sobota, 2 maja 2015

musicie to zobaczyć :-)

tylko zobaczyć, bo wasze ulubione blogerki nie piszą... czy to wogle so blogerki, skoro nie piszo... ja też dużo nie napiszę, no.

Wiosna do Izerii przychodzi później niż do nas, ale wiadomo, że jest. Zanim się świat zazieleni, kąpie się w takim blasku, że wiadomo.
Najpierw zieleni się trawa i pławią się w blasku zielone pastwiska.
Dzieńdobry, mówią Agnieszka i Rupercik w drzwiach Inkwizytorium.
Agnieszka w wiosennej sukience.
Konik miał wtedy dwa i pół tygodnia, a baranek dziesieć dni.
Co tam taki konik, jaki jest, każdy widzi, co tam pierwszy baranek.
Ale musicie to zobaczyć.
(jak to skomentować??)
(dzielny konik)
(dumne muflony)
(biały pies, strażnik gór)
(malownicza grupa różnogatunkowa)
 Wiecie, że odżegnuję się od opieki i odpowiedzialności, pełna hedona, żadnych dzieci i zwierząt, z wyjątkiem psów i kotów, może być wieś, bo zachód i wschód słońca, łąka i niebo za progiem.
(dobrze, gdyby tych roślin nie trzeba było podlewać i w każdej chwili wyjechać)
Ale takie obrazki mnie uwodzą i poniekąd rozumiem.
Puchowy brykający konik, nowiutki baranek, przypomina mi się wiersz Leśmiana o dzieciństwie.
Przypomina mi to uczucie bycia nową istotą na świecie.
 W Krainie Wód, u Owcy Rogatej,  to samo- śmierci i narodziny, koło życia, uczucia i emocje, oby już więcej tych dobrych niż złych, w końcu.
(idziemy za tobą)
(mleczna owca, mleczny kotek)
 Wiem, jak fajnie i łatwo się bywa, kibicuje, komentuje.
Wyobrażam sobie, jak to jest być w środku, mieć dość i mówić, że się sprzeda w cholerę to wszystko.
Nie zawsze znam motywację, nie mówię o Inkwi i Rogatej, bo te chyba znam- sny o byciu pastereczką? taki stajl życia na wsi? z czegoś tam żyć trzeba, a fabryk nie wybudowali?
Wiem, że nawet jeśli się wam wydaje, że tak chcielibyście, to nie, nie chcielibyście.
Ale sielskie życie uwodzi. I nie jest to zabawa, i naprawdę podziwiam.
(takie kramble też wczoraj zrobiłyśmy i mam go dosyć na rok)
 Powodzenia w stadach i na niwach!
A zwierzom pastwisk zielonych i traw falujących. Deszczu znaczy.
 Zaś się tak nie jeździ ino towarzysko, ino do roboty.
W Krainie Wód posadziliśmy drzewa
 podlaliśmy te posadzone wcześniej
10 minut pod jedno, taka susza, taka gleba.
 i zrobiliśmy portrety chwastom w murawach.
(wilczomlecz sosnka)
(fiołek polny)
(fiołek trójbarwny)
(skrzyp polny)
(szczotlicha siwa)
(iglica pospolita)
(farbownik lekarski)
(szczypiorek. Wciąż pogięty po zeszłorocznym randapie.)
 Tzw. długi weekend majowy czy tam majówka jest przereklamowana. Nie pamiętam, kiedy ostatnio była przyzwoita pogoda- rok i dwa lata temu deszcz, wcześniej śnieg, taki klimat.
Za to mamy nowe akwarium.
Dziś po marnych dniach powoli wracam do żywych (wszystko przez to kramble, powiedzmy.)
 Pozdrówka, Megi.






49 komentarzy:

  1. Ja chcę do Inkwi do konika i owieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj nie jest to zabawa, mieszkam obok to wiem dlatego oprócz kotów nie mam na razie żadnych stworzeń, choć czasem korci. może kiedyś na emeryturze, będzie to doskonały pretekst, żeby nigdzie się już nie ruszać.
    po deszcz zapraszam do siebie, od 3 dni leje. sory taki mamy klimat :D
    a majówek będziemy mieć trzy po rzad. teraz trzydniówka, za tydzień trzydniówka, za dwa tygodnie czterodniówka potem chwila na odsap i znów mala trzydnióweczka a zaraz potem wakacje czyli, ze Francja powoli zwalnia tempo po to, żeby po 14 lipca zatrzymać się zupełnie.
    lato było jak byłam w PLu. wszystko rozkwitło, urosło, dżungla wokół domu a ja mogę tylko z przerażeniem gapić się przez okno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 czy 10 kotów to już jest powód, żeby się nie ruszać :-)
      Czyli nie będziesz miała lata aż do września (oby nie, zamawiam jednak w lipcu!), za to kilka weekendów.
      Dżungla ci się nie podoba?

