od początku

poniedziałek, 28 listopada 2016

czytelnik pisze, czytelnicy odpowiadają. Cd.

Dawno dawno temu, gdy byłam Małą Megi, lubiłam przerabiać.
Mentalnie, bo na przerabianie faktyczne nie było środków i innych możliwości.
Na przykład tak.
W Moherii była kotłownia, taka na koty (te bezdomne, które u nas znajdowały dom najczęściej właśnie przez wtargnięcie przez uchylone okienko kot-łowni, ulungnięcie się i zasiedlenie miljonem świeżutkich kociaczków- w Schronie chyba nie kastrowano wtedy, a sterylka aborcyjna to było w tych pogańskich czasach brońpanieborze) i na wyngiel.
Czarna jak kopalnia kotłownia, pomieszczenie krwi (od szlachtowanych indyków, inna historia), łez (od biednych kotów, inne historie...) i potu (od wyngla, który trzeba było przez okienko załadować, a później dorzucać do pieca), była mentalną Tajemną Komnatą.
(Czy Tajemna Komnata funkcjonuje w każdym domu? Też tak macie, jak to pytają na forach? W moich snach wciąż pojawia się ten pokój, wiecznie zamknięty lub bez drzwi, obrośnięty domem, pałacem w starym parku, gospodarstwem, wciąż ten sam. Znajdę ją?)
I było wiadomo, że kiedyś w przyszłości wyngiel, czyli koks, zostanie zastąpiony przez Gaz. Kotłowania była więc przedmiotem moich planów i zakusów, jak to ubiorę ją w biel ścian, starą maszynę do szycia, zazdrostki w niebiesko- białą kratkę vichy, pomalowane butelki, odnowiony kredens i odtapicerowane meble. Wszystko DIY i z odzysku, bo umiem w to.
Mniej więcej w 1976 się to w mojej głowie działo, sądząc po znalezionej właśnie Burdzie, będącej moją inspiracją.
Oczywiście plan nie wypalił- za czasów Gazu kotłownia została gabinetem, inaczej kanciapą TP, miejscem, do którego strach wejść. Dla kotów nadal Tajemną Komnatą.

Odkryłam to za pomocą kotłowni i nic już nie było jak przedtem. Pokoje koleżanek, ulice, klatki schodowe, ogródki znajomych rodziców, stylówy ludzi w tramwaju- wszystko stało się materią snutych przed snem fantazji o transformacji.
I, powiem wam, nie bardzo mi przeszło.

Najbardziej lubię takie zadania- przerobić coś na coś innego, najlepiej skromnymi i prostymi środkami, bez wywalania wszystkiego w kosmos. Gołe pole to żadne wyzwanie, zarośnięty Tajemniczy Ogród- jak najbardziej.
Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z was odnajdują się w czymś takim lub zechcą się pobawić i odkryć w sobie Zmieniacza Rzeczywistości. Potraktujcie poniższe jak zabawę i wyzwanie.

Czytelnik bloga, nazwijmy go M z W (jak Wielkopolska), napisał (to abstrakt, a nie cytat):

"Czy nie zechciałaby Pani podzielić się paroma uwagami?
Koncepcja ogrodu nie zyskała aprobaty i w następnym roku prawie wszystko będzie usunięte.
Ma zostać winobluszcz  i bluszcze na ścianie i murach, szczepiony wiąz górski 'Camperdownii', szczepiony modrzew japoński 'Diana', szczepiona brzoza 'Youngii', zwykły świerk oraz mało widoczne jeszcze dwa lilaki węgierskie i może kalina koralowa, cis 'Hicksii', świerk 'Nidiformis' i kilka żurawek.
Zmiany będą dlatego, że ogólnie wszystko "do siebie nie pasuje". 
Ogródek był zrobiony bez pomocy fachowca, były też liczne zmiany koncepcji w trakcie- parę rzeczy wypadło, dużo więcej doszło, stąd jest zbyt napchany i trochę taki misz masz.
Myślałem, że gęste posadzenie spowoduje, że to się poprzerasta, będzie rosło, choć wolniej, ale np.
dereń biały 'Elegantissima' koło świerka rośnie baardzo słabo. Świerk nie daje mu szans.
Jest koncepcja, aby zrobić tu wrzosy? bluszcz na ziemi, tak aby było zielono, okrywowo i bezobsługowo. Pierwotnie był to taki ogródeczek, teraz ma być bardziej szykownie, pod wiąz, modrzew, który urósł, pod bluszcze i winobluszcz na ścianach, pod duży świerk. Dywan z bylin na dole spotkał się z krytyką, że jest zbyt naturalistyczny- "jak w lesie czy na polu, w ogrodzie ma być wszystko poukładane". Muszą być żurawki. Nie może być trawnika.
Rośliny do usunięcia: laurowiśnia 2 szt., berberys 'Green Carpet' 2 szt., tawuła japońska 'Goldmound' 2 szt., tawuła japońska 'Walbuma' ('Magic Carpet') 1 szt., pęcherznica kalinolistna 1 szt., berberys Thunberga 'Aurea' 1 szt., forsycja 1 szt., byliny (ponieważ przerosły podagrycznikiem, mi on się nawet podoba, oraz jasnotą, też mi się podoba). Jest tego tam dużo: czyściec wełnisty, gipsówka, fiołki, bodziszki, jasnota, mlecze ;), orliki, stokrotki, marzanka, żywokost, jeżówki itp.
Niepotrzebny był tułacz pstry i dzwonek, bo szybko schną, rady nie dała pragnia.
Rośliny do przesadzenia: kłokoczka 1 szt.
Teren jest suchy i mimo otaczających murów przez większość dnia słoneczny, oświetlony głównie od zachodu."
1- wiąz 'Camperdownii', 2- brzoza 'Youngii', 3- modrzew 'Diane', 4- świerk pospolity, 5- berberys 'Green Carpet'.
POMYŁECZKA- WYSOKI MUR JEST NA ZACHODZIE!
6- tawuła japońska, 7- laurowiśnia

