piątek, 5 grudnia 2014

reminiscencje fenologiczne- z różnych ogrodów

Zamykając sezon- kilka jesiennych obrazków z ogrodów, które kiedyś zrobiliśmy, a teraz się nimi opiekujemy.

Ogród z tego posta (ten ze zdjęciami przed i po) w lipcu był nieco świeży, do września nabrał roślinnej miąższości.
(nie lubię wywalać roślin, jak wiecie, stąd ten bukszpan i tujka ni przypiął. Zrobiłam jednak coś, co po czasie sprawi, że się wpasują- dodałam im więcej kulek z bukszpanu i kosodrzewiny, rozrzuconych po rabatach)
(nachyłek Ruby Frost)
 Także i w tym ogrodzie uczyniliśmy łączkę
 taką dość ekstremalną, bo z różnych krwawników, szałwi, trzcinnika, seslerii i miłki.
 Właścicielom łączka się nie podoba;-p
Mnie też JESZCZE nie, musi nabrać struktury, w przyszłym roku będzie ok (albo nadal nie będzie się podobać, hu nołs).
 W listopadzie ogród wciąż dawał radę.
 Ten gaurowo- rosplenicowy chaos naprzeciw łączki to różanka. Mam wizję, że długie, kwitnące pędy okrywowych róż będą leżały na kępach rosplenicy (podparte, nie czepiające się nóg), a gaura to wszystko udekoruje. Może tak.
 Być może należałoby działania, które prowadzą do efektu jak powyżej nazwać liftingiem, nie realizacją- ale z poprzedniego ogrodu zostały tylko duże drzewa i krzewy, których przesadzanie było nieopłacalne.

Ogród pokazany w tym poście (w którym jest też link do jego nomę omę początków) straszliwie się rozrósł w ciągu roku, przerażająco wprost.
 Śnieguliczki Chenaulta 'Hancock' (uwielbiam tę roślinę) w ciągu roku szczelnie zarosły skarpę i pełzają po tarasie.
 Ta rabata z rosplenicami... widzicie tam jakieś róże? te, których długie pędy miały się wykładać na kępach- i tak dalej?
Nie, są trawy wyższe od człowieka, których nasiona oblepiają ubranie. Wiosną trzeba będzie rząd najbliższy ścieżce przesadzić do tyłu.
 Barwinek większy wpełza pod ganek, i to fajne jest.
 Hortensje bukietowe urosły o ponad metr i są piękne wciąż, wciąż i wciąż.
 Śmiałki, prosa, trzcinniki, turzyce muskegońskie, miskanty tworzą zwiewne tła i falujące parawany. Zaczęliśmy je rozsadzać.
A te rabaty, na pagórkach podpartych murkami
 jesienią tak piękne
 rozwaliliśmy całkiem.
Wywaliliśmy murki, zrównaliśmy pagórki, powiększyliśmy rabaty o były maliniak.
Zrobiliśmy je z tego, co jest, z dodatkiem karioterysów, jeżówek i dziewanny fioletowej, w wachlarzowym układzie z przejściami pomiędzy.
Na życzenie właściciela, ale, jak pisałam, murki nie były moim ulubionym elementem (ani pomysłem). Gdybym miała na nie patrzeć codziennie, to też bym pewnie wywaliła.
Będzie lepiej.
Pokażę to w przyszłym roku, bo na razie tego "lepiej" trzeba się domyślać.
(świecznica)
(trawnik przez cały sezon był tylko koszony, żadnych zabiegów. Chwasty mile widziane. Gęsta murawa to zasługa miszungu, jaki TP czyni z nasion różnych kostrzew, wiechlin i mietlic, wsypując je garncami w natchnieniu do wora. W przyszłym sezonie jednakowoż zwertykulujemy, może i wypiaskujemy. Butki;-))
W listopadzie też ładnie.
Pielęgnujemy też ogrody "nieswoje", takie, które nic do mnie nie mówią (poza wołaniem o pomoc).
Okolone tujami, z wielkim centralnym trawnikiem otoczonym rabatami, na których posadzono wszystko, co było w sklepie (profesjonaliści to zrobili).
O takich ogrodach pracujące z nami dziewczyny mówią, że są nudne. Nudne, bo jednym spojrzeniem ogarnia się całą przestrzeń, nudne, bo co robić na tym trawniku, nudne w pielęgnacji, bo głównym zajęciem jest kopciuszkowate wycinanie z murawy szerokolistnych traw.
Często jednak udaje się zrobić małą przeróbkę choć jednej rabaty.
Tak jak tu. Ogród nie jest aż tak nudny, wygląda całkiem przyjemnie, może dlatego, że dom stoi na środku, a krzewy są jednak pogrupowane i nie zarastają się wzajemnie.
 W zeszłym roku przerobiliśmy tam suchy staw z irgą i folią na suchy staw z liliowcami, kosaćcami syberyjskimi, turzycą Graya i gaurą, pisałam o tym (to ten "stary" ogród z "pożyczonym" psem).
Tak to wyglądało we wrześniu- kosaćce, posadzone w mokrym dołku, urosły pod niebo ( a miały nie zasłaniać azaliiii!)
(zasłaniają. Ale jak azalie kwitną, to kosaćce są jeszcze malutkie. A jak nie kwitna, to DOBRZE, że zasłaniają;-))
(gaura aż świeci)
Oczywiście dosadziłam tam też dereń kousa, kaliny japońskie i hortensje bukietowe, bo co to za ogród, bez;-)))
(bez też. Właściwie lilak Meyera 'Palibin'.)

