niedziela, 19 maja 2013

u siebie

Co jakiś czas tam bywam.
Tambywam raz do roku.
Za każdym razem czując tęsknotę za niedoszłym drewnianym tarasem z bujanym fotelem i widokiem na  Łąkę.
Bo niektórzy kochają góry i pogórza, a ja ze wszystkich zakątków Dolnego Śląska (który jest centrum wszechświata) najbardziej uwielbiam ten napędzany przez wodę, bezludny bezludziem pogranicza, nostalgiczny nostalgią prowincji- Krainę Baryczy.
(na szczęście jestem w tym uwielbieniu dość odosobniona i zakątek jest wciąż bezludny)
Ludzie tak mają, że U SIEBIE podoba im się wszystko.
mamy dęba z koziorogiem:-))) 
i suchą wierzbę z szerszniami:-DDD
i jeszcze więcej drzew:-)))))
i zawilce mamy!
i rzeżuchę na łące!
a na innym fragmencie- suchą murawę z kosmaczkami;-p
i zachód słońca. Z dobrej strony w kontekście bujanego fotela, bo rzucałby długi malowniczy cień.
Za co kochamy czeremchę?
Za to, że jest, wszechobecna.
Za zapach, miodowomigdałowy.
 I za to, że wtedy, w żabowy weekend majowy, miała już pełnię liści pośród ażurowych olch.
No i co ja mam z tym zrobić? Z tym fotelem?
Może wzorem np zamienić marzenie na plan?
Może przekonać wreszcie siebie, że to JEST moje marzenie? Bo zwykle bywam tak zadowolona ze swojej rzeczywistości, że nie potrzebuję więcej.
Może warto?
Gdyby VegAnka chciała...
Swoją drogą podróże z VegAnką mają walor edukacyjny.
Wiedzieliście, że żaby, jeżeli już, to trzyma się tak?
Za tylne łapki. Mają wtedy minimalny kontakt z naszym żrącym potem i szorstką skórą.
Bez VA nie usłyszałabym nietoperzy kłębiących się i popiskujących przed wylotem za ścianą wieży obserwacyjnej i nie zauważyłabym gniazda sowy.
netoperki są za boazerią
Tak, taki przyrodnik jak VA zdecydowanie powinien TAM zamieszkać.
Półtora kilometra dalej jest
prawdziwa dzicz, niebo i woda pełne ptaków.
Oprócz łabędzi, śmieszek, rybitw- żurawie w tle, w bagiennym lesie, i bielik, oczywiście, bo ożeł morze, szczególnie w majowy weekend (stary orzeł i może, orzeł orze jak może- akcja obśmiana gorzko, i słusznie, a Zazie jak zwykle w punkt).
Niektóre stawy bezwodne, ten ciepły wieczór, czeremcha, słowiki, kumaki, rzekotki, żaby i widoki- nieodparte.
VegAnka została na tydzień ćwiczeń terenowych i codziennie rano widywała dudka na trawniku.
TP pojechał wczoraj, zostaje do dziś.
Potrzebuję tego, natychmiast.
***
Teraz SZCZEGÓLNIE potrzebuję.
Jestem extremalnie zmęczona.
Nie pracą, chociaż pracuję teraz bardzo intensywnie w terenie, tak intensywnie, że czasem zaniedbuję Godzinę na Ziemi;-). Ludźmi.
Ten, kto powiedział, że NIECIERPLIWOŚĆ jest chorobą naszych czasów, miał rację.
Nie tylko niecierpliwość, która powoduje, że to, co mogło być fajne, będzie byle jakie, bo NIE DA SIĘ, po prostu niemożliwe jest, żeby poczekać tydzień- na odpowiedni kamień, miesiąc- aż urosną rośliny.
Ale i taka, która pozwala jej właścicielowi (a może to ona, niecierpliwość, włada ludźmi?) traktować innych jak wrogów w dążeniu do realizacji celu, jak śmiecie pod nogami.
Oprócz niecierpliwości także zwykłe chamstwo i buractwo.
Tak zwana sprytność i zaradność w naciąganiu na świadczenie usług za darmochę i bez dziękuję.
A także niewybaczalna nielojalność i bezmyślność na początku potencjalnej wspólnej drogi.
Nie dotyczy to jednej osoby, to byłoby niemożliwe, ale zdarza się codziennie, a nawet trzy razy dziennie, i trzy popsute naraz lub po kolei samochody, konieczność poprawienia różnych prac z powodu niedopilnowania prze mię, a to z powodu zajebania robotą, zaległości wszelakie to przy tym pikuś.
No. Klienci np nie czytają po polsku;-)

Generalnie nie podoba mi się to.
Od zawsze jestem na wewnętrznej emigracji, tylko powody się zmieniają;-/
Jako że nie spodziewam się po ludzkości niczego dobrego i nie kocham jako takiej, to mogę przyjąć postawę obserwatora tych studiów przypadku. Przypadku, który JEST PEWIEN, BO MA ZAMIAR za 30 lat żyć, mieć się dobrze i wciąż być na fali.
Oczywiście obserwacja przypadków w dłuższych okresach czasu upewnia mnie, że bywa różnie, nie zgodnie z życzeniem, a statystycznie. Przypadki rozwodzą się, chorują, tracą pracę, trafiają do więzienia, umierają jak ludzie nieobdarzeni nadmierną pewnością siebie.
Ale brak wyobraźni i refleksji nie ułatwia komunikacji, w żadnym zakresie.
Słabe to.

