od początku

sobota, 16 stycznia 2016

dobra zmiana

Niektórzy twierdzą, że to oksymoron. Inni uważają, że każda zmiana jest dobra, bo oznacza progres, nadążanie.
Nie mam zamiaru udowadniać, że zmiany są dobre. W ogóle nie mam zamiaru niczego udowadniać.
Napiszę tylko, że zmiana jest wpisana w ogród.
Rośliny, główny materiał, z którego tworzymy ogrody, jest zmienny w czasie. Rosną. Nie chcą rosnąć. Przenoszą się z miejsca na miejsce. Giną, bo to delikatny i kruchy materiał.

A ludzie, chcąc nie chcąc, oglądając- nie ogrody sąsiadów, ale jakieś werandowe fotki czy zagraniczne rabatki- pragną zmian.
Ogród na piaszczystej glebie powstał dziesięć lat temu, dorósł i bardzo się zmienił.
Pamiętam pierwszą listę życzeń właścicieli: dużo zielonego. Dużo traw. Jak najmniej kwiatków. Kolorów. Roboty. I tylko nie róże.
Po kilku latach w ogrodzie pojawiły się... róże. Nie tylko te darowane, przypadkowe, ale i cała grupa róż okrywowych przy tarasie.
W minionym sezonie do przeróbki zakwalifikowała się rabata traw.
Rabata w 2009
i w 2015.
A na cóż?
Na rabatę bylinową "jak w Szkocji". To znaczy- złożoną z kilku hortensji bukietowych, trojeści bulwiastej, złotnicy żółtej, wiązówki czerwonej, jeżówki, przegorzanu, rudbekii lśniącej, liliowca ‘Stella d’Oro’, szałwii omszonej i odętki wirginijskiej. I cynobrówek.
Miskanty 'Gracilimus', wierzba i budleje zostaną, jako tło.
Rosplenic oczywiście nie wyrzucamy, tylko przenosimy je na inne rabaty- jako "podpórkę" dla róż, tło dla zielnika (a w ich tle z kolei będą rosły istniejące bambusy :-D). Inne byliny (jeżówki, kosaćce syberyjskie, liliowce, astry krzaczaste) wkomponują się w rabatę.
W innych miejscach ogrodu pojawią się, bardzo modne: turzyca Morrowa lub sesleria jesienna, imperata cylindryczna ‘Red Baron’, mikołajek płaskolistny, barwinek większy i żurawka 'Cherry Cola'.
Satisfaction all together.

Tak sobie piszę, że będzie, bo... nie zdążyliśmy, byliny zostały do posadzenia wiosną, więc i efektu nie mogę pokazać.
Wszystko dlatego, że zmiana wiązała się z przebudową tarasu, która trwała od wiosny do jesieni :-D
Tak było. Wyniesiony taras wykończony jasnymi ceramicznymi płytkami- częsty błąd w "pierwszym domu". Tarasowe życie toczy się jakoś tak ponad ogrodem, nie w nim, odbijające się od płytek światło razi w oczy, płytki odpadają (zawsze, mimo, że mrozoodporne- różnice w ściśliwości podłoża, płytek i kleju rozszczelniają je, w szczeliny wchodzi woda, zamarza i tak dalej), spływająca ze szczelin woda brudzi tynk.
Taki plan. Szerokie schody i taras na poziomie gruntu, z płytek betonowych (żeby meble równo stały) uzupełnionych kostką granitową.
Takie wykonanie. Na razie fragmentarycznie, bo niewykończone zielenią.
Zmiany w ogrodzie obejmowały też ostre cięcie. Dziesięć lat, a brzozy i paulownia puszysta stały się dużymi, zacieniającymi drzewami!
Brzóz nie ma sensu przycinać "z wysokości"- stracą pokrój, zagęszczą się, a skrócone konary mogą obumrzeć. Można podwyższyć korony, żeby światło wpadało pod nimi.
Paulownia jest dość problematyczna, bo ma długie roczne przyrosty (do 1,5 m) i słabo się rozgałęzia. Dlatego formalnie zgodne ze sztuką "prześwietlanie z obniżaniem" mocno ją zrujnowało.
 Tym razem kwiatków nie będzie. Ale spokój na kilka lat.
Urobek z połowy dnia. A mówili, że im starszy ogród, tym mniej roboty.
Kilka fotek z wrześniowego ogrodu:
Żywopłot z choiny kanadyjskiej- alternatywa dla tui i cisa. Trochę słabawy, bo rośnie w suchym, dość cienistym miejscu. Jednak wyobraźcie sobie tuje w takich warunkach.
Kalina koralowa wyrosła jako przeoczona podkładka kaliny Burkwooda, i bardzo dobrze.
Vitex agnus- castus. Co ja miałam w głowie, sadząc takie rzeczy.
Kariopterys klandoński, czyli barbula. Sadźcie koniecznie, koniecznie, koniecznie. Czasami przemarza, ale odrasta od korzenia. Przeważnie.
Odwiedzimy ten ogród ponownie latem, kiedy nowa rabata będzie jakoś wyglądała.

