A dziś przede wszystkim chciałabym zabrać tam siebie, skoro nie w realu, to przynajmniej w obrazkach!
W Adrszpachskim Skalnym Mieście byliśmy ostatnio, pierwszy raz w życiu, późnym październikiem.
Wszystko w złocie stało i w jesieni za dnia, w Kruczej Dolinie
i odbiły się w wodach jeziorka w wyrobisku piaskowni.
Piaskowiec, z którego morze, a później lodowiec, wiatr i woda zbudowały Miasto, to fantastyczny materiał. Miękki, ułożony w warstwy o różnej ścieralności, ze śladami dawnych deszczów i strumieni, spatynowany szaro jak beton, wypłukany i odłamujący się na biało, skolonizowany przez porosty i rośliny, kruszący się w dłoniach.
Lubię go także w ogrodzie, za jego bezpretensjonalność i umiejętność znikania.
Wielu ludzi uważa, że się nie nadawa z powodu nietrwałości, ale... te wszystkie średniowieczne kościoły? Potrzebujemy czegoś więcej? W ostateczności niektórzy lubią go zaimpregnować, co odbiera mu tożsamość.
To ten niepozorny potok, dopływ rzeczki Metuji, wyrzeźbił krajobraz wcinając się w miękką skałę.
Wszystkie zdjęcia, jakie dało się zrobić w ASM, już zrobiono, ale i tak podzielę się tymi, które oddają mój zachwyt nad klimatem miejsca.
Przez wieki Skalne Miasta (bo obok jest jeszcze Teplickie) służyły jako tymczasowe schronienie podczas wojen. Wałęsanie się po krajobrazie wynaleziono na początku XVIII wieku i od tej pory celebryci i kuracjusze napływali koleją z uzdrowiska w Bad Salzbrunn. Kto tam nie był, kto nie dotarł, żeby zaliczyć atrakcję? Najbardziej znany jest ten pan.
Wieloletni właściciele, rodzina Nadhernych, wytyczali nowe drogi, organizowali przejażdżki łódką po stawie, budowali schody, stawiali kontemplacyjne ławeczki i kramy z piernikami, zatrudniali panny brzdękające na harfach przy źródełku.
Dzięki temu ASM to przykład XIXwiecznej architektury krajobrazu, świadek i uczestnik początków turystyki górskiej i wspinaczkowej (kto by pomyślał, że większość skałek zdobyto dopiero w połowie XX wieku?), taki dzisiejszy park linowy;-p
Przykład czeskiego poczucia humoru: pod koniec dwugodzinnej trasy przejście szczeliną o szer. ok. 50 cm i brak alternatywnej drogi. W każdym razie nie zauważyłam.
Kiedy wyszliśmy z labiryntu, było już tak.
Zimny, szklany zachód słońca, zupełnie jak dzisiaj.
Oby do wiosny.
Dzisiaj zastyga koło czasu, od tej chwili ruszy, coraz szybciej, z większym impetem, w nowy rok.
Podobno ma być lepszy.
Czego wam życzę z uczuciem, dobrnąwszy do słusznej, okrągłej i zaplanowanej liczby postów.
Na dworze gęstnieje kanonada, wyraz tragicznego i barbarzyńskiego buractwa.
Doprawdy nie wiem, z czego tu się cieszyć, dlaczego nowy rok świętuje się tak hucznie. Nie mam przymusu zabawy, ale zawsze starałam się wybyć w jakieś alternatywne miejsce. Dziś, prawie zdrowa jak zdrojek, zostaję w domu i paczam na koty i szczury, udające na razie, że nic to. Chociaż Polar już zniknęła w piwnicy do jutra. Mamy wegańskie jedzonko, za chwilę zrobimy go więcej.
Remik i Emil niedługo wyjadą do swojego domku.
Przyjdą nowe chłopaki. I dwa nieduże i nieśpiące jeże.
Ech, wyjechałabym. Gdzieś. Może do Adrszpachu, może jeszcze w styczniu.
Pozdrówka, Megi.
Dziękuję za życzenia noworoczne pod poprzednim postem i jeszcze raz życzę wam dobrego roku, trzymajcie się!
wszystkie zdjęcia boskie, ale ostatnie mnie zmiotło!
OdpowiedzUsuńdziękuję za kolejną wycieczkę. byłam tam parę razy w dzieciństwie. wspomnienia bajkowe mam.
happy new year! xxx
Miałam tam przyjemność być i było cudownie. Widać to zresztą na Twoich wspaniałych zdjęciach. Pozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku.
OdpowiedzUsuńAle niemożliwe skały!
