czwartek, 22 września 2011

miejscówka do zobaczenia- Muskauer Park.


W druga niedzielę września, ostatnią niedzielę prawdziwego, upalnego lata, zrobiliśmy sobie wycieczkę... odwiedzając Park Mużakowski położony po obu stronach Nysy Łużyckiej, w pobliżu Łęknicy i Bad Muskau. Park powstał w połowie XIX wieku dzięki Hermannowi von Pucklerowi- Muskau, "Zielonemu Księciu", postaci, na opisanie której "po prostu brakuje słów", zgodnie z podtytułem poświęconej mu wystawy. Park znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO i  jest przykładem realizacji instrukcji...

JAK  ZROBIĆ  PARK.

*Wybrać odpowiednie miejsce. Dolina Nysy Łużyckiej jest naturalnym amfiteatrem o lekko sfalowanej posadzce i zamykających horyzont zboczach. Należy stworzyć na nich łąki miękko spływające ku dolinie. Ich języki powinny być widoczne spomiędzy drzew i krzewów. Oczywiście, można pomóc naturze, poprawiając topografię. Sadzenie drzew w mijających się widokowo grupach na obrzeżach łąk i wzdłuż osi widokowych pozwoli stworzyć kulisy naszego teatru.


*Zakupić odpowiednio dużą działkę. Chodzi o uzyskanie bezkresnych widoków. Należy więc przekonać sąsiadów, żeby sprzedali nam swoją ziemię, zamienili się na naszą kilkadziesiąt kilometrów dalej, w ogóle się wyprowadzili z naszego parku.



Graniczna rzeka dzieli 830 ha parku na większą- polską i mniejszą niemiecką część.*Wykorzystać naturalne walory terenu- poprowadzić meandrami nową odnogę rzeki (Nysa Hermanna), utworzyć jeziora i kaskady. Linie brzegowe wód powinny być ukształtowane zygzakowato, szerokość rzeki zmienna.


*A co z funkcjonalnością? Fabrykę, uzdrowisko, miasteczko, budynki gospodarcze, młyn można wkomponować w układ parku, przesłaniając je i umieszczając w oddzielnych strefach lub eksponując jako dowód kwitnącej gospodarki.


*Pojechać do Anglii, obejrzeć prace Humphry Reptona i zgodnie z jego koncepcją podzielić park na:
- „komnaty pod gołym niebem”- niewielkie, zadbane, fantazyjne ogrody kwietne w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby, zgodne z naszym gustem (Ogród Zamkowy, Ogród Niebieski, Ogród Pański);



- „pleasureground” z wypielęgnowanym trawnikiem i wyszukanymi gatunkami drzew i krzewów, taflami wody i mostami;


- właściwy park, strefę „wyidealizowanej przyrody”- elegancką, prostą, ale i użytkową (np. pastwiska, łąki kośne).


*Nadać częściom parku odpowiednie nazwy- Koniec Świata, Góra Dębów, Jezioro Lucie, Wzgórze Karoliny…


*Zaplanować osie widokowe, najważniejszy element kompozycji. Autorski sposób ich podkreślenia opiera się na umieszczeniu kamiennej ławki pod topolą białą (tak! nie świerkiem kłującym!!) na początku i końcu osi. Oś widokowa polega na tym, że możemy widzieć jednocześnie oba końce każdej z nich- jak w przypadku Długiej Przekątnej, długiej na 1 km. Jedynie układ roślinności prowadzi nasz wzrok wzdłuż niej… a kiedy zdecydujemy się na przejście od punktu A do punktu B, otworzą się  przed nami dziesiątki nanizanych na oś widoków i alternatywnych dróg.


