Ogród Zet powstał około dziesięciu lat temu na jednej z pierwszych działek kupionych we wsi przez Miastowych i do tej pory niewiele się zmieniło.
Wieś okazała się niekoniecznie atrakcyjna dla rzeszy kolejnych Miastowych, a właściciele ogrodu- nazwijmy ich Osadnikami- wżyli się jej tryb.
Choćby wejście do domu, ten ganek z szybkami i kaloszami, o tym świadczy:
i cały wiejski sztafaż:
stodoła, czyli garaż,
wystrój okien,
długi zawinięty podjazd w alei drzew,
kolory mebli,
prawdziwa studnia,
kocie łby z polnych otoczaków,
zioła i polne tło.
Osadnicy umieli się dostosować, a nawet pójść dalej- kazali sadzić takie rośliny, o których ich sąsiedzi mruczeli z niedowierzaniem: TO? TEN CHWAST to u mnie na łące rośnie. Ich życie kojarzy mi się z obieraniem jarzyn z ogródka za stodołą na ganku, pieczeniem drożdżowych ciast, pięknymi jak z przedwojennych pocztówek córkami domu wracającymi ze spaceru z naręczem chwastów polnych, szczęśliwymi zwierzętami (no, może koty, przechowywane na dworze do temperatury - 13 stopni, były średnio szczęśliwe. Ale poniżej - 13 miały wstęp do domu;-)), wyprawami z kijkami, odwiedzinach u sąsiadów... I mimo pracy, zabiegania jak u wszystkich- Osadnicy naprawdę starają się BYĆ w swojej sielskiej bajce.
A ich ogród jest na tyle pojemny, że mieści zielony i zarybiony staw:
z mostkiem:
poszarzałą i krzywą huśtawką nad brzegiem:
Pomieścił też prawdziwą łąkę:
z prawdziwie łąkowymi roślinami:
tajemnicę:
i przestrzeń:
I wcale nie jest taki duży:-) Niestety, nie wiem jaki, bo projekt zaginął w pomroce dziejów. Po tych dziesięciu latach... córki dorosły i odwiedzając Ogród Zet wychodzą w pola na kijkach, zwierzaki zmieniły tożsamość, bo wiele z nich jest za Tęczowym Mostem, a ogród wymaga liftingu. Nawet na tych zdjęciach widać padnięte po trudnej zimie róże i kariopterysy, które starałam się omijać obiektywem.
Więc... to tylko fotki z jednego pochmurnego i ciepłego popołudnia, to be continued. A więcej zdjęć tutaj.
OGŁOSZENIE PARAFIALNE: jeżeli ktoś z okolic Wrocławia chce kupić byliny z oferty Byliny Świerk (szkółka nie prowadzi sprzedaży detalicznej), czyli po prostu niemalże KAŻDĄ bylinę, to może kupić u mnie, z odbiorem u mnie lub z dowozem. Ceny od 3,50 (pospolite byliny w doniczkach P9, np. runianki, fiołki) przez 8,00 (doniczki o średnicy 10- 12 cm, żurawki, trawy) do 12,00- 15,00 (rzadkie paprocie, piwonie w wysokich doniczkach).
pozdrówka, Megi.
...Tajemniczy...rajski ogród...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Halina
Fajne ludzie, ci osadnicy! Umościli się w nowym miejscu, nie naruszając zastanego porządku bardziej niż to było konieczne. Teraz, po latach, to już pewnie wrośli w swoją wieś. Przypuszczam, że dobrze Ci się z nimi współpracowało. Ogród piękny, taki spokojny i nie wychuchany, z oddechem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wczoraj zabłąkało nam się gdzieś w okolice Wolimierza i Czerniawy (usiłowaliśmy ululać na dolnośląskich kocich dziurach potomka) i teraz normalnie mamy déjà vu.
OdpowiedzUsuńDzięki za wyjaśnienie w prawie czosnku:D
Ogród - marzenie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak daleko mieszkam i nie mogę skorzystać z "ogłoszenia parafialnego"
Mirka
oo, ja bardzo chcę skorzystać z ogłoszenia parafialnego! jestem zainteresowana kupnem m.in. trawy owsicy i paproci języcznika. Jestem z Wrocławia, jak mogę to zrobić:)?
OdpowiedzUsuńWidzę że gustujemy w podobnym stylu ogrodów :)Od czasu jak skończyłam architekture hmhm przeszło rok temu.... zupełnie innym okiem spoglądam na zagospodarowanie terenu przy domostwach. I ku mojej rozpaczy Polacy przesadzają z ogrodami 'spod igły' i ilością sadzonych iglaków. Brakuje w nich sezonowości i dynamizmu w ciągu roku, jaką by uzyskali sadząc byliny, i krzewy przebarwiające się jesienią. Czy zgadzasz sie ze mną Małgosiu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)