To ogród z tej samej serii. Od frontu posadzono kiedyś same najpiękniejsze rośliny- magnolię, różaneczniki i azalie japońskie, które zwykle w ciasnych, suchych przedgródkach ze zdegradowaną po budowie glebą zawodzą oczekiwania.
Tutaj podsadziliśmy je trawami i turzycami (imperata cylidryczna 'Red Baron', różne odmiany hakonechloi, sesleria tatrzańska, miskant chiński 'Gracilimus', turzyca Morrowa) i podoba się, nie sprawia kłopotu, zawsze dobrze wygląda (zawsze, bo sesleria i t. Morrowa są zimozielone).
 Na koniec ogród w K (jak kompromis- są rzeczy, których nie można zmienić, należy je więc zaakceptować).
W październiku róże wciąż kwitły na bogato.
 Kwitły byliny.
 I hortensje.
A przy tym kaliny japońskie wygladały tak pięknie, majestatycznie, całe w purpurze.
 Purpurze zmiennej w czasie
 i zależnej od odmiany.
(ale nie pytajcie, jakie to odmiany;-))
(to zdjęcie dobrze pokazuje, jak nudny jest ogród iglakowy i jak niewiele trzeba, żeby to zmienić- trochę zmienności liściaków, trochę powietrznej zmienności traw)
 Poza tym zakwitły.
 Nostalgiczna jesień to chyba najlepsza pora w K.
A teraz, teraz, teraz mogę już przestać nudzić o ogrodach
i zacząć pisać o kotach, spotkaniach takich jak to jutrzejsze
(może ktoś się zachęci i wybierze? to są bardzo fajne imprezy i piękne gadżety na prezenty do kupienia)
 i kijowych niedzielach, które, jak ustaliłyśmy z Basią, czynią z tych nudnych niedziel święto.
Oczywiście o ile przeżyję początek kolejnego kursu ogrodowego, chora jak zła już prawie od tygodnia.
Oczywiście na opisanie czeka tyle letnich wycieczek, oczywiście po ogrodach... bo jednak co ogrody, to ogrody.
Pozdrówka, Megi.







22 komentarze:

  1. Ileż to piękna jest jeszcze jesienią!
    Łączka mnie się podoba.
    A w ogóle to chcę różany ogród...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest, ale to takie smutne piękno... przynajmniej dla mnie.
      Też chcę różany. Chcę taki: drzewa owocowe, łączka i róże.

