W Moherii mieszkał kot Moher, kot najlepszy i ukochany, który zimą, w wyniku choroby, błędu weterynarza i nieszczęśliwego zbiegu okoliczności umarł, i to było nie do przeżycia. Taki:
Pręgowany przyjaciel, miękkowłosy, bo norweski leśny zmieszany ze zwykłym.
Więc kiedy na targach Zoobotanica spotkałam znajomego z
małym leśnym norwegiem zmieszanym, to...
a barashka myślała, że zabrałam kota na wycieczkę- ale kot za 1 euro (nie miałam złotówki;-p) był saute i musiałam kupić piknikowy koszyk!
Wieeem, nie powinnam tego robić moim innym kotom... i sobie dokładać tego małego smoka, jak napisała M... ale: bardzobardzo. Moher Reaktywacja. (po tygodniu nie zapracował sobie jeszcze na imię, Moher ma na drugie). Koty strzeliły po małym fochu i pozostały obojętne. Z wyjątkiem Kminka- WIEDZIAŁAM, że mają UCZUCIA, ale nie myślałam, że takie silne i skomplikowane. Kminek po prostu był takim dzieciakiem, któremu mama zrobiła świństwo w postaci małego braciszka. Pozwalał się głaskać, ale za chwilę gryzł rękę. Bił Małego łapką. Zabierał mu zabawki, którymi i tak się nie bawił. Był niespokojny i nie mógł spać.
Aż rozkminił, że Mały to zabawka cudna, nakręcana, a i Mały się ogarnął i stanął do boju z braciszkiem dużo większym i bez wyczucia, i zapanowała miłość:
Taaak, więc na Zoobotanicę nas zaniosło, i oto skutki. ZB jest imprezą cykliczną, zawsze na początku września. Niby targi, niby kiermasz, niby wystawa. Było słońce
butki Edit i moje
różne stoiska
niektóre nawet z roślinami
Polecam szkółkę Kasi i Tomka Grochowskich (oni to na zdjęciu powyżej)- warto zrobić sobie wycieczkę do Radkowa i obejrzeć pokazowy ogród bylin i ogrodniczych ciekawostek na tle Szczelińca.
W każdym razie przyjemniej niż kupować roślinki na placu pod Iglicą.
A w środku, w hali IASE...
... chyba tylko krewetki i ryby były zadowolone.
Innym było wszystko jedno:
ale nie mnie! Mnie nie jest wszystko jedno, taka sprzedaż powinna być ZAKAZANA! Przecież wiadomo, że te owady pochodzą z odłowu, a nie z hodowli!! (od razu myślę o niepylakach... jak wyglądają w gablotkach;-p). Niektóre są rzadkie i trudno się rozmnażają, inne- co z tego, że NA RAZIE są pospolite? Powinniśmy się zastanawiać, co kupujemy.
Nie jest mi też wszystko jedno, gdy patrzę na rzadkie gatunki płazów, gadów, skorupiaków, ssaków na ZB wystawiane - prawdopodobnie duża ich część również nie pochodzi z hodowli (bo zbyt trudno je utrzymać, a co dopiero rozmnożyć). Są odławiane w naturalnym środowisku, i to z nadmiarem potrzebnym na zrekompensowanie STRAT w transporcie. Powinniśmy sprawdzać certyfikaty CITES przy zakupie, a tak naprawdę zastanawiać się, czy to zwierzę do czegoś nas potrzebuje, czy nie lepiej byłoby mu u siebie (odpowiedź: lepiej).
Ani też nie jest mi wszystko jedno, kiedy oglądam koty, szczurki, świnki, fretki wymęczone upałem w dusznym namiocie dostawionym do hali.
Jedynie Ekostraż, której działalność polecam uwadze, miała naprawdę przewiewne stoisko- wciśnięte w kąt pod klimatyzatorem o_O
Nie uważam również za sensowne promowanie na wystawach hodowli niektórych ras- wyraźnie uszkodzonych genetycznie, jak bezwłose świnki czy koty, mające problemy z termoregulacją.
