wtorek, 14 lipca 2015

rezerwat przydrożny. Wiosną.

Jak dorosnę, chcę być szwedzką emerytką.
Właściwie mogę już zacząć. Co za cudowne, bezkosztowe rozrywki.
Pamiętacie (nie pamiętacie), jak dwa lata temu, w sierpniu, wolałam, żeby w Nohlmarken była wiosna?
I była, i wszystko kwitło, jak powinno.

(Kilka informacji o tym miejscu, więcej pod linkami: Nohlmarken to łąkowy rezerwat florystyczny, z bogatą reprezentacją storczykowatch. Kiedyś był to kamieniołom wapienia, później pastwisko, od połowy lat 80tych XX wieku mocno zarośnięte. Coroczne wykaszanie przywróciło obecność 370 gatunków roślin.W wyższej części występują świeże łąki i zadrzewienia, a niżej łąki wilgotne i torfowiska, wszystko na wapiennym podłożu, nawadniane przez wysięki wody.)

W dolinie kwitły smörbollar, pełniki europejskie, Trollius europaeus.
 Kwitły po prostu hurtowo, wspomagane w żółci przez jaskry ostre i kaczeńce (tak, w czerwcu).
Jest cukierkowo, żółto i różowo, bo kwitnie też majviva, pierwiosnek omączony, Primula farinosa.
(wiecie, jak sprawdzam nazwy? wpisuję te szwedzkie i guglam grafiką, a za każdym razem wyskakuje pościel z Ikei. Majviva mogłabym mieć.)
(forma o białych kwiatach)
Na mokrym
 kwitł gnidosz błotny, Pedicularis palustris, kärrspira,
 ängsnycklar, kukułka krwista, Dactylorhiza incarnata,
 ten tam flugblomster, bohater poprzedniego wpisu.
 oraz tätört, też opisany poprzednio- tym razem z różyczką maślanych liści:
 Wełnianka szerokolistna, gräsull, Eriophorum latifolium, przekwitła w białe pomponiki
a wszystko to w takim krajobrazie, takim krajobrazie


jak marzenie.
Choć przecież żadna to dzicz, wszystko pod kontrolą.
Na wzgórzach  w pewnym pomieszaniu siedliskowym zakwitały naraz dzikuski przydrożne, te pospolite
(przetacznik ożankowy)
(babka lancetowata)
(fiołek psi?)
(pszeniec gajowy. Ten raczej w dolinie :-))
(jastrzębiec kosmaczek)
(komonica zwyczajna). Krzyżownica zwyczajna oczywiście, dzięki, Ewo :-)
(perłówka zwisła)
(pierwiosnek lekarski)
(kozibród łąkowy)
i rzadsze, jak sasanka, już zresztą owocująca. Backsippa, czyli Pulsatilla vulgaris, tak piszo.
Pienkne to takie, wszyscy sie zachwycajo.
Do rzadszych dzikusków należą storczykowate, jak listera jajowata, Listera ovata, po szwedzku po prostu tvåblad
i klucze Świętego Piotra, Sankt Pers nycklar, czyli storczyk męski (Orchis mascula).
I znowu w takim krajobrazie, takim krajobrazie
(to są konwalie :-))
(i rajska łąka orlików, akleji)
(nie wiem, dlaczego niektóre wyglądają jak z ogrodu)
że cóż, tylko paczeć.
Ma to paczenie kilka aspektów.
Ostatnio pisałam, że storczyki są i będą (przez jakiś czas), są kojącą stałą. To prawda także w odniesieniu do różnych tematów poruszanych lub nie na blogu.
O jednych nie warto pisać, bo emocje, jakie budzą (często złe emocje) po krótkim czasie stają się nieważne.
O innych pisałam często z entuzjazmem, a mimo to nie istnieją. VegAnie, jeden z moich ulubionych ogrodów, projekt rewitalizacji podwórka (przeczuwałam, że ta cała partycypacja to trefna sprawa), Zielona Adrenalina (tu już nie przeczuwałam, tylko pięć minut po wiedziałam, że daliśmy się po frajersku wkręcić, a roślin i pary w gwizdek szkoda)- to tylko przykłady z tegorocznej wiosny.
To chyba lepiej pisać o storczykach.
Drugi aspekt jest taki, że mam empatię w stosunku do roślin. Jedni do dzieci, inni do myszek, a ja coraz bardziej czuję, że rośliny są bezbronne wobec takiego obrotu świata i nie mogą uciec, a chciałyby. Myślę, że one wiedzą, co jest grane.
Trzeci aspekt wygląda tak, że wielu ludziom w ich pysze wydaje się, że budując i zmieniając ulepszają krajobraz, który wcale tego nie potrzebuje, bo jest prawie- doskonały. Czasem zapętlają się w tym, niby- żałując tych maków, chabrów i centurii, no ale przecież... postęp tworzy się tak a tak, każdy to wie, nie ma innej drogi.
(wtedy trochę pomaga mi myślenie, że 90% wszystkiego to gówno, taka reguła, więc trudno, co zrobisz, nic nie zrobisz)
Aspekt czwarty wiąże się z pochwałą bioróżnorodności. Piszę o niej z zachwytem, a Zofijanna już któryś raz zauważa: w Polsce też tak jest... tak, w jej Polsce, nie na moim Dolnym. Setki lat intensywnej gospodarki sprawiło, że nie ma nawet enklaw i remiz, z których cokolwiek mogłoby się rozprzestrzenić, wrażliwe rośliny występują na wyspowych stanowiskach. Jeszcze kilka lat unijnej unifikacji (nie mam nic przeciw Unii, za to wiele przeciw metodom realizacji programów ochrony i gospodarce rolnej) i Niemcy nie będą już mogli podziwiać naszych kwitnących poboczy dróg nawet na Wschodzie.
Na chwilę zawieszam szwedzkie tematy (tak, mam zamiar dalej chwalić bioróżnorodność na przykładach) i idę sobie na wakacje.
Pewna nieanonimowa użytkowniczka internetów w swoim czasie spełniła moje marzenie, zapraszając do domku w Bretanii. Napisała, żebym zabrała fajnych znajomych i przyjechała.
I mimo że od dawna wiedziałam, jakie mam plany, wyjazd opóźnił się już o tydzień trudny do wytrzymania.
Wyobrażam sobie Bretanię jako ulepszoną Danię, tak jak Szwecja jest ulepszoną Suwalszczyzną.
Nie zawiodę się. Skaczę z radości. I, K, jestem ci bardzo wdzięczna! i cieszę się na ponowne spotkanie!
A po wakacjach... przecież od marca nie byliście w Moherii? I tyle roślin się posadziło... a moje ogrodowe łąki wciąż zmieniają oblicze... w końcu ogrody to nie tylko ogrody, tak jak storczyki to nie tylko storczyki.
Pozdrówka, Megi :-D
PS. Jeżeli pomyliłam nazwy tych różowych storczykowatych, to liczę na Alfonsa T. ;-)

