wtorek, 1 października 2013

pisać mi tu

pisać, pisać, pisać...
uzależnionam?
poniekont;-)
Przez te robote mało wpisów ostatnio poczyniłam, i jest to jakiś problem.
Dla tych, co nieregularnie otrzymują odcinki serialu
i dla mnie, co nie otrzymuję swojej porcji waszych miłych słów karmiących mój narcyzm
(to TP twierdzi, że zrobiłam się zarozumiała i jestem tym tam żonkilem)
Powtórzę się zapewne, ale blog, w zamyśle ogrodowy, zmienił moje życie.
Tak:
1. Poznałam was na blogach.
2. Spotkałam się z wieloma z was, i te pierwsze razy były magiczne (niepowtarzalne uczucie, gdy kogoś, kogo znasz, widzisz po raz pierwszy, coś z deja vu, coś z reinkarnacji).
3. I dalej chcę się z wami spotykać- w przestrzeniach internetów częściej spotkasz ludzi mówiących tym samym językiem, niż w życiu. A może w życiu po prostu tym językiem nie rozmawiają;-)
Tyle towarzysko, jako podsumowanie Festiwalu:-)
A zawodowo:
1. Dzięki blogowi mam okazję wypisać się o tym, co mnie cieszy i frustruje w pracy, a praca jest ważną i absorbującą częścią mojego życia. Wiem, że ostatnio słabo to okazuję;-p
2. Mam powód  precyzowania przemyśleń, szukania informacji, w ogóle KRZEWIENIA MISJI;-) tej sformułowanej w opisie bloga- być może nie robiłabym tego, gdyby nie świadomość, że wisi w internetach na wieki.
3. Jeżeli myślałam kiedyś o zarabianiu na reklamach, to szybko pojęłam, że to nie ta droga. Trudno sprzedawać wiarygodność za lokowanie marnych gadżetów.
4. Ale "budowanie pozycji eksperckiej";-p już mi jakoś wychodzi- w końcu przez bloga ODKRYŁ MNIE Zbyszek z TVN i robimy już trzecią "Maję w ogrodzie" (na razie zdjęcia do Mai bez Mai), i inne takie, i planujemy wspólną przyszłość;-). Nawiasem, premiera odcinka nagrywanego rok temu i w maju będzie w TVNMeteo w niedzielę 13 października. A w najbliższą niedzielę w Akademii Ogrodnika będziemy zakładać rabatę z rośli cebulkowych.
5. I- bardzo, bardzo miłe i zaskakujace- napisał ktoś, kto by chciał mieć moherowy ogród w mieście oddalonym o 250 km. Właśnie go projektujemy:-) a kto wie, może i będziemy go budować kiedyś.
6. I to jest pierwszy, ale niejedyny ktoś, kto napisał. I tym bardziej jest to miłe:-)
***
tia.
Teraz przemycam żonkilowe treści:
Zbyszek powiedział, że umiem robić prawdziwie angielskie, bylinowe rabaty, najlepsze w PL;-)
Z jednej strony- może tylko tak powiedział
z drugiej- po co miałby mówić.
Z jednej- co on tam wie, w telewizorze wszystko jest ok, nawet jak nie jest,
z drugiej- ileś tych ogrodów widział.
(z trzeciej: nie zna blogerek ogrodniczych, amatorek lepszych od tzw. profesjonalistów)
Będę się trzymać tej drugiej, jasnej strony i robić swoje.
Bo prawdą jest to, co zawsze piszę i mówię klientom- że to byliny tworzą klimat ogrodu i stanowią o jego odrębności i charakterze.
One także sprawiają, że ogród już w pierwszym roku po założeniu wygląda jak ogród
żyje dzięki pszczołom, trzmielom i motylom
kołysze się na wietrze.
One sprawiają, że moje ogrody różnią się od cmentarnych i sztywnych iglakowisk, ogrodów z kręgu kultury żwirowej, współczesnych koszmarów
są moherowe po prostu.
***
Inspiruję was i siebie.
Oto rabaty bylinowe w Jesperhus Blomsterpark w Danii, w lipcu.
Na pierwszym planie rdest pokrewny, paskowana trawa to miskant, na dugim planie fioletowy dzwonczyn.
 
