od początku

niedziela, 5 maja 2013

Sady Kwietniowe, II

odsłona druga, sequel.
Skoro przez okno wyglądało tak
u sąsiadów ta  czereśnia
to pod Sowimi Górami spodziewałam się adekwatnych widoków.
A tu nie.


Może to i lepiej, bo woda zawarta w powietrzu wyrysowała piękne głębie
i dopasowała klimat zdjęć do klimatu miejsca.
Sady w Bielawie to dzieciństwo TP, pod ich koronami usypiał w wózku małą siostrę, ciął zieleninę dla królików i indyków, przeganiał owce na pastwisko, czytał krowie i oznaczał rośliny.
(tak mówił, niech zaprzeczy)
To także przyczynek do nostalgii i refleksji w stylu "tu zaszła zmiana".
Kiedy nowi ludzie zastąpili dawnych ludzi, zastali wszystko kwitnące, świeże i prężne, tak wynika z opowieści.
Gospodarstwo porządnie otynkowane, zabudowane w czworobok, ze srebrnymi świerkami u wejścia, sady wiśniowe i czereśniowe po horyzont, wykoszone łąki podchodzące pod szczyty pagórków, pastwiska dla krów i owiec.
Od razu zaczęło się sypać. TP bawił się na ruinach budynku wcześniej domykającego czworobok, rozpleniły się dzikie bzy czarne, serdeczniki i lilaki, w aktach gwałtownego wandalizmu/potrzeby porządkowania wycinane co czas jakiś przez nowych, drewniane płoty zastąpiły nie wiedzieć czemu kamienne mury i zdążyły się zawalić, podwórze zapełniło się budkami, kanciapami i komórkami, w zaroślach zaległy wersalki, wysokopienne grusze i jabłka w sadzie przy domu zastąpiły idaredy i spartany, płotki pocięły przydomowy ogród wielokrotnie i w różnych kierunkach,  z domu zniknęły piece i drzwi, i okna o klasycznych podziałach z lat trzydziestych.
Najpierw zniknęły sady wiśniowe, wiśnie dożywają ok. 50 lat (a tu i tam czytam, że 400).
Czereśnie mogą żyć 80- 100 lat i właśnie umierają.
Niektóre wciąż piękne jak panny młode (to z Ani z Zielonego?)
Wykoszone łąki zarosły głogami, dziką różą i tarniną.
Jasne czereśnie sercówki zbierają tylko przygodni zbieracze.
Niepotrzebne.
Tak kręci się tan świat
a niech tam, na zdrowie mu.
To jest także miejsce z moich snów.
Śląsk jest końcem świata, w czasie i przestrzeni, dla mnie od zawsze i na zawsze, nie zmieni się, nie zdąży dla mnie.
a niech tam, dobrze.
...
Przereklamowany ten weekend, indiid.
grillowe plany, grillowe zakupy w biedronach, wyjazdy...
... i taka ma- jowa pogoda.
Ale czego tu się spodziewać, pamiętacie tamten śnieg, a te pochody wśród deszczu i wichury?
taka karma.
Z dwóch dni wypraw "na żaby" zrobiło się kilka godzin w siekącym deszczu (żaby zrezygnowały), z dwudniowego wyjazdu- prawdopodobna dzisiejsza wycieczka, z planów pracowych- odsypianie.
Pocieszyłam was, że nie tylko wy "marnujecie życie"?
deszcz, deszcz i deszcz.
 a dzisiaj już nie:-)))
SŁOŃCEEEEE!
...
Mamy chomiki na tymczasie, jestem dla nich babcią, a dzisiaj zostałam także prababcią, bo jeden się rozpakował.
Paczajcie, słodkie takie, słitaśne, nooo, brać tylko!
Pozdrówka, Megi.

27 komentarzy:

  1. Chomiki słodkie, ale nie mogę; pogonili by mnie z domu :(
    Piękne te miejsca, aż chciałoby się tam pospacerować...
    Ja akurat mam dobry nastrój mimo deszczów - trochę tylko wyrzutów sumienia, że w jubileuszowym dniu dzisiejszym nic nie popracowałam...
    Ale sto tysięcy raz się zdarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mam/i miałam dobry:-)
      ale tu i tam narzekano na pogodę. Ja mogę tylko narzekać na brak czasu, niezdążam byćwszędzie taką piękną wiosną!

      Usuń
  2. Ach jak smutno... Drzewa umierają stojąc, a życie toczy się dalej...
    Czy to fioletowe tłuste dorodne cudo, to ciemiernik?
    Chomiki w ogromnych ilościach, z licznym, stale pojawiającym się potomstwem, przerabiałam z moimi małymi dziećmi. Na szczęście wyrosły, a ja dziękuję, znam gady.
    Słyszałaś jak śpiewam pod poprzednim wpisem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.youtube.com/watch?v=pCfp9C7f-8A- to ty? słyszałam, nie znałam, byłam w szoku, że ktoś śpiewa o łuskiewniku, i o zerwie kłosowej. Dzięki tobie wzbogaciłam wiedzę życiową:-)
      To ciemiernik mamy TP.
      Co robiłaś z nadmiarem chomików? naprawdę gady z nich.

      Usuń
    2. Nie, nie ja, ale uwielbiam tę piosenkę, szczególnie mi bliską w porze kwitnienia fiołków.
      Chomiki ostatecznie załatwił jamnik, wystarczyła chwila nieuwagi podczas czyszczenia ich mieszkania. Długo było to moją tylko tajemnicą, powiedziałam dzieciom, że zostawiły otwartą klatkę i okno, a gady zawiały. Potomstwo... Nie doświadczyłaś jeszcze w swojej hodowli kanibalizmu? Za to właśnie przerażone dzieci znielubiły chomiki i się skończyło.