Zmiana- być może związana z trendami, ale przede wszystkim z upływającym czasem- dotyczy wielu ogrodów.
Tradycyjne, można rzec, rabatki, często wyglądają tak
i to wcale nie są najgorsze przykłady.
To typowe ogrody, których projektanci lub właściciele odczuwali horror vacui, a jednocześnie pragnienie, żeby o każdej porze roku było ciekawie i różnorodnie. Nie podejrzewam, żeby chcieli stworzyć kolekcję botaniczną.
Po pewnym czasie docinanie jednego do drugiego przestaję wystarczać, zaczyna się odejmowanie (z pierwszego zdjęcia odjęliśmy centralną magnolię, ale to o wiele za mało- świerki się napraszają, z drugiego pozbyłabym się jałowców 'Stricta' i pęcherznicy) i wypełnianie wolnych miejsc czymś nienachalnym, plastycznym i zwiewnym. Trawy bardzo dobrze się do tego nadają.
Hakonechloa macra 'Aureola', Imperata cylindrica 'Red Baron'
Carex morrowii 'Silver Sceptre', Pennisetum japonicum
Nie tylko trawy robią robotę.
Hortensje bukietowe muszą być :-)
Róże okrywowe też :-) 
I epimedium, i kalina japońska. Zdjęcie z września.
Liliowce w tym ogrodzie wypełniają- razem z kosaćcami syberyjskimi i turzycą Graya- suchy staw, pełniący rolę ogrodu deszczowego. Zdjęcie z lipca.
Odejmowanie ze względów kompozycyjnych powinno dotyczyć także tej rozrośniętej magnolii. Są jednak rzeczy ważniejsze od kompozycji.
Aster sedifolius 'Nanus'
Anemone japonica 'Prinz Heinrich'
Wiecie co?
I tak nie jest dobrze.
Te zębate tuje (żeby one jeszcze równo rosły, ale wiadomo, że pod drzewami będą dużo niższe), liczne iglaki o wyrazistych pokrojach, nadmiar różnorodnych roślin (nie żeby "moje" ogrody były jakieś minimalistyczne)- zmiany powinny być dużo głębsze, nie kosmetyczne.
W tym sensie lepiej zaorać, chociaż oczywiście przeciw zaoraniu przemawia bardzo wiele (względy ekonomiczne, sentymentalne, środowiskowe).
W każdym razie- moje ogrody (jak ten z paulownią i te z następnego wpisu) są jakieś inne.

Zmiana następuje w naszych ogrodach. Częściowo jest podyktowana koniecznością, częściowo zapewne modą i trendami.
Dobre jest to, że zmiana coraz częściej polega na uproszczeniu. Właściciele ogrodów dają się przekonać do mniej rozedrganych kształtów rabat, mniej wzorzystych nawierzchni, rabat złożonych z roślin pasujących do siebie pokrojem i wymaganiami, tworzących łany lub większe grupy, wyglądających, jak to opisujemy, "naturalistycznie". Często nawet sami to proponują.
Może- na pewno!- nie jest to "trend 2016", ani nawet 2015, wszystko to dzieje się od kilku lat. Ciekawe, dokąd nas zaprowadzi? Może spróbujmy naprawdę przewidzieć te trendy? Zabawa taka :-)
Pozdrówka, Megi.

PS. Alan Rickman. Koniec świata.
Kropek w formie.