Kwitnie trzykrotka wirginijska, mikołajek, ostróżka i bodziszek. Szykuje się rozchodnik okazały i słonecznik wierzbolistny.
Przetacznik i szałwia omszona, w tle płomyk
Mikołajek.
Driakiew, gipsówka, ciemiężyca czarna.
Dzwonczyn.

Rutwica.
Przegorzanu używam zamiast kul czosnku.
Tu widać taką kratkę, o której poniżej.

Dzielżan.
i pomocne planiki z doborem roślin, do skopiowania. Jedna rabatka:
Druga:
Trzecia:
Wszystkie rabaty są zbudowane ze stabilnych, silnie rosnących bylin (no, może ostróżki są wiotkie i nie tworzą dużych kęp, ale one opierają się na innych roślinach). Nadają się do naszych warunków klimatycznych, na przeciętną glebę i słoneczne stanowisko. Kwiaty pojawiają się na nich, jak widać, od wiosny do jesieni.
Poniżej przykłady rabat zakwitających stopniowo od lewej do prawej:
I praktyczne, proste rozwiązanie problemu wylegających roślin- siatka zbrojeniowa położona na prętach zbrojeniowych, modnie rdzewiejąca:
W sierpniu pięknie wyglądała szkółka bylin Adama Świerka:
Cieniolubne się cieniują.
Szkółka znajduje się w Dobromierzu, na tle Gór Wałbrzyskich.
 
 
Moje ulubione, kwaśne kolorystycznie zestawienie- fioletowe kocimiętki i szałwie z zielonymi trawami.
Również ulubione maki syberyjskie.
Takoż ulubione płomyki.
I SZCZEGÓLNIE ulubiona tojeść orszelinowata.
Zagonki rozchodnika okazałego i rudbekii.
Mateczniki lawendy i kocimiętki- od razu widać, co się bardziej nadawa na nasze zimy.
Pan Adam rozmnaża liliowce odmian wyhodowanych przez brata Franczaka, aby się nie rozmyły w puli genowej.
Liczne Świerki na zdjęciu:-)
Odmiany mają piękne nazwy, jest np. wśród nich żółtoczerwony 'Wrocław':-)))
Może jeszcze trochę sierpniowych rabat?
Proszę bardzo, oto rezydencja Hallekis w Szwecji.
Bywam co roku, niby nic się nie zmienia, a jednak.
Zgrzybiałe obwódki bukszpanowe wymieniono na lawendowe, dosadzono żurawki.
Z jednej strony osi rabaty w chłodnej tonacji,
z drugiej w ciepłej.
 
Dosadzono sporo jeżówek 
także nowych odmian w nietypowych kolorach
oraz liliowców.
Byliny są DOBRE DLA OWADÓW
i dla mnie.
Pozdrówka, Megi.
PS. A czym dla was są wasze i inne blogi? Pisać mi tu!

51 komentarzy:

  1. hehe, a kiedy Ty napiszesz?
    obiecanki, cacanki...
    Dzięki za miły spacer wśród kwiatów... u mnie kwitnie jeszcze troszkę, ale większość zasypia juz na zimę...
    ogród zasypia :(... ciemno i zimno idzie...
    Pozdrowionka Halina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, no racja;-)
      obiecanki cacanki...
      przeraża mnie to ciemno i zimno:-(

      Usuń
  2. Moherowe ogrody kocham najbardziej, choć się swojego nie dorobiłam. Może jeszcze kiedyś maleńki jakiś będę mieć, opancerzony przed rogatymi.
    Piękna wycieczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz piękne, niemoherowe laski:-)))
      brzozowe. Mogłabym takie mieć zamiast ogrodu.

      Usuń
  3. Ach jak pięknie!
    Ja na razie "z doskoku" zasiałam pod domem rudbekię, malwę i dziewannę (zobaczymy co z tego będzie na wiosnę!) i wkopałam cebulki narcyzów i tulipanów.
    Kocham kwiatki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będzie pięknie, z malwą i dziewanną:-)
      Ja się zawsze spóźniam z cebulkami.

