od początku

wtorek, 7 sierpnia 2012

Między wydmami.

Doszły mnie słuchy (dosłownie, w postaci odgłosów paszczą), że dosyć już o tej Danii i w ogóle nie wiadomo, co u mnie teraz.
Dobra, to ostatni raz.
Pominąwszy przegląd przydomowych ogródków, do których, jak wiadomo, uwielbiam zaglądać. I rozwiązania w zieleni publicznej (Nasza Polana ma rację, że to kraj rond). Te tematy zostawię na długie jesienne wieczory...
Między wydmami są torfowiska, wrzosowiska, raczej marne lasy, pola uprawne... a same wydmy wyrastają niespodziewanie pośród nich.


 (nawet pośród lądu)

 (porośnięte wydmuchrzycą, jasieńcem i... paprotką zwyczajną)
(oraz wszechobecnym zawciągiem nadmorskim)
 (a także kostrzewą)
(i nawet wiciokrzewem pomorskim).
Można je deptać.



 Można po nich skakać.
 I na nich plażować.
Oraz zrobić sobie fotosesyję.


Można wejść i oglądać z góry...



 !
!!
!!!
o_O .O_o. O_O.
Dobrze, że chociaż zielone dachy są.
Ciekawe, za ile lat ta duża wydma je pochłonie, jeżeli przesuwa się w kierunku morza z prędkością 15 m na rok.
A z drugiej strony:



 Plaże samochodowe, na które można wjechać, zaparkować, użyć drzwi jako parawanu, nie targać kocyka i piknika, są liczne. Nie można zostać na noc (pływy?), ale kto by się przejmował:
 I dobitniej:

no, w sumie ciekawe.
W Danii mieszka tylko pięć milionów osób.
Prawdopodobnie gdyby mieszkało więcej, trzebaby zacząć oszczędzać wydmy i plaże.










I jeszcze kilka zdziwień i faktów.
Jedzenie jest albo niedobre

albo drogie.






















 (oto gofer za 15 zeta)












więc to jest najlepsza opcja.



A to miszcz, tym razem kuchni;-)))
Jako fanka duńskiej odzieży, uzależniona od niej od dwudziestu lat, miałam wrażenie, że udaję się do raju.
Tymczasem po przejściu, powiedzmy, dwukilometrowej handlowej ulicy



udało mi się kupić ze dwie rzeczy. Ceny i wzory jakieś poniemieckie.

















Starocie- owszem, są. W kościelnych second handach

W stylowych sklepikach. Najwięcej słynnych porcelanowych figurek. Ale  znowu- ceny proniemieckie.


 Po 18, w sobotę po 15, a w niedzielę przez cały dzień w sklepikach witały nas takie napisy

i puste ulice.



 (jeszcze jeden kraj rowerów. Jeżeli interesuje was, dlaczego Synek na każdej fotce ogląda telefon, to powiem- uzależnienie od nawigacji;-DDD)
























A Duńczycy? Dolce vita.





(taki widok nie jest typowy, jak powiedziała do nas zbulwersowana Dunka. MUSIAŁA to powiedzieć;-))
Jednym słowem- spokój. Chyba że trafimy na loppe marked, targ staroci.

Trafiliśmy.
Czyli czyli.
Wpis dla porządku i sprawdzenia, czy ja w ogóle potrafię doprowadzić jakiś temat do końca;-)
Nie jest łatwo, spinam tyły, aby już pod koniec tygodnia pisać ze Szwecji, może i o Moherii, ale cóż, ze Szwecji!
Zatem ave.
Czyli pozdrówka, Megi.

8 komentarzy:

  1. Pozdrówka Megi, czekam na cdn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piknie! Wydmy i piachy - ogólnie przeurocze! A te domki? Hmmm...chyba dla tych, którzy lubią częste przeprowadzki ;)
    pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, ale pięknie ! Wydmy dla odprężenia ducha i spacer po butikach dla relaksu ciała (albo na odwrót ... ?). Pozazdroszczę, ale i dziękuję za tą wirtualną podróż (i tyyyyleeee zdjęc' do oglądania !!!). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Megi!
    Widzę ż Twój urlop ,był bardzo intensywny,oczywiście zazdraszczam i nabrałam wielkiej ochoty na Danie! Zdjęcie z Tobą w kolorze sepi cud ,miód!
    Troche podwórek nam się kończy w mieście ,może jakąś wyprawę podwórkową uda się zorganizować ,tylko niech się trochę ochłodzi.Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  5. Skandynawia jest jedyna i bardzo mi odpowiada tez! a niby mieszkam w przeciwienstwie, czyli na karaibach..bardzo lubie Twoje postrzeganie swiata! masz fajne poczucie humoru, A TE DOMKI NA WYDMACH , swietne tylko chyba nie doswiadczysz na wydmach drog! pozdrawiam i czekam na Szwecje pospiesz sie bo bede paszczyc! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne zdjęcia, miałam wrażenie ,że jestem w Danii :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Urokliwe te domki, wtopione w tło, niziutkie - i te dachy...
    Twoja duńska sesja zdjęciowa super! Trudno, że w butikach nie było szału... jak Cię znam, to duńskie fatałaszki kupisz nie tylko w Danii ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  8. Połaziłabym po wydmach, ech...

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)