od początku

niedziela, 28 kwietnia 2013

imagine

Dla M., z okazji urodzin:-)
 M. jest ciekawa ludzi, jest do nich zwrócona całą sobą.
A ja tylko o kotach, jeżach i chwastach, tak jakby ludzie byli mniej ważni, co za szowinizm gatunkowy;-)
Może nie lubię ich en bloc, ale lubię, kocham, szanuję- wielu.
***
wyobraź sobie
wtedy usłyszysz
a gdy usłyszysz- zobaczysz
***
to nie jest film o niepełnosprawnych, nie dla mnie
to jest film o buncie, nadziei, rozpaczy i burzy, i pragnieniu wolności, i walce o to pragnienie, i zaufaniu, i wierze w siebie
wyobraź sobie
jakie to trudne
otworzyć wewnętrzne oko
ale tylko wtedy usłyszysz i zobaczysz
***
oczy szeroko zmrużone, reżyserskie sztuczki
jakie to łatwe i efektowne- tak napisać
jakie to trudne
zamknąć oczy i ich nie otwierać
być innym
być normalnym
***
nie widzisz tego, co widzisz
widzisz, co chcę, żebyś widział
nie wiesz, czy widzisz prawdę
czy rzeczywistość jest
czy wszystko jest możliwe
***
możecie powiedzieć, że to tylko film
zgrabna historia, żonglerka tajemnicą
świata bohaterów i niedopowiedzeń autora
kicz, w końcu na kiczowatych filmach płaczę
ale dla mnie to więcej, tym razem
bo znam Andrzeja J, jest naszym (rodzinnym) przyjacielem- a Ewa także i może bardziej-
od czasu wielu wakacji
w dekoracjach lipcowej Puszczy Augustowskiej, Boreckiej, Rominckiej
mieliśmy po czterdzieści lat, byliśmy dziećmi, wszystko było przed nami, filmy, życie, nieśmiertelność, palenie skrętów z tytoniowych liści, picie wina z gwinta na piaszczystej drodze pod gwiazdami, malowanie akwarelą pól żółtych od nawłoci,  kołysanie się na wodzie jeziora ciepłej i gęstej, z tonącym słońcem przed oczami na wprost, rowerowy pęd szutrową drogą przez fale ciepła i chłodu i zapachów stygnących po upalnym dniu sosen i siana,  rusałki wciągające pod lustro jeziora, żubry jak duchy wśród drzew, wódka pod deszczem meteorytów
byliśmy dziećmi jak nasze dzieci, zakumplowane z nami i trochę przerażone
co to się porobiło, dokąd poszło,  w jaką złą i dobrą stronę
wcale nie
magia i światło tego czasu jest w nas, jest w filmach Andrzeja i Ewy
a może po prostu zawsze w nas była i z niej czerpiemy
dobrze się było spotkać
tak samo, zawsze tak samo
wystarczy zmrużyć oczy
rzeczy nie znikają, one się oddalają
wyobraź sobie
wtedy usłyszysz
i zobaczysz
tylko zaufaj. nie kontroluj.
***
przeczytałam trochę recenzji (ta jest mi bliska), ale słabo je kojarzę z filmem, kolejny dowód na to, jak różni są ludzie
wieczór w połowie kwietnia i w środku tygodnia, pierwszy ciepły taki, że można siedzieć długo w noc w ogródku Mleczarni pod Synagogą, pod pęczniejącymi pąkami kasztanowca (dzisiaj to prawdziwe liście)
magia codzienności
tak tak, ta w lustrze to prawdziwa ja, ha ha
ona cię kocha
uwierz w nią, M., zaufaj jej.
***
pozdrówka, Megi. Obejrzyjcie film.

sobota, 27 kwietnia 2013

dla Ani M.

Skoro dla Ani, to pominę słowa.
Za to proszę włączyć ścieżkę dźwiękową. Najlepiej w dwóch nowych kartach.
Skowronek i czajki.
I jeszcze raz.

Szkoda, że nie umiem dodać zapachu. Chociaż podobnież w koncentracji ma woń gównianą, te same chemikalia.
***
Ania ma BMA- Bardzo Mały Aparacik.
Dla odróżnienia nazwijmy mój BMI- Bardzo Mały Instrumencik albo BMU- B. Małe Ustrojstwo.
Piętnaście minut tarzania się po podłożu, a ile radości i innych emocji.
***
Pozdrówka, Megi<3

czwartek, 25 kwietnia 2013

las wypas


Powiadałam wam, że mam wypasioną robotę, fucking good job?
No mam.
Wypas nie polega na zarabianiu krocionogiej kasy, jak sądzą niektórzy.
Ani na obcowaniu z roślinami, jak myślą inni.
Nie polega też na realizowaniu artystowskich wizji jednym machnięciem różdżki.
Raczej jest zupełnie odwrotnie.
Czasem nie mam na chlebek (za to na paliwo zawsze), na butki (ale na wypłatę musi być), na lodówkę (ale na kosiarkę tak).
Obcuję z ludźmi i ich historiami. Historie są porywające (zamówię sobie taką plakietkę: OGRODNIK- TERAPEUTA), ale frustracje często nieogarnione.
Wizje realizują się przez pot i łzy.
No ale.
Ale mam  godzinę dziennie. Tak sobie to wykminiłam dla uniknięcia hospitalizacji psychiatrycznej.
***
Tydzień temu, dokładnie tydzień i dzień (muszę to zaznaczać, bo mimo chęci blog nie pisze się w czasie rzeczywistym, a wiosna zmienia się w oczach) las wyglądał inaczej.
 Szary, brązowy, błękitny.
We wzory i faktury.
klon jawor
kora mu się łuszczy tafelkowato
prawie jak u platana
tak drzewo leczy rany
 Usiadłam sobie nisko
i obejrzałam wszystko z bardzo bliska.
tarnina<3
 A potem zamknęłam oczy pod ciepłem słońca.
Kiedy je otworzyłam, wszystko było wyraziste, nowe i świetliste. Cały świat stworzony na nowo.
To była moja godzina. Godzina na ziemi.
***
Ponieważ powtarzam rytuał godziny każdego dnia, powstało dużo zdjęć rozpędzającej się wiosny, którymi was pewnie zasypię. Zajawki innych godzin:
poranek na pewnym balkonie
grilloobiadokolacja ze śniadaniem
borowy spacer
bistro łosiedlowe
zakupy kfiatkowe
w ogrodach u człowieków

listki grujecznika
bokeh grujecznikowe na tle czeremchy
pienkny ciemiernik
magnolia Loebnera
słaba jakaś w tym roku
inny las
Mówiłam, że wypas?
Zajawki fenologiczne:
- pierwsza pokrzewka- 15 kwietnia
- pierwszy słowik- 19 kwietnia
- pierwsza jaskółka- 21 kwietnia
- kumacze gody- też w niedzielę
miejsce kumaczych godów
- wczoraj- lis w naszym ogrodzie. Pewnie przeszedł ulicą, wszedł przez zawsze otwartą furtkę, popatrzył na Wegan na balkonie, zagłębił się w gąszczu. Futrzasty, odkarmiony. Wie, co dla lisa dobre.
ale lis był prawdziwy;-)
- dziś- dwa jeże w naszym ogrodzie, nakarmione
kleszcze straszne w tym roku, Puszek miał 22 naraz:-/ a jeżynie dzikiej jak wyciągnąć?
a u was? Jak tam z kleszczami, fenologią i czasem dla siebie?
Pozdrówka, Megi.