(lew spogląda wzdłuż osi... po drodze topole włoskie)


*Roślinność należy stosować w sposób urozmaicony, gubiąc w niej granice założenia, przeplatając łąki kępami drzew i zagajnikami, sadząc samotne drzewa lub ich bukiety (kilka sadzonek w jednym dołku). Te pojedyncze drzewa i ich grupy są ważne- uzasadniają istnienie zakrętów, stanowią punkty orientacyjne… „Clumps”, „zbitki” drzew i krzewów (ich zwarte grupy)- służą podkreśleniu kontrastu światła i cienia, upału  i  chłodu przy przejściu w nie z zalanej blaskiem łąki… Na szczęście parku nie tworzymy od zera, możemy wykorzystać dęby z nadrzecznych tarasów, lipy z barokowych alej. Warto wprowadzić czytelny element łączący kompozycję- w pleasureground będą to platany, w ogrodach kwietnych- czerwonolistne buki, w pobliżu budynków strzeliste topole włoskie (!taaak!), w ważnych widokowo miejscach topole białe (:-))). Dobrze jest móc sobie pozwolić na przesadzenie z okolicy kilku dużych drzew…
Posadzone  grupy drzew i krzewów powinny wyglądać jak dzieło natury, a to nie jest proste… najlepiej skorzystać z podpowiedzi zawartych w dziele autora parku- „Szkice o ogrodnictwie krajobrazowym”.


Ostatnie zdjęcie to ciekawostka- POJEDYNCZY okaz kasztanowca drobnokwiatowego, Aesculus parviflora, z zewnątrz...



i w środku... kępa ma ponad 20 m średnicy!


sposób na trwanie... sadzenie młodych drzew w korzeniach tych, które przeminęły.


a to jest różanecznik...


czerwonolistny buk przy Zamku żył 220 lat, posadzono jego następcę...


cypryśnik błotny, Taxodium distichum


magnolia japońska, Magnolia acuminata


korzenie oddechowe cypryśnika;-p

*Poprowadzić drogi… według autora jak niewidzialna dłoń wiodą do najpiękniejszych miejsc, pozwalają odkryć widoki i uczą rozumieć całe założenie. Najważniejsza jest ta prowadząca do Zamku, wyłaniającego się nagle po wielu zakrętach. Obwodnice prowadzą do wszystkich ważnych miejsc, a sekretne ścieżki- do ukrytych zakątków. Do ich wytyczenia można użyć linii piękna Williama Hogartha. Koniecznie muszą wymijać wzgórza i grupy drzew, oddalać się i przybliżać do rzeki, jak w tradycyjnym krajobrazie.


*Zbudować elementy architektoniczne- mosty, ławki, Domek Angielski-  ale traktować je jedynie jako dopełnienie. Niech będą proste, na wpół zakryte roślinnością, wrośnięte w krajobraz i powiązane z nim widokowo. Chyba że jest to Most Fuksjowy w ogrodzie kwietnym, biżuteria tego ogrodu.


*I personalizować- poświęcić chociaż małą część ogrodu każdej z naszych licznych żon i kochanek… to takie ROMANTYCZNE, prawie jak nasz park.


*Pracować nad powyższym przez 30 lat. Mieć ucznia (Carl Edward Adolph Petzold), który rozwinie i dokończy (…;-)) nasze dzieło.
Obejrzeć efekt po prawie 200 latach, przebudowie, ruinie i odbudowie Zamku, dwóch wojnach światowych, ustanowieniu i otwarciu granicy...

... Efekt? A jak myślicie? Amazing, brilliant i tego typu obce słowa. Przede wszystkim- wszechotaczający XIX wiek, ludzie w jasnych strojach na rowerach, w powozach, bryczkach i pieszo. Zieleń i słońce, światło i cień, płaszczyzny łąk i masywy drzew. Bajkowa, złocona bryła Zamku. A środki najprostsze z możliwych: przestrzeń, rozmach, osie, kolor, rośliny, murawy, woda, kreski mostów, na wpół ukryte budowle... złożone w nastrój.




Dzięki, Herr Mann;-) zwany Parkomanem:-) Zielony Człowieku...