8- pęcherznica 'Diabolo' :-) 
9- pęcherznica 'Luteus', 10- tawuła japońska, 11- berberys
12- cis pośredni 'Hicksii'
13- dereń biały 'Elegantissima'

Uzupełniam ważne informacje:
- mam zgodę na publikację zdjęć, zrobionych przez właściciela ogródka (dodałam grafikę, nie jestem pewna, czy wszystko prawidłowo podpisałam),
- M z W nie jest właścicielem ogródka ani nie zrobił go za pieniądze,
- ja tego ogródka nie projektuję ani nie urządzam, więc nie chodzi o pieniądze,
- nie trzeba trzymać się wskazań co do roślin (co ma zostać, co przesadzić, co wysadzić) ani w ogóle "wskazań klienta",
- właściciel nie chce dosadzać nowych drzew i krzewów, tylko wykorzystać istniejące, ale nie ma powodu się do tego stosować, jeżeli wprowadzenie nowych roślin będzie uzasadnione,
- przeczytałam między wierszami, że sprawa jest ważna dla M, który uważa, że wasze komentarze będą pomocne, ciekawe i kształcące.

Zabawa polega na tym, żeby coś zmienić. Można zmienić wiele, można nie zmieniać nic. Można wszystko- trzeba tylko, jak powiedziała Anonimowa Ania, wiedzieć, po co się to robi.
Można powyższe potraktować jako mini kursik, etiudę projektową- oczywiście odniosę się do komentarzy.
W ciągu tygodnia wyedytuję wpis i napiszę, co ja bym zmieniła (co już napisałam M i co, po wymianie kolejnych maili, przyszło mi do głowy). W imieniu M proszę o merytoryczne komentarze :-)
Pomożecie?
Pozdrówka, Megi.
***
Dziękuję ogromnie- myślę, że i w imieniu M- za tyle zaangażowanych komentarzy. Co prawda do Jankosi i Tamaryszka wysłałam żebrolajki, ale pozostałe osoby bawiły się z własnej woli :-)
Zupełnie inaczej niż na fb- prawie 800 odsłon, 0 komciów. Jak przyjemnie jest w naszym blogowym budyniu, prawda?
Podsumuję to tak. Subiektywnie, ale biorąc pod uwagę komentarze M.
Wasze dobre wg mnie pomysły, w kolejności pojawiania się pod postem:
1. Róże pnące odpornych na choroby grzybowe odmian. Pomysł poddała Dorka i to Dorki, Tabasi i Ewy z Pszczelarni najlepiej pytać o odpowiednie odmiany.
2. Żelazny zestaw bylin: bodziszki (Dorka), epimedium, marzanka, jasnota, języcznik- jeżeli rzeczywiście dobrze rośnie? (M), "trawy", przywrotnik, kocimiętka (Tamaryszek).
3. Usunięcie świerka (Taba Aza, Ewa z Pszczelarni). Jednak. Myśląc "na dziś" i na kilka najbliższych lat- może rosnąć. Ale za kilka lat i tak prawdopodobnie trzeba będzie go usunąć, więc pozostawienie go na ten czas to tylko strata czasu. Oczywiście nie wiem, czy bym go na ten czas nie zostawiła. Nie wiem. Bo on ma duże szanse zostać takim karłowatym, przytulonym do ściany drzewkiem.
Rozwijając temat korzeni- świerk korzeni się płytko, w związku z czym wysusza wierzchnią warstwę gleby i trudno utrzymać pod nim jakąkolwiek roślinność okrywową. Grubiejące korzenie wybrzuszają nawierzchnie. Nie ma niebezpieczeństwa, że korzenie "wejdą" w fundamenty (o ile fundamenty są zabezpieczone i niespękane, dotyczy to też innych drzew i innych struktur, np. rur). Niebezpieczeństwo kolizji korzeni drzewa z budynkiem czy instalacjami polega na tym, że w razie wywrotki drzewa wykrot mógłby uszkodzić lub, w przypadku dużego drzewa, poderwać fundamenty. Płytko zakorzeniony świerk wywraca się łatwo (gdyby był narażony na obciążenie wiatrem, czyli wyrósł powyżej ściany budynku, lub stracił stabilność z powodu pogłębiającego się odchylenia od pionu).
Jeżeli mamy wątpliwości, czy dane drzewo nie będzie za duże w danym miejscu lub za blisko czegoś, sprawdźmy, jakie wymiary osiągnie za 10- 20- 30 lat (po nas potop) i pomyślmy, że pod ziemią rozrośnie się bryła korzeniowa wielkości jego korony... jednak równie jak korona plastyczna, poddająca się przeszkodom, i złożona głównie z drobnych, niegroźnych dla technicznej infrastruktury korzonków (które jednak skutecznie wypijają wodę, a w przypadku wodolubnych gatunków, jak wierzby czy jesiony, szukają jej w drenach, studzienkach itp.).
4. Strzyżony bukszpan (Taba Aza, Ewa z Pszczelarni, jankosia, Tamaryszek). O kule zapytałam prowokacyjnie- nie wprowadzamy ziaren chaosu. Szczególnie podoba mi się pomysł Tamaryszka- bukszpanowy kwadrat opisany na kole plus wypełniacz.
5. Zagospodarowanie kolumienek- baza do latarni lu bramki, podpora do pnączy (Barbara offline, Taba Aza)
6. Lekka metalowa glorieta w centrum ogrodu (leloop).
7. Wymiana mebli na "bardziej stylowe" (cokolwiek to znaczy, ale chyba trochę kosztuje). Wiem, że możemy się mylić i na żywo meble oraz polbruk dają radę :-) stół chyba jednak nie...
8. Powojniki jako uzupełnienie pnączowych ścian (leloop).
9. Ograniczenie liczby gatunków (Monika Straczynska, Taba Aza, Ewa z Pszczelarni), za to zróżnicowanie kolorów i faktur (piku- czerwonolistne rośliny).
10. Wprowadzenie kolumnowych drzew (Ewa G., Ewa z Pszczelarni, Tamaryszek). Szczególnie podobał mi się pomysł stworzenia szpaleru "z lewej" lub przesłonięcia "dziury z kramikiem" kolumnową brzozą.
11. Amfiteatralny układ roślin i ich stopniowanie (Ewa G., Tamaryszek).
12. Wprowadzenie wiosennych cebulowych (Monika Straczynska). Skoro już są, jak pisze M, to może je nieco ujednolicić (pkt. 9)- nie rezygnując z wdzięcznej drobnicy wprowadzić legion wysokich czerwonych tulipanów i czosnków chwilę później?
14. Ekspozycja muru (Ewa z Pszczelarni, Tamaryszek).
15. Nadanie ogrodowi określonego charakteru, konsekwentny styl (jankosia), pomysł na "klimat" (Tamaryszk)- np. ogród zimozielony, "śródziemnomorski", "zielony pokój", ogród retro, ogród sentymentalny.
16. Budowa systemu nawodnienia w skromnej wersji (jankosia).
17. Żywopłot oddzielający ogródek od ścieżki (Tamaryszek). Naprawdę świetny pomysł, moim zdaniem żywopłot powinien sięgać lekko powyżej linii wzroku (1,50 m).
Złe pomysły:
1. Wrzosy.
2. Żurawki.
3. Dużo drzew i dużych krzewów. Albo drzewa, albo byliny, jak uczy doświadczenie, a to byliny stanowią o klimacie ogrodu.
4. Kolumienki pomalowane srebrolem czy co to jest. Z powodu tej farby nikt nie zobaczył w nich zabytku i prawie każdy miał zamiar wyrzucić, dopóki M nie napisał o wartości sentymentalnej.
5. Klon pospolity 'Globosum'. Proszę. 5 m wysokości, 7 m rozpiętości korony i wielki banał. Prędzej ten polny, ale jednak- kula nie (niepraktyczna, sztywniacka), lepiej niech wiąz zostanie.
6. Sosna. Zupełnie z innej bajki.
7. Dereń świdwa. Albo byłby za duży i za krzaczasty, albo rósłby biedniej od białego (gorzej od niego znosi suszę).