27 komentarzy:

  1. Taaaa, sadżcie barbule, sadżcie,sadżcie... a u p.Zoji jest napisane, że ona nie toleruje NADMIARU wody, u mnie głównie nadmiar wody (na glinie i IŁACH) albo piaskożwirek na skale (chyba też z gliny).
    I co?
    I pstro ;)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo (co do PS ) zamiast spać to sobie zrobiłam "time to remember".....
      Kropek - wielki duch w malutkim ciele :))), nie dajcie się !
      Barbara

      Usuń
    2. Nie pocieszę Cię, bo na suchej glinie też barbula kiepska (albo ogrodniczka kiepska). Na zimę okrywam, ale i tak rośnie jakby z litości.
      Ania

      Usuń
    3. No to nie sadzę ;). Wieczornik damski ładnie mi się rozłazi bez mojego udziału to go wolę ;))
      Barbara

      Usuń
    4. ja widzę, że rośnie dobrze na piaszczystej i przepuszczalnej (jak w tym ogrodzie), ale i żyznej, ciężkiej- tam rośnie większy i nawet lepiej kwitnie, ale gorzej zimuje. Wymaga bezwzględnie słońca i nie znosi stagnującej wody (może być ciężka gleba, ale z odpływem).

      Usuń
    5. A ten jeż zwinięty w kulę, to co? Też od Tej koleżanki co zawsze? Wygląda jak owocek mojego ambrowca razy 1000 ;) albo i więcej?
      Barbara

      Usuń
    6. a tak sobie leży, zwany jest wirusem ;-) nie wiem, kto robił. Ceramiczny. Rosły sobie koło niego przegorzany, fajnie to wyglądało, ale chyba się wyplewiły ;-p

      Usuń
    7. aha. Przegorzana to nie muszę plewić ;), nie rośnie... normalnie... Ambrowce za to plewie, nie chcesz? Ładny jest, spokojny taki. A co do wzwyż i wszerz to jestem po wycięciu świerków duuuuużych dwóch. Jaaa.......ale mam jasność nagle !!!!
      Barbara

      Usuń
  2. Muszę swój zaorać. I przerzucić oczko na drugą stroną, zlikwidować część skarpy... albo dokupić ziemi:) Tak to jest jak się ogród "stawia" zanim postawi się dom...:) Małżonek zawału by dostał, choć już drugi rok go przygotowuję na tę zmianę...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? Będziesz oczko wodne przestawiać?

      Usuń
    2. Już widzę, jak to oczko, siup, nad domem, i ląduje po drugiej stronie. Z nenufarami zdziwionymi nieco.

      Usuń
  3. Przede wszystkim ogród z gumy, ziemi więcej czy coś. Bo jak tu wszystkie swoje pomysły i zachciewajki zmieścić w jednym miejscu. Co ja na to mogę, że podobają mi się różne "style" w ogrodzie. A chciałabym i wypasiony warzywnik, i sad z jagodnikiem, i ogród leśny, i łany rabat bylinowych, i trochę słonecznej Prowansji najlepiej wymieszanej z Toskanią, nie mówiąc już o sporej kropli angielskiego ogrodu oraz ciekawych i "tajemniczych zakątków w części północnej i wschodniej koło domu. Tak więc ogród (i ogrody) zmienia się i zmieniać się będzie. Nigdy nie jest gotowy i skończony. Ale przecież o to chodzi m.in. ;)
    No i Alan :/ Jakieś takie czarne pasmo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, nigdy nie jest gotowy i skończony. Otwarta forma i treść :-D

      Usuń
  4. Aż mnie wzięło i zatchnęło jak przeczytałam tytuł. Na szczęście to o korekcie nasadzeń, każdy ogród to kiedyś czeka. Dobrze jak tylko podkasać coś tam, gorzej jak rżnij i płacz. Korekta roślin architektonicznych zawsze pociąga za sobą zmianę nasadzeń uzpełniających. Więcej miejsca, nowe perspektywy, nieumiarkowane zachciewajki w wypadku kolekcjonerów - taka kolej rzeczy. Dojrzewamy z naszymi ogrodami. W zasadzie dojrzałe zmiany prawie zawsze polegają na tym że ma być prościej, a prawie nigdy w ich wyniku tak nie jest ( ogród bezobsługowy to jest dopiero oksymoron ). Mam wrażenie że problem z tych zdjęć tradycyjno - rabatkowych polega na tym że tam są właściwie same rośliny architektoniczne. Nie wiadomo co korygować żeby się konstrukcja nie zawaliła, że sobie na takie architektoniczne porównanie pozwolę . Brawo Kropek, tak trzymać. Co do Alana to dla mnie pożegnanie się z głosem. Taki typ aktora, którego nie musisz widzieć, wystarczy że usłyszysz. Paskudnie ten styczeń czyści dobre towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście :-) i mamy to szczęście, że mamy ogrody ;-)
      O, to prawda. Za dużo tych roślin architektonicznych, za dużo wyrazistości i niepokoju, często ta konstrukcja wali się sama przez się, niby przemyślana, ale tylko na daną chwilę. Zbyt często traktujemy rośliny jak meble- niezmienne, albo myślimy, że zachowają się w określony sposób.
      W przypadku korekty i zmiany teoretycznie ma być ładniej i prościej, w praktyce trudno te nowe roślinki utrzymać między rozpychającymi się rezydentami.

