wtorek, 13 stycznia 2015

zima a sprawa jeży

Wiosna, panie. I wieje tak, że świat staje na głowie.

Spotkałam dzisiaj jeża, co za śliczne zwierzątko. Chodził sobie po ogrodzie w samo południe, w styczniu.
Szedł poboczem drogi, taki śnieg, w lesie, ale co, w lesie jest u siebie, prawda.
A ja znalazłem jednego na podwórku w mieście. Dałem mu mleka,  trzymałem przez noc w kartonie, w niedzielę z dzieciakami zawieźliśmy go do lasu, co on robił w mieście, pewnie się zgubił.

Wpisy tego typu częste w internetach.
Pogoda dziwna, ciepła, to i zwierzaki zachowują się nietypowo.
Komentuję, staram się naprowadzić na właściwy trop. Taki:

1. Jeże nie żyją w lasach, żyją w mozaikowych siedliskach w pobliżu siedzib ludzkich. Las jest w rozumieniu potrzeb jeża ubogim w pożywienie i niebezpiecznym miejscem.
2. Jeże są aktywne nocą. Jeż, którego spotykamy w dzień, może być ranny, chory lub głodny.
3. Zimą jeże hibernują. Są zwierzętami owadożernymi, w zimie nie ma dla nich pokarmu, więc w stanie spowolnienia funkcji życiowych muszą przetrwać ten niekorzystny okres. Wybudzone z hibernacji (np. przez psa, nadgorliwego ogrodnika buszującego w kompoście, pogodę) mogą nie zdążyć zahibernować ponownie przed nadejściem mrozu, a głodne i osłabione mogą nie wybudzić się z kolejnej hibernacji.

Jeżeli spotykamy jeża  o nietypowej dla niego porze dnia, roku lub niejeżowym miejscu, to powinniśmy się zaniepokoić.
Wyznawcy humanitarnej ochrony zwierząt uważają nawet, że powinniśmy działać.

Jak?
Jeżeli to duży jeż- powyżej 700 g, czyli większy od grejpfruta- możemy go obserwować i dokarmiać. Jeśli spodziewamy się zmiany pogody, powinniśmy zabrać go do pomieszczenia o temperaturze min. 16 stopni lub przekazać jednej z "jeżowych" organizacji: Ekostraży, Jerzemu dla jeży.
Koniecznie trzeba to zrobić w przypadku małego jeża.

Czego potrzebuje jeż w domu i w ogrodzie? Tego, co wszyscy: schronienia na noc, bezpieczeństwa, wody i pokarmu.
W domu można trzymać go w większym kartonie wyścielonym gazetami, które będziemy wymieniać. Raz dziennie, po zmroku trzeba wypuścić go na kilkugodzinną przechadzkę, nakarmić i napoić.
(oczywiście nie namawiam nikogo do trzymania jeża w roli zwierzątka domowego, jest to zresztą nielegalne- jeż jest zwierzęciem chronionym, nie wolno go odławiać. Mówię o przejściowej, nagłej i ekstremalnej sytuacji ratowania zwierzęcia, które powinniśmy niezwłocznie przekazać pod opiekę uprawnionych, linkowanych wyżej organizacji.)
Zapewnienie schronienia i bezpieczeństwa dla jeży w domu i w ogrodzie było tematem kilku moich postów (bardziej merytoryczne pod linkami, wszystkie w zakładce "jeże"), KIEDYŚ postaram się napisać- w końcu- więcej o urządzaniu ogrodów przyjaznych zwierzętom.
Chętnie podzielę się także prezentacją przygotowaną na zeszłoroczny Dzień Jeża (wyślę na priv).
Co je jeż?
Owady. Larwy owadów. Małe kręgowce. Jaja ptaków. Sporadycznie i na przednówku ślimaki i dżdżownice (co zresztą nie jest dla jeża dobre, bo są one nosicielami pasożytniczych nicieni wywołujących chorobę płuc). Padlinę. Trochę pokarmu roślinnego. 
Jeże w ogrodzie warto dokarmiać- wystarczy kocia karma. Jeżeli jednak opiekujemy się jeżem, który jest tylko przez nas karmiony, nie ma możliwości samodzielnego żerowania (chory, ranny, zimą)-  karma musi być wysokiej jakości, a podstawę żywienia powinny stanowić owady (np. larwy drewnojadów,mączniaki, karaczany), mielona wołowina, kocia karma z dużą zawartością mięsa wołowego (Animonda, Royal, Bozita), od czasu do czasu jajko lub biały ser, nigdy mleko.
 
