Wciąż, po pięciu latach, widzę go przez kliszę zmarnowanych szans.
Bo możliwości były ogromne- mnóstwo miejsca po wyburzonych budynkach, obszerne poniemieckie podwórze brukowane kocimi łbami, ruiny stodoły, mur (nowy) dookoła.
Architekt nie wykorzystał możliwości uczynienia z posadzki podwórza, cóż, że położonej niżej od docelowego poziomu- wgłębnika, rozwiązania problemu stagnujacej wody rodzajem ogrodu deszczowego, pozostawienia amfilady kolumn byłej stodoły, urządzenia wśród murów rajskiego sadu.
Mnie pozostało, cóż, dobranie roślin do zachowawczej i mało funkcjonalnej koncepcji.
Ogrodowi pozostało, cóż, wykorzystać warunki (czarna ziemia pobagienna, pełne nasłonecznienie) i dopasować się do potrzeb użytkowników (późniejsze dodatkowe nasadzenia dużych drzew).
Problem ze stagnującą wodą daje o sobie znać co jakiś czas.
Ja i pani tego ogrodu to dwie zupełnie różne opowieści.
Cudboski oraz kompetencje społeczne, że opiekujemy się tym miejscem od kilkunastu lat.
(różnica między "kilkanaście" a wcześniejszym "pięć" polega na tym, że najpiew był "stary ogród", urządzony również zachowawczo na bazie sadu i trawnika obsadzonego iglakami, a później powstał ogród "nowy".)
No to
przespacerujmy się przez mijający sezon.
Tak było w kwietniu.
Droga dojazdowa kwitła tawułą wczesną- w tym roku naprawdę wcześnie, przed liśćmi lip.
W "nowym" ogrodzie różanecznik z grupy wczesnych
ciemierniki
nakrapiane fiołki
żywokost (no bo ta podmokła gleba)
serduszka
i rozkwitające kaliny Burkwooda.
"Stary ogród" częściowo pozostał sadem
i jest dość malowniczy.
Kwitnie wiśnia 'Kanzan'.
Strzyżona w kule trzmielina pnąca wygląda super wiosennie.
Pachnie lilak Meyera 'Palibin'.
Płatki lecą z drzew...
na tle świetlistej zieleni i czerwieni.
W maju zakwitły kaliny japońskie.
Przeczytałam gdzieś, że to piękności do małych ogródków, ale w tylko w dużych wyglądają tak dostojnie i rozłożyście.
Zwłaszcza gdy widzimy dwie lub trzy naraz...
W maju zakwitają majowe piękności
Zieleń jest tak zielona
(lub czerwona)i zaczynają obficie kwitnąć byliny.
Czerwiec i lipiec są naprawdę słodkie, różowo- fioletowe.
Róże i lawenda, lawenda i róże.
Poza tym wiązówka czerwona 'Venusta'
i hortensja piłkowana 'Blue Bird".
A zieleń już taka dojrzała...
i lato też.
W sierpniu były wakacje:-)
a we wrześniu szaleją hortensje (bukietowe 'Unique')
(tak wyglądają po marcowym, dość radykalnym cięciu- wyższe od czowieka, o kwiatostanach większych od główki kapusty)
stopniowo się przebarwiając.
Kaliny japońskie też zaczynają się barwić (a skończy się to tak).
Trawy mają swój najpiękniejszy czas.
Lawenda jeszcze kwitnie.
Podobnie jak gaura i zawilce japońskie.
Oraz róże.
Odętki wirginijskie i astry krzaczaste niedawno zakwitły.
Już jesień...
Trudne było to lato- po wielotygodniowych upałach i mokrym sierpniu ogrody wyglądają dużo gorzej, niż rok temu o tej porze, spalone słońcem i zmęczone deszczem.
Ciekawe, co dalej:-)
Pozdrówka, Megi.
PS. jak wam się podoba K?
PS. Basik pisze o Poczdamie. Ja oczywiście się rozpiszę na trzy posty, ale też mam powody;-)
Ta droga w kostce brukowej (liczyłam na te kocie łby) nie zapowiada tak ładnego ogrodu, może i szanse zmarnowane, ale i tak miło oko zawiesić :)
OdpowiedzUsuńistotnie, jakby był thujowy, to bym nie pokazywała;-)
UsuńDroga do zakładu produkcyjnego, który jest przy ogrodzie (firma rodzinna).
Ale można było wyłożyć ją kocimi łbami a tak cały efekt zmarnowany
Usuńoj, nie można było;-p
UsuńZgadam się z Basikiem - kostka brukowa spowodowała wydobycie się długiego "łeeeee", a dalej to już "Och" i "Ach". Jednak kwitnące krzewy mają w sobie to "coś". Ogród nie tak do końca zmarnowany:)
OdpowiedzUsuńno to dobrze, skoro och i ach:-) rośliny faktyczne świetnie rosną, w zeszłym roku np. derenie kousa były zjawiskowe, całe w bieli. W tym mniej.
Usuńtakiego lilaka na wpół zmarnowanego kupiłam kiedyś w sklepie budowlanym, na zasadzie "jak się zmarnuje to trudno" i teraz mam już krzak dość spory, pachnący najpiękniej z wszystkich bzów a ludzie się ze mną kłócą, że to nie bez;)
OdpowiedzUsuńa tak, jest cudowny. Pachnie bardzo mocno. Może i mają rację, bo lilak, ale nie bez;-)
UsuńDo tego pięknego ogrodu pasuje mi stary, angielski dom......, a jaki jest ?