      Usuń
  5. Najbardziej podobają mi się płytki - są ciekawe i ładne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, bardzo byłam za nimi i chętnie bym linkowała do producenta, ale w praktyce okazały się nie do końca godne polecenia- są kruche i chłonne, a nie powinny takie być. Kupione z tej samej serii rok wcześniej zachowują się bez zarzutu.

      Usuń
  6. Barbula i paulownia u nas nie dają rady... Tak, ogrody się zmieniają bo my też się zmieniamy. W jakimś stopniu nasycamy się i możemy mieć mniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba rzeczywiście się nasycamy. Paulownia- z całą pewnością nie, co do barbuli- łudziłam się, że może...

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. No i weź, wyrżnij tę magnolię... A przeszkadza jak cholera. Dylematy takie. Ja wywaliłam jałowca sprzed domu [...ach, dopiero sadziłam, ach jak się cieszyłam...], bo do niczego nie pasował, wielki, zwalisty, prawie płakałam, ale wywaliłam i ... jak czysto. Czasem trzeba.
    Co to zarozpiór okropny jest na zdjęciach z kulą? Tego to bym od razu wyciachała bez bólu. Brzozy podszyte trawami c u d o w n e!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę ją chyba podwyższymy, żeby tak nie siedziała.
      I bardzo dobrze, że wywaliłaś. Jeszcze masz kilka na skarpie :-D
      To jałowiec 'Horstmann', najpiękniejszy w całym ogrodzie, a co, nie? :-D
      Piękno traw z brzozami widać tak jakoś od maja, najlepiej jest jesienią. Bardzo lubię.

      Usuń
    2. Nie, jest najbrzydszy! Ale ja może się nie znam na pięknie jego. Tych ze skarpy nie tknę, bo groziłoby rozwodem, a po co mi to, kto skosi i przytnie?

      Usuń
  9. Ha:) U nas taki ogródek, że cieszę się, że chce rosnąć cokolwiek:))) Ale też trzeba było usunąć jałowce, jodłę, cisy, bez lilak.. Można powiedzieć, że ciągle się coś zmienia, tyle, że nie dzieje się to zgodnie ze sztuką:)) a z konieczności życiowej:)) Za to dzięki Twoim postom te zmiany następują bardziej świadomie:) Super że Kropek w formie!! Dzielny Kyciak! Pozdrowienia serdeczne:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bez lilak?? Dlaczego???
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zło, prawda? nigdy nie lilak.
      Mam taką metodę pokazywania, jak przewidzieć i wyprzedzić zmiany. Zrób zdjęcie rabaty/fragmentu ogrodu, wydrukuj. Połóż na nim kalkę techniczną. Zaznacz na niej, jakie "to wszystko" będzie za 5- 10 lat (5 lub 10 w zależności od wielkości założenia). Wykreśl zbędne. Popatrz, co dołożyć w puste miejsca- jaką figurę geometryczną (koło, trójkąt, "leżący" prostkąt...). Zastanów się, jaką to powinno mieć fakturę i kolor. I teraz dopiero heja do katalogu roślin czy czego tam używasz :-)
      (wszystko to można zrobić też w programie graficznym. I niekoniecznie to robię, ale to dobre ćwiczenie.)

      Usuń
  11. Lilak poległ z powodu potrzeby miejsca na drewno do kominka.. Dużo by mówić.. A ogródek zakładał ktoś inny i wizje miał dobre, dopóki roślinność była mała.. Gdyby rozbił sobie rysunek poglądowy taki jak proponujesz, może coś by z tego było:)) Wszystkie Twoje rady są bezcenne, może uda się w końcu coś fajnego stworzyć:) Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)