Mam nadzieję, że jakoś to uporządkowałam i nie pominęłam bardzo ważnych rzeczy. Niektóre się wykluczają- jak byliny i niebyliny, wiąz i glorieta, ale warunek powodzenia działań tkwi w pkt. 15. Nie o rośliny tu chodzi, nie tym razem. Ale jak wymyślimy klimat i stylówę, to już tak :-) bo wtedy staną się tworzywem.
Najważniejsze to znaleźć klucz do ogrodu.

Jak go szukać?
"Jest właściciel, który chce zmian, ale wcale nie chce nic zmieniać i strasznie istotne jest dla niego co podoba się innym- te żurawki nieszczęsne ;) Moim skromnym zdaniem to już na starcie bardzo źle wróży."- napisała jankosia i to jest klucz do niepowodzenia.
Ale twardym trzeba być i nie takie rzeczy partyzanci w lesie... robili.
"Jaki śliczny ogródek!"- zawołała VegAnka rzucając okiem na zdjęcia i to był klucz nr 1.
Można nie robić nic. 
Albo bardzo niewiele, co jest zgodne z życzeniem właściciela, prawdopodobnie pragnieniem M, moją (też poznańską w końcu) naturą i doświadczeniem, które uczy, że prawie nic też zwykle kosztuje za dużo.
Za dużo również w sensie kosztów środowiskowych. Nie będę rozwijać tradycyjnej indoktrynacji, ale wiecie, co myślę- w obecnej sytuacji przyrody powstrzymanie się od konsumpcji jest jedynym słusznym wyborem.
Wszyscy zostawiliby piękny bruczek z kocich łbów, ja także. Nie mogę jednak znieść tego polbruku, mam uraz z lat 90tych. Zastąpiłabym go betonową płytką chodnikową, nawet w najbardziej banalnej, szarej wersji (a może jakąś wypasieńszą grafitową) albo drewnianym podestem. Mam różne pomysły na stół wokół pnia, bardziej w kierunku konstrukcji z palet (starych drzwi, desek z odzysku) niż tradycji. Ważne, żeby był z innego materiału i w ogóle z innej bajki niż meble, żeby stworzyć nieco prowokujące zestawienie.
Wiąz będzie się wypiętrzał nad placykiem, puszczamy go wyżej kolejnymi piętrami i nie przejmujemy się, co będzie za 10 lat.
Brzoza i modrzew zostają, cięte tak, aby uzyskały kolejne dramatyczne piętra. Ponieważ trzy mocne elementy to dokładnie tyle, ile potrzebuję, żegnam się ze świerkiem. W dziurę po świerku wpuszczam hortensję pnącą, która splata się z winobluszczem.
Zdejmuję matę szmatę zza brzozy, zagęszczam tam pnącza. Najbardziej pasowałby mi bluszcz. Kupiłabym duże sadzonki i zaplotłabym na siatce.
Berberysy 'Green Carpet' tnę na koliste poduchy. Kolumienki robię na corten i hm. Jakoś powiązałabym je ze światłem, np. przerzuciła między nimi sznur żarówek.
Oba lilaki przesadzam w "prawy tylny" kąt ogrodu, niech rosną jako jeden krzew- małe drzewko i zasłonią "kramik". Cis przesadzam w "lewy tylny" narożnik. A przed lilakami i cisem laurowiśnie.
Wysadzam z ogródka derenia 'Elegantissima', obie pęcherznice i forsycję. Kalina koralowa może się przydać między brzozą 'Youngii' a laurowiśnią, nie chciałabym bardzo konsekwentnej symetrii. Z tego samego powodu kłokoczka mogłaby rosnąć po prawej stronie, mniej więcej w połowie muru. 
Gdybym nie miała tak recyklingowych założeń, w rogu zamiast lilaków być może posadziłabym bez czarny 'Black Lace' (nic nie zrobi fundamentom) lub kalinę Burkwooda. Tawuły cięłabym nisko, żeby robiły za byliny :-D 
Wydaje mi się, że przy ścieżce w "prawym przednim" zostanie miejsce na równoważącą, solidną kępę krzewów. Oczywiście byłaby to hortensja kosmata podsadzona hortensjami bukietowymi i krzewiastymi. Chyba że to nie mogłaby być taka duża kępa (wiecie, ze zdjęć to nigdy nie wiadomo), wtedy tylko kosmata albo trójka bukietowych.