I jeszcze- pieczołowitość, staranność, wręcz drobiazgowość odtworzenia, widoczna także we wkładzie w przygotowanie wystawy- oglądaliśmy ją, pobieżnie, przez kilka godzin! Nie wszystko do końca mi się podobało, ale... to już inny temat... a może ktoś czuje niedosyt obrazków? (ale dodam je później, jak się fejs ogarnie:-///)
A to niemiecka wersja "zapraszamy ponownie":




Wycieczka oczywiście do powtórzenia... bo dopiero na końcu odkryliśmy wypożyczalnię rowerów, bardzo dobra rzecz wobec rozmiarów Parku... z którego bardzo blisko jest do Kromlau i Branitz, i do Cottbus, a trochę dalej... do Sanssouci, i do Berlina... a trochę dalej...;-)


Z kocich spraw: Mały Kot zwany Wenflonem ogarnął się i zaczął jeść, a  dziś został uznany za zdrowego. Hu- ra. Co prawda nie je tak znowu wszystkiego i strasznie marudzi. Kot zwany jest też Omenem, ponieważ rzuca na nas klątwy i ma wygląd sfochowany.
Pozdrówka, Megi.

9 komentarzy:

  1. Piękne miejsce. Zdjęcia cudowne, drzewa, niebieski mostek i promienie słoneczne....

    OdpowiedzUsuń
  2. LEPIEJ OD RAZU ZMIEŃ MU NAZWE...I TYM SAMYM TY RZUĆ POZYTYWNY UROK NA NIEGO:))..SUPER ,ZE MU SIE POLEPSZYŁO:))|)))
    A WYCIECZKA PRZECUDNA!!!NIESAMOWITE TE SADZENIE NOWYCH W RUINACH STARYCH ROŚLIN....A KORZENIE ODDECHOWE CYPRYŚNIKA?OBŁED!!!!POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Można się tam zatracić, oj można:) a przepis na park bardzo prosty :)))))) A wydawało mi się to takie skomplikowane. Dobrze, że to napisałaś, w głowie mi się rozjaśniło:)))))))))) Nie wiedziałam od czego zacząć :)))))) Już biegnę do sąsiadów, bo pierwszy punkt już mam zrealizowany :)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne miejsce, a te stare drzewa ... Takie zetknięcie naturalizmu z salonowym pietyzmem, z jednej strony polne łąki i leśne dróżki, z drugiej zadbane aleje ... Wszystko w jednym. A Wy cudownie wyglądacie na tle tego wszystkiego ! Pozdrawiam.

    A jak tam kociątko ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno też tam byłem powspominać stypendium

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co, Megi, Ty tak o tym zakładaniu parku piszesz, że aż się człowiekowi wydaje, że jakby tylko chciał mieć park... to nic prostszego ;-))
    Ale żeby takie cudo powstało, to trzeba trochę (więcej) wysiłku i talentu. Mimo to kilka rad-zaleceń można spokojnie u siebie w ogrodzie zastosować ;-) Bardzo mi się spodobało sadzenie następców w korzeniach umarłych roślin.
    Cudowna wycieczka, piękne miejsce...
    Cieszę się że Kot-Wielu-Imion ozdrowiał, martwiłam się.
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mażena, o tak. Niebieski mostek, znany mi, sprowokował wybór sukienki...;-p
    Qro, poszłam za radą i wczoraj wybieraliśmy imię, porządnie... z listy nazw porostów;-)zobaczymy, czy się przyjmie. Korzenie nieco sprośne, no.
    aneto, Inkwi, bardzo proste, prawda? Właściwie nie napisałam o jednym - trochę kasy by się przydało... i ja bym tak mogła. Ale wiecie- jak kasy zabrakło, to Herr P sprzedał Muskau i zrobił sobie mniejszy park w Branitz. Tak koło siedemdziesiątki, jakież to optymistyczne.
    barashko, miejsce magiczne, kolejne zresztą w mojej podróży;-)
    Greg, stypendium w Jugendprojekt czyżby?
    Kot Wielu Imion pozdrawia:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Megi, ale dałaś przewodnik po Parku! Reportaż i esej w jednym, no, no. Zdjęcia wspaniałe. Dziewczyny na nich także niczego sobie:)

    Ale i tak najważniejsze, że zwierzątko ma się lepiej!

    Wielkie pozdrowienia dla całego domu

    OdpowiedzUsuń
  9. PARK jest KAPITALNY - :-) dzięki za miły spacer. Może kiedyś w drodze do Polski uda się nam tam zawitać :-) a co do kota... jestem za WENFLONEM!!! :-)
    no i cudnie, że wyzdrowiał

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)