czwartek, 11 lipca 2013

zapomnienie

przez zapomnienie zapomniałam- pisząc o pracy- wspomnieć o zakończeniu kursu ogrodowego przez naszych dzielnych Kursantów!
co za fo paaa!!!
Otóż i Dzielna Ekipa
od lewej: Kasia, Joanna, TP, Olga
i jej wypracowane projekty
Kasi
Joanny
Olgi
Elżbiety, która spieszyła się do swojego ogrodu:-)
To już szósta edycja kursu i mam wrażenie, że idziemy do przodu:-) a projekty zaliczeniowe mimo braków merytorycznych są lepsze i bardziej innowacyjne niż różne "profesjonalne", które widuję.
Życzymy samych sukcesów
i dobrych klientów.
Na przykład takich.
***
PAŃSTWO GRĄŻELOWIE:
Małżeństwo w średnim wieku, mają czworo dzieci: 14, 9, 5, 2 lata. Pan G. jest przedsiębiorcą, pani G. lekarką, oboje pracują zawodowo, mają więc niewiele czasu na pielęgnację ogrodu. Potrzebują ogrodu rodzinnego, „wybiegu” dla dzieci pod okiem rodziców. Ogród ma być oczywiście bezpieczny dla dzieci (np. należy wyeliminować rośliny trujące i kolczaste). Lubią rośliny liściaste, kolory, kwiaty. Uwielbiają od wczesnej wiosny jadać posiłki na powietrzu, oczywiście chcieliby przy tym zachować prywatność. Wnętrze urządzili prosto i bezpretensjonalnie, ten styl chcieliby zachować także w ogrodzie, unikając jednak panującego w mieszkaniu bałaganu;-)

PAŃSTWO BRATEK:
Młode, bezdzietne małżeństwo. Dużo czasu spędzają w pracy- pani B. jest dziennikarką, pan B. pracuje w korporacji. Urządzili mieszkanie w stylu loftu, zachowując jednak niezmienioną bryłę domu i wystrój elewacji jako wyraz szacunku dla przeszłości i klimatu dzielnicy, w której mieszkają. Podobny efekt chcieliby uzyskać w ogrodzie, który miałby być połączeniem jego historii i współczesności. Z tego powodu chcieliby zachować istniejące rośliny, uzupełniając je np. trawami i innymi bezpretensjonalnymi, prostymi gatunkami, które lubią. W wolne dni prowadzą bogate życie towarzyskie, chętnie w ogrodzie.

PANI RUTA DĄBRÓWKA: 
Tzw. „ekolożka”, zakręcona na punkcie zdrowej żywności i ochrony przyrody. Singielka, weganka, społeczniczka, właścicielka restauracji. Jej ogród ma być użytkowy, w dużej mierze jadalny, przyjazny wszystkim zwierzętom, które chcą i mogą tam zamieszkać. Jest w stanie poświęcić wolny czas np. na pielęgnację oczka wodnego i zabiegi permakulturalne na grządkach. Lubi, oczywiście, rodzime rośliny i kolory ziemi i nieba. Mieszka z dwoma kotami i niedużym psem.

PAŃSTWO ORLIKOWIE:
Pani O. zawsze chciała mieszkać w górach i o ile to możliwe, chciałaby ich klimat odtworzyć w swoim ogrodzie. Nie pracuje zawodowo, często zaprasza znajome, przed którymi lubi się pochwalić domem i ogrodem. Wnętrze jest urządzone w bezpiecznym, mieszczańskim stylu, z przewagą jasnych kolorów ścian i tkanin oraz ciemnego drewna. Pan O. pracuje poza miejscem zamieszkania, w domu bywa w weekendy. Mają dwie córki (liceum i studia). Pani O. lubi fioletowe, różowe i czerwone kwiaty i rośliny zimozielone, oboje zgadzają się co do tego, że ich ogród powinien być reprezentacyjny. York pani O. nie poczyni w nim szkód. Nie lubią sąsiada po „prawej” stronie mapy.