I, niestety dla właściciela, jako wypełniacz tej treści pasuja TYLKO leśnawe, naturalistyczne byliny. Mój zestaw marzeń to bodziszek wspaniały, korzeniasty, turzyca górska, cienista, zawilec wielkokwiatowy, narcyzowaty, pajęczynowaty, tojeść orszelinowata, świecznica, kokoryczka wielokwiatowa, kozłek lekarski, konwalia majowa, epimedium, kosmatka, przywrotnik ostroklapowy. Może to być za dużo gatunków, bo powinny być sadzone kępami po min. 10 szt. Ups, prawie wszystkie białe :-]
Trzymając się recyklingowej konwencji- wyrzucamy tylko nielubiane "chwasty", lekko porządkujemy układ grupując gatunki i dosadzamy byliny o trawiastych liściach (np. sesleria, obiedka, kosaciec, kosmatka, liliowiec 'Stella d'Oro', kokoryczka).
Niestety- nic "eleganckiego" nie wyda, a najmniej bluszcz, żurawki i inne tego typu płaskie wypełnienia. No czujecie, że nie.

Projektowanie to proces wariantowy i ciągły. Na bieżąco składam drugą koncepcję, w opozycji do pierwszej.
Drugi klucz to ja.
Czyli ogródek, jaki na zastanej bazie urządziłabym dla siebie...
Wyrzucam wszystko z wyjątkiem brzozy, pnączy i bruczku z kocich łbów. Ewentualnie świerk zostaje.
Dokładam pnącza na ściany (róże, hortensje pnące).
W prostokącie pozbawionym nawierzchni sadzę drzewo. Nie centralnie, ale z przesunięciem w kierunku "prawego tylnego" rogu, tak aby przesłonić w widoku z góry kramik. To drzewo to, drogą eliminacji, wiśnia 'Kanzan' (może też być jabłoń lub inne drzewo owocowe). Ważne, żeby miało wysoko zawieszoną, rozłożystą koronę i mocny narys (nie jakaś tam świdośliwa).
Świdośliwa lub czarny- czerwony bez pojawia się w narożniku "z kramikiem".
Wolne miejsce po "lewej" stronie drzewa wykorzystuję na położenie lusterka w postaci zbiornika- basenika. Prostokątnego lub kwadratowego. Może to też być duże poidło dla ptaków. Cały placyk pod drzewem ubieram w niskie kocimiętki.
Pod wysoką ścianą, naprzeciw wejścia do ogródka staje ławka- sofa, szezlong. Drewniana, mocna i jasna. I z poduszkami, taka naprawdę do zalegania.
Meble do posiedzenia (mały stolik, krzesła, metalowe, tradycyjne w formie, w kolorze sofy) ustawiam na części placyka blisko brzozy.
Oddzielam ogródek od ścieżki szpalerem róż lub hortensji bukietowych rosnących do wysokości 1,5 m.
Całą pozostałą powierzchnię wypełniam bylinami. Takimi jak krwiściąg, szałwia, rozchodnikowiec wielki i okazały, aster wąskolistny, krzaczasty i rozkrzewiony, jeżówka, gaura Lindheimera, przetacznikowiec, trzęślica, śmiałek darniowy, wiązówka bulwkowata, bodziszek łąkowy i czerwony, złocień łąkowy, krwawnica pospolita, kozłek lekarski, dzięgiel, trzcinnik krótkowłosy, dziewanna, sesleria, trojeść bulwiasta, baptysja południowa. Oczywiście stopniowanych od niskich do wysokich, amfiteatralnie.
Dosadzam sporo narcyzów, tulipanów, śniedków i czosnków różnych gatunków.
Wiosną słońce sieje się przez sito młodych listków i lampiony tulipanów, latem zapach ziół i róż jest ważniejszy, niż widoki, jesienią trawy i bujne byliny łapią światło i wiatr, a zimą patrzę z okna na ściany pnączy, oszadziałe byliny i Jednorożca pod świdośliwą.
Cała moja robota w ogrodzie ogranicza się do przycinania wiosną (róże, hortensje, byliny), podlewania i robienia zdjęć z pozycji szezlonga oraz wstawiania ich na insta z tagami #mynaturalgarden, #perennialsareawesome & #sunmademyday.
Czego i wam życzę w waszych ogrodach :-)
Pozdrówka, Megi.
PS. są rzeczy, które za cholerę nie dają się zedytować- kolory, font. Uparty blogger.