      Usuń
  4. Z przyjemnością zaglądam i czytam (i oglądam) Twój blog, choć raczej nie miewam nic budującego do powiedzenia, Niemniej wzbogacasz moje życie, za co dziękuję :)
    Zonkile bardzo lubię, bo choć zgodnie z nazwą są żółte, to są również bardzo wiosenne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie wyszłaś na ostatnim zdjątku, chociaż ... tradycyjnych butków nie widac ! No i te kwiaty ... dzisiejszy przymrozek definitywnie zakończył wegetację większości kwitnących kwiatów ... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo...
      u nas jeszcze ciepło, wszystko kwitnie jak latem, tylko liście coraz bardziej kolorowe.

      Usuń
  6. Kocham żonkile i narcyze ( te tradycyjne, babcibe odmiany ) !!!
    Żonkiluj czy tam narcyzuj sie do woli :)
    Ja w końcu w tym roku cieszyłam sie malwami, ale nie mogę dochować się płomyczków, a tak je lubię.
    Jak tak patrzę i patrzę ... to w przyszłym roku ostro zabieram się za byliny.
    A czy mogłabyś napisać po polsku nazwy bylin, na tej fotce co zakwitną od lewej do prawej :)
    No i tak jeszcze to jesteś bardzo fotogeniczna :)
    Dzięki za wycieczkę, jak dla mnie co ma kilka kwiatków, po baśniowej krainie.
    Pisz, pisz i chwal się :)
    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że nie piszę ale jakaś dziwna niechęć do wszelakiego pisania mnie naszła i trzyma już dość długo.
    Tylko bym czytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też kocham narcyze, najbardziej te zwykłe białe z żółtoczerwonym przykoronkiem...
      Tak, dobrze jest się zabylinić:-) ja też, bo pusto się zrobiło pod dużymi krzewami i drzewami, ale to tylko cieniolubne dadzą radę, już miałam te wszystkie malwy i płomyki, i zawsze na chwilę.
      Uważam, że wcale nie jestem fotogeniczna:-p i wybieram tylko zdjęcia en face.
      Widzę, że jednak już napisałaś:-)
      A bylinki od lewej, trudne to będzie:
      pierwsza- agapant (nie zimuje w glebie), jastrun i jeżówka purpurowa, wiązówka błotna, rudbekia naga, cynobrówka, nawłoć ogrodowa (nazwy odmian na fotce);
      druga- przetacznik goryczkowy i austriacki, rutewka Delavaya, kosaciec syberyjski, ostróżka z grupy Pacific, wrotycz- lnie wiem, jaka jest nazwa botaniczna, nazywają go "warszawiaki", jastrun...
      trzecia- pysznogłówka ogrodowa, żółwik różowy, gipsówka wiechowata, driakiew kaukaska, jastrun..., jeżówka purpurowa.

      Usuń
    2. Dzięki Dobra Kobieto :)

      Usuń
  7. No ja nie mogę pisać, bo w domku, jak wiesz, netu już niet, a w biurze to szkoda gadać... tak tylko szybciutko się odmeldowuję. Ściskam najczulej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to JUŻ?
      NIE będzie?
      nie mieszkam u ciebie więcej.
      To sprawdź wiadomości na fejsie, w biurze.

      Usuń
  8. Pamiętam pierwsze spotkanie z Tobą, w czytaniu (o łące to było albo o dzikości?) i moc fali uderzeniowej i kręgi na wodzie i flow. Wszystko było.
    Blogowanie mnie zmieniło w pisaniu i w ogóle bardziej wyzieram z siebie. Rozmawiać nadal nie umiem.
    Pust wsiegda budiet sonce, mama, wy, ja i net :)
    Nie będę Ci już po raz enty wyznań pisać :)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jednym i drugim, i dialogu bepośrednim:-)
      Super.
      Ja tak mam za każdym razem, kiedy czytam ciebie, aż zwykle nie wiem, co napisać, i potem jestem łostatnia.
      Wyznaję podziw i uczucie.