Od lat jestem na wewnętrznej emigracji. Może to jest powód?
Żeby STARAĆ SIĘ  zamieszkać U SIEBIE? zamienić jedną emigrację na inną? bo wtedy nie mogłabym żyć tak jak teraz, nic nie byłoby takie same.
Pozdrówka, Megi.
I jeszcze nie podoba mi się to, że nie mam czasu was porządnie poczytać (bo wpadać, przelecieć okiem, to tak) ani pary, żeby zostawić komentarz. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Bo to powyżej to nie wszystko, co mnie martwi, pożera i zaprząta. Niestety.

24 komentarze:

  1. Jest sposób. Sprawdzony!
    "KULTURA I OBOJĘTNOŚĆ"
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, wiem, stosuję:-)
      strasznie jednakowoż to osoby wkurwia, jak one się plują, a ja kulturalna i obojętna;-)
      jest to jakaś satysfakcja, ale efekt marny.

      Usuń
  2. Ech Małgosiu ... Nic mądrego nie napiszę. Nie wiem gdzie upycha się lub rozpuszcza lub neutralizuje, smutek i zniechęcenie. Gdy emigruję, on idzie za mną.
    Dolina Baryczy piękna! Ten rodzaj nostalgii, który jest mi bardzo przyjazny.
    Ta dolina jest też domem bardzo ciekawej osoby - Rogatej Owcy, zwanej od niedawna Pacjanem z Barcelony. (http://rogataowca.blogspot.com/)
    Ściskam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby ten blog był pamiętnikiem, to pisałabym takie rzeczy codziennie, a tak to czasem mi się ulewa, może jest lepiej od wypisanych słów, może lepiej to rozumiem.
      No pacz, ja Łowcę podczytuję czasem, ale chyba za rzadko, skoro nie wiedziałam! Dziękuję, że mi powiedziałaś! teraz mi Rogata będzie po drodze.

      Usuń
    2. M - dziękuję Ci za rozszyfrowanie Pacjana z Barcelony :-). Tyle o nim u Niej - u Rogatej - czytałam i w efekcie nie połączyłam Pacjana z Rogatą :-) Danke :-)

      Usuń
  3. Tyle pięknych zdjęć , cudo....
    Niestety współczesny człowiek nie ma za dużo szans na ucieczkę w dzicz , w naturę...
    Czasami...tylko...

    OdpowiedzUsuń
  4. O, Megi, Dolina cudna jest. Mam to wszystko codziennie i jestem wdzięczna losowi, że tak pokierował ten mój "samochodzik" i choć czasem ciągnie mnie w "brzuchate" krajobrazy, to coraz bardziej czuję się tutaj nad Baryczą u siebie. I chyba już tak zostanie...Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Święta racja, że u siebie czujemy się najlepiej i lubimy to co nas otacza.
    Piękne widoki, w takim miejscu mogłabym się zrelaksować:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę tego Dolnego Śląska i widoków - przepiękny fooreportaż.
    Ja też mam czasami wyrzuty, że do innych wpada i zostawiam czasami krótki komenatrz czasami nic. Ciągle zaganiana nie mam czasu - też jestem zmęczona - czasami zwalniam i rzucam wszystko w cholerę...ciepło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To teraz podoba mi się w dwóch miejscach, u siebie i u Ciebie Megi ;)
    A tak na poważnie - lubię czasem wyjechać do innej rzeczywistości - do Londynu. Lubię pochodzić po tej mekce ogrodnictwa i naładować akumulatory. Naoglądać się, obmyśliwać i kontemplować, zapamiętywać rozwiązania nasadzeniowe, zestawy strzelistości z mechatowościami.
    Gdy wrócę do domu,choćby późną porą chcę przywitać się z ogrodem mając w zanadrzu swoje przemyślenia. Skonfrontować moją rzeczywistość z tamtejszą. Oczywiście nie ślepo zapożyczam angielskie pomysły - wszak inny klimat mamy.
    Chcę sprawdzić na własnej skórze jakie wrażenie wywrze na mnie mój ogród po choćby tygodniowej nieobecności. Wtedy mam dystans patrzeniowy do tego co i jak mi urosło, co powinnam zmienić co poprawić aby było bardziejsze. Nie angielskie - tylko moje własne wychodzące ze mnie a tamtejsze ogrody tylko pomagają mi sprecyzować co chcę osiągnąć.