62 komentarze:

  1. Pomożemy, ale nie dzisiaj. Dzisiaj jesteśmy córką karmiącą stareńkich rodziców i padamy na pysk. Sklep się zamyka, a więc roboty w ... dużo. U mnie to jest tak, że takie przemiany wymagają więcej czasu niż nowy projekt. Nie jestem stała w uczuciach. Jednego dnia wyrwałabym wszystko, postawiła z boku i posadziła po nowemu. A drugiego dnia wyskubałabym podagrycznik (jednak go nie lubię) i dosadziłabym róże. No ale ja jestem różano walnięta, więc nie można brać tego na poważnie. Choć tutaj, do tych murów, róże pasowałyby mi bardzo. I jakoś tak na żółte bym stawiała jakieś 'Grahamy Thomasy', 'Golden Celebration', a dołem 'Geisha'. Wszystkie dostępne u Chodunów w Rosarium. Do tego niebieskie bodziszki, szałwie i może trochę białych bodziszków, jakichś drobnych. Tak mi się wydaje, że teraz jeszcze jest tam jasno, ale jak się to całe towarzystwo rozrośnie, bo bedzie to raczej ogród cienisty. Bodziszki, paprocie, a w najbardziej słonecznym punkcie róże. To tak na dzisiaj, na gorąco. Ale jeszcze się wypowiem. Jak zdążę w zadanym terminie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję. Zaskoczyłaś mnie tymi różami (właściwie dlaczego?), ale to uroczy pomysł, mnie się bardzo podoba, razem z bodziszkami i szałwiami. Ma tę wadę, że nie jest bezobsługowy :-D :-D
      Ok, to "zadany termin" będzie "do następnego wpisu", a to może potrwać, jak wiadomo ;-)

      Usuń
    2. Ad. Dorota Szczepaniak. Wiem wiem, sam mam – u siebie – róże od Choduna (i rosę mundi z Hortus Dei spod Poznania). Jeśli idzie o ten ogródeczek tutaj, to w ramach „mentalnych przeróbek” (o których pisze MM) też widziałem i tu róże. Baa nawet w jednej z wersji miała to być w całości prawie różanka. Tylko ja lubię starocie, więc bardziej myślałem o starodawnych galijkach i albach. Była też wersja: dzikość i polskość. Chodun ma też rubiginosę, caninę i pendulinę. Tyle, że róże to często choroby i różne takie tam .. psowacze, nimułki, skoczki etc etc. Trochę trzeba koło nich chodzić. To raczej nie dla Właściciela. Choć kto wie kto wie. Obok żółtego berberysu jest jedna – glauca, rubrifolia. Jak pisałem Właściciel, zmęczony pewnie moim nadmiernym grzebaniem, przy tym oszczędny jak przystało na prawdziwego poznaniaka (LOL) stanowczo oświadczył mi już jakiś czas temu, że chce zmieniać, ale wykorzysta tylko (część) tego co jest. Nic nowego nie dojdzie. Więc może użyć tej glauci, rubrifolii?? Tym bardziej, że chyba mu się podoba. Bodziszki są, w kilku miejscach, głownie różowe, korzeniaste. Tyle, że Właścicielowi one nie pasują. Na zdjęciach są m.in. koło żółtego berberysu i róży oraz przy murze budynku na którym pnie się winobluszcz. Duża kępa była też z przodu, po lewej, ale w ramach walki z podagrycznikiem (który potem odrósł ze zdwojoną siłą LOL) Właściciel wyniszczył je do gołej ziemi. Dosadziłem tam na nowo parę kępek. Mam też zebrane na polu nasiona bodziszka łąkowego (geranium pratense). Paprocie są w kilku miejscach, ale niezbyt mu pasują. Jak już pisałem podoba mu się epimedium.
      Z podagrycznikiem jest problem, to fakt. Gdy się kilka lat temu pojawił nie wiedziałem co to za gagatek. Wtedy (tak sądzę) można go było łatwo usunąć. A potem, gdy w kilku miejscach mocno się rozrósł, czytałem że usuwanie jest mozolne, bo łatwo odrasta nawet z kawałków korzeni. Uznałem że może wyjściem jest dosadzenie innych bylin, aby stworzyła się między nimi wszystkimi naturalna równowaga. I sam już nie wiem, wydaje mi się, że coś takiego zaczęło się tworzyć, ale jeszcze za mało czasu aby to na pewno stwierdzić. Dośc dobrze radziły sobie koło niego bodziszki, zdziwiło mnie że też funkie.
      M z W