Horror, prawdziwe GMO, chociaż w przypadku świnek dosyć wdzięcznie wyglądające;-p
Ani też nie rozumiem nakręcania popytu na RASOWOŚĆ w ogóle, bo ostra selekcja prowadzi do powstania wad genetycznych, cierpienia zwierząt i ich "nadprodukcji". A tak wiele jest zwierzaków gotowych do adopcji... oczywiście w kontekście tego wzięcie Mohera2, który jest z wpadki, ale jego właściciel pomyślał, że jakoś to będzie i znajdzie dom, jest również bez sensu.
Marudzę i nie polecam, może coś pozytywnego?
Na pewno pozytywna i cudowna jest nasza odremontowana fontanna na Pergoli w Parku Szczytnickim, restauracja w Pawilonie przy Hali Stulecia i towarzyszące im miłe doznania i atrakcje- zabawy wodne, taniec fontanny przy muzyce, solidna i "nowomodna" mieszczańskość restauracji:
Jasne, że znalazłam coś do czepiania się- SZTUCZNA TRAWA na skarpie pod pergolą, nierówno położona, przypięta GWOŹDZIAMI, z wystającą spod niej WŁÓKNINĄ. Aż się chce powiedzieć- w Szwecji czegoś takiego nie ma. No bo nie ma. Jest 1 500 lepszych sposobów zagospodarowania skarpy i wydania pieniędzy. Nasza klasyka: wydać kasę i spierdzielić szczegóły.
I tak to ekscytująco spędziłam (część) soboty.
A w każdą pierwszą niedzielę... polecam świdnicki targ staroci. Klimatyczny, na bruku pięknego Rynku, z dobrą kawą na koniec.
A na targu owym... szczególnie interesujące rzeczy sprzedaje para Czechów- szkło Jablonex, biżuterię z granatów i tombaku, "jak przedwojenną", i repliki szkła art deco, bardzo staranne. Bywają nie tylko w Świdnicy, właściwie jeżdżą na wszystkie dolnośląskie targi.
Takoż polecam gabloty Miłosza P, od których nie mogę się odkleić, urzeczona bogactwem emaliowanej biżuterii:
Grubo, coooo? A czytałam ostatnio, że Polacy nie umieją korzystać z wolnego czasu. Nadrabiam.
Helou, Agnieszko, jesteś już w domku?;-)
Hej, Basiu, jak twój kiti?
Pozdrówka, Megi.
Myślałam, że to smok jako smok, a nie kot jako smok :) Uczuciowe rozkminki Kminka piękne!
OdpowiedzUsuńZaskoczyły mnie trumienki - nie widziałam jeszcze.
Szczęścia z kotkiem i vice versa!
fajny ten Moher 2:) n targach pod Halą też byłam z całym stadem dzieciowo-mężowym, oblecieliśmy Pergolę, faktycznie jest tam sztuczna trawa!!! fuj...
OdpowiedzUsuńi potem do Parku Szczytnickiego (jakiś taki bardziej zadbany się zrobił?)i potem jeszcze do Południowego, i pod Górkę Skarbowców, i Grabiszyński i w końcu w domu...dzieciaki padły jak muchy, my też :)
Pozwolisz, że się nie zgodzę odnośnie szkodliwości odławiania owadów, nie wiem jak innych zwierząt. Prawda jest taka, że ilości jakie są pozyskiwane są bardzo niskie. To są liczby które corocznie zjada kilkanaście ptaków. Z drugiej strony jeden z Polskich profesorów opracował dane, z których wynika, że koty (element obcy dla natury u nas) zjadają około miliard ptaków (!) rocznie. Odnośnie spraw przyrody nigdy nie kierujmy się emocjami, to bardzo zły doradca.
