środa, 5 października 2011

Obfitość.


Tak można określić to, co się dzieje w przyrodzie. Dużo słońca, dużo ciepła, dużo kolorów, ciągle dużo kwiatów i owoców.
Obfitość form i barw.

Robiliśmy zakupy w szkółce Byliny Świerk (kiedyś też myślałam, że sprzedają byliny ORAZ świerki) i Adam Świerk miał chwilę czasu, żeby nam pokazać kilka ulubionych nowości. To się podzielę.


Nachyłek, Coreopsis 'Limerock Ruby'. Kwitnie od sierpnia, i ciągle kwitnie.


Żurawka, Heuchera 'Georgia Peach'. Niesamowity, jasnoczerwony kolor nie przeszkadza jej być trwałą byliną o liściach dużych jak dłoń (a zwykle im żurawka bardziej zwykła, tym stabilniejsza).


Płomyk plamisty, Phlox maculata 'Natasha'. Też sobie jeszcze kwitnie.


Rdest Polygonum amplexicaule 'Black Field'. Wyrasta do 1 m, piękny do półcienia.


Pluskwica (świecznica) groniasta, Cimifuga racemosa. Pachnie słodko, liliowo.


Krwawnik pospolity, Achillea millefolium 'Purpurglut'. Taki zmienny.


Tojeść orszelinowata, Lysimachia clethroides. Dobra do ogrodowego lasu.


Aster 'Kardynał Tarcissio Bertone', wyselekcjonowany w Dobromierzu. Rośnie nie za duży, nie pokłada się i ma kardynalski kolor!

A otóż wspomniana OBFITOŚĆ, widoczna w bogactwie wzorów liści żurawek

















w zestawieniach barw, puszystości traw i ilości TEGO WSZYSTKIEGO, co wyrosło w ciepłej porze


taaak, ten kolor letniego nieba to właśnie zakwitnięte ostróżki Excalibur Light Blue:-)))
I jeszcze pomysł na posadzkę do ogrodowego lasu z tej szkółki, również przeze mnie często używany- obsadzenie stosownymi bylinami:


(w kolejnych planach: bergenia, kiregenszoma, zawilec japoński).

Takoż i w Ogrodzie Zet obfitość. Bujność zieleni, masa kwiatów, bogactwo zbiorów.


Obfitość owoców zainspirowała psa:

przy czym jadł TO:


a nie TO i TO:



Kto zgadnie, czym jest pierwsze, drugie i trzecie?
Posadziliśmy w Zet trochę roślin


na przykład obsadziliśmy SKALNIAK.


i wiem, że nie poraża, ale...
... skalniak musiał tam być. Bo ten duży głaz na środku pod śliwką stał jak..., nie do ruszenia, i prosił się o obsypanie ziemią, i uczynienie mu kontekstu. Ja tam skalniaków nie lubię, a i Osadnicy po przygodzie z plewieniem drobniutkich bylin przekonali się do zmian. Zmiany polegają na obsadzeniu powyższej góry delikatnymi, powietrznymi trawami i roślinami o drobnych, białych i fioletowych kwiatach- szałwią omszoną, hyzopem, nachyłkami, rosplenicą, prosem, śmiałkiem, turzycą 'Frosted Curls', werbeną patagońską, gaurą, mikołajkiem, ostnicą... i co tam jeszcze... a, dosadzone zostaną derenie Kelseya i budleja skrętolistną.
Zobaczymy w przyszłym sezonie.
Na pewno będzie dobrze.
Tak w ogóle to mnie zainspirował pewien komentarz... o tatrzańskim skalniaku... kto się przyzna?
I jeszcze ciekawostka z Ogrodu Zet:


Powtórnie zakwitła kalina japońska, Viburnum plicatum. Nie wiem, czy wspominałam kiedyś o tym niezwykłym, ulubionym krzewie o kwiatostanach nanizanych na rozpostarte szeroko gałęzie, kwiatach wytwornych, pokroju majestatycznym, a jesiennym przebarwieniu imponującym:




No i to tyle na dziś:-)
A Małe Moho czuje się dobrze, urosło i przestało się rozmazywać w przestrzeni i na zdjęciach:-)))
Pozdrówka, Megi.



18 komentarzy:

  1. ALE PIĘKNE ŻURAWKI....CHĘTNIE BYM JE PRZYGARNĘŁA..MAM TYLKO CIEMNO-BORDOWĄ....PIĘKNE ZDJĘCIA:))POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się oczy radują na widok tych kolorów!