      Usuń
    2. koty są bardzo samodzielne wystarczy jeden życzliwy sąsiad napełniający miskę i można oddalić się na 2 tygodnie. potem jest megafoch i szczanie do kapci ale to już inna historia.
      baranek, kura czy nawet pies takiego komfortu nie dają ;).
      dżungla - dżungla chwastów, spod których nie widać dżungli zasadniczej ;)
      tutaj maj na ogol mokry i zimny co mnie niezmiennie zasmuca bo to dla mnie najcudowniejszy czas w ogrodzie i w naturze wogle. potem wszystko zastyga, robi się równo zielone i nie ma tego zaczarowania.
      lato przyjdzie, na pewno. zwalnianie tempa to możliwość załatwienia czegokolwiek gdziekolwiek. jeśli do czerwca się nie zdąży to praktycznie można wszystko odłożyć do września. wszelkiej maści i płci biurwy to najbardziej zmęczony i spragniony odpoczynku gatunek klasy pracującej w la douce France.

      Usuń
  3. cudownie :) cieszę się, że nam to pokazałaś :)

    rzeczywiście, życie na wsi kusi swoją sielskością, ale z czegoś trzeba żyć, łatwo z pewnością nie jest. Coś za coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, i często takie sielskie życie to nie kwestia wyboru spośród wielu sposobów na nie, tylko raczej ograniczonych możliwości wyboru.

      Usuń
  4. O kurde Megi, oesu Megi, aleś przywaliła i poruszyła mym trzewiem!
    Czasami się nienawidzi wszystkiego, domu, syfu, pleśni, starości liszajowatej, kiczowatych remontów, kup na podwórku, sąsiadów, uporu kóz, w ogóle kóz, zbyt małej ilości mleka, zbyt dużej ilości mleka, chorób, śmierci, koniecznych sprzedaży, wydawania wyroków, własnego wyglądu, braku sił, brudnych ciuchów, unieruchomienia, zdziczenia, ogłupienia.
    Ale i tak. Zostaję. Nie wyjeżdżam. A mogę przecież. Kocham.
    No, Ty nie masz w twarzy tego czegoś, co widzę na portretach pasterek:)
    A które to blogerki nie piszo i nie wiadomo, czy so blogerkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak.
      Ja wiem, bardzo dobrze, że mnie by to poruszało. Syf w domu i latanie na miotle porusza mnie na co dzień, remonty, których nie można zrobić tak, jak by się chciało (tzn. zrównać z ziemią, machnąć różczką i mieć od nowa, piękne jak w Sielskim Życiu), też. Ale naprawdę przytłaczałyby mnie choroby zwierząt i konieczność decydowania o ich losie. I nie wiem, czy miłość do miejsca i do nich byłaby wystarczająca.
      No nie mam tego na ryju :-) spokoju i spełnienia.
      Inkwi i Rogata nie piszo, no.

      Usuń
  5. Cudnie tam, u Inkwi i Owieczki! Magnetycznie cudnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie! cudnie! i to jest odpowiedź na wszystko.

      Usuń
  6. Czy bym chciała? czasem wydaje mi się, że tak, ale jak potem się okazuje, że codziennie masa bardzo ciężkiej pracy...
    A od dzieciństwa towarzyszy mi myśl, by kiedyś zostać Włóczykijem.
    A swoja drogą - takie długosierściaste to się wyczesuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wolę być Włóczykijem niż Pasterką. Trochę jestem, ale jeszcze słabo.
      Chyba można je czesać? Inkwi kiedyś czesała. Ale praktycznie to się strzyże raz w roku i czesze wełnę.

      Usuń
  7. Jak ja kocham takie obrazki

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześliczne zdjęcia, uwielbiam takie wiejskie sielankowe widoki, no i oczywiście bezgranicznie zakochałam się w małym koniku i w innych maluchach, a zdjęcie z mlecznym kotkiem i mleczną owcą - super :D
    Swoją drogą, kotek z 28 zdjęcia od dołu wygląda zupełnie jak mój Gandalf!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdyby nie Ty, to można by pomyśleć, że Izery na głucho zamknięte... Ale wiadomo że wiosna, że młode, że roboty po pachy. Na szczęście jako ten Chryzostom Pasek dałaś radę i okiem rzucić można było ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawdę mówiąc, chyba na głucho zamknięte i nie tylko na wiosnę...

      Usuń
  10. Fajnie i prawdziwie....Znojno, gnojno, ale czasem nie do odkochania ;)
    A dziś w Kaczawskiem ładnie, słonko, ale w cieniu ziąb.
    Szczotlichę siwą muszę chyba sobie zaszczepić pode jesionami, co sądzisz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak. Nie do odkochania.
      O szczotlichie ci napisałam- tylko na szczerym piachu i w pełnym słońcu. Pod jesionami za to kostrzewa czerwona i wiechlina gajowa.