Można oczywiście zaniechać interwencji, pozostawić sprawy ich biegowi.
Idąc za myślą, że w przyrodę nie należy ingerować, tak jak niekoniecznie dokarmiamy ptaki lub nie przejmujemy się losem miejskich kotów.
Jednak nie ma już dzikiej dziczy, oswoiliśmy ten świat i jesteśmy za niego odpowiedzialni.
Jestem za ochroną humanitarną, każde życie jest cenne, jedyne.
Jestem za konkretnym działaniem, lajki niewiele pomogą.
Dlatego czasem się wtrącam, mądrzę, sprawiam przykrość i bywam nawiedzona.
Lepiej u siebie niż u kogoś- dziękuję, Gosianko, za pomysł na ten post! wydawało mi się, że pisałam to już tysiąc razy, ale może powinnam wciąż.
Pozdrówka, Megi.

22 komentarze:

  1. "Odpowiedzialność" słowo klucz, klucz nie tylko do mądrego zachowania wobec zwierząt, po prostu bądźmy odpowiedzialnymi mieszkańcami Ziemi

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i pisałaś tysiąc razy, ale nigdy za dużo wiedzy na ten temat jeśli może to uratować choćby jedno zwierzę. Oczywiście trzeba wiedzieć też kiedy nie ratować. :) Czytałam gdzieś ostatnio o interwencjach odbierania ludziom jeży z bloków! Ludzie znajdują małe jeżyki, zajmują się nimi, traktują jak zwierzątka domowe, a tego im robić nie wolno.
    Generalnie sama zobaczyłam jak nic nie wiem o jeżach zanim nie miałam okazji być na Dniu Jeża organizowanym przez Ekostraż (to jak pamiętasz nasze pierwsze spotkanie, choć bez słowa, bo nie wiedziałam kim jesteś. :) )
    Na tym spotkaniu wiele się dowiedziałam i niestety nie mogę już udawać, że tego nie wiem. Nie wiem o co chodzi z tą przykrością i nawiedzeniem, przecież tu chodzi o działanie, o życie/zdrowie/bycie innej istoty, a nie o sprawianie komuś przykrości.
    Fajnie, że to napisałaś. Dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamiętam i liczę na spotkanie na świadomce;-p
      Jakiś czas temu też niewiele wiedziałam o jeżach, one są takie tajemnicze i specyficzne.
      Zauważyłam, że ludzie różne rzeczy odnoszą bardzo do siebie, zamiast do tematu. W internetach ego im rośnie?

      Usuń
  3. E, ja też nie miała pojęcia o tym szystkim kiedyś... dopóki u Ciebie nie poczytałam myślałam, że wiem. Trzeba pisać, powtarzać do porzygu, uświadamiać wbrew przesądom i ludowym mądrościom.
    W Juszczynie mieliśmy jeże w ogródku, ale miały się swietnie i nie potrzebowały pomocy. Mimo to robiłam im schrony na zimę. Tu w R. nie widziałam ani jednego.
    Z aktualności: Zygfryd już w domu, haremik szczęśliwy. Wczorajsza owieczka jest ranna w nogę, leczymy ją i mamy nadzieję.
    Ściski i całusy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze liczę, że jednej brakuje?
      (wiem, to ta gulaszowa)
      Nie ma jeży w R. hm hm hm hm hm.
      tulam:-)

      Usuń
  4. Bardzo pożyteczny post! W moim ogrodzie jeże spotykam bardzo często (na szczęście w zimie śpią), ale dopiero po przeczytaniu tego wpisu uświadomiłam sobie, jak mało o nich wiem. Dzięki Tobie, jeśli bym teraz spotkała jakiegoś obudzonego, nie byłabym już tak zupełnie bezradna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się mnóstwo dowiedziałam od tych, które spędzały u nas zimy. Są zupełnie niepodobne do nikogo.