      Usuń
  2. Po pierwsze to bardzo mi się podoba, że stosujesz tyle różnych traw, bardzo je lubię, są ciekawe i zwiewne. Po drugie, jakoś mi umknęła ta myśl przy ostatnim poście ale łączka - otóż łączka to genialny manewr i masz ode mnie za niego medal. Nie tylko jest ładna i nieskomplikowana w pielęgnacji, żyje własnym życiem to przede wszystkim jest bardzo ekologiczna. Wzbogaca bioróżnorodność ogrodu i wabi wiele fantastycznych stworzeń.
    We mnie mocno zasnęła miłość ogrodnicza, gdyż po trudnym zerwaniu tego związku (z ogrodnictwem) pozostał niesmak i nie było okazji żeby go czymś poprawić. Nowy sezon może to naprawi bo są jakieś widoki ale nie mogę być jednocześnie projektantem, nadzorcą robót, robolem i specjalistą w jednym w tym samym czasie. Może ktoś potrafi jednocześnie zachwalać swój projekt i nawijać "zakutym" głowom makaron na uszy oraz kopać ręcznie rów pod żywopłot z (a jakżeby inaczej... ) szmaragdów. Osobiście najlepiej się czuję w ratowaniu i dawaniu drugiego życia zaniedbanym i chorym ogrodom. Najbardziej podoba mi się ten pierwszy ogród. Pozdrawiam Ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, cieszę się, że podoba ci się łączka, w pewnym momencie odkryłam, że robienie "łąki kwietnej" z siewu jest żmudne i długo trzeba czekać ne efekt, i robimy takie metodą nasadzeń.
      Z drugiej strony- łączka jest trudna w odbiorze, właśnie dlatego, że nieokiełznana i nieprzewidywalna, ludzie lepiej rozumieją rabaty z 2- 3 gatunków. Trudno więc ich do łączki przekonać.
      Trawy są ostatnio tak "modne", że mam pewne opory przed stosowaniem ich, jeżeli- to właśnie w kilkugatunkowych zestawieniach (miskant+sadziec, świecznica, rosplenica+gaura, imperata+jeżówka...), ale w jesiennych ogrodach grają główną rolę i trudno je pominąć, także jako kępy między innymi roślinami. Swoją powietrzną zwiewnością rozbijają posągowość iglaków, właśnie dlatego dużo ich sadzę podczas remontów takich ponurych borów.
      Ja też najbardziej lubię przeróbki i liftingi, nie kręci mnie robienie ogrodu w polu lub, co gorsza, wycinanie wszystkiego... starych, owocowych drzew... żeby zrobić miejsce na "nowe".
      Miłość do ogrodnictwa sama w sobie jest trudna w realiach tego kraju, a praca z ludźmi jest w tym najtrudniejsza;-) pewnie kiedyś o tym porozmawiamy:-) pozdrawiam:-)

      Usuń
  3. Kochana Megi,
    dzięki Tobie w końcu, w końcu( a wydawało mi się, że bystra jestem ) zajarzyłam , że projektowanie ogrodów to FACH . Jesteś fachura i artystka.
    Gdzie ty kupujesz te kaliny japońskie i derenie kousa??? TU w okolicy raczej nie sprzedają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haaa
      a więc
      uważałaś mnie za taką pańcię, której szkoda zapłacić czy pińdziesiont, bo co ona wie i w ogóle co to za ciężka robota??
      Jeden klient skomentował długiego maila, w którym wyjaśniałam, co, jak i dlaczego mamy zamiar mu posadzić- a wydawało mi się, że to ja myślę w pracy...
      :-)))
      lubię go.
      Jesteś jedną z bystrzejszych osób, które znam. Tym bardziej miłe mi twoje uznanie.
      Dereń kousa u was chyba nie wytrzymie, ale kalina owszem- jesienią były do kupienia u Bodnara w Rogoźnicy (stosunkowo blisko), ale tylko jedna odmiana. Mogę wam nabyć.

