sobota, 17 września 2011

W Moherii i w okolicach

dzieje się tak sobie. Złam, smutnam, zdenerowanam. Mały Kot, Mały Smok trzeci dzień choruje, antybiotyk nie odgania gorączki, w dodatku ma kłopoty z chodzeniem. Tkwienie na forach i rozkminianie, czy to może być FIP, czy nie, wcale mi nie pomaga, roztrzęsionam (miałam kiedyś małego słodkiego kicia, który zszedł na FIP, zakaźne zapalenie otrzewnej).
W końcu dochodzę do wniosku, że nic nie pomoże. 95% kotów styka się z koronowirusem powodującym chorobę, niewielka część z nich choruje, zawsze śmiertelnie. Mogę mieć pretensje do znajomego, od którego wzięłam kota raczej zaniedbanego, o niskiej wadze, ze świerzbowcem i pchłami- albo do siebie, że próbowałam szybko nadrobić, być może obniżając małemu odporność. Mógł się zarazić na tej badziewnej wystawie chociażby.
Smoczku...


Co  począć. Czekać.
Zobaczmy, co w ogrodach.
Wymieniłam zdechłą podczas naszego wyjazdu rabatówkę w donicach na to, co miałam pod ręką- rosplenicę, wydmuchrzycę, żurawkę, runiankę, hyzop. Po zimie znaczy znowu wymienię...;-p Ubrałam ogród w biżuterię:


Kolory ziemi, kolory wody, kolory powietrza. To działa. Niektóre gadżety pewnie rozpoznawalne;-)
Ogród też ubrał się w biżuterię. Zieloną.


Dodając zielone koronki.


Też pewnie rozpoznawalne:-)
Dom również ubrałam, ale oględnie, bo siedzę na szpilkach i walizkach (raczej torbach z IKEI) przed malowaniem:


I też w kolory ziemi i wody. Trzeci wianek, ten w kolorach powietrza, mogę już sfotografować, bo wisi na UMYTYM oknie! Zapomniałam. A wianki są od Basi:-))) (zobaczcie, jak się wiankami stawały!)

Co ja wam mogę polecić w ten zły, smutny i depresyjny czas? (no nie mogę udawać, że mnie życie i jesień cieszy). Może wycieczkę? Tak, ale za chwilę. A dzisiaj... kilka roślin, które POWINNIŚCIE  mieć w ogrodach, żeby kolorowały jesień. Na inne barwy, niż ziemia, woda i powietrze...


Indygowiec, Indigofera trifoliata. Kwiaty jak drobne motyle (bo motylkowate= bobowate;-p) na chwiejnych gałązkach, lilaróż, kompletnie niejesienne. Warunek: najcieplejsze rejony kraju i osłonięte miejsce, przepuszczalna gleba.


Róża jabłkowata, Rosa villosa. W czerwcu bladoróżowe pachnące kwiaty, teraz- jakie owoce!


 Jabłonie- pozwolicie, że nie określę odmian?;-) W każdym razie sad o tej porze wchodzi w inny wymiar!


Róże okrywowe- zdjęcia na dowód, że kwitną i dobrze wyglądają nawet pod koniec sezonu! Czyli że jest tak, jak zawsze głoszę:-]


Barbula klandońska, po mojemu kariopterys  (Caryopteris cladonensis)- to lawendowe, nie czerwone;-) Kolor lawendy, miętowy zapach liści, miododajne kwiaty od września do października, żadnych wymagań poza silnym wiosennym cięciem i przepuszczalną glebą.


A to krzew, który równie pięknie kwitnie, jak przekwita- hortensja kosmata, Hydrangea aspera. Wymagania takie, jak hortensji ogrodowej, a jaki efekt!
I jeszcze byliny:


Werbena patagońska, Verbena bonariensis, tu w ciekawym i nietypowym zastosowaniu- nie jako "powietrzny" dodatek do "bukietu" rabaty, ale zwarty łan (jej długie pędy zostały podparte prosem rózgowatym).


Zawilce japońskie, Anemone japonica, tutaj tylko dwie odmiany z wielu... powinno się na nie znaleźć miejsce w każdym ogrodzie... w moim się znajdzie na pewno, jak na wszystko!
Bo wszystkie te roślinki kocham i nie zawaham się ich użyć! jak nie u mnie, to GDZIEŚ, żeby były, zamiast jałowców niebieskich i tuj tujowych!


Aaaale... wcale mi nie lepiej. Mogę jeszcze polecić kota na kolanach


Zdrowego, tłustego, barokowego kotka, który całymi dniami mruczy leczniczo i wylizuje chorego braciszka. Kminek jest sevrskim wzorcem słodyczy, nosicielem pocieszeń, rozbroicielem serc.


A jesień coraz bardziej u bram...


Parocja perska, Parrotia persica, pierwsze jesienne przebarwienie.

Pozdrówka, Megi.

