czyli ogród trawww. I bylin trawopodobnych.
Temat niby nie na temat, wszyscy piszą, jak dbać o trawnik w zimie, co tam cebulkowego zakwita, ale...
Za chwilę wiosna- ostatni dzwon, żeby się zastanawiać, co chcielibyśmy zmienić w naszym ogrodzie. Bo jakoś tak wiosna nastraja do zmian...
Najprościej- posadzić COŚ.
Na przykład krzaka, taką choćby budleję, która w ciągu sezonu osiągnie co najmniej metr wysokości i zakwitnie.
Albo niezawodne, kwitnące, barwnolistne, tradycyjne byliny. Ale o tym innym razem.
Albo TRAWY i podobne do nich turzyce czy kosmatki.
Ma to szczególne uzasadnienie. Żałosną większość polskich ogrodów powstałych w ostatnich latach "skomponowano" z iglaków wszelkich barw i kształtów posadzonych bez ładu i składu za gęsto lub co kilometr, z przestrzenią między nimi wyściółkowaną korą lub, nowocześnie, żwirem rozłożonym na folii. Obowiązkowe tuje wzdłuż granic wycinają ogród z krajobrazu.
I jest tak niezależnie od tego, czy ogród jest "zaprojektowany" czy jest efektem radosnej twórczości właścicieli lub innych nasadzaczy.
Właściwie można go uratować tylko przesadzając i sensownie grupując istniejące rośliny- po kilku latach już można się zorientować, że coś z tą kompozycją nie halo- a wolne miejsca między nimi czymś wypełniając.
Proponuję trawy. Bo: efekt wypełnienia uzyskamy już pod koniec sezonu, wtedy też trawy wyglądają najpiękniej. W połączeniu z iglakami, może też wrzosami, tworzą "leśny" nastrój i jakoś tę obcość kształtów tuj, jałowców, cyprysików oswajają. Wprowadzają do ogrodu lekkość, wiatr, jesienne barwy. Praktycznie nie wymagają pielęgnacji, z wyjątkiem przycinania nisko przy ziemi wczesną wiosną. Nie chorują. Nie wymagają nawożenia. Ani, tak naprawdę, podlewania. Pięknie wyglądają:
Wszystko to za sprawą ewolucji.
Trawy to najmłodsza ewolucyjnie, najlepiej przystosowana do warunków środowiska lądowego grupa roślin. O ich sukcesie zadecydowały przede wszystkim dwie cechy:
- odporność na suszę. Zauważcie, jak w gorące dni liście traw zwijają się w rurki, chroniąc znajdujące się po spodniej stronie aparaty szparkowe i ograniczając parowanie. Zaobserwujcie, jak szybko spalone słońcem miejskie trawniki na nowo zazieleniają się po deszczach. Ta cecha pozwoliła trawom opanować ogromne, trudne obszary Ziemi i utworzyć sawanny, pampy, stepy... i trawniki;-))
- szybki i nieograniczony wzrost. Większość roślin ma tkanki twórcze, o szybko i nieustannie dzielących się komórkach, zlokalizowane na szczytach pędów, w tzw. stożkach wzrostu. Uszkodzenie wierzchołka powoduje jakieś zaburzenia wzrostu, dominację pędów bocznych itp. Trawy mają tkanki twórcze odpowiedzialne za wzrost wydłużeniowy pod każdym węzłem, takim kolankiem na źdźble. Dzięki temu rosną szybciej- bo w każdym węźle równocześnie- i są odporne na uszkodzenia wierzchołka. Dlatego zebry i krowy mogą je zgryzać, a ludzie kosić, a trawniki i tak rosną. Nie bez znaczenia jest także budowa łodygi trawy, czyli źdźbła- jest puste wewnątrz, co pozwala mu osiągać znaczną odporność na złamanie, a więc znaczną wysokość przy oszczędności "materiału", lekkości.
Dość teorii.
Na BUGA 2009 , takiej niemieckiej krajowej wystawie ogrodniczej, która miała miejsce w Schwerinie na Pomorzu, na jeziorze wybudowano sztuczną wyspę, zaprojektowano i wykonano betonowe alejki, rabaty- wyspy o organicznych kształtach, przestrzenie miedzy nimi wypełniono recyklingowanym tłuczonym barwnym szkłem o stępionych krawędziach, na wyspach posadzono trawy i inne byliny i nazwano to ogrodem XXI wieku. Przesada? Niekoniecznie. Bezobsługowe rośliny, recykling, minimalizm, nietypowe rozwiązania materiałowe i kolorystyczne to ważne współczesne trendy. Na pewno bardziej współczesne od tuj i jałowców. Co prawda w jednym artykule na portalu architekturakrajobrazu.info (nie wklejam linka, bo jak tam wejdę, to nie mogę wyjść... ale to z powodów technicznych;-)) napisano, że ta wystawa była nudna, a XXI wiek ojtamojtam. Ale to trzeba umieć patrzyć. Let's see:
więcej inspiracji trawowych- jak zwykle
tutaj. A razem następnym napiszę o MOICH TYPACH spośród trafff... najlepszych z najlepszych.
Pozdrawiam,
Megi.