31 komentarzy:

  1. Oj piękne widoki piękne, a okazy jeszcze piękniejsze. Nie wiem czemu ale ostatnio w twoich słowach słyszę, żal jakiś taki i nieco goryczy z ironią. Ale masz rację w kwestii tego jak marnie się flora ma na Dolnym. Niby są jakieś dzikie skrawki ale.. wszystko takie ubogie, takie zdominowane przez nawłoć, przez wrotycz i inne agresywne rośliny. Miłego odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo ja jestem permanentnie zmęczona ludzkom gupotom. Włos może się zjeżyć.
      Flora na Dolnym rośnie głównie na wtórnych siedliskach, wszędzie już kiedyś coś było, jakiś staw, intensywna uprawa, nawet lasy przekształcone zupełnie. Zarosło, zabliźniło się, ale ubogo zarosło. Chociaż mamy swoje enklawy, jak Muszkowicki Las Bukowy. Byłam wiosną trzy razy i napiszę pewnego dnia.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. no właśnie :-)
      cieszą się latem, śpią w kocimiętkach, wciąż wybierają się po przygodę- ryjówek tyle! busz taki bujny! a my wciąż ratujemy myszki i te ryjówki im odbieramy.
      Mam o nich wiele do opowiedzenia.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. ale mieczyk dachówkowaty... bo to dachówkowaty? jednakże...

      Usuń
  4. ulepszona Dania, no nie wiem :D
    czekam ja również :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra, mapy ani żadnych info jeszcze nie ogarnęłam ;-)
      ciekawe, dlaczego wszystkie nazwy na Ker?

      Usuń
  5. Taaaak. Co by sie nie robilo i gdzie by sie nie bylo to ta glupota jest uniwersalna. Musisz odpoczac... Wszyscy musimy odpoczac aby znowu kazdego dnia do nastepnego oddechu funkcjonowac. A jeszcze uczucie i bycie wykorzystanym przez innych przy inicjatywach w ktore wkladasz swoje serce nie dodaje skrzydel. Boje sie mojego "urlopu"/odwiedzin. Po ostatnim urlopie w PL musialam miec miesiac dojscia do siebie. No ale... Przyjezdzalabym czesciej ale po moim ostatnim razie nie chce tego robic sama. Mam nadzieje, ze ta Norwegia bedzie antidotum... Zycze Ci dobrej pogody Megi, podziwiaj morze/kanal, chodz na marché i miej przyjemnosc zycia z TP i fajnymi ludzmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ocean, L'Ocean :-)
      dałaś radę, mam nadzieję, że tamto złe wspomnienie się zatarło!