16 komentarzy:

  1. Bardzo współczuję! Ale jak to jest z tymi kotami? Wszyscy mówią, że mają siedem żyć. A większość smoków jest nieśmiertelna, no może oprócz takich przygłupów jak ten wawelski.
    Nie mogę napisać - nie smuć się, bo jak tu się nie smucić ... Może jednak pomogą, Twoje kochanie i Kminka lecznicze wylizywanie.
    Trzymaj się!
    Jestem zachwycona werbeną patagońską. Już sama nazwa jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wracaj do zdrowia, Kocie!
    Trzymaj się, Megi
    Pozdrawiamy!
    PS Właśnie (narazie w myślach, a nawet w planach) nieco zmodyfikowaliśmy nasz ogród;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozczula mnie Twoja ogrodowa biżuteria, szczególnie ptaszki mnie wzruszają. Ta ptaszka na wielogatunkowych jajkach, cudna! Jak ona wychowa te dzieci z dużych jajek?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że ta słodka kocina wyzdrowieje...
    Pięknie jesiennie... ładne rabaty i ciekawie z "biżuterią".
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za pocieszające komentarze:-(
    Kiti niby nie ma gorączki, ale za to nie je i osowiał. Hm. Miałam napisać, że przecież mają 9 żyć... słyszałam, że 9, nie 7... ale czasem i to nie wystarcza.
    Myślę, że co najmniej jedno z tych jaj jest kukułcze;-/ Dobrze byłoby, żeby to gniazdo z morskiej trawy jej urosło. Werbena jest autentycznie piękna, w ogóle jesień jest piękna, to prawda!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo smutnego nastroju, jest u Ciebie jak zawsze pięknie. Z ozdób moją faworytą jest biały kiciuś zerkająco/polujący na myszkę. :-) Niech spokój czuwa nad Waszym domem i niech Smok wraca do zdrowia. Myślimy o Was NASZA POLANA i NASZ KOCURRO.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny pierwszy ptak, z kamionki, czy jakoś tak? Śliczny!
    Kota pozdrawiam, mimo że nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Megi, jeżeli to wirusowe zapalenie otrzewnej, to trzymaj pozostałe koty z daleka, bo to ponoc' zaraźliwe !!! Ja miałam kota, który na to zachorował i to, co przeszliśmy, nie życzę nikomu. Filek umierał na naszych rękach, siostra gładziła go po nosku, ja "ściskałam" łapkę ... kurcze, to było parę lat temu, a ja beczę w tej chwili, nie widzę liter na klawiaturze ... Weterynarz kazał szybko zaszczepic' drugiego kota, bo to zaraźliwe.

    Teraz walczymy anemią i z podejrzeniem białaczki u jednego z kotów - kocurka. Też mamy sporo do pokonania. Pozdrawiam Cię i życzę nam obu siły i powodzenia, a kocurkom powrotu do zdrowia !!! Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju jakie smutne są takie kocie choroby, mam nadzieje ,że to nie ten wirus...u nas szał...Boczek jest niesamowitym kotem masochistą zresztą, bo uwielbia dzieci, a zwłaszcza Natalie ,która nosi go ,tula, a on nic nawet nie jęknie...a jak go odkłada to chodzi za nią i miałczy, żeby go znowu wzięła...kuwete ma na tarasie i żeby było smiesznie korzysta z niej na zmiane z moja kanapą:)) owczarka nie bedzie, bo natala dostała histerii na widok psa...wybraliśmy spaniela i teraz je z kotem razem z jednej miski, choć słabo się razem bawia , bo mijają sie temperamentem:) Gosiu ,głowa do góry, jesli kot choruje to moze tak miało byc? Ty miałaś właśnie go wziąć w tym czasie, by nim sie opiekować, wiesz przeznaczenie...idę ścierać kafle teraz to beda faktycznie czyste, bo pies sika co 5 minut...buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdrowia dla kotka życzę, Tobie cierpliwości i sił, sama zmagam się z codziennym podawaniem tabletek Maksiowi, a to już jest cała strategia, czasami brak mi tej cierpliwości. Cudne te kwitnące kobierce, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki za rychłe wyzdrowienie kociątka!
    A ogród piękny-i te ptaszki!mmm...:)
    Pozdrowienia i pozytywne fluidy w stronę kocia ślę!

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki za kotosława! mam nadzieję że będziesz miała z niego jeszcze dużo radości!

    OdpowiedzUsuń
  13. kot wyczuł dobre fluidy i się nieco ogarnął... po dniu spędzonym dla odmiany na rzyganiu, ciężkiej nocy, dwóch kroplówkach siedzi sfochowany jak mała sówka z wenflonem w łapce i bardzo nas nie kocha. Żeby jeszcze jadł... Nie widać jakiejś konkretnych objawów wskazujących na panleukopenię czy FIP, to może to tylko infekcja...
    Kobierce, ptaszki, mmmm...;-) Basiu, jak to fajnie mieć starą kanapę! Ale wymyśliłaś tego spaniela?! o_O barashko, większość wetów uważa, że szczepionki na FIP są nieskuteczne, a to, czy dany kot w domu zachoruje, czy nie, zależy od jego chwilowej odporności, w dużej mierze od wieku- chorują kicie młode i stare.

    OdpowiedzUsuń
  14. No tak, ale ja uważam, że lepiej "dmuchac' na zimne". Zwłaszcza, gdy na własne oczy widziało się męczarnie, jakie kot przechodził, odchodząc z tego świata na FIP właśnie. Trzymam kciuki za powodzenie w leczeniu, mając nadzieję, że to tylko jakaś mała niegroźna infekcja ... Tak bardzo kocham koty, więc proszę, walcz o niego ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Twój kotek wyzdrowieje, wierzę w to, a w Twoim ogrodzie jest pięknie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. kot lepiej, ale się boję napisać ok. To mała mistyfikacja- większość kwiatków nie jest z mojego ogrodu. Ale np. z moich ogrodów, z przechowalni roślin...

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)