OdpowiedzUsuńhej:)Kacper zaadoptował Kota i nazwał go Boczkiem!!!bo tak boczkiem ,boczkiem pod ścianą się skradał:))i kot został nazwany swoim imieniem:))a przy jego pudełku stoi zdjęcie Kacpra "gdyby sie stęsknił":))dla mnie Pergola straciła swój urok, niestety. Na targach nie dałam rady być,ale nie żałuje po tych fotkach które zobaczyłam u Ciebie:)) buziaki
OdpowiedzUsuńAch, M., właśnie poniewczasie pomyślałam, że myślałaś o smoku;-) trumienki, no, ciekawe. Źle dla producentów, że tyle jest rozmiarów, trudno dopasować;-p
OdpowiedzUsuńAle wycieczka, kyjo- nic dziwnego, że padliście pokotem;-] W samym Szczytnickim dawno nie byłam, muszę nadrobić!
Fallar- ale JAKIE to owady są odławiane. Najcenniejsze dla kolekcjonerów są te najrzadsze, patrz wspomniany niepylak, którego restytucja przez to- dzięki temu się "nie udaje" (wiem z bliska). Owszem, koty są najgorszymi drapieżnikami, jeżeli chodzi o populacje ptaków w miastach, niszczą tez np. małe jeże. Próbuję temu zapobiegać w swojej gromadce, wieszając maluchom dzwoneczki. Po iluś tam niepowodzeniach w polowaniu skutecznie się zniechęcają na przyszłość, podobnie jak ugryzione przez domowego szczura uczą się, że te myszy są bardzo groźne. Nie zgodzę się co do emocji- właśnie powinniśmy uczyć się i dzieci empatii, opierać się na emocjach, bo to jedyna skuteczna droga ochrony ekosystemów w opresji! (i tak wszyscy nie będziemy wykształceni itd., a odczuwać możemy wszyscy).
f- niech żyje Boczek! i Kacper:-))) to prawda, też wolałam Pergolę ze śpiewającymi ropuchami pod obrzeżem stawu, i swobodne brodzenie w zaglonionej wodzie;-) kminię, jak powiesić wianek bez robienia dziury w drzwiach?
moherek skradł moje serce..świnki...świńskie i paskudne..komu takie bez sierściuchy....a motylki to ja lubie na łące...świetnie spędziłaś czas-pozdrwiam:))
OdpowiedzUsuńNotatkowy zawrót głowy, wszystko warte oglądania i czytania.
OdpowiedzUsuńA Kot, mój mąż z synem kiedyś poszli na bazarek po ziemniaki a wrócili z niebieskim brytyjskim. Syn powiedział mama, mamy jednego to i drugi się wychowa. Był z nami krótko /3 lata/ ale był szczęśliwy a my dbaliśmy o jego astmę /dlatego oddano go!
Dziękuję za wizytę u mnie. Piszę długo. Jak raz napisałem krótko to mnie się pytali dlaczego tak krótko:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wielbiciele kotów przeważają nad wielbicielami psów. No bo kobiety się dzielą na psiary i kociary.
A my mieliśmy szczury:) Były bardzo fajne, ale za krótko żyją.
Pozdrawiam Ciebie, koty i ogrody
Vojtek & rózne rzeczy:)
Megi, jesteś naszą skarbnicą w zakresie zdawania relacji stąd czy stamtąd. Cudownie się "Ciebie" czyta, a jak ogląda ...! Koocia kochana, zresztą wszystkie koty uwielbiam, zwłaszcza te "niepotrzebne". U mnie jest ich czwórka, niekoniecznie wszystkie się lubią, chociaż razem się wychowywały. A kiedyś widziałam kota na smyczy, na wyjeździe rodzinnym, stąd pomyślałam, że może Ty też ... Moje z pewnością na taki wyjazd się nie kwalifikują, a na obrożę w szczególności ! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI najważniejsze : TEŻ JESTEM PRZECIWNICZKĄ SZTUCZNYCH RAS ZWIERZĄT, tym bardziej, że moi znajomi otaczają się takowymi tworami za parę tysięcy zł, tym samym napędzając koniunkturę, gdy tymczasem inne zwierzęta skazywane są na śmierc' głodową, czy "humanitarne" (o zgrozo !) usypianie - porażka !!!