      Usuń
  6. Niech Cię Bretania zauroczy na amen! Odpocznij, pozachwycaj się! A jak już wrócicie, zapraszam na konfitury morelowe.
    Udanego urlopu dla Waszej czwórki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zauroczyła, inaczej niż Szwecja, ale tak.
      Byłaś? chyba tak.
      Wybieramy się na konfitury :-) z kimś, kto cię zna.

      Usuń
  7. Hey keep posting such good and meaningful articles.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne te łąki, zadziwiająca różnorodność.
    Jedź, odpoczywaj, ładuj akumulatory, wracaj i uracz nas pięknymi krajobrazami :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta różnorodność bierze się ze specyficznego podłoża, warunków wodnych i stąd, że mają się skąd wziąć i rozsiać te roślinki :-)

      Usuń
  9. Ach, cały dzień mogłabym spędzić na takiej łącę. Ile tam w jednym miejscu cudnych gatunków.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Megi- nie tylko wschód, ale też centralna Polska. Jeszcze tu i ówdzie są te enklawy- byłam i widziałam. Zaproszę Cie do obejrzenia. I centurii morze odkryłam- u siebie. Obkoszę ją sierpem dookoła, żeby mogła się spokojnie rozsiać, żeby inne trawsko jej nie zabiło.
    Wybierz się na Ukrainę, a zobaczysz tam prawdziwe łąki !!!!!!! I to jakie !!!- jedź póki jeszcze są, bo znikają szybko pod fundamentami karpackich pensjonatów !! Cóż- bum cywilizacyjny. Tylko czy o to właśnie chodzi, żeby wszystko zamknąć w rezerwatach, zabetonować, wyasfaltować, zasypać gruzem ? Apeluj- może ktoś usłyszy nasz apel- wołanie o nie niszczenie naszego naturalnego środowiska.
    Udanego wypoczynku w Bretanii !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie- enklawy. To bardzo mało.
      Wiem, że na Ukrainie. I wciąż myślę, że się tam z tobą wybiorę.

      Usuń
  11. Myslałam, że już wyjechani jesteście ;( No cóż, co się odwlecze, to... będzie cudnie (ach, pamiętam czasy, kiedy doczołgiwałam się do urlopu... jakaż to była radość. Nie to, co teraz - "nieustające wakacje" ;-))
    A ten rezerwat przydrożny pamiętam. Bardzo chciałabym mieć taką łąkę, bardzo! Czy zwykłe wykaszanie (wypasanie) może dać podobny efekt? Lubię surową urodę nawłoci i wrotyczy, ale to, co pokazałaś, budzi wielką tęsknotę. Te moje potwory wyżarły wszystko i boję się, czy nie nieodwracalnie... Ech, do pogadania... Wracaj szybko, wypoczęta i szczęśliwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było cudnie. Zawitamy do was niebawem :-)
      Nieustające wakacje, powiadasz ;-)
      Trudno zrobić taką łąkę, ale macie wodę, to będzie można coś próbować. Tylko nie mogo tak wszystkiego żreć te zwierze, za dużo ich na tako mało łąke.

      Usuń
  12. Wulgarna Pulsatilla mnie uwiodła wprost.
    Idea kładeczki przez łąkę zacna, prawie tak jak plan zostania szwedzką emerytką (to marzenie milionów Polaków ;)
    A skoro na wakacje do Bretanii to przyda się moher, bo tam ponoć wieje ;)
    Udanego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej, to nie klify Moheru przecież ;-)
      Nie wiem, czy milionów. To nudne być szwedzką emerytką, żadnej adrenaliny w tym nie ma.
      Kładeczki są zacne, bo chodzenie ścieżką po mokrym robi taki rów odwadniający z czasem.

      Usuń
  13. świetny blog, z przyjemnością się czyta ,
    ja mając urlop wypoczywałam w przydomowym ogrodzie zaprojektowanym przez http://www.a-garden.pl/
    Warto mieć kawałeczek własnego edenu tak blisko , także polecam osobą które planują stworzyć sobie mały raj na podwórku tą firme , ponieważ jestem bardzo bardzo zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
  14. A je chcę zostać szwedzkim emerytem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cała łąka pełników a u mnie w ogrodzie tylko jeden... I gdzie tu sprawiedliwość? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa na tej łące żadnego nie ma... mniszka? podagrycznika? a u ciebie pewnie full!

      Usuń
  16. Piękna łąka, gdzie to tak jest :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba też chce zostać szwedzką emerytką. Piękne widoki, sielanka.
    Pozdrowienia,
    Mraux

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)