wtorek, 15 kwietnia 2014

hanami.

Kwiatowa uczta.
Zacznijmy od drzew.
Od śliw. Śliw i moreli.
 tak tak, hanami to przydługa ceremonia, proszę się zrelaksować.
Piknik można sobie urządzić.
Kolej na śliwy wiśniowe 'Nigra'.
 I świdośliwy.
Początkowo srebrnoczerwone, orzęsione
 za chwilę w pierzastej bieli.
Wierzby, iwy, wpisują się w nurt.
Co roku to samo, prawda? nudy.
 Magnolie, migdałki. nudy.
magnolia Loebnera
i pośrednia 'Rustica Rubra'
No cóż, chyba jeszcze kawę zdążycie wypić pod jabłoniami.
Tyle.
Poza tym ech.
Wyjazdowy początek minionego tygodnia, miłe goście przez jego resztę, niespodziewane zwroty w losie kotów do wzięcia, rosnące pokłady zaległości w pracy, weekendowy kurs ogrodowy złożyły się na intensywny emocjonalno- towarzyski mix i dłuuugą imprezę.
Teraz się ulungam, jutro włączę moduł hardkora.
Tak to było.
 Franciszek się nie przyjął niestety
i mam nadzieję, że Inkwi nie ma mi za złe, że tu o tym piszę
niczyja to wina ani błąd
za dużo zmiennych, nie przewidziałyśmy.
W R cudnie jak zwykle.

 Franek jutro przyjedzie do nas, pojutrze do domku stałego.
Muszkatka mieszka w Łodzi.
Szalom też znalazła dom- to pierwszy kot, którego wyadoptowałam z ogłoszenia. To działa! Mam nadzieję, że nic nieprzewidzianego nie zdarzy się w ciągu tego tygodnia, kiedy jest u nas na tymczasie.
Na kursie miło i wesoło.
 Dzięki Fridzie i Karoli odnowiłam znajomość wielu wrocławskich lokali i wogle
 a TP miał urocze obiekty do foto. Mam nadzieję, że się nie fochną, ja się nie mogę napaczyć.
Karol
Frida martwi się o koty
VegAnka i Karol
 a prawdziwe hanami
dopiero przed nami...
pozdrówka, Megi.




30 komentarzy:

  1. Dziewczyny jak maliny, nie ma się o co fochać:)
    Za te miliony wirujących płatków kocham wiosnę...hanami...podziwianie kwiatów...ulotne piękno - jak nasze życie. Ech...pozdrawiam z paskudnie lodowatego i mokrego Posen. Tylko kominek nas ratuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech... u nas już też lodowato, mokro, jeżyk marznie na balkonie, muszę go chyba zabrać do domu i obudzić:-)
      pozdrawiam!

      Usuń
  2. Tyle kolorów i świetlistości. I jeszcze zwariowane zapachy. U nas też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teoretycznie dobrze, że pada, szkoda zapachów w ciepłym powietrzu...

      Usuń
  3. Tu też biało. Płatki zleciały z nieba i leżą. Takiego hanami nie chcemy ale mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam od Inkwi:-) fajny kot, prawda?

      Usuń
    2. Ale biedny. Zwłaszcza w kontekście białego psa.

      Usuń
    3. Kot się na koniec wyluzował i role się na chwilę odwróciły... niestety nie układało się współżycie wśród zwierząt ;(

      Usuń
  4. Moment kwitnienia drzew owocowych to mój ulubiony czas. U nas dopiero mirabelka kwitnie i pigwowiec niesmiało zaczyna. Reszta jeszcze śpi. A za koty trzymam kciuki - znam to uczucie niepewnosci i oczekiwania na DOBRY DOM. Wyadoptowałam w koncu "parę" kotów ( będzie dobrze ponad setka...
    Buziole
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, mój też:-)
      Oj, te koty. Moja ciocia powiedziała: jedni beztrosko rozmnażają, inni mają problem.

      Usuń
  5. My, północni, oczywiście opóźnieni w hanami. U mnie tylko czereśnie i grusza. Reszta śpi i dobrze, bo środa, czwartek mrozy.
    U Was orgia kwiatowa! Wspaniałości!

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak jak Magda pisze - Posen i okolice lodowato i mokro. Już by se mogło przerwę zrobić, bo oszaleć w czterech ścianach można. Ale drzewka gdzieś to mają. Patrzę na moją piękną renklodę i dwie rachityczne wisienki. U sąsiadów pyszni się magnolia, a mnie zazdrość zżera, że swojej nie mam. Jeszcze... Gorzej, że jakiś przymrozek ciut większy tu zmierza? Paszoł won!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będziesz miała swoją magnolię, ja też mam nową w tym roku:-)
      chyba zawsze jakiś przymrozek musi przerwać wiosenną sielankę.

      Usuń
  7. Z ogłoszenia - to działa! Mam nadzieję, że i u mnie zadziała w przypadku Anielki, bo to wciąż dzikusek.
    Zestresowany ten kot na oknie...
    Wiosna jest miesiąc wcześniej niż w ubiegłym roku. Właśnie zakwitła rajska jabłoń - to kwitnienie lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pewnym czasie wszyscy byli zestresowani, tylko nie kot;-)))
      może się rozkręcę z tymi adopcjami, skoro działa. Miałam do ciebie dzwonić, bo ktoś poszukuje kotów, ale doszłam do wniosku, że lepiej niech sam sobie znajdzie, trochę wysiłku nie zaszkodzi, a Franek i Szalomka nie dla nich.
      Miesiąc wcześniej co najmniej (te rzepaki!), ale powoli się wyrównuje.

