środa, 11 listopada 2015

Izeria, złoty październik

Piękną złotą jesień latoś mieliśmy, zanim czas i wiatr otrzepały drzewa. Nie wierzyłam w nią- tyle liści ususzyło się na brąz... ale sucha, wyżowa pogoda zrobiła swoje, chlorofile rozłożyły się spokojnie, karotenoidy i antocjany zarumieniły drzewa.
Słońce przez cały dzień między wschodem a zachodem, nie z góry na świat patrzące, mgły i inne smogi- krajobraz taki uroczy. Marlena pisała za Stasiukiem, że teraz dopiero to wygląda, nie to co latem, nie to co na niżu, i pewnie mają rację- chociaż i tak nie kocham jesieni, chociaż wszędzie jest pięknie.

Inkwizycja powiedziała kiedyś, że na początku, jadąc krętą drogą do Inkwizytorium, wznosiła okrzyki. Później jej przeszło, co nie znaczy, że zachwyt minął.
(przyzwyczajeni do Maurycych. Ulga.)
Miedze i drogi podkreślone liniami drzew <3
 W Izerii mieszkają zwierzęta i człowieki.
 Wciąż mniej tu ludzi, niż wiek temu, wciąż pod nalotem lasów porastających łąki z przedwojennych pocztówek, dwudziestoletnich brzozowych zagajników widać pozostałości siedlisk
 i tarasów pól.
Murki jak w Szwecji!
 Dawne siedziby brzydną za sprawą przebudów i rozbudów, wymian okien
 lub pięknieją od czułości.
Galeria Kozia Szyja- osadnicy sprzed dwudziestu lat nie wiedzieli, że laurowiśnia, klon palmowy i kasztan jadalny nie mają prawa tu rosnąć, więc je posadzili. Górski mikroklimat, wysoka wilgotność powietrza, i jednak.
W Izerii mieszkają rośliny.
(wrotycze, jednocześnie)
(dzika marchew)
(trzcinnik prosty)
(kapucha Agniechy)
(dąb czerwony)
(śmiałki i starce)
(psia róża)
(dzięgiel leśny)
W Inkwizytorium czas płynie rytmem potrzeb zwierząt.
 Matrix modli się do ognia i pije wino.
 Sery dojrzewają i znikają.
 Piękne sery Izery w orzechowych liściach, Inkwi powinna robić warszaty i sprzedawać je tonami.
Marylków zostało 3 :-(
Tak jest w Inkwizytorium.
Oglądam czasem (po części na nieświadomce, jak wszystko w tv) "Daleko od miasta" i dosyć mi się podoba (choć oczywiście gdzie mu do "Ucieczki na wieś" BBC, ale to pewnie przez egzotykę i rozmach).
TP jednak zwrócił uwagę, że jest ten program... nudny. W każdym odcinku ta sama spokojna muzyka, spokojni ludzie, zadowoleni z osiągniętego stanu, sielskie widoczki, rustykalne klimaty.
I tak, również i ja chętnie obejrzałabym takich hardkorów, jak Inkwizycja i Padre, Nasza Polana i ON, borykających się na początku (?) drogi.
To by mnie rajcowało, miałoby w sobie prawdę.
Bo, powiedzmy sobie, być komputerowcem, który może pracować wszędzie, także w wiejskim sztafażu, a hodowcą, rolnikiem, inwestorem bez kasy- to dwie różne rzeczywistości.
Nawet jeżeli oglądalność wymaga błyszczących posadzek, białych koronek, ziół i lawendy.

Byłam w Izerii w związku z pracą- początkiem realizacji jednego z Wielkich Projektów.
W okolicznościach przyrody, wobec których istnieje mało skomplikowany wymóg- nie spieprzyć.
Działka z widokiem :-)
Ciąg dalszy o tym nastąpi, bo nie każdy, kto zachwyca się jesiennym złotem Izerii, ma chęć czytać mętne rozkminy landskapera. Oraz obejrzeć kolejny milijon zdjęć.

Mam jeszcze dla was zaproszenie- przyjedziecie? Ra- Barbara na przykład tak :-)
Raport na temat zdrowia kotonów:
- Kropek NIE SIKA. Cewka zatkała mu się przejściowo i nastąpił regres. I nie wiemy, co dalej począć :-(
- Pónia (powinnam wreszcie ustalić pisownię- raz piszę Punia, zgodnie z tym, co się kojarzy, raz Pónia, bo to jej właściwe imię- zdrobnienie od Pójdźka. Malutka przypominała zadumaną sowę :-)) zachorowała (zapalenie nerek), ale idzie ku lepszemu,
- Foss buja się z zapaleniem dziąseł- nie wiadomo, czy od nerek, czy nerki od tego. Jutro czyścimy ząbki, drugi raz w tym roku. Co to ma być? od karmy?
- Mrysław ozdrowiał i wrócił do pełni formy, nadrabia masę,
- Inez w lepszej formie, ulungła się w łóżku :-)
- czarne kocice zdrowe.

Pozdrówka, Megi.

22 komentarze:

  1. czekam na ciąg dalszy "z pamiętnika landskapera" bo natura naturo ale jak zaprojektować, żeby nie spieprzyć to dopiero wyzwanie.
    cieszy mnie, ze Inez-Pipsia przeprowadziła się do łóżka, taki smutny kotek kapciowy był ale martwi Kropsonek, wet nie wyczaił jeszcze dlaczego kot się zatyka ?
    sera Izera bym zjadła ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to się muszę przyłożyć :-) może pozwoli mi to zebrać myśli, bo mam dużo luźnych.
      Inezka- Pipiśka ma takie szczęśliwe oczka :-) i w słoneczne dni bywała na dworze!
      Chwilowo się zatkał, skrzepem i nabłonkiem. Ale sikanie się skończyło :-(
      te sery takie dobre!