OdpowiedzUsuńchyba ci lepiej opowiem prywatnie;-)
UsuńSkoro tak, nie mam nic przeciwko, .
UsuńNie znam się, mogę tylko o moim wrażeniu. Rośliny są piękne. Wolałabym gęściej i bardziej tropikalnie, ale to kwestia gustu. Tu jest przestronnie, pewnie gospodarze tego potrzebują.
OdpowiedzUsuńrośliny są piękne, to prawda, mają dobre warunki i dużo miejsca.
UsuńJa wolę- nie tyle gęściej, bo lubię otwartą przestrzeń, ale taką, w której się więcej dzieje. Nie lubię trawnika obsadzonego dookoła:-)
Pewnie jednak potrzebują, masz rację.
Jednak aby kwiaty wyglądały ładnie i robiły wrażenie musi być ich po prostu dużo.
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjecie i tawuły :-)
prawda? też tak lubię:-) dużo podobnych do siebie roślin, jak pole słoneczników albo łan kosmosów.
UsuńMi się baaardzo podoba, chciałabym mieć taki :)
OdpowiedzUsuńchyba byś nie chciała:-) dla ciebie byłby za mało praktyczny, chyba żeby ptaki zamieszkały w altanie, a psi na trawniku:-)
UsuńOgród piękny i jak najbardziej nie stracony :) Odętki piękne a i świetny pomysł ze szczypiorem na rabacie kwiatowej. Zaintrygowało mnie pnącze pomiędzy kolumnami, co tam rośnie?
OdpowiedzUsuńMy pomalutku właśnie ogarniamy swój, który żeby było łatwiej ;) łączy się z brzozowym lasem z jednej strony a z drugie z sosnowo świerkowym kilkunastoletnim. Ostatnio siedzę na twoim blogu i usiłuję się czegoś nauczyć ale idzie mi opornie :) Zazdroszczę wiedzy, lekkości w doborze roślin. Ja już od tygodnia zastanawiam się gdzie puścić chmiel, bo muszę mieć to pnącze :)
Czytałam na twoim blogu o kompostowaniu liści i paleniu tych z kasztanowca ze względu na szkodniki. Czy powinno się palić również te na których były wciornastki i przędziorki? No i co zrobić z liśćmi dębów zaatakowanych mączniakiem.
W pewnym sensie jest piękny, ale mógłby być... nooo...
UsuńSzczypior znalazł się na rabacie dość przypadkowo, to, co tam rosło, wymokło- przesadziłam to, co miałam pod ręką. Później dosadziłam też żywokost, krwawnicę, wielosił... i się rozbujało.
Pnącze to po prostu dzika róża, podkładka z tych "szlachetnych", co się nie utrzymały, a właściwie cienko przędą na ciężkiej glebie. Zostawiłam ją dla podpory i zieloności, ale ograniczam.
A puść chmiel na świerka? tylko co roku go ścinaj, bo świerka zarośnie. Pięknie wyglądają takie szyszunie jasnozielone w świerkowej zieleni. Oczywiście musi mieć boczne światło, w gąszczu nie urośnie.
Lekko zmieniłam zdanie w sprawie szrotówka. Kompostowanie owszem, zresztą w kompoście giną też inne szkodniki (pod warunkiem, że to jest "gorący", szybko przerabiający się kompost). Ale nie paliłabym- po pierwsze, ptaki powoli uczą się jeść szrotówka, jest szansa na ustalenie się równowagi w niedalekiej przeszłości. Po drugie, znów kwestia właściwej rośliny na właściwym miejscu- kasztanowce rosnące na skraju lasu, w wilgotnym powietrzu prawie nie chorują.
Zarodniki mączniaka są powszechne, nic nie zrobisz- pod koniec lata, podczas określonej pogody (ciepłe dni, długie i wilgotne noce) rośliny o dużych liściach (dąb, klon, dynia) mają go i już.
Ataku przędziorka na glicynii w przyszłym roku się obawiam :( póki co tnę ją i wygląda jak drzewko bo wciąż brakuje konstrukcji zadaszenia patia, które ma być jej królestwem. Jak ja o nią w tym roku się nawalczyłam...
UsuńChmiel w tym miejscu co sugerujesz miałby południowo-zachodnią wystawę ale ja jestem cykor straszny i boję się tak odważnego połączenia (staram się naśladować to co widuję w okolicy z uwzględnieniem starych zapuszczonych siedlisk). Może go puścić na małą kamienną dobudówkę obory...pewnie stworzyłby na niej zielony dach bo jest niska.
Dzięki za informacje i odpowiedź a twoja walka z wymoczkami ;) opłaciła się. Lubię takie zdziczałe róże :) Pozdrawiam :)
w ogóle się nie znam na ogrodnictwie. mam blade pojęcie ile pracy kosztuje taki efekt. nie rozumiem ni podstaw ni niuansów opieki. ale ten ogród adoptuję z rozkoszą . posiedzę w nim wirtualnie, gdy nadejdą listopady w Warszawie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
b.