Pojawił się za oknem, tak, jak o tym marzyłam.
Owszem, brudny i mokry, ale bez przesady.
Bardzo głodny, wygląda na to, że nie jadł przez te pięć dni.
(dostaje małe porcje)
Przez chwilę pozwalał Mryśkowi źle się traktować, a ludziom- brać na kolana i głaskać.
Nie ma zamiaru nigdzie wychodzić, ogląda konstrukcję z kartonów od zoopl.
Gdzie byłeś, Kropku?
CO SIĘ ZOBACZYŁO, TO SIĘ NIE ODZOBACZY.
(zdjęcie z kiedyś, chwilowo nie jesteśmy tacy piękni)
Dobrze mieć Kropsona w domu i wiedzieć, że świat nie jest tak osaczający i zły, jak może się wydawać.
W istocie- kogokolwiek spotkaliśmy pytając o Kropka, wieszając kolejne ogłoszenia- kojarzył okoliczne koty, ogłoszenia czytał, nawet pamiętał Puszkina.
To tak dla niefejsbukowych.
Chociaż Magda, Magda S???
Zatem
pozdrówka, Megi.
No i super :)
OdpowiedzUsuńWięcej takich szczęśliwych zakończeń! :)
UFFFF!!!!
OdpowiedzUsuńz tego wszystkiego nie zapytałam I, co z ostatnią owcą??
UsuńChyba wróciła do swojego pierwotnego stada z którego została kupiona. Takie są podejrzenia.
UsuńBaaardzo się cieszę,że wrócił.Może jego powrót jest nadzieją na lepsze dla innych zwierzaków blogowych?OBY!:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :-))) Uściski dla powsinogi <3
OdpowiedzUsuńOd Ani M. przez telefonu :)
OdpowiedzUsuńA później wejszłam z konta Werki, a co?!:)
To jeszcze raz hurrra!
od Ani M. kochanej:*
Usuńbyłam wcześniej u Werki, bo tak myślałam;-p nie przyjęła mnie do znajomych;-pp
OOooo jak dobrze,że wrócił :-)
OdpowiedzUsuńWiosnę poczuł czy co ?
Jezu, jak się cieszę!:-)) Wiem jak się czujesz teraz, pamietam jak nam się Tośka zmaterializowała po swojej wyprawie. O 4 nad ranem wszystkich w domu obudziłam...
OdpowiedzUsuńGłaski dla włóczykija!
Asia
Łajza mała i tyle ;) Chwała kociemu Najwyższemu...
OdpowiedzUsuńtak, mam nadzieję, że powrót Kropka odwróci złą zimową passę, jak pisałyście.
OdpowiedzUsuńUfff...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Zarośli. Akurat byłam we Wrocławiu, kiedy Kropek wędrował. Rozglądałam się, choć chyba nie z tej strony miasta...
Wreszcie jakas dobra nowina blogowa :)
OdpowiedzUsuńps. to spryciuch, przyszedl sobie podjesc heh
Tak bardzo się cieszę! :***
OdpowiedzUsuńjeszcze raz się uciesze :)
OdpowiedzUsuńtak se myślę, ze jak on taki nieufny to może go coś wystraszyło i pognał nie w te stronę co trzeba a potem nie potrafił trafić. wreszcie będę miała spokojny sen :)
Wspaniale! najważniejsze, że cały. Może przez przypadek, ktoś go gdzieś zamknął. Kotku, gdzie będziesz miał tak dobrze!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wrócił cały i zdrowy. To dobra nowina na koniec ciężkiego tygodnia.
OdpowiedzUsuńDobrze. Bardzo dobrze. Oby tylko jak najdłużej zapamiętał, że nie wolno wychodzić z ogrodu:)
OdpowiedzUsuńOj, co za ulga. Cieszę się jak jaka gupia.
OdpowiedzUsuńCudownie że wrócił! W końcu jakieś pozytywne wieści o kotach :>
OdpowiedzUsuńCo za U L G A, nie musze juz sprawdzac co chwile - poprostu J E S T!
OdpowiedzUsuńDobrze. Watka
Weszłam żeby sprawdzić czy jest i jest :) Cieszę się, bo wiem jaki to smutek, gdy ginie kot i nie wraca.
OdpowiedzUsuńI pojawił się na oknie - jak chciałaś... Czasem marzenia się spełniają.
OdpowiedzUsuńPogłaski dla Kropsona. :)
Bardzo dobra wiadomość, cieszę się ogromnie:)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze, ze wrocil...😀
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę!!!
OdpowiedzUsuńSuper! Czytałam to ogłoszenie, ale nie wiedziałam, że to Twój kot :) bardzo się cieszę, że się odnalazł!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, UFFF!! W zalewie bardzo pnuryh i przygnebiających wieśći o nagłych zgonach, chorobach, dramatach ludzkich z mojego otoczenia, ta o małym włóczędze, co się znalazł jest malutkim promyczkiem, ale jedmnak promyczkiem nadziei,ze siężłe zacznie odwracać. I dla Kropka to może nauczka będzie jakaś? Na pewno sraczkę miał niezłą! A teraz kupcie mu mega dupny i ciężki dzwonek jak krowie na pole, żeby już mu się nigdzie nie chciało łazić. Ściskam i cieszę się razem z wami. Jak to dobrze, bo chociaż to taka kruszyna, ale szczęścia przecież kruszyna jest! ( Chlip! wzruszenie mnie chwyta za krtań)
OdpowiedzUsuńtak mi dobrze, że cieszycie się ze mną!
OdpowiedzUsuńI sąsiedzi, znajomi, człowieki zgubionego białorudego kota, pani w Żabce, panie karmicielki, Iv z Ebry, weci, wszyscy:-)
Wiecie, gdzie on był?
W garażu dalszych sąsiadów, którzy wyjechali, a jak wczoraj wrócili i kot im czmychnął spod nóg- przeczytali ogłoszenie i zadzwonili, żeby zapytać, czy jest:-)
Więc jakby ktoś wam się kiedyś zgubił, to prawdopodobnie jest gdzieś blisko i nie zamotał się w to żaden zbok.
Otóż. I dotyczy to zarówno kotów, jak człowieków.
Usuń