Na płaskowyżu owym, poza storczykowymi łąkami, murawami na płytkiej glebie ozdobionymi owcami i pierwiosnkami, wodospadami, niemal tropikalnymi lasami, romańskimi kościołami z kamienia... i hohoho... możemy zwiedzić Hellekis Sateri (mapa), i tak robimy co roku od kilku lat.
Sateri to chyba pałac. Albo coś takiego. W każdym razie arystokratyczni Szwedzi mogą mieszkać w sateri, slott (zamek) albo herrgard (dwór chyba? tłumacz google nie jest aż tak subtelny).
Hellekis Sateri funkcjonuje od XIII wieku, a rodzina obecnych właścicieli zamieszkuje go od 1915 roku.
Arystokratyczni Szwedzi są również demokratyczni i praktyczni, dlatego część swoich posiadłości udostępniają do zwiedzania i jest to inspirujący przykład, jak wykorzystać stary i wielki budynek (a nie tylko hotel i hotel...)
Przy Hellekis jest ogród różany, aleja bylinowa, park w stylu krajobrazowym, kawiarnia i- najlepsze- nieużywane szklarnie.
Nieczynne, ale dużo się w nich dzieje. W jednej galeria. W innej wystawy.
Jakie to fajne i bezpretensjonalne, te drewniane panele i włóknina, te ogrodowe detale.
Oczywiście większość prac można kupić, znanym sposobem wrzucając pieniądze do skarbonki. Można też kupić roślinki.
Bo wystawa wystawą, a szklarnia szklarnią...
Plony zaś znajdują zastosowanie w kafejce. Nic dziwnego, że zupa tak arystokratyczna kosztuje 100 SEK. Doprawiona ziołami z pięknie urządzonego ziołowego ogródka:
Oczywiście bezmiar możliwości w zestawianiu płyt z czerwonego, miejscowego wapienia wynika z jego cudownej właściwości łupania się na cienkie, równie płyty. A te kafelki w toalecie fotografuję co- ro- ku:
no bo hmmm...
Sama kafejka również w dużej mierze jest szklarnią. Taką, w której nad głowami mamy dojrzewające winogrona...
Prywatna część posiadłości, zaznaczona dyskretnie, prezentuje się sielsko:
A oto część przeznaczona do zwiedzania:
Zwróćcie uwagę na tę asymetrię ścieżek w ogrodzie różanym, wynikającą z konieczności dopasowania do istniejących elementów (niepokazanych na rysunku). Od razu lepiej się ogląda. Chociaż niewątpliwie lepiej zwiedzać w porze róż, i tak jest urokliwie.
Za to rabaty bylinowe w sierpniu są pełni piękności, i mają mistrzowski skład:
Jedna strona alejki w chłodnych, druga w ciepłych barwach. I jak pięknie wyglądają na tle grabowego żywopłotu.
A za żywopłotem- kolekcja drzew... albo krajobrazowy park.
Świetne detale- uwielbiam białe klasyczne ławeczki. I ławeczki owinięte wokół pnia drzewa... właśnie, jakiego? Niech to będzie ZAGADKA. Konstrukcja i wygoda huśtawki jest niesamowita. A kamienne soczewki... poznajecie? No i ta piękna nazwa klona polnego... i łuk do kadrowania krajobrazu.
A jednak... najbardziej podobają mi się szklarnie i te różne rzeczy, które się w nich dzieją. Zresztą cały ogród bywa tłem dla wystaw różnych, a przedmioty w takiej scenerii zyskują dodatkowe znaczenia. O czym kiedyś.
W każdym razie w Hallekis- Hellekis każde z nas znajduje swoje ulubione:
ulubiony bolid TP...
ulubiony dagens lunch Megi...
Lubię tam zaglądać... i na szczęście mogę częściej dzięki Hannu. Hannu z Kinnekulle jest ogrodnikiem w Hallekis, "ogrodowym wizjonerem", autorem książek o ogrodach i jedzeniu. Pisze bloga, dzięki któremu wiem, jaka pogoda i co zakwitło. A ponieważ jest moim znajomym na fb- skusiłam go taką fotką:
- to teraz wiem także, co u niego na śniadanko, lanczyk i kolację. W ogóle to bliskie mi jest jego narcystyczne ozdabianie fotek swoją charakterystyczną osobą... zupełniejakja.
A serioserio, to polecam. Bardzo ciekawe- dlaczego obwódki rabat są lawendowe i co się stało z bukszpanami, i jak metodą prób i błędów dobierane były byliny na rabaty...
Jakby komuś było mało zdjęć, to... będą, także wiosenne, jak fb się ogarnie.
Pozdrówka, Megi. Halino, kuszę cię tym płaskowyżem...
