wtorek, 18 marca 2014

koty, koty do wzięcia!

Ja wiem, że tego kwiatu to pół światu.
Ja wiem, że każdy ma swoją historię.
Że gdybyśmy się wreszcie cywilizowali i zwierzęta sterylizowali, poczuli się raz w dziejach ludzkości odpowiedzialni, to byłoby mniej nieszczęścia na świecie.
(ale co ja tu o cywilizacji i odpowiedzialności, w kontekście Krymu np.)
(a gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie koty).
No dobra.
Możesz uratować jedno życie, uratować cały świat. Dwa życia, dwa światy.
Koty mnożą się na działkach, dokarmiane niesystematycznie, dzikie, chore.
Ktoś to widzi, kogoś boli serce, ktoś je zabiera, leczy, oswaja, naraża się rodzinie, sterylizuje i nie ma co z nimi zrobić. Wszyscy ludzie dobrej woli w okolicy już są kotami obdarowani, niecierpliwość otoczenia narasta, problem nie rozwiązuje się sam.
W takiej sytuacji jest Frida, moja wejherowska OMC kuzynka, i trzy koty.
Poznajcie.
FRANCISZEK!
 Personel Franka będzie ludem wybranym.
Paczcie, jak on paczy. Jak pies.
Powinniście się o niego bić.
O kota, który robi człowiekowi tak:
za każdym razem, trzy razy dziennie codziennie!
Franek jest pięknym, dziewięciomiesięcznym, dorodnym (OMC) kocurem.
Będzie za wami chodził w krok, uprawiał grządki i naprawiał domy.
Taki jest.
 
 Zresztą, mam nadzieję, Franek ma już dom. Ma?
Ale jest jeszcze
MUSZKATKA!
Ten, kto przytuli do serca Frankową siostrę, zasłuży na wieczne odpuszczenie.
Muszkatka jest urocza i pięknie umaszczona
 ale jest jednooką piratką.
Oko straciła w walce z kocim katarem.
 Jest jeszcze niezupełnie przytulaśna, ale to się naprawi.
Jeżeli ktoś potrzebuje sprytnej, ogarniętej kici szybkiej jak iskra, tak zabawowej, że będzie sama aportować myszki, to dla niego jest
SZALOMKA!
buraska pręgowana:-)
 Prawda, że jest bardzo podobna do Kocicy?
 Sama słodycz.
Nie wypuszcza człowieków z objęć.
***
Taka sytuacja: jeżeli te wypieszczone, zadbane koty nie znajdą domów, to wracają na działki.
Poza tym co.
Szukamy domów. Idealny byłby dom dla całej trójki, która jest dla siebie całym światem.
Wychodzący, raczej. Jeżeli niewychodzący, to nie pojedynczo, to są towarzyskie zwierzaki, potrzebują innych kotów i człowieków.
Tu więcej zdjęć,
a my piszemy ogłoszenie i robimy wydarzenie.
Pozdrówka, Megi.
PS. aaaa... koty są w Wejherowie, ale dowieziemy WSZĘDZIE.

22 komentarze:

  1. Ja już sama jednego przyspasabiam i oswajam (właśnie zerka na mnie z tarasu), ale wiem, że Polinka z blogu Zielenie szukała dopiero co kociambra i nawet posta o tym spłodziła. Może łona?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrzuciłam u siebie na FB :) Ja mam dwie kicie i trzy psy .... Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, że u mnie kotów, a kotów i pewnie jakieś nowe z marcowych zalotów znów się pojawią, jak co rok. Kciuki trzymam za znalezienie domów. Trochę szkoda, że na więcej nie mogę sobie pozwolić, bo fajne są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koty do ciebie przychodzą i odchodzą, a ty je przyjmujesz i żegnasz:-) nauczyłaś się tego bycia ze zwierzętami i życia na wsi, podziwiam.

      Usuń
  4. Brałabym je, ale niestety w obecnych warunkach lokalowych nie mogę tego zrobić.
    Dzieci moje marzą o kotach (ja też) i psie, mam nadzieję,że kiedyś ich marzenia będę mogła spełnić.
    Mam nadzieję,że koty znajdą szybko fajny dom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś się spełnią:-) Jak to było? Kot o...?

      Usuń
  5. Piękne, zwłaszcza Franciszek. Mój Orion toleruje jednak tylko Pana Kracego...a szkoda. Wypuszczę wici:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie pięknoty koty :-)
    Domków im życzę jak najlepszych...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna trójca. Mnie by może trzeci kot nie zrobił różnicy,ale trzy to już chyba nadto...;)
    Aczkolwiek myślałam niedawno o przygarnięciu jakiego - chłopa dla równowagi, tylko w tych wiejskich warunkach,z sąsiadującymi kocurami-zbójami miałby ciężko..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak myślę, że chłopa wam trzeba, kocice są zawsze mądre i dorosłe, a takie chłopy bezjajeczne to sama słodycz, wieczna zabawa i nieogar. Tak sobie dzisiaj unaoczniłam te różnice, bawiąc się z kocurami brzozową witką i laserkiem. Żadna laska się nie zniżyła, a one wkręcone na maksa.

      Usuń
  8. oJej...
    Jak już mi się szlak koci przetarł w głowie, to bardzo mnie poruszają takie apele. Może się jeszcze kiedyś dokocę, ale póki co, mam spory problem z utrzymaniem kici z dala od zębów Klausa M.

    OdpowiedzUsuń
  9. dobrych domów życze. ja mam juz pod opieka 11 sztuk!

    OdpowiedzUsuń
  10. Megi, och Megi... miało być przecież przypadkiem i znienacka... typu: och, przybłąkał się kotek znalazłam-w-rowie... ;) Przecież wiesz, że Łon zaglada i nawet komcie czyta ;-)
    Podstawowy warunek: żeby nie bał się psów. Ale przecież on z domu zapsionego. Jeśli uznasz, że się nada, to tak będzie.
    Szalomka wypisz-wymaluj jak Matrix. Kocica jednak była inna. Była.
    No tak. To czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wiesz, takich rzeczy się nawet Łonym nie robi... gdyby nie to, w Moherii byłoby już 15, moja ulubiona liczba:-)
      Dobra. Dopytam o te psy, on mieszka na razie sam z siostrami, bez ludzi, w pustym mieszkaniu:-(

      Usuń
    2. Ach. No te psy są ważne. Mogłabym nie dopilnować... wiesz.
      Ja tylko chcę lukę zapełnić... ;)

      Usuń
  11. U mnie chopa już nie ma i odetchnęłam z ulgą, ale dojeżdżający z pomocą Rodzice też pewnie dostaliby fioła i gadali tygodniami, gdyby nowy felis do domu trafił :)

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)