      Usuń
  2. Spać nie mogę bo czekam żeby tę kretynkę Szpagetkę powracającą z baletów wpuścić przez okno i zaimplantować na kocyku. No to sobie poprojektuję. Po mojemu to będzie tak - pytanie zasadnicze stawiam - po co są kolumienki? Podpory, oświetlenie czy czyste ozóbstwo? Jak dla mnie to ujdą jedynie obrośnięte, bez funkcji jakoś słabo do mnie przemawiają ( nie to co krasnoludki, he, he ). Po drugie świerk duży - drzewo ma zerowe szanse na właściwy pokrój, już na tym etapie jest problem z gałęziorami ( czy mnie się zdaje czy ono już rośnie pochyło? ). Wygląda na posadzone zbyt blisko muru, źle będzie wyglądało ono a za parę lat fundamenty budynku obok. No można na upartego strzyc, ale świerk w przeciwieństwie do cisów ma rozległy a płytki system korzeniowy i strzyżenie tego systemu korzeniowego wielce nie zmodyfikuje. Jeżeli tam ma być coś zimozielonego to lepiej jednak posadzić cisa ( może 'Fastigiata Robusta' w liczbie sztuk trzy czy cóś w tym guście ). Teraz problem wiązu - oj,on nie będzie wiecznie malutki. To drzewo jest nie tyle wysokie co rozłożyste, albo to będzie ciągle formowanie ( kratka już jest )albo on wybuja. Z czasem może zacienić cały placyk ( no chyba że ta kostka w korzonkach go zacznie uwierać i sucha gleba mu da do wiwatu ). No i z tym wiąże się to że teraz teren jest słoneczny nie oznacza wcale że za pięć lat nadal taki będzie ( no chyba że nieustające przycinanie jest w planie ). Co do sadzenia wrzosów - ciężko widzę kooperację ze świerkiem, zdecydowanie nie ta bajka - dla wrzosów dobre są brzózki, sosenki i jałowce. Poza tym ogród wrzosowy jest ogrodem specyficznym ze względu na wymagania środowiskowe ( kwaśne piochy i słońce nieomal "nieustająco świecące" ) - jak to się ma do tego wiązu na środku placyku? Co do sadzenia róż - osłonięte tereny z jednej strony są fajne bo w ciepełku bardziej wymagające odmiany czują się dobrze, z drugiej strony w deszczowe lata dają radę tylko odmiany odporne na grzyby ( nie ma cugu ) - róże muszą być starannie dobrane. Tak mi przyszło do głowy że jak ogród ma mieć glancowatość miłą klientom zafundowaną to może by go przybukszpanić. Strzyżony bukszpan nieźle porządkuje taką małą przestrzeń. Oczywiście bodziszki zawsze mile widziane. Aha, pytanie zasadnicze - 'Diana' jest szczepiona na pniu czy wyprowadzana na drzewo. Jeżeli gały mnie nie mylą to idzie w duże drzewsko co jest nieporozumieniem przy tak małym ogrodzie. To będzie nie tylko cień ale kwach gleba i to sucha. Tak po prawdzie z tego co jest to zostałaby u mnie tylko jedna trzecie tego co klient jednak chce zostawić,a potem by go ucieszyć ogrodowym porządkiem zarządziłabym bukszpany i cisy cięte, paszące do bluszczy. Następnie krzewiaste róże hardcorowe i bodzichy i niech ma te żurawki ( góra dwie odmiany ) i jako wspomnienie po czymś mniej ogrodowym nie wywaliłabym brzózki. Po prawdzie to po mojemu wcale nie jest po mojemu tylko tak po klientowemu, bo u mnie to tak naprawdę miejsce suche i słoneczne poszłoby pod bródki.;-) Taa, teraz widzę że to moje projektowanie to raczej takie luźniutkie pomysły ale się już dziś nie przyłożę do projekta bo Szpageton z lumpów wróciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpagetka chyba odsypia?
      Dokładnie- po co kolumienki? Użyteczność nadaje sens, więc jeżeli w ogóle, to tylko obrośnięte (ale lepiej wcale). Świerk usunęłabym już teraz. Wiąz wiadomo, jak rośnie- jako przewyższająca się kopuła, i tak bym go prowadziła, ale z zastrzeżeniem, że ten parasol w ciągu 15 lat zacieni cały ogród i znów będziemy musieli go przemodelować (co nie jest niczym złym). Wrzosy mają specyficzne wymagania- słońce, kwaśna, przepuszczalna, ale niemal stale lekko wilgotna w wierzchniej warstwie gleba, wysoka wilgotność powietrza, mikoryza. Więc w żadnym razie nie wydadzą, wrzośce w dłuższej perspektywie czasowej takoż. Róże jak mówisz, w deszczowe lato może być problem z wieloma odmianami. 'Diana' tylko formowana na małe lub smukłe drzewko. Bodziszki prawie idealne, żurawki do kitu (nie znoszą przesychania). Tyle, jeżeli chodzi o warunki siedliskowe, czyli konieczne.
      A w temacie kompozycji i estetyki: bukszpan by się wpisał. Pytanie, jak użyty- nisko strzyżona okrywówka, wypełniająca całą płaszczyznę między drzewami? Fragment labiryntu? Nieśmiertelne i banalne już kule różnej wielkości, rozrzucone w nieładzie? Wymagałyby one kontrastowego wypełnienia pomiędzy, dla mnie najlepsza jest w tej roli kocimiętka albo niskie, puszyste "trawki" (sesleria, turzyca górska lub cienista).
      A właśnie że to jest projektowanie, te twoje "luźne pomysły". Projektowanie to nie harówa na programie czy papierze, tylko szukanie idei. Przecież.