      Usuń
  9. Ta tojeść bardzo mi się podoba :) A w ogóle całe przedstawione przez Ciebie tałatajstwo chlorofilowe :)
    Zawsze zazdrościłam tym,którzy prócz wiedzy florystycznej,fitosocjologicznej i niezbędnej - ekologicznej, mają dar artysty, by móc "malować roślinami". U mnie te dwie cechy idą równolegle, ale dzieli je chyba szeroki pas oranicy :)
    Co mi dają inne blogi? Czasem inspirację do życia, czasem poczucie, że nie jestem sama ze swoimi myślami, marzeniami. Często- jedynym kontaktem z szerszym światem podobnie myślących i wrażliwych.
    A mój blog? Chyba zawsze lubiłam pisać. A, że teraz ktoś to czyta to miłe dla mnie i dopingujące. Myśle jednak, że gdybym nie przeflancowała się na wieś, bloga by nie było.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubiem malować roślinami:-) tak sobie biorę skrzynkę po skrzynce i sruuu...
      (tylko te skrzynki takie ciężkie i kręgosłup się zrył)
      Oooo, grubo, jak aż inspirację do życia... chyba że myślimy o czymś więcej niż o wstaniu z łóżka.
      Nudzisz się na wsi?;-p

      Usuń
  10. Megi, cieszę się, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się cieszę, że ty jesteś. No i, jasne, że jestem, też.

      Usuń
  11. Ja się wykpię linkiem:
    http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2013/04/bardzo-lubie-blogowac.html

    Ciekawie o tym napisałaś. Ja dużo się od Ciebie uczę.

    Piękne te Twoje ogrodowe wizje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem wiem, czytałam:-]
      A czego sie uczysz? masz na myśli chabazie i jeże?

      Usuń
  12. Kiedyś miałam i mikołajki i ostróżki w kilku cudownieniebieskoszafirowych barwach ale już nie mam :( Ogrody iglakowe budzą moje koszmarnie mocne bleeeee.....
    a blogowanie???? nigdy nie miało być dla zysku czy popularności. Miało być dla mnie i na szczęście nadal takie jest i jak ostatnio usłyszałam od pewnej blogerki, ze przystępuje do kolejnego badziewnego konkursu kulinarnego (typu jak wykorzystasz kostki rosołowe knnor) tylko po to aby zyskać na popularności i poczytności bloga to znów odzywa się moje wielkie bllleeeeeee...... Oczywiście cieszą mnie przejawy sympatii i ślady poczytności ale nie biję się i nigdy bić nie będę o popularność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogrody iglakowe i kostki knora są bleee, bo są sztuczne, podobnie jak kąkursy takie;-)
      Widać, że pisanie cię cieszy:-)

      Usuń
  13. Mój? Czasami kamieniem ciążącym... Ale odganiam te myśli czarne i jak już nie chce mi się pisać to wrzucam serię zdjęć okraszoną kilkoma słowami zaledwie. Myślę, że jestem grafomanką i internet wreszcie pozwolił na rozwinięcie tego talentu :).
    Blogi inne? Inspiracją i frustracją (jak pięknie). Braterstwem (bo jak inaczej siostrzeństwem?) dusz i oburzeniem jak tak można...
    Chyba znacie te uczucia.
    Kratka super podtrzymująca rosliny super (ale chyba nie dla mnie; rośliny muszą się trzymać same, a jak coś z natury się pokłada to sadzi się tam gdzie może się pokładać i wylewać z rabaty), a driakiew super. Gdziekolwiek rośnie zawsze mi wpadnie w oko.
    Będę oglądać!
    Jak oglądam Dolny Śląsk (?) to mam ochotę się tam przenieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadasz, że kamieniem, ciąży ci powinność? hm.
      Inspiracją tak, ale czemu frustracją???
      Siostrzeństwem, o tak...
      Też wolę stabilne byliny:-) chyba że chodzi o gaurę, gaura to zafsze i fszędzie;-) i może się sobie pokładać, proszę bardzo.
      Wcale ci się nie dziwię, że byś się przeniosła. Ja też, w wiejskie krajobrazy, są takie... idylliczne. Ostatnio spałam w Spale;-p którą się okolica zachwyca, i co- ba- dzie- wie. A ogrody fuj, gorsze niż u nas.