PAŃSTWO ZAWILSCY:
Na parterze domu prowadzą szkołę językową, dlatego działka powinna spełniać różne funkcje- w
weekendy jest ogrodem rodzinnym, w którym prowadzi się życie towarzyskie, osobne w wypadku państwa Z. i ich dorosłego syna. W tygodniu korzystają z niego także pracownicy szkoły i kursanci, w ciepłych miesiącach niektóre zajęcia są organizowane w ogrodzie. Istnieje potrzeba wygospodarowania parkingu dla klientów. Pani Z. lubi naturalne materiały, drewno, ciepłe kolory. Pan Z. kocha morze, ich syn też jest żeglarzem. Wolą, aby sąsiad „z góry” mapy nie zaglądał im do ogrodu.

PAŃSTWO PAPROCCY:
Zbieracze sztuki, staroci i porcelany, podróżnicy, niezależni finansowo. Czasem uda im się uzbierać coś dużego, co chętnie wyeksponują w ogrodzie. Ma on być więc tłem dla kolekcji, czymś w rodzaju zielonego muzeum. W dodatku, jako zbieraczka, pani P. nie jest wolna od nałogu kolekcjonowania roślin i ma ciągoty w kierunku urządzenia ogrodu botanicznego. Ceni rzadkie gatunki roślin, im bardziej egzotyczne, tym lepiej. Zdaje sobie jednak sprawę, że wielu nie da rady utrzymać, a nieopanowana kolekcja staje się zbieraniną. Chcieliby ogrodzić się szczelnie ze wszystkich stron, aby ogród stał się zamkniętym zielonym salonem.

PANIE RÓŻA I KALINA GOŹDZIK:
Mama lekarka z córką w wieku 12 lat. Bardzo określony gust wnętrzarski- wiktoriańska Anglia, shabby chic. Ogród powinien nawiązywać do stylu Arts&Crafts, mieć coś z tajemniczego ogrodu, od początku wyglądać na „stary”, dojrzały. Ulubione kolory: pudrowy róż, jasny fiolet, biel, zieleń w różnych odcieniach. Zabronione: barwne i pstre liście, rośliny iglaste, wysokie trawy. Pożądane rośliny o „pierzastym”, delikatnym pokroju, pachnące, owocujące, stylowy domek gospodarczy, „bramki różane”. Dziecko chce hodować kury ozdobne, co może przeszkadzać sąsiadce po „lewej” stronie mapy.

MALINA SADZIEC I JAGODA TATARAK:
Tworzą związek partnerski, mają po 35 lat, prowadzą własne firmy, w dużej mierze pracują w domu. Mieszkają w domu rodzinnym Maliny razem z jej wiekową babcią, którą się opiekują. Mają dwa mopsy. Chcą wiele zmienić w ogrodzie, przystosowując go do potrzeb niepełnosprawnej, starszej osoby, psów, a w niedalekiej przyszłości dziecka. Nie lubią ostentacji i zbędnych wydatków. Kochają „tradycyjne” rośliny i Skandynawię w każdej odsłonie.

PAŃSTWO KOSTRZEWA:
Pani K. jest Włoszką, chciałaby przenieść do swojego ogrodu część klimatu swojej ojczyzny. Kocha światło, ciepło, kamień, rośliny śródziemnomorskiej makii oraz laury, magnolie wielkolistne i inne zimozielone gatunki, dalekie widoki, kolory lata i ziemi spalonej słońcem. Dom jest urządzony w stylu, który kojarzy się z Toskanią- terakota, kamień, metaloplastyka. Wraz z mężem pracują zawodowo w dużej firmie, mają dwóch chłopców (5 i 10 lat) oraz nastoletnie dzieci z poprzednich związków, które często ich odwiedzają. Mieszkają z biszkoptowym labradorem.

PAŃSTWO ŻELEŹNIAK:
Pan Ż. spędził dzieciństwo w Meksyku i tęskni za tamtejszym słońcem i światłem, a pani Ż. Lubi wyjść do ogrodu bezpośrednio na zroszoną trawę, przejść się wśród kwiatów i poskubać poziomki. Chciałaby uprawiać wiele ziół, paprykę i pomidory. Oboje lubią gotować, w lecie chętnie na powietrzu. Często spotykają się ze znajomymi i dorosłymi dziećmi oraz ich rodzinami (czasami u państwa Ż. bywa pięcioro wnuków). Mają dwa koty, ale lubią także ptaki, jaszczurki, krety i jeże i chcieliby, żeby mieszkały w ich ogrodzie.