      Usuń
  11. Piękne zdjęcia bardzo przyjemne ale wiem ile wysiłku trzeba w takie gospodarstwo wkładać no i serca bo to też jest potrzebne :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. To czarne maleństwo, które ciągnie z butli. Urocze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było ich z osiem, czarnych maleństw ciągnących z butli- dwie butle w rękach, jedna między kolanami... a reszta się burzy i tryka.

      Usuń
  13. Nie wiem, czy bym umiała. Dzieci, kota i królików nie ogarniam wraz z ogrodem i warzywnikiem, a co dopiero takich cudów... ale podziwiam wielce, wzruszam sie i inspiruję, by być dzielną. Dziękuję, megi, za wiosnę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. umiesz :-) ogarniasz na wysokim poziomie, dzieci są gorsze od owiec.

      Usuń
  14. Megi biorę baranka i konika i wio do domciu.....i jeszcze góry do plecaka schowam....
    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  15. Niesamowicie klimatyczne zdjęcia Megi! I zgadza się, takie życie na wsi, to niezłe wyzwanie.. W dzieciństwie i młodości miałam z tym trochę styczności.. Smutno się myśli, że na te wszystkie zachwyty, na te wschody i zachody słońca i te błękity może zwyczajnie nie starczać czasu i sił... Dziękuję za Wiosnę - pięknie ją widzisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może nie starczyć. Ale zawsze może, co by się nie robiło, jeżeli się nie uzna tych spektakli codzienności za ważne.

      Usuń
  16. no dzięki. My tu na walizkach, z mieszkaniem niemieckim wypowiedzianym a Ty nam tu takie mądrości o wiejskim życiu na drogę serwujesz. Dankie! Chwilowo uwiedziona wiejskimi klimatami czuję tylko w swej wyobraźni jak Ci słodziuchno jagnię paluszki ssie, jak siano pachnie, na którym TP się wyleguje, jak wiatr Wam trzem we włosach pięknie śmiga i spadam na wschód. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiecie, jak jest, przecież. I chce się wam tego wyzwania. Dla tego zapachu siana, kawy na progu, wiatru we włosach i tak dalej. Do zobaczenia niebawem.

      Usuń
  17. święte słowa pani dobrodziejki - mieszkanie na wsi ze zwierzakami to ciężka robota momentami. Chcę tak,ale muszę jeszcze poczekać.Jeszcze trochę.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja myślała, że ty letniczką na Querbachu pozostaniesz...

      Usuń
  18. już długo Was podczytuję i dziękuję za takie posty- pozwalają spojrzeć na codzienność z innej perspektywy! Mieszkam na wsi z wyboru, pracuję zawodowo, mam do ogarnięcia 18a bez możliwości wjazdu żadnego ciągnika...Kręgosłup się buntuje, ale co tam... Rozpoczęłam nowy tysiąc- hurra!!! pozdrawiam- Bogusia z Doliny Baryczy (czyli Krainy Wód :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skądeś cię znam, Bogusiu, czy nie od Rogatej słyszałam? czy ty zielononóżki hodujesz?
      Jaki tysiąc??

      Usuń
  19. Powiem tak - wszędzie lepiej gdzie nas nie ma. Nienawidzę Rounadupu...

    OdpowiedzUsuń
  20. A gdzie przepis na KRAMBLA? też chcę go nie jeść POTEM przez rok.

    OdpowiedzUsuń
  21. Aż nie wiem co napisać! Te zwierzaki są niesamowite, a fotka z białym psem strażnikiem cudowna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie mi się Krimcia na tej fotce podoba, taki górski owczarek.

      Usuń
  22. Megi, tak, romantyzm. I bohaterstwo. Świetnie to ujęłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ile użeranie się z codziennością jest bohaterstwem, to tak. Romantyzm, powiedzmy.

      Usuń
  23. Ale fajne! Kto jest konik a kto baranek?

    OdpowiedzUsuń
  24. A ja zazdroszczę...mam czasem ochotę rzucić mą robotę w cholerę i tak zniknąć w sielskim - anielskim...ale mnie stopuje ta odpowiedzialność, ta smycz z żywych stworzeń, których nie sposób zostawić i wyjechać:) Ma psa, dwa koty i chomiki, które okazały się być parką i się nam rozmnożyły. I już mam problem, ale na krótko babcia towarzystwo ogarnie:) A co jakby do tej ferajny dołączyły kury, konie, owce i kozy??? Czerwona lampka się zapala i póki c skutecznie stopuje ziemiańskie zapędy:)

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)