      Usuń
  14. To ja napiszę, że u mnie ci bylin dostatek. Zakochałam się w nich już dawno. Kocham je miłością wzajemną, dlatego mój ogród w mieście żyje swoim odrębnym bioróżnorodnym życiem.
    Niestety w pewnym momencie tej miłości wskoczyła nam choroba nowotworowa ......
    http://zrakiemwtle-zofijanna.blogspot.com/
    Wydaje mi się , że tylko w kilku postach nie występują byliny.....
    Mikołajki alpejskie widziałam w Słowenii- cudne.
    Poproszę ekspercie o nazwę gatunkową tegoż dzwonczynu, bo dla mnie sama nazwa -dzwonczyn to za mało.
    Będę wdzięczna... i z góry dziękuję.
    Cieszę się , że mnie znalazłaś w necie, bo mogę u Ciebie coś ciekawego poczytać. mam nadzieję, że poznam Cię wkrótce osobiście.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego wszystkiego, rozpisując się o bylinach zapomniałam pogratulować Ci bloga, za którym przepadam.
      Poza tym kupiłam 2 nowe odmiany narcyzów, bo lubię..
      Narcyzuj Megi, narcyzuj
      Bez Twojego pisania blogowy świat byłby niepełny i pusty....

      Usuń
    2. to prawda, twój ogród jest piękny i bogaty, i wszystko w nim rośnie cudnie, bo dobrze dobrane do siedliska.
      (i wiesz, w razie co to te ogrody nasze zostaną w realu i czyjejś pamięci, tak jak blogi, taką mam myśl gdzieś tam gdzieś tam)
      A z dzwonczynem mam problem- na tabliczkach z opisem widnieje tylko grandiflorum i g. Fuji Blue, a to nie jest żaden z nich, i nigdy przedtem takiego nie widziałam.
      Bardzo dziękuję za wszystko:-)

      Usuń
    3. fail, fail!
      ROZWAR wielkokwiatowy oczywiście.
      No ale to nie jest rozwar, nie znam też takiego dzwonczynu. Może to dzwonek?

      Usuń
  15. Witaj , Ogród robi wrażenie , a co do pytania ?osobiście mam możliwość buszowania po ogrodach [ co uwielbiam ] i wykorzystywania nowości , podpatrywania rozwiązań jak również dzierganie , szycie to świat na wyciągniecie ręki, ale sama też podpowiadam i dzielę się , poznałam bardzo ciekawe osoby więc kochani pomimo tych dziesięciu lat warto było dożyć tych czasów pozdrawiam Dusia mam pytanie- dzwonczyn jakie warunki, gleba, bylina itp?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś mi się wydaje, że to dzwonek jednak, nie znam takiego dzwonczynu.
      W każdym razie gleba musi być przpuszczalna, lepsza uboga i piaszczysta niż żyzna i ciężka. Oczywiście bylina to jest.
      Blogi wszelako wzbogacają życie:-)