      Usuń
    3. o, WSZYSTKIE pożarł?
      Kanibalizm bierze się ze stresu (np. przegęszczenia, niepokojenia matki) i kiedyś, gdy rzeczywiście miałam dużo gryzoni różnych gatunków, zdarzało się, bywało drastycznie. Celowo nie piszę "hodowałam"- były, a ja nie rozumiałam ich potrzeb, i jak większość ludzi dopuszczałam do rozmnażania. Obecne są na tymczasie, segregowane pciami, wybieramy im domy i rozmnażaniu mówimy nie.
      Fijołki się do mnie przyczepiły:-))) ciągną się za mną, słooodkie fi- jołki!

      Usuń
  3. Przecudne te pochmurne krajobrazy! I kwiaty w deszczu. Tak wyobrażam sobie właśnie, miejsca ze snów.
    Dziwna to kraina, na wskroś przesiąknięta bolesnym pięknem. Ciężko jest oswoić na nowo sady dzieciństwa, a może zrobić tego nie można? Niech te ze wspomnień, kwitną w spokoju, nie naruszone, a te dzisiejsze, nikomu nie potrzebne, pokochać jak obce? Pewnie się tak nie da ...
    Przyślijcie nam trochę wody z nieba, bo u nas jak zwykle nic a nic.
    Ściskam Cię (delikatnie)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u ciebie też tak jest, choć inaczej... miejsce ze snów i z przeszłości.
      Trudno to bardzo, zostawić tamte sady w pamięci i pokochać te osobno... trochę się da, bo te dzisiejsze są takie piękne, też!
      Woda dotarła?

      Usuń
  4. trafiłaś w sedno opisując wymianę mieszkańców na Dolnym Śląsku, ja bym dodała jeszcze pojawienie się w sadach wanien.I jak zwykle piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach, wanny są tak powszechnie obecne, że wspominać nie warto;-]

      Usuń
  5. Widoki piękne choć bez słońca....miłej słonecznej niedzieli Gosia z homefocuss...zapraszam do mojego sklepu redecor.pl dziś ostatni dzień promocji

    OdpowiedzUsuń
  6. Góry Sowie! niecierpek! dzięki :)))
    to też są widoki wyssane z mlekiem matki!
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam czereśnie! Myślałam, że są wieczne.
    Nasza wisienka ma chyba ze sto lat... tyle co dom? Ma drobne owoce i prawie wszystkie zjadają szpaki. No bo jak zebrać je ze szczytu? Zresztą nie przepadam za wiśniami, a szpaki i owszem;)
    A w ogóle to się wpisałam pod poprzednim postem, bo nie zauważyłam nowego... słońce mnie oślepiło ;-))
    Ściskam najczulej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za liczne komentarze;-)))
      może mieć ze sto lat. A w ogóle to wiśnie się pięknie odmładzają cięciem.
      Niestety, żadne drzewa nie są wieczne, a przy ludziach to już w ogóle. Jak topola, stoi?

      Usuń
  8. Bardzo smutny post, szczególnie te pościnane drzewa owocowe.Dla mnie jest to przybijający widok. Jak były potrzebne , dawały dużo owoców to rosły , a jak stare to pod topór.Wszystko powinno dożyć swojego wieku naturalnie. U mnie kwitną dopiero wiśnie i czereśnie, no i porzeczki wszystkie i czarne i czerwone i białe , ale będzie objadanie się. Cud.Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i pogodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie do końca smutny, raczej melancholijny, jak cały ten blog;-p
      Taka kolej rzeczy.
      Chociaż ja też tego nie lubię, pozbywania się starych drzew, bo "nie rodzą"- odpowiednio pielęgnowane owocowałyby dłużej.
      Pozbywanie się starych koni, psów, rzeczy... "pozbywanie się".

      Usuń
  9. Słyszałam pogląd, że czereśnia jest fizjologicznie starym, wymierającym gatunkiem....
    Każde życie ma swój kres- starzy ludzie i stare drzewa- związani ze sobą nierozerwalnie. Kiedy umierają drzewa, umierają i ludzie.
    Czasem trzeba odespać, odpocząć i poleniuchować po ciężkiej pracy, nie można bezustannie być na obrotach. To nie jest zmarnowany czas- to też relaks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawam, gdzie czy od kogo słyszałaś, bardzo ciekawe.
      Też tak myślę, marnowanie czasu nie istnieje.

      Usuń
  10. Jakie piękne zdjęcia:) Takie sady też zawsze kojarzą mi się z Anią Zielonego Wzgórza i widokiem z jej facjatki, wiesz? :) Co do chomików - wzięłabym nawet sto, ale mój kot chyba też by się ucieszył. A to niedobrze;) Wielkie pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widok na kwitnącą jabłoń z facjatki Ani, to dla mnie zapamiętana piękna scena z książki. Teraz tę scenę mam u siebie.

      Usuń
    2. tak, ten obraz chyba wszystkie mamy, jak to mówią, "z tyłu głowy":-)
      i takie obrazy sobie odtwarzamy, jak tylko się da.

      Usuń
  11. Ale cudowne miejsce i fantastyczne zdjęcia!
    Tak dawno nie byłam w takim miejscu...Spacer musiał być niesamowity!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze jest:-)
      pamiętam różne, w różną pogodę i porę roku, to tylko spacery, ale warte pamiętania.

      Usuń
  12. Witam Ciebie bardzo serdecznie,ale piękna ta wiosna,kwiaty kolorowe,pachnące,aż chce się żyć.Twoje fotki są cudowne.Pozdrawiam z Dobrych Czasów,Jola

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)