OdpowiedzUsuńMoja psiunia już się boi - pewnie kulminację fajerwerków spędzę z nią w zamkniętej łazience.
Każdy chyba ma swoje miejsce do którego by chętnie wyjechał...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :-)
Szczęśliwego Nowego Roku !
Pozdrawiam noworocznie
Pieknie tam....Moze kiedys trzeba bedzie tam pojechac! W oczekiwaniu zmiany numerku rocznego zycze wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńDzięki za wycieczkę. Ja spędzam Sylwestra w drodze z kuchni do pokoju, to taka wycieczka jak na Twoich zdjęciach to sama przyjemność. I samych przyjemności życzę na całe 365 nowych dni:))
OdpowiedzUsuńPrzecież widzę, że to dekoracje filmowe są!
OdpowiedzUsuńDobrych, mądrych spotkań! Świata pięknego, nie popsutego!
Zdrowia!
Łodzią warto się tam przepłynąć :) Jak to pan przewodnik mówił jest to jedyne jezioro, w którym zimą woda nie zamarza :D Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńToż to miejsce iście zaczarowane ... te korzenie w splątanym uścisku, zerkające na siebie skały i wogóle ... Piękne klimaty "nie z tej ziemi". SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU (uściskaj ode mnie kociaki !)!!!
OdpowiedzUsuńTaka jesteś tam malutka :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, odkrywania nieodkrytych przez Ciebie miejsc i dużo słońca!
Pozdrawiam noworocznie.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2013
OdpowiedzUsuńśliczny blog zapiszę go sobie
Słońce piękne i złote jesienne liście, i miejsce ciekawe, niepowtarzalne .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że w Nowym Roku będzie nam dane odbyć wiele takich wspaniałych wycieczek.
Spędzać Sylwestra na prawdziwej polskiej wsi, gdzie ziemia nie rusza się od wystrzałów - to wielka przyjemność. Jak widać można subtelnie powitać Nowy Rok- z klasą, o jaką bym tej wsi nie podejrzewała. Chociaż domy udekorowano lampkami -w stylu amerykańskim i przed domami stoją skrzące się swiatłami zwierzęta, to mieszkają tam kulturalni ludzie.
Nasza Sorsz nie udawała, że nic nie słyszy... chowała się naprzemiennie pod biurkiem i pod prysznicem. Kiedy buractwo zbliżało się do apogeum zapakowaliśmy suki, aparaty foto i szampana i pojechaliśmy... TAM widać wszystko z góry i z dystansem. Na wszelki wypadek Sorszynia pozostała w aucie udając, że jej nie ma ;-) Wylałam trochę szampana na ziemię, może jej dobre duchy będą nam przychylne...
OdpowiedzUsuńNajlepszego, Małgosiu, niech się Wam wiedzie ;-)
Skalne miasta i błędne skały uwielbiam - chapeau bas dla Matki Natury ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszego na Nowy Rok
Pozachwycałam się i miejscem i Megi w czapce bez bucików i podzielam zdanie co do burakowych praktyk .Pomijając wszystko zastanawiam się jak ludziom nie żal tyle kasy posyłać w powietrze. U mnie bombardują nawet w tej chwili. Szybkiej wiosny życzę a potem niech trochę przystopuje to koło czasu.
OdpowiedzUsuńBarbarzyńskie buractwo, bardzo trafne określenie! Jestem ciekawa jak to znosi zwierzyna w lasach, nasze trzy sarenki jeszcze nie były na jabłuszkach po sylwestrze;(((
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce!ach i jak zwykle masz fajny torbiszon ;)
OdpowiedzUsuńoby ten rok był lepszy od minionego!!
Buractwa nie sieją, samo się rodzi.
OdpowiedzUsuńByłaś, pięknie byłaś. A mód i wino piłaś?
życzę miłego dnia
OdpowiedzUsuńi ślę pozdrowienia.
Megi, zdjęcia olśniewające, słowa jakże 'plastyczne', i Ty, jaka urocza!
OdpowiedzUsuńPozdrowień wiele
cudownego 2013-tego Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie!
Przeżyłam szok oglądając Twoje zdjęcia.
Przecież to cud przyrody.
Wszystkiego najlepszego w 2013 roku!
Pozdrawiam
Pięknie, pięknie, pięknie! I szlaki widać przygotowana dla najbardziej wybrednych! Pozdrowienia Noworoczne
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie za wszystkie życzenia, oby nam się! i obyśmy za rok spotkali się w tym samym blogowym gronie, równie pełni zapału i planów!
OdpowiedzUsuń