      Usuń
  16. Po pierwsze gratulacje ogromne z powodu rozchwytywania na szklanym ekranie:) Ja TV nie mam (na razie), Maję w ogrodzie kiedyś oglądałam, teraz czasami w sieci obejrzę (tak trafiłam na przykład do Moczarowego Ogrodu) - fajnie że można sobie tak obejrzeć bez abonamentu:P
    Po drugie uwielbiam czytać klimaty które tworzysz - tak,CZYTAĆ, bo nawet jak są same fotki, to klimat można pięknie odczytać. A zdjęcia robisz efektowne:)
    Po trzecie kratka bardzo fajna, aczkolwiek do wielkich rabat - moje są nieco mniejsze, bo mam w domu zażartego wielbiciela trawnika i póki co podkopuje ten trawnik o 10 cm rocznie, żeby się nie wydało. Tym krecim sposobem za 20 lat może będę miała miejsce na taka kratkę:)
    Po czwarte bloga zaczęłam pisać rok temu i bardzo żałuję, że tak późno. Blog mobilizuje mnie do pracy, bo nie można zawieść podczytywaczy nawet jak jest ich garstka. Mnie mobilizuje również do szperania i ciągłego poszerzania wiedzy, daje mi również wiele radości i dodaje skrzydeł jak są pozytywne odzewy (ale to chyba wszyscy tak mają:)) Mam też poczucie spełnienia swojego rodzaju obowiązku, kiedy informuję o rzeczach drażliwych czy wręcz niedopuszczalnych i robi się wokół tematu szum (Ogrody Krasińskich na przykład, albo składowanie eternitu w lesie). No i mogę się "wygadać" i nikt nie mówi, że "za dużo mówię" - wręcz przeciwnie, chcą więcej:) Same plusy blogosfery! O znajomościach, pogaduszkach, inspiracjach i innych efektach ubocznych blogowania nie wspominam - są oczywiste!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzięki, dzięki:-)
      Fajne są Moczary, a Gwen nie ma teraz czasu, bo Oranżeria się wypromowała jako miejsce spotkań, jak widzę:-)
      Tak, fotki zdecydowanie są do czytania:-)
      Kratkę mam zamiar zastosować, nie u siebie.
      Nono, mobilizuje, prawda? jesteś odpowiedzialna za to, co oswoiłaś;-p
      i rzeczywiście, jest jakimś wentylem bezpieczeństwa dla słusznego oburzenia, daje poczucie, że coś się robi, mam nadzieję, że nie złudne.
      A co do pogaduszek- we wtorek wybieram się na Poleko;-) napiszę:-)

      Usuń
    2. To zaproszenie na pogaduszki? Też będę, może gdzieś się wypatrzymy:)

      Usuń
    3. no:-) i nie będziemy się wypatrywać, tylko się umówimy:-)

      Usuń
  17. Czym sa blogi: cudownym rzutem oka do innego świata, w którym każdy odsłania się tyle ile chce. Jedni piszą tylko o roślinach, inni o roślinach, dzieciach, mężach i kotach.
    A wszędzie, w każdym blogu widac tyle pasji ukrytej w osobach, których często nawet o to nie podejrzewamy, rozmawiając na codzień o pracy, kłopotach, smutkach i innych szaro-codziennych sprawach. Pozdrawiam ciepło!
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie, te ukryte pasje, niezwykłe talenty i odkrywanie się- się przed innymi, coraz śmielej, i siebie, jak AnkaW z kotami, są niezwykle fascynujące!

      Usuń
  18. Twój blog ratuje mnie przed obłędem:-)
    Rozwinę tę myśl w innym miejscu, bo obawiam się, że - jak zwykle - nie uda mi się anonimowo wpisać komentarza.
    Pozdrawiam z zarośli na północy Polski:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O_o jednak się udało! Cuda jakieś!

      Usuń
    2. Zarośla na północy Polski, to coś jak moje miejsce zamieszkania :)

      Usuń
    3. otóż to, zarośla na północy to coś jak moje NIEDOSZŁE miejsce.
      Moja babcia z mamą i ciocią spędziły wojnę w Zaroślach (na północy).
      Ratowanie przed obłędem brzmi intrygująco. Przybliżysz?

      Usuń
    4. Dzięki Wam te zarośla zabrzmiały teraz nieco romantycznie;-) Zarośla moje w rzeczywistości to ogród za domem, przy drodze krajowej, blisko granicy... Zarośla to też sam dom, obrośnięty przeróżnym pnączem. I jeszcze trochę zarośli zostało w mojej wiosce, chodzę tam się upewniać, że jest pięknie. W zarośla, a przede wszystkim na łąkę pod lasem:-)
      A obłęd... Wynika po części stąd, że dom i ogród dzielę z Osobami, które mają kompletnie inną wizję OGRODU i te nieco zdziczałe zarośla chętnie by uładziły. Grządeczki równe chciałyby widzieć, podcięte elegancko albo choć podwiązane krzewy, dzika róża może rosnąć w polu, a wiśnię japońską to lepiej wyciąć,,bo zacienia i śmieci płatkami;-) Osoby mają wieloletnie doświadczenie działkowe i korzenie chłopskie, a ja - tylko wizję:-) W poszukiwaniu argumentów trafiłam TU i "druga strona ogrodu" stała się niemal moją "stroną startową", stąd trafiam na inne blogi, znajduję wsparcie dla moich wizji. MEGI, gdyby nie odległość i obawa, że mnie na to nie stać z całą pewnością zaprosiłabym Cię w te moje zarośla, argumenty specjalisty przemówiłyby do wszystkich;-)
      Ale nie tylko to... Patrzę na Twoje przeróżne zdjęcia, miejsca widziane Twoimi oczami i upewniam się, że jest pięknie:-)