    Pozdrawiam Cię i zapraszam do mnie. Może u mnie też Ci się spodoba i będziesz mieć dwa takie fajne miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie odludzie działa terapeutycznie. No bo nie ma nikogo kto by Cię wkur..ł! A taki jelonek czy łabądek wręcz przeciwnie!!! Pięknie masz U SIEBIE! Zachęcam:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne te okolice Twoje. I takie jeszcze nie zdeptane przez innych. Samo oglądanie zdjęć już uspokaja. Dzięki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko, ja też jestem okrutnie zmęczona i rozumiem Cię doskonale.
    Mam już taka werandkę, ale bez widoku na łąkę.
    Często marzę o bujanym fotelu...
    To o czym piszesz na końcu- jest mi znane. Brrrrrrrrrrrrrrrrr....

    Już dawno wyemigrowałam wewnętrznie, ale z Zazie w jednym punkcie się nie zgadzam.
    Przekazy pewnych problemów i historii przypominają bełkot, który męczy.

    Życzę Tobie Baryczy wytrwałości.
    Powoli wszystko minie, minie..
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bełkot medialny mam na myśli, medialny. To co media nam serwują często nijak ma się do rzeczywistości.

      Usuń
  11. ja dziś bym zamieniła mój widok za oknem na powyższy ale moja druga płowa za nic w świecie....Pozostaje podziwiać Twoje zdjęcia i zapamiętywać obrazy z podróży w zielone...

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę ten wpis pokazać mojemu Chłopu. On Dolinę Baryczy traktuje, jak swoje miejsce (i jest w nim zakochany), bo mieszkał tam przez całą edukację w szkole średniej. Szczyci się, że wszystkich z okolic Milicza znał, więc może się znacie :-)
    Co do ludzi, to owszem, czasem rozczarowują. Ja jednak w zdecydowanej większości przypadków natykam się na cudowne, pełne pozytywnej energii i bezinteresowne osoby, czego i Tobie życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sentyment na maksa ... Zdjęcia cudowne !!! I pytanie, co wyszło ? Cmok, cmok ... Książę czy księżniczka ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Droga Megi... ja jednak po przeczytaniu Twego posta trzymam się w nim jednego, napisanego z dość solidną stanowczością zdania "Bo zwykle bywam tak zadowolona ze swojej rzeczywistości, że nie potrzebuję więcej.". Każdy z nas ma swoje marzenia, które marzeniami pozostają LUB gdy przychodzi ODPOWIEDNI moment zamieniają się w plany. Twój czas nadejdzie lub też pozostaniesz tak zadowolona ze swej rzeczywistości, że nie będziesz potrzebowała więcej. Jeden i drugi stan będzie tym, co z pewnością zaakceptujesz. Bowiem mądre z Ciebie dziewczę.
    pozdrowienia i ... po raz setny... lubię te Twoje historie i foty i wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz nawet etykietę dla "frustracji" ?! Och, do licha... nie zasługuje ona.
    Często myślę o Tobie... niech szlag trafi ten pośpiech... Mieć SWOJE MIEJSCE to już jest COŚ, a na fotel bujany przyjdzie czas... gdziekolwiek bądź miałby być.
    Pewnie jutro znowu Cię obudzę;)) Tymczasem ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, Megi, do wiary to nie jest; Ty - zmęczona, rozczarowana, zniechęcona, w dodatku emigrantka?! Wolne żarty! Po prostu: chwila zmęczenia spotkała się z chęcią postukania w klawiaturę, i to wszystko. No, może lekka majowa depresyjka; MOMENTowa, rzecz jasna!

    Cudowne zdjęcia, prześliczny teren. A fotel bujany możesz przecież za domem postawić? Ja wywlekam na ganek, który ma 20 x 20 centymetrów:(

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam. Dzieciko kochana nawet nie wiesz jak bardzo widzenie świata mamy jednakowe. Dobrze jest wiedzieć że jest ktoś tak wrażliwy. Zrób coś żeby mieć więcej czasu, zrezygnuj z czegoś, a zawsze można to zrobić, uwierz mi starej i ciesz się "swoim miejscem jak najczęściej" bo warto , a życie jest takie krótkie.Trzymaj się marzeń. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Najważniejsze, że masz jeszcze energię do pisania :) Swoją drogą ja już nie wiem, co to jest "swoje miejsce"... tam gdzie mieszkałam... tam gdzie chciałabym mieszkać... tam gdzie bywałam... już nigdzie nie czuję się, jak u siebie

    OdpowiedzUsuń
  19. och, Megi...
    Stoi przede mną piękna filiżanka, piję kawę...
    Myślę, tęsknię, żałuję, że to tak wiele mil... a ja nie lubię... nie czuję się dobrze w przestrzeniach "szerokocyfrowych"...
    Twoje posty są wspaniałe i Twoja wrażliwość... i dziękuję, dzięki Tobie pamięć już nie boli... a fotel? Ten przyjdzie do Ciebie..., bo marzenia, niezależnie czy są zaplanowane czy nie, naprawdę się spełniają... a Ty jesteś prawdziwym CZŁOWIEKIEM... więc i Twoje marzenie jest PRAWDZIWE...
    Kawa smakuje zawsze bardzo specjalnie :)
    Pozdrawiam bardzo gorąco
    z przestrzeni zalanych zielonością

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)