niedziela, 8 grudnia 2013

all you need is weed;-p

Słowo na niedzielę.
Nie gustuję, słuchajcie, w mądrościach z internetów.
Ale tym się podzielę, można stosować zamiast noworocznych postanowień.
(dlaczego JUŻ noworocznych? bo zamiast.)
(w noworocznych postanowieniach też nie gustuję.)
***
1. Rezygnuję z potrzeby posiadania racji!
(potrzeba posiadania racji świadczy o niskim poczuciu własnej wartości i chęci dominacji nad innymi, świadczy o słabości).

Chyba że to ktoś w internetach nie ma racji;-p
2. Rezygnuję z chęci kontrolowania!
(kontrolujesz dlatego, że się boisz, a w konsekwencji nie ufasz, ani sobie, ani nikomu.)
Z drugiej strony- brak kontroli jest bardzo wygodny:-] miło płynie się z prądem,
3. Rezygnuję z obwiniania ludzi!
(za to, co czujesz, za to, co masz lub czego nie masz. Weź odpowiedzialność za swoje emocje i życie!)
4. Rezygnuję z dawania uwagi destruktywnym dialogom wewnętrznym!
(im częściej dyskutujesz z dialogami wewnętrznymi [?] i dajesz się im pochłaniać, tym więcej czasu tracisz w swoim życiu. Twój umysł to narzędzie- władasz nim czy jesteś narzędziem w ręku umysłu?)
Hm, tak naprawdę to nie wiem, co autor miał na myśli. Co to jest ten destruktywny dialog w.? z kim?
5. Rezygnuję z negatywnych przekonań!
(negatywne przekonania ograniczają w każdym aspekcie życia. Przekonania kreują twoją rzeczywistość. Zadbaj o to, by były dobre!)

6. Rezygnuję z narzekania!
(narzekasz z własnego wyboru. Świat się nie zmieni na lepsze od narzekania. Narzekanie to kopanie pod sobą dołków!)

7. Rezygnuję z nadmiernej krytyki!
(im bardziej krytykujemy ludzi, zdarzenia, miejsca, siebie, tym trudniej jest nam dostrzec pozytywne aspekty życia. Krytyka powinna być konstruktywna- przynosząca wiedzę, naukę i doświadczenie.)

8. Rezygnuję z potrzeby imponowania innym!
(chcąc imponować innym, uzależniam się od ich opinii)
Nie wiem, czy mam taką potrzebę, zatem... nie wiem.
9. Rezygnuję z oporu przed zmianami!
(zmiany to jedyny pewnik w naszym życiu)

10. Rezygnuję z etykietowania ludzi i zdarzeń!
(nadając etykiety wpadasz w pułapkę stereotypów zamiast konstruować swoje własne zdanie oparte o doświadczenia, ograniczasz swój punkt widzenia)
11. Rezygnuję z irracjonalnych lęków!
(92% lęków jest irracjonalnych. Wystarczy, że zadasz sobie pytanie: „Czy ta myśl jest prawdziwa?” aby zacząć się od nich uwalniać)
SKĄD ja mogę wiedzieć, że mój lęk jest irracjonalny? Skoro myślę, że coś jest prawdziwe, to jest, prawda? subiektywnie.
12. Rezygnuję z wymówek!
(kto szuka wymówek, ten je znajdzie, kropka!)

13. Rezygnuję z przeszłości!
(ona już była i nie wróci. Wszystko, co się wydarzyło, żyje tylko w twojej głowie.) 

14. Rezygnuję z nadmiernego przywiązania!
(często jesteśmy nieszczęśliwi pomimo całej dobroci, jaką mamy oraz kochających ludzi wokół. Dlaczego? Bo boimy się to stracić. Ciesz się tym, co jest! Zgódź się na to, że to może odejść. Czas i tak zmienia nasz świat i nie da się od tego uciec. Dając zgodę na to, że możesz już nie mieć tego, na czym Ci zależy, dajesz sobie spokój wewnętrzny.)

15. Rezygnuję z zaspokajania oczekiwań innych ludzi!
(jeśli będziesz wciąż zaspokajał oczekiwania innych ludzi, to nie będziesz miał czasu żyć swoim życiem.)