      Usuń
  2. Piękne kadry i te kolory :-)
    Mogę oglądać w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ mnie biorą i niosą Twoje zdjęcia!!! Zakamary, prania, jakieś cudze trudy i szczęścia.
    Tak, brak kasy, niemożność zamieniania swoich umiejętności na środki do życia, to największy hardcor jaki może się wydarzyć. Inne przy nim bledną. Poza tym, te inne, robią z nas dzielnych ludzi, a pierwszy psuje i niszczy.
    Wszystkiego dobrego Wam i Waszym kotom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja się cieszę :-)
      i dziękuję :*
      i chyba boję się braku kasy, taka przypadłość. Albo ktoś mi to wmówił, i to jest kolejny ktoś.

      Usuń
  4. I co??? Należałoby napisać że pięknie, ale dla mnie wcale nie pięknie skoro liście już wiatr zerwał swymi szalonymi gonitwami, słońca jak na lekarstwo a sytuacja zacznie się poprawiać za kilka miesięcy :( Do ... koty chorują, ale nie znajdują swoich domów, choć Benuś to najsłodszy i najłagodniejszy z moich Tymczasów :( Oby do wiosny!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba mam zbyt na kota, napiszę ci :-)
      Wiatr jest cudowny :-) i przewietrza miasto. Wcale nie jest mało słońca, piękna jesień... trwa... ja też nie lubię w kontekście wszechogarniającej ciemności, ale to tak... byle do końca grudnia, później odbiór rzeczywistości będzie całkiem inny. Tzn. ja tak mam. Listopad i grudzień powinnam przespać, zwłaszcza święta :-( potem z górki.

      Usuń
    2. Taki wiatr to dla mnie migrena nieustająca od niewiemiludni :( zaprochowana jestem i co? przechodzi na godzinę może kilka i znów jest. Nie wspomnę, że jedna tabletka to około 25 złotych :( i tylko na receptę więc trzeba receptę znów wydębić.
      W styczniu jakoś żyję, ale potem mam drugi kryzys w marcu - nie do przeżycia. A co zbytu kociego czekam :)

      Usuń
    3. Megi, to może się gdzieś obie zakopiemy w kupie liści :D zwłaszcza na te dwa ostatnie tygodnie roku.
      2 stycznia zapala mi się światełko w tunelu, tylko mam wrażenie, ze ostatnio coraz częściej :/

      Usuń
  5. Jak się będę dłużej gapić na te Izery to jeszcze...
    Takie dzikie bym chciała, a tu cywilizacja paszowicka :)
    Tak, Sielskie Życie i inne takie fajnie sie ogląda i czyta, a jak się jest inż oś z dwójką Absorberów to juz gorzej, bez ziemi na dodatek :)Ale...nie takam zła to i może Los mi coś dopomoże ;)
    Buziole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, to już wszyscy tak...
      fajna ta twoja cywilizacja, nie gadaj. Cywilizacja w towarzystwie storczyków, pełniki w odległości spaceru!
      Z Absorberami fajnie, gorzej bez tej ziemi. Ale.

      Usuń
  6. Zatęskniłam za Izerami i za Inkwizytorium, i za Inkwi. Bo Ona i jej Druga Połowa są najlepsiejsi na świecie. A kota trza odetkac, bo się mocznicy nabawi. Przerabialismy ten temat przez 15 lat życia Filipa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za nimi się tęskni :-)
      Kot zatkany chwilowo, pilnujemy.

      Usuń
  7. "Jaki ładny post Megi napisała" powiedziała Ada ;) Jak to dobrze, że przyjeżdżasz i robisz takie ładne zdjęcia ;)
    Nie wiem, co powiedzieć w kontekście komentarza Asi... więc taktownie zmilczę ;)))
    Ale wciąż żyjemy i brniemy do przodu (do przodu? hm)
    A sery znikają...
    Całuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to miło mi :-)
      w każdym razie gdzieś tam brniecie :-D :-D

      Usuń
  8. Bardzo miło znajome kąty zobaczyć. Zatęskniłam gwałtownie. Oby się Twoje przepowiednie chlorofilowe sprawdziły, bo mnie się wydaje, że niestety sporo drzew po suszy tej zimy może nie przetrzymać, jeśli będzie mroźna. Pewnie w mieście więcej niż w Izerii, (ku pociesze Izerii). Pozdrowienia dla Inkwizycji :). Zgadzam się w pełni co do serów! Cium:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to prawda, wiele nie przetrzyma... a jak się dołoży sucha zima i kolejny suchy rok, to nie wiem...
      Inkwi chyba tu zajrzy po pozdrowienia :-)

      Usuń
  9. Matko... I mi się w góry zatęskniło. Tym bardziej, że na następny raz Izery obstawiamy właśnie. Ale tym razem przełom maja / czerwca jakoś. Wiadomo - jesienią Młody wyruszy na podbój szkoły... A takiego sero to bym opierd.... zjadła ze smakiem ;) Taką działkę z widokiem mieć - Jezusicku!

    OdpowiedzUsuń
  10. Proszę pisać i zdjęciować jak najczęściej. Trzeba koty uwiecznić - zdecydowanie za mało ich wąsatych ślicznych mordek.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)