od początku

czwartek, 22 sierpnia 2013

turystyka zakupowa

Kto się przyzna?
GAJA, Hania, Inkwizycja, maszka, ewa, Dorota, kto jeszcze do kamingałtu?
Niektórzy hardo, jak Riannon, ZiŁy, kyja, Przemek, Sąsiad, Mateusy- kupują od razu gruby staroć, cały dom.
A pozostali skromnie, po filiżance, talerzyku i figurce, aż zamieszkają w muzeum.
Jak ja, np.
Jeżeli jeszcze nie znaleźliście powodu, żeby pojechać do Skandynawii, to this is it.
Starocie, ich mnogość i dostępność- jak pewnie w wielu krajach, których nie zmieliła wojna.
(i w których nie płaci się w euro)
Od domowej wyprzedaży, loppis/loppemarked, przez antikt/antik, do galerii- graciarni.
Wszędzie tam można liczyć na okazje z różnych półek, zależy, czy nam zależy na taniości, urodzie czy rzadkości lub niespotykaności.
Najlepsze trafiamy w genbrug (po duńsku recykling, bo tym w istocie jest) czy też w szwedzkich sklepach nazywanych przez nas "kościelniakami", bo noszą nazwy od organizacji charytatywnych, które je prowadzą.
Do nich trafiają sprzęty po tzw. "sprzątaniu końcowym" podczas likwidacji mieszkania, najczęściej po śmierci właściciela.
Więc jeżeli nie razi was to, że rzeczy żyją dłużej niż ludzie...
... i lubicie polowania, to jest to coś dla was.
Gdzie szukać, czyli lokalizacja.
Od świeżego powietrza
Poprzez hale fabryczne
do różnych stodół i obór w wiejskich posiadłościach.
Czas otwarcia, jak już kiedyś pisałam- nieodgadniony.
Wiele z tych miejsc funkcjonuje tylko w niedziele, przy drogach pojawiają się tabliczki kierujące zakupowych turystów od jednej atrakcji do następnej.
Zawsze jest to również okazja towarzyska, kawowo- ciasteczkowa.
Wnętrza są urodziwe, malownicze, fotogeniczne przez swoje zagracenie, zakurzenie i ciekawe oświetlenie.
;-)
Czasem bywają nawet tematyczne, np. lata 70te:
Przedmioty bywają przeróżne.
Od prawdziwych antyków
po głowy Lenina znad pianina
włocławki i nadreprezentowane julaplatter
i wszelkie badziewie
oraz angielską porcelanę
 i jeszcze więcej angielskiej porcelany.
 Szczególną pozycję zajmują marki skandynawskie (B&G, Royal Copenhagen, Orrefors, iitala, Hackefors, Hoganas, Jie, Rorstrand, Gustavsberg np.), zdecydowanie droższe np. od naszej swojskiej Bavarii czy nawet Rosenthala.
Lubię rzeczy rzadkie.
rocznik czasopisma ogrodniczego, rama łóżka
zbiór nasion roślin uprawnych
telegramy z okazji konfirmacji z lat 40tych XX wieku, w środku grafika
ręcznie podkolorowane litografie- ilustracje 
działający magnetofon, lampa akumulatorowa, komoda z tysiącem szufladek
stare mapy i takie tam obrazki
reklamy
plakaty
Lubię też widoki w oknach i w lustrach.

W takich prawdziwych, żeliwnych ramach okien, przez takie prawdziwe, zakurzone szyby.
jaskóeczka;-)
;-)
I jeszcze lubię 
gadżety w ogrodzie (temu pisałam Hani, coby wystawiła tam żelazko;-))
stół^^
pomidorki^^
pajęczyna poziomek^^
zielone jabłuszka^^
zainspirowani?
I to, że w jednym z loppisów mieszkają koty do adopcji, bo jest on jednocześnie domem tymczasowym.
W innym natomiast mieszkają kury.
Tak wygląda turystyka zakupowa, można już zazdraszczać;-)
Powiem wam, że nie czuję się expertem, ale trochę się znam
i ofszę, kupuję.
Wciąż bawię się w dom, kupuję talerzyki i filiżanki:-) oraz niespodzianki, dla was na przykład,
a TP nie zasypia na kanapce, bo przede wszystkim bawią nas wspólne łowy.
Pozdrówka, Megi.
PS. takiego kafla jeszcze nie miałam:-)

42 komentarze:

  1. Uuuuuwielbiam! Nie mogę napatrzeć się na porcelanę i figurki, i gdzieś tam dojrzałam czerwone szkło, też piękne! Już właśnie zazdraszczam.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo lubię czerwone- rubinowe szkło, ale mało go, i jeszcze nie trafiłam na "mój" gadżet z niego zrobiony. A nie, miałam świecznik, ale zbiłam:-(

      Usuń
  2. Daj Boże Megi wszelakiego tego dobra!!!Mam nadzieję, że nie byłaś samolotem i ograniczenie bagażu do 10 kg nie spotkało Cię:)TO by była prawdziwa bieda.
    Pozdr.
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham takie miejsca, dlatego tak chętnie włóczę się po francuskiej prowincji. Te stare stodoły śmierdzące kurzem i stęchlizną pełne cudowności i śmieci. Ehhhh....
    Zachwyciło mnie zdjęcie z malwą za szybą, a zakochałam się w talerzyku z bratkami (kocham bratki, zwłaszcza te z niebieskim i fioletem na oczku), znalazłam brakujący element moich pamiątek rodzinnych ;) a kafelek po prostu artystyczny - super fajny!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam dla ciebie coś niebieskiego:-)