(Źródło: neurointuicja.pl
ze skrótami i komentarzami moimi)
Zielone- jest ok.
Pomarańczowawe- dostrzegam problem i pracuję nad tym.
Czerwone- nie myślałam lub po prostu nie.
A jak jest z wami?
[czuję się lekko zażenowana tym, co tu zamieszczam. Przede wszystkim tym, że skupiło to moją uwagę. Może dlatego skupiło, że wiele aktualnych problemów naraz. A może dystans jest moją manierą.]
***
Wracamy do sedna- all you need is weed.
Sedno i symetria.
Wszystkie z jednej, spryskanej randapem działki.
(nie, to nie my pryskaliśmy.)
Życie jest potęgą.
***
jak refren, wciąż w mojej głowie:

One Art- Elizabeth Bishop.

(przełożył Stanisław Barańczak):

W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas przeczucie straty,
że kiedy się je traci - nie ma sprawy.

Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
stracone szanse, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.

Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz -wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.

Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy blask dawnych domów?
Dzisiaj blady cień, ukłucie w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.

Straciłem dwa najdroższe miasta - ba, dzierżawy ogromniejsze:
dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.

Nawet gdy stracę Ciebie (ten gest, śmiech chropawy, który kocham), nie będzie w tym kłamstwa.
Tak, w sztuce tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.


[The art of losing isn't hard to master;
so many things seem filled with the intent
to be lost that their loss is no disaster,

Lose something every day. Accept the fluster
of lost door keys, the hour badly spent.
The art of losing isn't hard to master.

Then practice losing farther, losing faster:
places, and names, and where it was you meant
to travel. None of these will bring disaster.

I lost my mother's watch. And look! my last, or
next-to-last, of three beloved houses went.
The art of losing isn't hard to master.

I lost two cities, lovely ones. And, vaster,
some realms I owned, two rivers, a continent.
I miss them, but it wasn't a disaster.

-Even losing you (the joking voice, a gesture
I love) I shan't have lied. It's evident
the art of losing's not too hard to master
though it may look like (Write it!) a disaster.]

(przełożył Maciej Woźniak):

Sztuka tracenia potrafi być prosta;
tak wiele rzeczy wyraźnie chce przepaść,
że kiedy znikną, to jest żadna rozpacz.

Trać co dzień, jakbyś uczył się rzemiosła:
zgub klucze, pozwól niech ci czas ucieka.
Sztuka tracenia potrafi być prosta.

Ćwicz tak, by suma straconego rosła:
pejzaży, imion i miejsc, w które jechać
nie zdążysz. Przecież to jest żadna rozpacz.

Zgubić zegarek, co po matce został,
sprzedać dom, skoro już nikt w nim nie czeka.
Sztuka tracenia potrafi być prosta.

Stracić dwa miasta, cóż to jest przy włościach
o wiele większych. Lecz stracona rzeka
albo kontynent to też żadna rozpacz.

Że cię nie stracę (choć twój głos i postać
tak bardzo kocham), też nie chcę przyrzekać.
Sztuka tracenia potrafi być prosta,
choć tak wygląda (no, napisz to!) rozpacz
.
***
W Kryształowicach bawiliśmy się dobrze, a nawet świetnie.
Zrobiliśmy przyjemne i pożyteczne zakupy.
Dzisiaj sobie choruję i gości przyjmuję.
Pozdrówka, Megi.
 



27 komentarzy:

  1. Życie powinno być nieustającym samokształceniem i pracą nad sobą samym. W teorii jesteśmy świetni (czyli znamy w/w zasady), z praktyką gorzej, żeby nie powiedzieć tragicznie:) Nasiąkamy przyzwyczajeniami jak gąbka i powielamy znane schematy (vide narzekanie, szukanie winnych itp) i to już od podstawówki ("ta dwója była niesprawiedliwa!" Rodziciel" jasne, to TY masz problem, nie narzekaj, tylko się ucz!"-ale rodzic sam narzeka "Szef to idiota, niesprawiedliwie mnie osądził", "tak, ON jedzie na wakacje do Turcji, a MY tylko na działkę ZNOWU..." - no i jak dziecko ma sie nie uczyć narzekania...Stosowanie się do w/w zasad to nic więcej moim zdaniem jak ciągła KONTROLA samego siebie. Bo teraz, jako "stare konie" musimy przestać robić to, czego uczyliśmy się pół żywota swego i co większość wyssala z mlekiem matki:) Czy warto??? Warto, bo rady są przednie i z pewnością oczyszczą duszę i umysł. Ciało pewnei też:) I życie stanie się łatwiejsze, a przynajmniej spokojniejsze (wewnętrzny jazgot i narzekanie są gorsze i bardziej destrukcyjne niż upierdliwa teściowa!!!) Ale piekielnie trudne, bo ciągle trzeba się kontrolować i pracować nad sobą. A ludzie są leniwi:)
    Wewnętrzny komentarz to dyskusja z własnym sumieniem, ego, duszą - jak zwał tak zwał - gadasz sama do siebie, po cichu, w myślach i zamiast działać, to ciągle roztrząsasz problem wewnętrznie. Tak myślę.
    Kawę żużluwę wypiłam, ciśnienie mi skoczyło, czas niedziele rozpocząć od odśnieżania i cyknięcia paru fotek, bo słońce dziś śliczne. I niestety ja dziś pracuję...nie, żebym narzekała:):):) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli uważasz, że są to zasady KONTROLI nawyków, lenistwa, malkontenctwa itd.?
      Pacz, ciekawa teoria, bo ja odczytałam jako reguły ODPUSZCZANIA.
      Hm. Pi,ękna różnica:-)))

      Usuń
  2. Nie wiedzieć czemu takie mądrości irytują mnie i nawet jeśli z niektórymi w 100% się zgadzam to czytać dokładnie i analizować nie planuję. Nie jestem doskonała i nigdy doskonała nie będę. Mam nadzieję, że jestem świadoma swoich ubytków i nad nimi albo pracuję albo akceptuję i wystarczy.

    Zamówiony lub kupiony "brylant" ogrodowy?????????? Różowy?????????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie też irytują i budzą wewnętrzny sprzeciw, z zasady nie rozpowszechniam, ale zauważyłam ze zdziwieniem, ile nomęomę rozsądnych w realu osób dzieli się uproszczonymi zasadami na życie w internetach.
      To tak, jakby czytać i cytować Coelho;-p
      raz nie zawsze;-)))
      Słodkorożec do dokładniejszego omówienia w najbliższą niedzielę, zbadam bliżej możliwości tkwiące w różu:-) przypomniało mi się ponadto, że mam także inne ceramiczne potrzeby, może udam się na warsztaty?

      Usuń
  3. Szkoda, że te "mądrości z internetu" są napisane w takiej formie. Od uświadomienia sobie schematu myślowego, w jakim się tkwi od dzieciństwa, poprzez przyjęcie tego, że to prawda, do próby podjęcia zmiany - mogą minąć miesiące, lata. Bardzo często w ogóle nic się nie zmienia. Bardzo często nie jesteśmy w stanie nawet wyjrzeć poza własny obraz samego siebie, uważając go za jedyną możliwą prawdę. Utrata złudzeń na swój temat jest tak bolesna, że lepiej wziąć nogi za pas.
    Ale już sama chęć pracy jest uzdrawiająca i tego się trzymajmy :)
    4 i 11 są moim zdaniem śmieszne. Oczywiście, że bardzo często jesteśmy całkowicie bezradni, we władaniu zmagań wewnątrz umysłu. Oczywiście, że większość lęków jest produktem naszej nerwicy i co z tego, czy to je zmniejsza?
    W moim widzeniu siebie, muszę pogmerać w 9 i 14 i to w obie strony.
    Cudowne mandale poczyniłaś! Jak one przeżyły randap?!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, szkoda, że tak kategorycznie- język polski i tak wygładziłam;-p
      Skądinąd widzę, jak wielu ludzi wie lepiej za innych ludzi i chciałoby ich zmienić,nie robiąc jednocześnie nic ze sobą.
      Może im się wydaje, że łatwiej zmienić kogoś?
      albo nie widzą belki we własnym oku?
      albo że ich przepis na życie jest debeściarski?
      albo co?
      4 i 11 są życzeniowe;-) albo ktoś to pisał na nieświadomce.
      14 sprawia mi pewien problem:-) ale wiele zależy od interpretacji.
      Otóż mandale, i wobec komentarzy poniżej powinno się to znaleźć w tekście, ale jako oczywiste dla mnie pominęłam, przeżyły w postaci nasion.
      Symboliczne to.
      Między wrześniem a grudniem z nasion wyrosły takie przyczajone- utajone rozety. Nas nie zniszczycie, powiedziały, niestraszna nam zima. Poczekamy i zakwitniemy latem, wydamy nasiona, rozsiejemy się w setki. Wtedy sobie pryskajcie, ludziki.

