czwartek, 28 lutego 2013

Poznań wita i żegna

Trudno mi znaleźć chwilę na pisanie, ale wszystko tak szybko się dezaktualizuje... tak szybko, jak zeszłotygodniowa Gardenia.
O tylu rzeczach już nie napiszę, przecież nie będę wiosną smucić o jesieni- i nie jestem pewna, czy o targach akurat warto.
Bo jakieś takie niespecjalne. Tradycyjny brak miejsc do parkowania (MTP są organizowane od 1921 i może wtedy problemu nie było), okrojone godziny (10- 17, a w niedzielę 16, przez co trzeba było biegać z wywieszonym językiem i nie spotkałam się z ewą- która jednak jakoś żyła w innym czasie, a może i miejscu;-p), ścisk w trzech raptem halach, małe stoiska, tłum zwiedzających w powolnych strumieniach, ani się zatrzymać, ani pogadać.
Nawiasem, Ewa+zespół wygrała konkurs, i jeżeli się przydałam, to bardzo mi miło:-)
Mimo wszystko Poznań to przyjazne miasto.
Na duży plus- miły GreenWay i to, jak miasto dba o zieleń przyuliczną (sadzi duże drzewa dobrej jakości, w znacznej liczbie i zagęszczeniu, zabezpiecza je palikami, włókniną i chroni przed solą drogową).
zupa meksykańska, ryż z owocami, ommmmnomnom
I dalej- powiało wiosną mimo zamieci na zewnątrz.
fotergilla, oczar
migdałek, jaśmin nagokwiatowy
niezły pomysł na uzupełnienie niezupełnie zarośniętej jałowcami rabaty
lewa góra- jakaś przyjemna odmiana brunnery, prawy dół- bardzo dobra roślina okrywowa, paksistima Canby'ego, wreszcie ktoś ją produkuje
Powiało nawet latem.
Florystyka była raczej okropna, znaczący przerost formy nad treścią (kwiatami), pokazuję bardziej ogarnięte przykłady:
Znacznie lepiej prezentowały się sztuczne kwiaty.
i grzyby;-)
Ale od wystawy oczekuję przede wszystkim inspiracji, jak mówi A, pojechałaś się zapłodnić, excusez- moi;-)
a z tym kiepsko.
Nieliczne stoiska prezentowały proste i nośne pomysły
ale nie do zastosowania na dłużej;-)
A z ciekawszych rzeczy np.:
 różne rodzaje nawierzchni HanzaVia, łączące naturalny wygląd i zalety ścieżki lub fugi z kruszywa i stabilność bruku czy asfaltu. Cena konkurencyjna w stosunku do bruku i znanych technologii na bazie żywic epoksydowych.
od lewej góry ruchem zegarkowym: nawierzchnia z kruszywa stabilizowanego, stabilizator+kruszywo, nawierzchnia z frakcjonowanego kruszywa lub szkła, stabilizowana fuga
można sklejać większe kamienie i stosować np. we wnętrzach
 Sztuczne skały i repliki tradycyjnych rzeźb z tworzywa. Wiem, trochę tujnia, ale udatnie wykonane, środkowa skała po wbudowaniu w zieleń to istny Adrszpach. Lekkie, łatwe, raczej drogie.
 Osłony balkonowe z naturalnych włókien, osłony do roślin. Niezłe.
 Wybór holenderskich krzaków z gołym korzeniem. Sporo gatunków.
 Dekoracje. Nie wiem, dlaczego bombki.
 Nowe, uproszczone i tańsze systemy obrzeży i zielonych dachów. Konkurencja jest ok.
Przy okazji- wiedzieliście, że rabatę (czy zielony dach) można oszczędnie "obsiać" fragmentami pędów lub nawet listkami rozchodników i liczyć na sukces w uprawie? Zapewne wymaga więcej niż trochę plewienia.
 I zwierzaki- biedaki. Świnki, gołębie i króliki nie stresowały się sytuacją, ale koguty, które musiały opiekować się kurami i koty do adopcji były niespokojne, smutne i wściekłe.
Nie wiem, jak trzmiele. I dlaczego trzmiele.
I tyle.
demontaż tunelu z wikliny
okazja do pozyskania sadzonek.
Przywiozłam kfiatki i zrobiłam własną florystykę doniczkowo- wiosenną.
to, co błyszczy w sianku, wymaga osobnej wzmianki. W każdym razie zachwyciło mnie i wzruszyło.
 I nie zrobiłam własnych bułeczek, ale te są genialne.
Wybaczcie różne tam takie nieodzewy itp. Staram się. 
Pozdrówka, Megi.

środa, 20 lutego 2013

Nad morzem byłam, ale wróciłam...

... i nie powstrzymam się przed pokazaniem wam, jak tam pięknie jest o tej porze roku. O czy pewnie wielu szczęściarzy wie (Talibra;-))), ale dla mnie to pewna egzotyka.
 Wydmy śniegowe zamiast piaskowych.
 Lasy sosnowe, dziwnie bezludne.
 Wspin w poszukiwaniu morza. Znów dobry rocznik;-)
 Miniaturowe lasy porostowe.
 I zarośla kosodrzewiny (a może sosny drzewokosej?), dość nieprzebyte.
 Szczotlicha siwa, co ją ludzie lubią mieć w ogródkach, ale bez wzajemności.
 Paprotka zwyczajna.
Morze, wreszcie.
 Podoba się?
 Płynna melancholia.
Szarik i zaślubiny z morzem.
 A to już Zatoka Pucka. Bo tamto to Hel.
prawie jak zorza polarna;-)
malutki aparacik:-)
I jeszcze ptaki Helu. Same pospolite.
Zimno się robi od patrzenia na to, ale nie ptakom. Ich łapki są ZIMNE- krew krąży w dwóch sieciach naczyń działających jak przeciwprądowy wymiennik ciepła. Krew płynąca w stronę serca odbiera ciepło od tej dopływającej do łapek. No i łapki mają dzięki temu temperaturę niewiele wyższą od otoczenia, a w takiej sytuacji receptory temperatury (zbierające informacje o różnicy temperatur między ciałem a otoczeniem) nie informują, że jest zimno.
Wiecie, rozumiecie;-) fajne to.
Wiecie, że w Bałtyku żyją foki?
Najczęstsze są foki szare.
Wyobrażacie sobie, że kiedyś tego nie wiedzieliście? 
A tak było. Jeszcze dziesięć lat temu nie wiedziałam, że kiedyś tych fok było dużo, i zostały wytępione.
Dzięki takim ośrodkom, jak Stacja Morska Instytutu Oceanografii UG i Fokarium, fok jest coraz więcej i wiedza o nich się upowszechnia.
Kiedy chodziłam na studia, foki należały do rzędu płetwonogich. Teraz to drapieżne, podrząd psowate. Widać, prawda? Pies morski.
Można je obserwować także pod wodą.
 Ale trzeba chwilę poczekać.
Kto by pomyślał, że pływają na plecach:-)))
Ich płetwy też są zimne, ale przede wszystkim izoluje je gruba warstwa tłuszczu.
 Wydaje się, że foki z entuzjazmem poddają się tresurze, która ma ułatwiać pobieranie krwi, podawanie leków i badania. Każda pilnuje swojego znaczka.
No to...
... pozdrówka, Megi.
morze namalowane...
i ryby narysowane.