      Usuń
    2. Wstyd się przyznać, droga Megi, bystra to ja może jestem, z natury, ale mentalnie przeokropnie leniwa. Mnie rzadko zdarza się coś do głębi przemyśleć. Znaczy się, może gdzieś w mrokach podświadomości jakieś procesy myślowe zachodzą, i chwała Panu za to, bo świadomie, to mam często opory przed myśleniem. A skoro się nie zastanawiam, to tak się ślizgam po powierzchni żywota... I czasem mnie coś oświeci... Tak jak w tym właśnie przypadku.
      Kalinę chętnie bym nabyła, sztuk dwie lub 3. Ale to już chyba na wiosnę?
      Buziaki!

      Usuń
    3. ziemia zamarznięta?
      jak nie, to ci jedną przywiozę na mikołajki, a na wiosnę poszukam innych odmian.

      Usuń
    4. Ha! na kalinę ją zwabimy ;-D

      Usuń
    5. liczne osoby ze stolycy DlnŚl wybierają się na jarmark w Kromnowie w sobotę:-)

      Usuń
    6. Aha! To może i my prowincjuszki, się wybierzemy...

      Usuń
    7. Z tą ziemią - teraz jest -10.

      Usuń
  4. prześliczny ogród :) zatopiłabym się w nim ze swoimi marzeniami, kotami i dobrą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz niezwykły dar, to co tworzycie jest tak... naturalne. Domy w zrobionych/zliftingowanych przez was ogrodach są jakby dodatkiem do ogrodu, takim 'przy okazji', tzn. tak jakby ogród istniał od zawsze. A zdjęcia z ogrodów w tym poście... chyba nie przesadzę jak napiszę, że niektórym ze zdjęć przypatrywałem się po kilka minut i nawet wtedy odkrywałem coś nowego. Naprawdę, masz ogromną wiedzę, wyczucie i talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję
      dam się sprowokować;-) i napiszę, że o tym wiem. I że ludzie, którym robimy ogrody, mają szczęście.
      Ale to na niewiele się przekłada:-) bywa, że różne moje pomysły wcale nie podobają się właścicielom, a tym bardziej ich sąsiadom, bywa, że przekonuję bezskutecznie, bywa, że zmieniam dobre na gorsze.
      Oczywiście frustruje mnie to, ale staram się akceptować to, czego nie mogę zmienić.

      Usuń
  6. Witaj. Zajrzałam przypadkiem i z pewnością zostanę na długo. Mam niewielki ogródek. ok. 700m. To co zobaczyłam na zdjęciach to istota moich marzeń o ogrodzie. Widzę teraz ile pracy mnie jeszcze czeka by osiągnąć zamierzony cel. Dużo się od Ciebie nauczę i sporo poprawek musze wprowadzić. Dziękuję że jesteś. Pozdrawiam. I pytanie. Gdzie zdobyć...Dereń pagodowy variegata??? Jest moim marzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam:-)
    dereń pagodowy 'Variegata'- blisko ciebie możesz zapytać w Nifra, będzie raczej tylko z importu. Możesz sprawdzić w szkółce Konieczko (dużo ciekawych roślin, sprzedaż wysyłkowa, ale polecam, dobre sadzonki prawidłowo zapakowane). Nie sadź go w pełnym słońcu (bo Variegata:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty mnie nie drażnij tymi butkami!!!
    A poza tym nie mam teraz czasu rozkminiać tego wszystkiego w detalach... tak tylko obejrzałam w półsiadzie, bo słonko wyszło i muszę lecieć na pole, poobsługiwać trochę tych bezobsługowców. Smakowanie zostawiam na później ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo że tak późna pora roku, a ogród wygląda nadal przepięknie :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak nazywa się miskant rosnący pod siatką w pobliżu imperaty ?

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)