PAN HIACYNT BYLICA:
Prawnik na dorobku, remontuje kupiony dom, szuka żony. Wnętrze urządza w odważnym, nowoczesnym stylu, w ogrodzie też nie zamierza iść na kompromisy. Zależy mu na prostocie, małej obsługowości, prostym stylu, najlepszych materiałach, oryginalnych, nietuzinkowych rozwiązaniach. Lubi metal, wodę, wyraziste, architektoniczne rośliny. Niekoniecznie jednak chciałby rezygnować z istniejących drzew, gdyż uważa, że tworzą one klimat ogrodu, poza tym ceni sobie prywatność, którą zapewniają. Towarzyszem pana Hiacynta jest biały bulterier.
***
Profile klientów to kluczowa rzecz, w końcu projektujemy dla KOGOŚ.
Mniej więcej tyle dowiadujemy się o ludziach podczas pierwszego czy drugiego spotkania i na tej podstawie tworzymy koncepcje ogrodu.
A ponieważ miałam naprawdę wiele radości, tworząc te osoby ze sklejki cech realnych osób- klientów, rodziny i znajomych- to się dzielę:-)))
ktoś się rozpoznaje?
kto budzi waszą sympatię? a kto nie?
Pozdrówka, Megi.
PS. wszyscy grzecznie płacą.
bo jak nie, to
czekają ich WINDYKATORZY
eee przepraszam, nie mogłam się powstrzymać;-p usunę w razie protestów z powodu nadużycia wizerunku:-DDD



21 komentarzy:

  1. Przydałby się i mnie taki kurs :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością wkręciłam się w Twoją zabawę, niestety, nie znalazłam swojego profilu, co mnie nieco zaniepokoiło, bo nie wiem, czy nie umiem siebie odnaleźć, czy mam jakieś dziwne wymagania i potrzeby. Wiem, że takie rzeczy powinno się zostawić fachowcom, ale póki mnie jeszcze na ten luksus nie stać, sama próbuję zaprojektować na przyszłość ogród dworski, pieczołowicie i z poświęceniem póki co pracując nad ogrodem wiejskim. Strach się bać, prawda? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sympatię największą wzbudzili we mnie państwo Bratek za chęć zachowania tradycji swojego miejsca w połączeniu z nowoczesnością. Być może w profilu Bratków znalazłabym tego, czego szukam u siebie.

      Usuń
    2. to ja sobie teraz wyobrażam twoje loftowe wnętrze w przysłupie^_^ O_O
      i epickie imprezy:-DDDDD
      i to nie jest luksus, robimy ogrody tak, jak inni kładą kafelki, i ludzie zlecają je nam tak jak kafelki kafelkarzowi. Oczywiście rozumiem potrzebę samodzielnej pracy nad wypieszczonym marzeniem:-))) i zwykle nie wnikam. Dobór roślin ci mogę zrobić, bo to łatwe dla mnie i bardzo to lubię:-)

      Usuń
    3. Loftowe wnętrze to może niekoniecznie, bo skóra by mi ścierpła (sąsiad w swoim przysłupie niemalże cos takiego robi), ale parę współczesnych detali po moim przysłupie się pałęta :-) Byłabym wdzięczna za podpowiedź związaną z doborem roślin, jeśli nie nadużyję Twojego dobrego serca. Wprawdzie trochę wystraszyłam sie WINDYKAORÓW :-D ale na szczęście sobie przypomniałam, że mam na takie okazje frywolitkowe drobiazgi, aby za dobre serce móc się czym odwdzięczać :-)

      Usuń
  3. Też szukałam siebie w opisach klientów, ale nie znalazłam ;)chociaż te dwa koty .... ? Ale z drugiej strony napisano że wszyscy płacą, ja jeszcze nie płaciłam ;) ale mam to w planie :)
    Bardzo podobało mi się wczorajsze podsumowanie Pani Kasi " zadziwiające jest to, że tyle tego wyciętego pałęta się po ogrodzie a jeszcze coś rośnie" ;))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to taka kompilacja, wolałam, żeby nie było za łatwo;-p
      Każdy by zapłacił, jakby miał kontakt bezpośredni z WINDYKATOREM.
      Ja dziś zaczęłam dzień od cięcia u mnie, mam wielokrotnie mniejszy ogródek, ale w 15 minut urosła góóóraaaaa... po horyzont.