      Usuń
  4. Piękne chwaściochy. W końcu wiem, co to dymnica. Zawsze mi się podobała. Pozdrawienia i miłego chorowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dymnica jest z makowatych:-) lubię: niebieskawa, krucha, soczysta, lilaróż.

      Usuń
    2. Zawsze jaj zostawiam trochę jak pielę. Bo ładna taka...

      Usuń
  5. One art to od dawna mój ulubiony wiersz :) A co do randapu - znam pole maków, które zakwitły milionami w rok po spryskaniu pola - nie przeze mnie (a wg sąsiadów nie kwitły tam od dawna). Także już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć w to niedzielne śnieżne popołudnie. Może na początek zrezygnuję z obwiniania producenta randapu o całe zło i przestanę przyklejać mu etykietkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, maki to efemerofity wyrastające najchętniej na pustej, świeżo ruszonej glebie- dlatego są w pierwszym roku po orce (czyli w jarym zbożu co roku), pojawiają się na hałdach nawiezionej ziemi. Tu była nawieziona, rozplantowana, bujnie zarosła komosą itd., a po randapie zrobiła się "ready for poppy".
      A może maki są też randapredy?;-p

      Usuń
  6. Tłumaczenie, czyli napisanie od nowa ... Bardziej trafia do mnie Woźniak.
    To wiersz na każdy dzień. Na najbliższy mój czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze podziwiam.
      Napisać od nowa nie pod swoim nazwiskiem, jakiś dziwny altruizm;-)
      Podziwiam intuicję językową Barańczaka, ale tym razem też mi bardziej pasuje MW:-)
      na każdy dzień, na każdy.

      Usuń
  7. One art jest dla mnie takim przesłaniem na życie. Jeśli przekład, to ten Woźniaka.