świetna relacja, ja tez kocham koty ale nie mam domowca, a w Świdnicy często bywamy na giełdzie i nawet wózeczek mamy obie sfotografowany...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja wianki wiąże długim sznurkiem przywiązanym do wstążki i przerzuconym przez drzwi do tyłu zaplątanym dookoła klamki!!tyłu drzwi nikt nie ogląda przy ładnym przodzie:))
OdpowiedzUsuńA ja się poprzyglądałam Twojemu 'obładowaniu' torbami, jedna z przodu, druga z boczku, trzecia na ramieniu :)
OdpowiedzUsuńI wieszaniu motyli w gablotach mówię zdecydowanie NIE
Pozdrawiam..
Dziękuję za komentarze:-)))
OdpowiedzUsuńQro- tak, miły weekend:-)
Mażeno- też kiedyś wzięliśmy kociaka z targu, bo tak mu było gorąco, i był biedny, i był najukochańszy:-)
vojtku- szczurki są u nas od zawsze, parami (jednopłciowymi;-p), a teraz 3. Są mądre i dobre jak psy, tylko za krótko żyją. Za każdym razem mówimy sobie z córką, że to już ostatnie... i za tydzień A przynosi nowe. Z adopcji, ze szczurzego forum. A żyją krótko właśnie z powodu chorób spowodowanych przez chów wsobny! Piszesz dużo, ale "w krótkich, żołnierskich słowach";-p
barashko- no właśnie, zresztą moja wiedza o "hodowli" pochodzi z obserwowanych blogów... o psach.
LEPTIR, no proszę. I tak się mijamy;-) następnym razem się umówmy!
f, dzięki. Będzie widać przy zamkniętych drzwiach, ale głównie są na oścież;-) póki ciepło!
Talibro- torebka, aparat, czyli podstawa, ale w Ś miałam laptop i nie mogłam go zostawić w samochodzie!
Te owady w gablotach to takie cmentarzyska ,jak dla mnie.Mój Ojciec jest mysliwym-ja to nazywam współczesnym barbarzyństwem i jestem głucha na jakiekolwiek argumenty"za"-na scianie ma swoje trofea,każdy wie,jak to wygląda.To jest dopiero kostnica...
OdpowiedzUsuńA Z PRZYJEMNIEJSZYCH TEMATÓW-Kociulek jest piękny i nie dziwię się,ze uległaś jego urokowi i emocjom.Wyobrażam sobie te fochy pozostałych-znam to z autopsji,jak to się nabzdyczyc potrafią,jak widzą kolegę albo koleżankę
Cieszę się ,że teren wokół Hali i ona sama robią się ładniejsze ale oprócz sztucznej trawy rażą mnie te kąpiele w fontannie,mokre ciuchy na barierkach.Są baseny,kąpieliska,trzeba tak?A może jestem stara i zgrzybiała i nic nie rozumiem i się czepiam.Pozdrowienia ciepłe ,Megi .
Zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://foto-w-sieci.blogspot.com
Megi, 'tygrysek' piękny jest, normalne - można powiedzieć:). Moje bliskie spotkania z kotami już dawno temu potwierdziły, że kocia zazdrość równie silna jest jak ta nasza, ludzka:).
OdpowiedzUsuńCałkowicie zgadzam się z Twoimi opiniami dotyczącymi ochrony zwierzaków wszelkich, w ogóle całej przyrody. Niby wszyscy się z nimi zgadzają, ale...
Fajnie spędziłaś wolny czas, tylko pozazdrościć.