      Usuń
    2. Bo nie widziałaś 5 gór po skończonym dniu pracy ;) TP nieźle się do tych gór przyczynił :) A jako WINDYKATOR jakoś jednak taki mało groźny ;)

      Usuń
  4. W każdej z tym osób o wspaniałych imionach i nazwiskach jest cząstka każdego z nas.
    Z ciekawości poszłabym na kurs, który prowadzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam:-)))
      i tak właśnie jest- w każdym jest cząstka każdego z nas.
      Wymyślając personalia zauważyłam, ile emocji niesie imię, zwłaszcza w połączeniu z nazwiskiem.

      Usuń
  5. Pan Hiacynt Bylica. Za Hiacynta i Bylicę. Cudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślisz, że Hiacynt mógłby poślubić Bylicę?
      nie byłbyż to mezalians?

      Usuń
  6. Bardzo mi się podoba Twoje rozkminianie potrzeb klienta i tworzenie profili psychologicznych.
    Nie odnalazłam siebie, bo nie mam żadnej świadomości ogrodowej. Kompletnie nieprzetarty szlak. Chociaż trochę wiedziałabym, czego nie chcę.
    Wśród utworzonych przez Ciebie nazwisk jest również moje rodowe :)He he, podróżnicy, niezależni finansowo :)
    Sympatia? Każdy po trochu, ale chyba najbardziej Bratkowie.
    Przeraziło mnie "odtwarzanie klimatu gór"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja zwykle wiem, czego chcę, a z trudnością przychodzi mi protestować przeciw temu, czego nie chcę:-)
      Bo jesteś podróżniczką niezależną finansowo:-))) swoją drogą ładne nazwisko.
      Bratkowie trochę mi nie pasują, bo wydaje mi się, że oni tak ze snobizmu, którego się trochę wstydzą. Nie ufam im.
      A Orlikowie prawie w 100% oryginalni, niestety.

      Usuń
  7. Świetne te charakterystyki, masz fascynującą pracę. ściskam! Mar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam o tobie przed chwilą, dosłownie przed, gdzie się podziewasz, co robisz:*

      Usuń
  8. Trochę zdziwiłam się tym przenoszeniem klimatów meksykańskich czy śródziemnomorskich do nas, ale machnęłam ręką, bo zwierzęta mile widziane; hm! ogród reprezentacyjny, aby tylko pochwalić się przed przyjaciółkami ... i aby pies nie zniszczył; jedni chcą odgrodzic się od świata, drudzy wystawić na patelni, niech inni oglądają i zazdroszczą; jakoś nie przemawiają do mnie ogrody sadzone pod linijkę, czyściutkie, wysprzątane, bez ździebełka, trawa grabiona w jedną stronę, a gdzie ma schować się mrówka, albo liszka? trochę nie panuję nad moim ogrodem, dżungla, pani, dżungla! pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to bardzo charakterystyczne i częste, to przenoszenie klimatu ze swojego wewnętrznego raju, miejsca, gdzie byliśmy szczęśliwi.
      Wiem, wiem, że dżungla, i doceniam to. Ale u wielu ludzi, którzy deklarują, że kochają przyrodę, ani mrówka, ani liszka nie ma prawa być, "ma dużo miejsca tam za płotem", smutne to...
      Ogród reprezentacyjny to też klasyka gatunku, w końcu do domu byle kogo nie zapraszasz, a ogród każdy zobaczy z ulicy;-p

      Usuń
  9. Witaj Megi. Niestety nie ma u Ciebie zainteresowania samotna emerytka mieszkająca na wsi. nie ma takiego profilu.Nie raz przydałoby się takie oko patrzące z boku, koniecznie krytyczne[nie cierpię obłudy]. To dobrze że młodzi jak Ty mają fajne pomysły. Urządzanie tych" wszystkich ogrodów " może być ciekawe.Wszystkiego dobrego. Ale leje deszcz!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeżeli myślisz o sobie, to wiesz, że masz moje zainteresowanie:-)))
      jeżeli chodzi o profil, to przyznasz, że to mało prawdopodobne i dość niespotykane, żeby wiejska emerytka odprawiała taką fanaberię, jak zamawianie projektu ogrodu;-) ( a nasz przykładowy ogród jest na miejskiej działce, konkretnej zresztą).
      Młodzi jak ja:-))))))))) dzięki.
      Faktycznie, leje jak szlag!

      Usuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)