      Usuń
    2. Baaaardzo dziękuję za to "Coś" niebieskiego, jest śliczne!!!!!
      Buziaki!!!! :)
      Wielka szkoda, że talerzyki z bratkami są "niejadalne" :((((((((

      Usuń
  4. Witaj, bardzo zazdraszczam. Moc niesamowitych różności. Gębusia się śmieje, zachwycające, jest co podziwiać.Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz co, wiesz co?!
    Od takich rzeczy miękną mi nogi i trzęsą się ręce.
    My z tych hardych, co dom od razu i mieszkać bez remontu, ale na takie cudeńka to już nie starczyło.
    Będę sobie tu wracać i przyglądać się, bo mnogość tego duszoszczypatielnego dobra..
    Ściskam Piękną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie nie wiedziałam, jak cię zakwalifikować;-)
      myślę, że z czasem się nazbierają, jakoś tak obrastamy w rzeczy:-)

      Usuń
  6. Megi, przez ciebie dżem przypaliłam, tak się z zapartym tchem naoglądałam :( Cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się zachwyciłam społecznym muzeum, wrócę tam, choćby po to, żeby coś napisać!

      Usuń
  7. generalnie w czasie wyjazdów nie interesują mnie zakupy, ale taki wyjazd na zakupy chciałabym, marzyłaby. Piękne wnętrza udało Ci się uchwycić na zdjęciach :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie wakacje to także zakupy, bo na co dzień lidl i biedra;-)

      Usuń
  8. To jest cos dla mnie!!!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko przecież to raj jest!!!Szczerze zazdroszczę takiej wycieczki....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas takie rzeczy trafiają czasem do pieca.....Brakuje mi tego u nas....
    Kupuję czasem we Lwowie stare polskie książki...
    Kafel w istocie piękny- też lubię takie rzeczy.
    Pobuszowałabym w takich miejscach....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, trafiały i trafiają, szczególnie u nas, na "ziemiach odzyskanych"... ale i we Lwowie zapewne, to oczywiste...
      ... ja też kupuję książki i mapy, bezużyteczne, skazane na rozpad, tylko dla ich urody. I jeszcze lubię rękodzieło, takie trochę krzywe i niedorobione, niecenione.

      Usuń
  11. Ło Matuchno...zwariuję chyba, a jak pokażę to Połowie mojej, to ten zwariuje podwójnie:) Komoda z tysiącem szuflad jest BOSKA, a nasiona do siewu w takiej postaci to sama chyba sobie zafunduję:) Dla potomnych, a co tam! Zanim nas GMO zeżre....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a pewnie. Komoda ma metalowe szufladki, wyobrażam sobie, jak by wyglądała po liftingu! może szufladki w szachownicę kolorów?

      Usuń
  12. Porcelanowe biało niebieskie figurki cudne, szkoda, że drogie dość :) Lubię takie miejsca!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, one są drogie raczej, blisko ciebie już występują:-)

      Usuń
  13. Już Ci nie raz mówiłam, że ja bym tam zwariowała! A potem musiałabym wracać półciężarówką ;) Kafel cudny! Wszystko cudne, niestety! ;-)
    I niestety, musiałam (czyżby?) przesunąć urlop o tydzień. Chyba nie dożyję...
    Wracajcie już;) ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam dla ciebie robótkę urlopową;-)
      zaraz wracamy:-)

      Usuń
  14. Chyba ozdrowiałam. Jedno co wiem , to to że w niedzielę wybywam trochę poszperać. Cóż że ,że nie ze Szwecji.Może kiedyś kupię sobie taką kurkę. Całuję stópki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla ciebie też coś mam, ale musisz przyjechać;-)
      mam nadzieję, że to nie z miłości do staroci ozdrowiałaś:-)

      Usuń
  15. Oj poszperałabym tam sobie. Na pewno coś bym znalazła dla siebie. Ciekawa jestem jak to wygląda cenowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cenowo wygląda, niestety, bardzo dobrze, tzn. tak, że na dużo można sobie pozwolić:-) bo tam to jest powszechne, nie to, co u nas.

      Usuń
  16. Cuda, cuda. Musiałabym mieć wielki samochód z przyczepami. albo i dwa samochody. Uwielbiam takie miejsca. Zazdroszczę bardzo! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobrze, ze tam nie mieszkam! Ufff! Caly moj dom bylby "graciarnia". Ladny Honeysuckle. Inkwizycjo, znam cie tylko jedno popoludnie - ale wiem, ze wytrwasz. Courage! Odwagi! Watka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sie zbieram i zbieram do tego pisania, normalnie nie ma kiedy!

      Usuń
  18. Porcelanowy kotek, chcę takiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. No proszę. Ja mam w głowie mentalny obraz sterylnej Skandynawii z meblami z Ikei, a tu takie cuda. Miło oko zawiesić. Na miejscu bym chyba oszalała z radochy :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniałe starocie, bym zakupiła nie jeden z tych drobiazgów, zwłaszcza te ceramiczne pojemniczki, bym trzymała tam kawę, herbatę,cukier i wszystko co się da! Może będę miała okazję na takie zakupy, o ile plan się uda i zamieszkam w Szwecji^^

    Pozdrawiam
    http://made-in-joy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie, nie, nie! Ja bym nie mogła tam być, choć jestem wielkopolskorozważna, poznańskorozsądna, jednak nie. Chyba, że miałabym jakieś kagańce finansowe albo ilościowe, wtedy tak. Ale bym wybierała!

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)