    Piękne te mandale roślinne.Lubię wszystkie te roślinki.
    Kuruj się Megi. Pozdrawiam lekko śnieżnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuruj sie i dbaj o siebie! Zrob miod, cytryne, czosnek, gozdziki zalane w tym miodzie i pobieraj po 4 dniach siedzenia w lodowce jako prewencje przed.
    Co do numerow, zmieniania, pracowania nad soba, well...
    Uszami mi to wychodzi: "It's the journey not the destination."
    " We are long-life learners." "Self-education self-proclamation." Tak jakbym siedziala na jednym z naszych spotkan zawodowych. Jeszcze raz after ice-breakers z flamastrami i stickerami i po brain-storming w grupie, piszemy nasze madre punkty zmian. Pewnie, ze dobrze jest pracowac nad swoimi cechami, ktore wiem i rozpoznaje, ze nie ulatwiaja zycia mojego i blizniego. To juz nawet bylo u SW. Augustyna. No, ale ta rezygnacja z przeszlosci. Wychodzimy wszyscy z niej, ona nas uksztaltowala. Mam juz zrezygnowac z dnia wczorajszego tylko dlatego ze byl wczorajszy. Ta przeszlosc tez ksztaltowalismy przez swoje wybory. Oczywiscie nie widze sensu w zachwycaniu sie smakiem komunistycznych pomaranczy i mowieniu ze to byly dobre czasy bo czlowiek sie cieszyl wszystkim. Raczej, traktowac przeszlosc jako nabranie dobrej perspektywy do rzeczy i zjawisk. Te pomarancze, te zielone jabluszko z Jugoslawii to byla nagroda za pokonanie pewnych utrudnien w zdobyciu ich. Mysl wiec jest takta, warto jest cos zdobywac w zyciu bo na koncu czujemy sie lepiej. Czy to sa doswiadczenia, czy to sa nowe umiejetnosci, czy to sa nowe kursy, czy to sa nowe kontakty. Mozna mnozyc. Wyglada jakby lista na Nowy Rok byla juz zrobiona! New Years Resolutions - Rezygnuje :) Tego zwrotu nie moglabys uzywac na spotkaniach bo jest negatywny. "I give up..." really? unheard of! Kazdy punkt musialby sie zaczynac with "I will work on or Improve my understanding... Osobiscie, ja jestem tak zajeta, ze nie mam kiedy sie nad tym nawet zastanawiac. Zajeta nie swoimi sprawami tylko innych. A jak juz uda mi sie nic nie robic to nie chce o niczym myslec. Uwielbiam myslowa pustke. Watka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic z tego, było raczej gości przyjmowanie niż kurowanie:-)
      Poza tym wierzę tylko w aspirynę, tylko.
      haha, podróż nie przeznaczenie, tylko... dokąd?
      uczymy się przez całe życie... i umieramy mądrzejsi;-p
      wyrażanie siebie... przez samokształcenie? eee?
      No nie, obrzydziłaś mi.
      Nigdy więcej korposzkoleń.
      Rezygnacja z przeszłości- ja to rozumiem tak, że ofszę, my z niej cali, ukształtowani itd. Ale ona była, nie mamy na nią wpływu, nie ma co przeżywać sytuacji, w której ja czy ktoś inny miał/mógł zrobić i nie zrobił.
      Mój sztandarowy przykład to 20 ha łąk, które mogliśmy kupić i nie kupiliśmy, i dlatego teraz już nic nie kupimy, bo trzeba było kupić. Przykład obśmiany przeze mnie tysiąc razy, bo te łąki były do kupienia 20 lat temu, wtedy zdecydowaliśmy na nie, ale nie powinno to wpływać na nasze wybory w teraźniejszości (tak, TP też się z tego JUŻ śmieje.)
      W tym sensie rezygnuję z dnia wczorajszego. Biorę doświadczenie i piękne wspomnienia, zostawiam uprzedzenia wobec ludzi itd., daję szansę nowemu otwarciu.
      I wolę się otwierać i płynąć z prądem, niż zdobywać;-)
      Dobrze ci z tym? zajęciem sprawami innych?
      całuję;*

      Usuń
    2. "Zajecia sprawami innych to pomoc dla innych" w moich mozliwosciach zawodowych, a wykracajaca poza moje godziny pracy. Szukanie tez odpowiednich ludzi i fachowcow (bo czlowiek nie zna sie na wszystkim - niestety :)), ktorzy moga pomoc. Szukanie dotacji aby obnizyc ceny albo nawet zeby dzieci, ktore na to nie stac, mogly gdzies pojechac i skorzystac. Tak w tym bogatym kraju tez jest bieda. Niedawno skonczylam aplikacje na $400.00 aby dzieci mogly zrobic ogrod. Nie jest to duzo i mase biurokracji, ale jest! A mogloby nie byc nic! Nie musze tego robic. Czy mi z tym dobrze? Mysle, ze nasze zycie to nie tylko myslenie o nas i o naszej rodzinie ale tez dbanie o innych. Ewa

      Usuń
  9. Wszystkie te piękności występują na naszej działce, fotografuję je, podziwiam, i (prócz tasznika), nie zwalczam. I dzięki za podpowiedź, brakowało mi nazwy dla bodziszka, nijak nie chciałam uznać go za ślaz zaniedbany i widać słusznie :))))Hm, materiał do przemyślenie - zwłaszcza punkt 8. Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, to na pewno ten bodziszek, ma takie małe kwiatki.
      Przy taszniku się zawahałam- a może jednak gorczycznik, Barbarea? ale jednak nie.
      Rozumiem, że punkt 8 jest na twoim celowniku, chyba u wszystkich pracujących "na scenie" budzi wątpliwości... a może to o mnie?;-)

      Usuń
  10. Cóż, piękne ja też tak czasem postanawiam a potem - bywa różnie....