      Usuń
    5. jest pięknie:-)
      a ja tylko szukam pretekstu, żeby pojechać na Północny Wschód... no bo skoro blisko granicy, a nie morz, to MUSI być Północny Wschód!
      Te moje niedoszłe miejscówki to m. in. Sudawskie (cóż, pod samą granicą;-)), Białorzeczka koło Gib, Wysoki Most nad Czarną Hańczą, Buda Ruska w czasach, gdy nie słyszała o przeydencie...
      pogadamy;-)))

      Usuń
    6. Niestety, muszę Cię rozczarować - Północny Zachód... TU też jest pieknie, powoli to odkrywam. Tamta Północ tez mnie wzywa - raz tylko ledwo odwiedzona, zostawiła tęsknotę. I zdjęcia bezkresnej zieloności:-) A Dolny Śląsk wzywa mnie szczególnie - stąd jestem najbardziej:-)

      Mimo wszystko, wierzę, że pogadamy;-)))

      Usuń
    7. nie rozczarujesz- to po drodze na Wolin, a Wolin był przez lata całe moim ukochanym miejscem przed- i posezonowych wyjazdów...
      ... nic piękniejszego, jak wrześniowa plaża od Międzyzdrojów do Wisełki w blasku księżyca (przez całe 10 km w blasku, bo wczesne wieczory;-D), Zaborek i Wydrzy głaz, majowe lilaki rozrzucone po całej wyspie, bezludny bar Czarny Pirat, sasanki i storczyki w borze i buczynie...
      ... jeszcze w październiku wybieram się- chyba- do szkółki w Danii, to poniekąd po drodze?

      Usuń
    8. ...poniekąd... trzeba jednak trochę zboczyć;-) Doprecyzuję mailem:-)
      Wolin - taaaak:-) a plaża od Wisełki do Miedzywodzia - mmmmm, to już chyba ostatnie takie NADMORZE:-)

      Usuń
  19. Witaj. Smutno było mi, przez pewien czas nie było Ciebie u mnie, bo właśnie Ty i wy wszyscy blogowicze trzymacie mnie na powierzchni. Wyobraź sobie wieś , naokoło stękające młodsze i starsze, zero rozmów o ogrodach[może coś o warzywach], sama w domu, czego nie ruszysz to zostanie nieruszone. To jak myślisz czym jest możliwość napisania o ulubionej pasji.Ha?Nie daję już specjalnie rady wszystko obgonić, plan był nie na jedną sztukę , stało się inaczej. Nie rezygnuję i tak siłą rzeczy a raczej bezsilnością mój ogród coraz bardziej staje się naturalistyczny.Tak się tłumaczę. Tu znowu radość z poznania takich samych pasjonatów, bo od nich mam zrozumienie i nawet pochwały, np od Ciebie za ostatnie niezbyt udane zdjęcia, które okazuje się są nastrojowe .Ciebie staram się co nie co podpatrywać z mizernym skutkiem Nauczycielka dobra tylko uczennica wiekowa i licha Narcyzem wiotkim to Ty nie jesteś raczej dorodną dalią, albo jaką leliją. Tak powiedziała sąsiadka jak zobaczyła u mnie kwitnące liliowce"ale macie dużo lelij"Uff, za dużo pisania.Ostatniej nocy mróz zgnębił dalie i aksamitki i kirengeszomę. Za szybko, cholefcia.Dwa kosze ciepełka z kozo -piecyka przesyłam Pa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że ci smutno było, wiem, żeś samotna, plany sobie, życie sobie...
      Dalią, leliją;-DDDDD
      a może RÓŻĄ?
      chciałabym:-)
      dzięki za miłe słowa:-)

      Usuń
  20. i mohery kojarzą się inaczej.
    inspirują.lubię bardzo.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)