PS. ZAPOMNIAŁABYM. Nadal można głosować na blog roku- blog blogerów. Wyślijcie sms dla Ori (była pierwsza w swojej kategorii!!! a to blog zwierzaków bez człowieków!!!) i bebeluszka- warto!
PS2. Są fotki.
Możesz uważać, że skusiłaś.... :)))
OdpowiedzUsuńSiedzę teraz i próbuję ogarnąć dla Ciebie różnice między säteri, herrgård osv... wymejluję niedługo ;)
Pozdrawiam
Halina
PS
arystokratyczni Szwedzi... hahaha, to brzmi albo raczej czyta się trochę zabawnie, ale coś w tym jest.... mimo że ja widzę tu więcej socjalizmu...
Na koniec spaceru po tym wspaniałym miejscu z ochotą też bym się napiła kawy :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńczy to drzewo to orzech włoski?
OdpowiedzUsuńooo, bardzo się cieszę, że wreszcie się dowiem. Arystokratyczni Szwedzi- to ci z dworu, chociaż niezamykanie się na odwiedzających wskazywałoby na demokratyczne otwarcie. Jak się o Szwecji czyta, to to nawet nie socjalizm, to utopia. Jak się bywa... to okazuje się, że coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńGigo, nono. Kawy Gevalia, ja ją kupuję w Ikea. Ale specjalnie nie jeżdżę;-)
kas- kado, to O WIELE bardziej egzotyczne drzewo!
to ostatnie zdjęcie jest jak obietnica...bardzo mi się podoba zresztą tak samo jak pomidory na krzaku:)) macie jeszcze miejsca na lutowy kurs?? mój sponsor prawie urobiony:))) opiekunka do dzieci też:))
OdpowiedzUsuńKasztan jadalny? :-)
OdpowiedzUsuńflo- jak obietnica... zabiorę cię tam...:-)no mamy miejsca... super!
OdpowiedzUsuńnaszapolano- nie, nie kasztan... chociaż kasztan także tam jest.
piękne miejsce! a z drzewem - zagadką poddaję się - bladego pojęcia nie mam co je to:)
OdpowiedzUsuńpiękne te rabaty :))) chyba bym stała i stała przy nich, żeby zapamiętać wszystkie zestawienia rodzajowe i kolorystyczne :)))))
OdpowiedzUsuńA drzewo? hmmmm nie powiesz chyba, że to taka wyrośnięta magnolia?
powiem... a jaki gatunek???
OdpowiedzUsuńwielkokwiatowa, yyy?
OdpowiedzUsuńeee, nie:-)
OdpowiedzUsuńparasolowata :))))
OdpowiedzUsuńCo ja taka ślimakowata jestem? Nie nadążam za Wami!
OdpowiedzUsuńRabaty śliczne i zapach pomidorów mmm ....
Jestem również wielbicielką wszelakich ławek i ławeczek, nawet takich obitych paskudną ceratą, na których siedzą starzy ludzie, przed domami.
Ławeczka wokół drzewa to coś cudownego! Głęboki cień, szum liści i możność opierania się plecami o pień - zawsze coś dobrego się dostanie od drzewa.
Drzewo, oczywiście nie mam pojęcia.
Te skarbonki są superowe!
Ale nam frajdę zrobiłaś tą relacją! Prawie jakbyśmy tam byli:-))) Dzięki!
OdpowiedzUsuńnie parasolowta:))) są jeszcze co najmniej 2 takie duże... a potem napiszę więcej;)))
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to magnolia drzewiasta, obstawiałabym tą ze względu na to że wytrzymuje spore spadki temperatur. Chyba to jedna z najwytrzymalszych(?)
OdpowiedzUsuńMegi czy ja mam Ci wysłać adres na maila z okazji zagadki z oliwnikiem?
A może Magnolia officinalis? Podziwiałam w tamtym roku kwitnącą w duńskim ogrodzie. Te białe ławeczki piękne są.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
M., skarbonki są superowe, takie ufne i naiwne. W końcu możnaby wziąć całą... i ławeczki też. Te z ceratą też. Ciekawe, czy my też tak będziemy na nich siedzieć. Ja mam jedną na ganku, moja mama obierała na niej warzywa. A teraz ławeczka, mój jedyny mebel ogrodowy, spróchniała i się przechyliła. Trzeba było obić ceratką.
OdpowiedzUsuńAsiu, to ja dziękuję:-)
Gwenaelle, BINGO. Oczywiście przyślij adres. Tak w ogóle to jesteście okropni, myślałam, że tworzenie magnolii na papierze mnie ominie;-p
Talibro, tym razem nie... ale zaglądaj częściej:-)))