nazywa się "podolski"... Zielone berberysy pospolite rosną w lasach na Wolinie i tam są bardzo na miejscu. Nalewka, no właśnie, co prawda to prawda.

      Usuń
    2. U mnie chyba zbyt wietrznie jest. Pozdr. A jak nasz projekt, nie popędzam, ale...

      Usuń
  8. Toż to ogród Forresta :) Natomiast wgłębnik-zbiornik - nice one! Nawet nie wiedziałam, że potrafi on tak! Ave! E.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, jestem tu po raz pierwszy.Oglądam sobie wasze projekty i myślę coby zrobić - mam wszystko inaczej albo więcej : dom 80 m działka 2,5 tys; sosny 100 letnie, oczko jest, wgłębnik naturalny zresztą jest, skalniaki 2 są. warzywnik też jest. KIlkadziesiąt parometrowych sosen też , wszystkiego za dużo albo za wysoko.piaszczysta mazowiecka ziemia. Prawdziwy ogród Ewy G.( to ja). A czego nie ma? parteru i 1 piętra ( poszycia) bo rośliny które na tym piachu od 10 lat sadzę albo urosły albo zdechły.I co ja mam zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładny ogród, długo musiało trwać założenie takiego

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)