      Usuń
  8. Gosiu dziękuję za ten spacer terapeutyczny, za to święto:) za ceremonie:) właśnie dzisiaj w tą pogodę było mi tego trzeba:) docenić to co tu i teraz tego się uczę każdego dnia:) buziaki Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kwitnące drzewa... dla mnie na zawsze razem stopione z poezją Demla, czeskiego księdza. Taki nasz twardowski, ale bardziej niepokorny i metafizyczny, bez dosłowności.


    - Co tobie, braciszku?

    Proszę, podeprzyj mnie, siostrzyczko…

    - Co ci się stało, braciszku?

    Widziałem raj, siostrzyczko(…)

    Widziałem jak jabłoń wyszła z Bożej ręki…zwarta powłoka kwiatów

    - Och, mocniej, podeprzyj mnie mocniej siostrzyczko

    - Ach, ach, proszę, mocniej podeprzyj mnie…

    - Ty płaczesz??!

    Ach, Boże mój! Boże mój!! Boże mój!!!


    A tu oryginał:

    — Co je ti, bratříčku?
    Prosím, podepři mne, sestřičko…
    — Co se ti stalo, bratříčku?
    Ráj jsem viděl, sestřičko!
    — A jaké to tam jest?
    Viděl jsem, jak jabloň vyšla z ruky Boží… slito květův — oh, více mne podepři, sestřičko, i ve vzpomínce omdlévám — slito květův: bělostných jak Tělo Páně — Maria Panna — ah, ah: prosím: více mne podepři, sestřičko…
    — Ty pláčeš?!
    Ježíši, Maria — svatá Alžběto — Bože! Ach, Bože můj! Bože můj! Bože můj!! —

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękne, Kalino.
      Omdlewanie ze szczęścia;-)
      no i co czeski, to czeski. Święta Elżbieto...
      a kto tłumaczy?

      Usuń
  10. Mój błąd to był i naiwność, że "jakoś się ułoży"... ale się nie udało i bardzo żałuję, bo Franuś jest super kotkiem, miziastym i rezolutnym. Pewnie on by tu rządził ;-) Teraz znowu tak cicho i spokojnie... nudno ;)
    I śnieg znowu padał... na kwitnące śliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franusia to my nie oddajemy normalnie po dzisiejszym wieczorze:-) co to były za akcje, zabawy, mizianie, kochanie! aż nasi z zazdrości postanowili też być słodcy.
      Biedne śliwki, owoców nie spróbujesz.

      Usuń
  11. Już się wystraszyłam, że beze mnie byłaś na wzgórzach porośniętych sadami, ale odetchnęłam z ulgą jak nie zobaczyłam znajomych ścieżek :P
    Inkwi nie obwiniaj się, nie zawsze da się do stada wprowadzić nowego członka rodziny, nie zależy to od nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nieee, tak bym nie zrobiła... ale nam ten czas ucieknie, chyba że w weekend po świętach? Jabłonie jeszcze będą. Moje "prawdziwe hanami" to będzie nagranie do Majki, monitorujemy Kanzany już od dwóch tygodni.
      Zadzwonię, no trudno było ostatnio. Mamy prawie wszystkie rośliny.

      Usuń
  12. U nas nie ma kto zapylać kwiatów śliw,wiśni i czereśni, bo leje od wczoraj.
    Na jutrzejszą noc planują sobie przymrozek...
    Kwiecień plecień i już.
    Zawsze mnie kwitnące sady rozczulały. Miałam nawet wielką chęć dać sobie zrobić jakieś fajne zdjęcie o poranku z sypiącym się płatkiem w powietrzu, ale fotograf zawiódł. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, co za złośliwość tam w górze... marnują się te kwiaty, ale cóż, plecień i już.

      Usuń
  13. Tytuł mnie przyciagnął,bo pisalam pracę magisterską o japonizmach w kulturze polskiego modernizmu. Bardzo się fascynowałam Japonią przed laty.
    Gdyby na tym świecie nie było wcale kwiatów wiśni,
    Jakże spokojne byłyby nasze serca na wiosnę.
    Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję. Pobędę w hacjendzie świątecznie-majowo. U mnie też chyba coś kwitnie na dziko.

    OdpowiedzUsuń
  14. O jejku jejku jak bieliście kwieciście... kocham tak! Prawie zapach czułam... u mnie za chwilę... ciągle zimno i wieje, to kwiaty nie chcą się otworzyć....
    Cudne te zdjęcia! Pozdrawiam ciepło, najcieplej...
    Halina

    OdpowiedzUsuń
  15. Radosnych Świąt, Megi, ciepłych i rodzinnych! pozdrawiam serdecznie spod sypiących płatkami czereśni, szkoda trochę.
    A może kotek za krótko przebywał z psami? nie było czasu na oswojenie? chociaż mój Gutek z Amikiem chyba nigdy nie przywykną do siebie, żeby chociaż przejść obok spokojnie, a już rok minął tego oswajania; ale jakoś to godzimy;

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)