      Usuń
    2. Ad. Taba Aza
      Kolumienki mają swoją funkcję  Sentymentalną. Szczegółów nie zdradzę, ale są nie do ruszenia. Mają pewnie koło stu lat, może nawet ciut więcej. Kiedyś na nich były lampy gazowe, ale samych lamp już nie ma. Może to wina zdjęć, bo na żywo wyglądają naprawdę ciekawie. Zostały pomalowane srebrną farbą, celem ochrony, ale na żywo wygląda to dość dobrze. Tak czy owak, są nie do ruszenia.
      Tak! Świerk i jego korzenie. To jest mój ból głowy od początku. Był kilka razy podcinany na końcach pędów i z roku na rok coraz bardziej się zagęszcza. Pod świerkiem rosną i to nieźle: trochę podagryczników, ułudka wiosenna, marzanka/przytulia wonna, która prawie „zagryzła” gipsówkę rozesłaną, są tam dwa ciemierniki czarne, oraz konwalie majowe i przywrotnik. Jest też trochę fiołków i stokrotek. Kiedyś w okolicach były też podbiał, tak przed dereniem. Był rok podbiałowy , potem drugi słabszy, a potem znikł całkiem. Świerk podoba się właścicielowi.
      Jak już była mowa, w ogródku do dyspozycji jest cis Hicksii, który miał być Wojtkiem . Może jego wykorzystać w miejscu świerka?
      Wiąz jest dość nowy, na razie przyrasta niesamowicie. Jest też, przynajmniej na razie, dość regularnie podlewany. Ta kostka też chyba przepuszcza trochę wody, a bruczek wokół niej na pewno. W planach jest jego podcinanie, Właścicielowi to się spodobało. Zrobił kratkę, aby go uformować jako parasol. I tnie. Ale czy cięcie można robić w nieskończoność?
      Tak. Wrzosy chyba odpadną. Zresztą Właściciel miał już jedną próbę z nimi, posadził pod świerkiem i wytrzymały tylko rok.
      Ja się może źle wyraziłem z tą glancowatością. Na pewno Właściciel lubi jak ogródek podoba się innym, a ci faktycznie mają b. często zapędy, które ja nazywam styl lastryko. Ulega więc. Ale sam ma gust. To co jest, może rzeczywiście zbyt pomieszane, stąd chce zmian.
      A czemu pod Modrzewiem Diana będzie kwach? Igły modrzewia zakwaszają? Jest szczepiony na pniu i on rośnie najlepiej. Już 2 raz był cięty, aby zamiast „szopy na głowie” było coś bardziej dramatycznego. Właściciel faktycznie chciał go ciąć jeszcze mocniej ! a ja mu to odradzałem. Hmm chciałem, aby z tej strony był taki wielki okaz, który zasłania, tworzy ścianę. Pod nim jest z jednej strony berberys z drugiej laurowiśnia i tawuła. I już teraz prawie całkiem jesteśmy odgrodzeni, z tej strony, od reszty. Ale to tylko były takie moje rady. On go bardzo lubi, ale sądzę, że byłby gotów go formować. Lubi ciąć.
      Bukszpany, cisy i bluszcze. To może być pomysł. Lubi ciąć. Będzie schludnie. Tak! Czy nie za ciemno? No i może by zgodził się na kupno paru bukszpanów. Bluszczy ma dość haha, cis jeden.
      Bodzichy. Nie lubi ich. Co to są hardcorowe róże? Co to za odmiany?
      Brzózka. Wielki problem. Ona jest też nie do ruszenia. Uwielbia ją. Ciął ją już też, na razie zgodził się, aby nie prowadzić jej w formie parasola, ale tak jak dzikie drzewo górskie, na wietrze, jak to gdzieś napisała MM – dramatycznie.
      M z W