    OdpowiedzUsuń
  3. nooo... pięknie... aż chyba lubię tę jesień;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkolka piekna i bardzo ladnie zorganizowana, nachylek przypomina mi kosmosy, tylko jest czerwony, pewnie nie maja nic wspolnego, a te orzechy? to dopiero obfitosc! A jesien jest tego roku piekna wiec cieszmy sie poki trwa!
    We wrzesniu odwiedzilam szkolke Kapias w Goczalkowicach ..tez wielkiej pieknosci ..serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak - floksy! To jest właśnie mój przedmiot pożądania ;-) Wyobraź sobie, że nie mam, a przepadam! Obfitość jest jak najbardziej zachwycająca ;-)) No jak tu nie lubić tej jesieni, skoro w dodatku tak nas rozpieszcza ;-)
    Megi, przeczytałam Twój komentarz pod poprzednim postem. Moja Kri (biała) zawiesiła się kiedyś szyją na zawiasach furtki, pomiędzy słupkami... zdążyliśmy... I nigdy, przenigdy, nie uchylam okien ani drzwi, ze względu na koty - widziałam ich zapędy. Na szczęście też zdążyłaś ;-) Mizianka dla ozdrowieńca ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak... narobiłaś mi smaku, a tu szkółka Świerk tylko dla hurtowników, buuuu ;-(((

    OdpowiedzUsuń
  7. Idzie "zwariowac" w takiej szkółce ... z nadmiaru wszystkiego oczywiście. A kalina piękna, też nabyłam w tym roku dwie, bo zachwycają tym swoim pokrojem, no i kwiatami przede wszystkim. Cieszę się, że Moherek zdrowiutki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak samo myślałam:)) świerk i byliny:)))Byliny i Świerk:))to się nazywa być ukierunkowanym na życie:))buziaki Basia
    ps. uwielbiam jesień i tą złotą i tą z deszczem:))

    OdpowiedzUsuń
  9. grazyno- owszem, kosmosy i nachyłek są z tej samej rodziny astrowatych, i rzeczywiście, nawet liście mają podobne! ciągle sobie obiecuję komentarze u ciebie...
    Inkwi, nic prostszego- zamów i odbierz u mnie, napiszę ci, jak. Jeszcze w tym roku będziemy coś kupować. Floksy- jakie chcesz, pomarańczowe i niebieskie! Też je uwielbiam, ale w moim gąszczu tylko jedna sadzonka się zadomowiła. Ależ te koty SĄ, co nie?
    barashko, kalina wymiata po prostu;-) szkloda, że nie wszędzie się mieści, bo miałabym wszystkie odmiany!
    flo, ukierunkowanym na życie?;-)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Megi, serio?!! ;-)))
    Wszystko chcę! Napiszę maila ;-)
    Kochana jesteś... a koty - one to są...;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Megi, przepiękne rośliny.
    U mnie, niestety, nic się nie ostanie; Ogonów za dużo, swoich i obcych, a te ostatnie to chodzą sobie (to znaczy wariują) jak u siebie:(

    Jak fajnie, że Moherek zdrowy już!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. pierwsze co to to kalina koralowa, drugie co to - nie wiem, może jakaś mirabelka?, a trzecie co to czyżby cytryniec?
    Megi, to do mnie też napisz, jak kupować, bo od lat poluję na niektóre gatunki, a u mnie w okolicy nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  13. tyle kwiatów! niczym wiosną...:))
    Cieszę się, że kocio stanął na nogi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja zwyczajnie żałuję że nie mam w pobliżu takiej szkółki...

    OdpowiedzUsuń
  15. ma.ol.su., sadź krzaki ogonoodoporne... róże...;-)
    Hanna, thanks, and I really love your white flower bed... with my fauvorite syrenhortensia:-)
    aneto, tak, kalina... nie mirabelka, chociaż żółte, ale żółte jest mylące... i nie cytryniec, rozwiązanie potem, a może ktoś się odezwie? I napiszę:-)
    kyja, właśnie, jak wiosną. Kwestia przycinania przekwitłych kwiatostanów, poniekąd. No i masy.
    Gabi, a masz jakieś fajne koło siebie? Na pewno masz:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam takie wyprawy i panujące tam klimaty. Skalniaków też nie lubię, a mam, bo MUSIAŁ być. Ten, bo kamień, mój bo tony gruzu.Tak bywa...

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)