      Usuń
  5. Pewne teksty powinny być gwoździem każdego roku na blogu. Tak jak pisanie o bezmyślnym wypalaniu traw. I chociaż tematy bumerangowe czasem mogą niektórych nużyć, są potrzebne, bo może właśnie dopiero dziś ktoś go przeczyta, zrozumie, nawróci, wprowadzi w życie. Mity są mocno ugruntowane; niestety i u mnie w domu, raz się zdarzyło wynieść jeża do lasu, kiedy byłam mała. Jeż był wielki i pewnie sobie poradził, ale niepotrzebnie przysporzyliśmy mu dalszej wędrówki...To samo z mlekiem.
    P.S.
    A może zacznę owady karmowe hodować...? hmmm....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to, że jeże jedzą jabłka i mleko, to każdy wie. No i gdzie mają mieszkać, jak nie w lesie?
      Bardzo dobry pomysł z tymi owadami karmowymi. Niekłopotliwe, potrzeba tylko trochę miejsca. Ekostaż kupuje je w Fabryce Owadów, na giełdę ogro do nas przywożą. Na alegrze też można kupić.
      A czasami bywa posucha, wtedy wożą... z Czech!
      I wiesz co jeszcze? larwy ochotki i rureczniki. Nigdzie nie można kupić świeżych.

      Usuń
  6. Trzeba pisać, po tysiąc razy- może będzie to komuś pomocne.
    Może zainteresować władze, która zdaje się nienawidzić zwierząt, dzieci, a kochać inwestorów i samochody.
    My, a władza to przepaść- dlaczego ? Dlaczego władze nie dbają o zwierzęta ? Większość mieszkańców ma do zwierząt okrutny bądź obojętny stosunek. Można wytruć zadomowione w pewnym miejscu stadko 30 kotów, wsypać innemu do pyszczka 'Kreta' , niech zdychają za karę, bo załatwiały się do czyjegoś ogródka i wszystko toczy się dalej do następnego przypadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zofijanno, takie rzeczy to u ciebie? przerażające.

      Usuń
    2. U mnie- po sąsiedzku- na dużym osiedlu.....

      Usuń
  7. Ważne, bardzo ważne!! I do bólu trzeba powtarzać!! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Powtórzę po poprzedniczkach - mądry post i ważny. Ludziom trzeba do znudzenia coś uświadamiać. Patrz, ja niby taka obcykana w zwierzątka a o tych nicieniach od dżdżownic nie wiedziałam. A ja już od tego sezonu ruszam na bój o wprowadzenie bioróżnorodności do centrum Wrocławia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to ja jestem ciekawa. Coś więcej o tym boju?

      Usuń
    2. Na razie sprawa jeszcze w powijakach ale jak coś się rozwinie to nie omieszkam sie pochwalić.

      Usuń
  9. no ok, przekonałyście mnie. W sumie to nawet lepiej, bo można cyklicznie wstawiać te same tematy, mniej roboty. A jak z tym karmieniem ptaków w taką słabą zimę? ktoś wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ani jednego chętnego na dokarmianie, taki foch ;(
      Jednej owieczki brakuje, tak. Zapadła się pod ziemię, szukamy.

      Usuń
  10. Tępimy słownie ludzi, którzy znęcają się nad zwierzętami...Nigdy dość mówienia o tym...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemuż, ach czemuż nie mam żadnego jeżyka w ogrodzie? Ssaka jeżyka, nie ptaka. Oprócz wyciućkanego trawnika mam wszak dzikie ostępy w sam raz dla kolczaków, a one nie przychodzą. Czemuż?

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzeba pisać, a o jeżach to już chyba epopeje. Bo ludzie nie chcą wierzyć, że one jabłuszek na plecach nie noszą! ;) W sprawie ptaków natomiast jako, że pytasz wyżej: Czyniąc obserwacje w swoim ogrodzie widzę, że radzą sobie nadzwyczaj dobrze. Dodam, że u mnie śniegu zero. Sikorki, mazurki i wróble bardziej niż wypasione bym powiedziała. Wysypuję ziarna tylko jak słupek rtęci poniżej zera wskazuje i gleba zmarznięta przez całą dobę. Wiadomo, że trzeba ptakom pomagać, ale nie można też ich rozleniwiać w poszukiwaniach pokarmu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeże są fajne. I takie bezbronne, mimo tysięcy tych swoich kolców.
    'Nasze' jeże (ogródkowe) mocno śpią. Za to nasze kosy (ogródkowe) bezczelnie wyżerają z miski naszego kociego stołownika. Dokarmiamy, ale tylko późną jesienią te, które jeszcze nie w betach.

    Megi, chyba jednak trochę dzikiej dziczy zostało:)

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)