    OdpowiedzUsuń
  11. Od początku lat 90. miałam okazję uczestniczyć w spotkaniach integrujących firm międzynarodowych, ktore wtedy wchodziły na polskie rynki i te "tybetańskie egzorcyzmy i buddyjskie orgazmy", jak nazywano w towarzystwie niby amwayowskie sposoby na osiągniecie sukcesu, poczucia wartosci, umiejetnosci wspołpracy mam juz dawno za sobą. Ponadto mam wśrod znajomych wiele wybitnych psycholożek, one tez mnie dokształcaly cale zycie i stworzyły ze mnie doskonałą nauczycielkę i businesswoman. A moj szanowny oldboy po prostu mowi; you dont have to be f*perfect and dont give a f* i moje wartości w zetknięciu się z jego filozofią uzupełniły się o credo "enjoy the time". And that`s it.
    A chwasty pieknie wygladają w takim ujęciu. U nas randap tez nic nie zdziałał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też to miałam, tańce z balonikiem i tajne komplety, śmieszne było to, że wszyscy uważali to za śmieszne, ale nikt się nie wychylał;-)
      ech, praca;-)))
      A twój oldboy po prostu wie, co mówi:-) jakby był f* perfect i correct, to by dawno spróchniał w tropikalnej glebie, f*
      Chwasty zawsza wyglądają pięknie, przyzwyczajaj się, bo się ich nie pozbędziesz:-)

      Usuń
  12. No nie, nie- jakie znowu postanowienia ?
    Wydaje mi się to mrzonką. Ja nie lubię takiej teorii i nie chcę poświęcać jej ani minuty czasu.
    Jestem zdania, że każdy, idąc przez życie wypracowuje swoje życiowe cele, priorytety i sposoby postępowania.
    Nie znoszę 'prania mózgu '.
    Od przeszłości nie mogę się odciąć i nie chce się odcinać- była moja i jest- niepowtarzalna, z przeszłości czerpię wiedzę, która jest moim drogowskazem do dalszego życia. Dlaczego inni mają mi mówić- jak mam żyć. To jest moje życie, a nie czyjeś- kogoś.
    Co do jednego z punktów ?
    Zaspakajać oczekiwania innych, a asertywność - to dwie różne sprawy.

    Rozumiem, że te polne kwiaty przetrwały oprysk ?
    Czy wyrażasz żal, że zostały opryskane ?

    Życzę Ci zdrowia i cierpliwości w znoszeniu choroby.
    Ściskam moooco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowienia służą do katowania sumienia:-) czyli nie, nie robię.
      To prawda, że przeszłość jest w nas. Nie chcę jednak, by mną kierowała, nie chcę o niej myśleć na co dzień, bo zabiera mi teraźniejszość, nie chcę powielać schematów postępowania. W tym sensie- nie.
      Fakt, zaspokajać oczekiwania a nie być asertywnym to dwie różne sprawy:-)
      Przetrwały w formie nasion, jak napisałam pod kometarzem Magdy i Eli.
      Owszem, wyrażam żal. Bo, jak wiesz, jest to brutalne, nie pozostawające bez wpływu na różne inne organizmy chemizowanie środowiska, w dodatku zupełnie bez sensu zrobione (między nawiezieniem ziemi a wykonaniem ogrodu minie kilka miesięcy, chaszcze spokojnie mogłyby sobie rosnąć niczemu nie przeszkadzając, dając pokarm i schronienie bezkręgowcom i ptakom. W ostateczności dla porządku można było je wykosić.)
      Ze względu na same chwasty odczuwam mały dyskomfort:-)
      Mniej więcej ozdrowiałam.
      Ściskam:*

      Usuń
  13. Mądre rady! Właśnie niedawno o czymś takim myśłałem.
    Proszę przemyśl 8 jeszcze raz. Polegając na opinii innych ludzi dajesz im władzę nad sobą. Może nie władzę absolutną, ale przełącznik do wpływania na Twoje nastroje: Pstryk! - Megi jest zadowolona, pstryk! - Megi jest smutna. Jako silna osoba na pewno cenisz sobie niezależność - 8 jest kluczem do utrzymania pełnej niezależności. Wyobraź sobie "silny spokój" - moment w którym zamykasz oczy, czujesz całkowity spokój i perfekcyjne wyciszenie, w którym nie dbasz o nic i o nikogo, i czujesz się doskonale sama z sobą. Wewnętrzna siła jak twarda skała. Prawie jak medytacja mistrzów yogi :)

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)