      Usuń
  3. ha, ha, ha ile ja już "naprojektowałam" wnętrz i narobiłam przemeblowań, mniej więcej od tej samej burdy co Ty :D łącznie z obecnym miejscem zamieszkania. znowu dojrzewam do nowych przetasowań. chłop twierdzi, iż właściwie dobrze, ze ciągle jesteśmy w fazie wykończeniowej bo przy tej ilości pomysłów na minute i tak byłby remont constans. on wychowany w domu, w którym gdy w 67 postawiono kanapę w jednym miejscu to stała tak do wyprowadzki teściów 5 lat temu.
    no to jak nie byliny to co ? żurawka tez bylina ;)
    miałam napisać wcześniej ale poszłam spać, bo koty już dawno grzały mi rant łóżka.
    podobnie jak Tabaza, bukszpany tu widzę a kujące w pi... wywalić. dernie bym dala, te kwitnące w poprzek i róże jak najbardziej tylko nie żółte ale kremowe i bladoróżowe, jakieś bezgrzybowe się znajdo, Anglicy tez maja mokro w powietrzu a różuf ci u nich dostatek. klemki różne niech się pno po tych kolumnach doryckich, bo tak bez niczego to na co to. bodzichy jak najbardziej, w dużej ilości, hosty od małych do bardzo dużych, paprocie i persicarie, rosną same i tak się pięknie przebarwiają jesienią, ze ech, sama sobie zazdroszczę. i kopytnik w parterze :D :D :D oj co ja bym dala za kopytnik a nie tylko te hortensje i laurowiśnie, rzyg. i ten parasol pośrodku tez bym oddala biednym bo jakiś taki niewymiarowy do całej reszty, gigantyzm to choroba, nie ?
    mebelki, grill i śmietnik-pingwin do utylizacji, coś bardziej stylowego by się zdało a zamiast kolumienek, lekkie trejaże metaloplastyczne, do tych róż i klemków. poszłabym zdecydowanie w architekturke ogrodowa (metal), jeśli ma być wielopiętrowo, nie groziłoby to zarośnięciem za kilka lat przez duże drzewa. jeśli środek ma pozostać "salonem" to zamiast drzewa lekka, glorieta.
    ale ja się nie znam bo u mnie nic do niczego nie pasuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha. Chyba też dojrzewam do kolejnych zmian (po latach), bo jak to zimą, nieco odzyskuję swoje życie ;-) co nie znaczy, że zaraz wpadnę we wnętrzarstwo, pewnie raczej wycieczkę sobie wymyślę, bo mi się nudzi w domku siedzieć. Książki sprzątamy, robimy miejsce na nowe życie, stąd ta burda.
      Żurawka to bylina, ale ładna i z glancem, jak jaka funkia, a nie te wiejskie bodzichy. Ja się już nie dziwię, ostatnio też miałam "trawy tak, byliny nie".
      Dernie kwitnące w poprzek (czyli kousa?) chciałam dać w narożniki ogrodu lub u wejścia (zamiast kolumienek), coby nadały 3D. Ale teraz nie wiem, czy nie za sucho, liście by im sechły już w połowie lata, u nas nie Bretonia.
      Klemki tak, nawet wplecione w winobluszcz. Funkie, bodzichy i kopytnik dadzą radę. Paprocie i persikarie obeschną latem, no mówię, nie Bretonia. Tyle siedliskowo, a kompozycyjnie i projektowo- bardzo się cieszę, że to nie ja musiałam być złośliwa pierwsza i napisać, że jak się chce mieć glanc i elegancko, to nie należy wymagać od roślin, one zawsze są piękne i eleganckie. Za to nie da się osiągnąć glancu z meblami kastodramat stajl i zwisającą z płotu matą- szmatą.
      Glorieta- super pomysł.
      Ale ty się nie znasz i nic u ciebie do niczego nie pasuje, wiem :-p :**

      Usuń
    2. derenie pagodowe czy jakoś tak. u mnie w tym roku mało padało, jak się w lesie podłubie pod opadłymi liśćmi to dalej sucho jak pieprz, a persikarie dały rade i paprocie tez. oczywiście podlewane ale bez przesady bo w studni tez wody nie było.
      wilgotną Bretonie chyba można już włożyć miedzy bajki :/
      a magnolia ?

      Usuń
    3. a magnolia czemu nie?
      Pagodowe nieco bardziej odporne na obsychanie liści. Chodzi o wasze wilgotne powietrze, u nas jak latem przypali suszą, to nie ma zmiłuj, u was nad morzem ;-) jednak inaczej.

      Usuń
    4. no może i tak, choć jak nie powieje z zachodu to kiszka a ostatniego lata mało wiało. tyle tylko, ze nie było upałów jak we Szfecji :D

      Usuń
    5. Francowata Szpagetka wróciła i nawet żądanie żarcia wystąpiło. Obecnie razem z resztą udaje niedopieszczoną i w ogóle zapomnianą ( tylko dwa dni mnie nie było ), tyłkami do mnie starają się siedzieć, małpy jedne. Co do derenia pagodowego - szansy nie ma bez wymiany gleby,co do derenia skrętolistnego - da się, ale to jest duże drzewo, będzie cień. Co do magnolii to ten bruczek jej nie posłuży, no i przy suchości to ona tak sobie będzie wyglądała. Z bukszpanu żadnych kul, obwódki niskie porządkujące całość ( jak mam być całkiem szczera to ten bukszpan powinien też w dużej części te obwódki wypełniać ). Jak ma być "ogród bezobsługowy" to zastanowiłabym się czy w obwódki bukszpanowe nie ładować też krzewów ( tawuły japońskie dużo zniosą ). Krzewy mogłyby dać trochę koloru i pasiłyby do tych cholernych żurawek ( mam na myśli głównie żurawkę 'Southern Comfort', ma duże liście i jest z tych odpornych ). Kolorystycznie to głównie skoncentrowałabym się na zieleni bukszpanów i cisów i złotolistnym wypełnieniu obwódek. Pomysł z czarnym sedumkami i bzem mógłby się w tę złotolistność wpisać. Co do wymiany sprzętu ogrodowego - sprzęt ogrodowy leci jeszcze przed kolumienkami. A w ogóle mały "ogród bezobsługowy" to z założenia mniej pomysłów i gatunków. Idę kontempluć do własnego blogiego, nad tymi różami nieszczęsnymi dla Psa Zaswetrowanego pracuję i mi coś nie idzie ( lenia mam )

      Usuń
    6. A dereń skretolistny w roli drzewa na środku? Widzę, za na zurawki jest ogólny hejt ;-) mniej pomysłów i gatunków to słuszny kierunek. Na twoim błogim zawiesilam się w połowie wpisu historycznego, mam zamiar dokończyć... I poczytać o różach, Pies Zaswetrowany powinien być kontent :-) jako i my z takiego pomysłu.

      Usuń
    7. Ad. Leelop
      Żurawki to też byliny , ale komuś się spodobały, było ich kilka o różnobarwnych liściach, były zachwyty i stąd ta chęć u Właściciela, aby one tam zostały, były.
      Kujące są tylko berberysy i ta jedna roża. Na wyrzucenie berberysów jest pełna zgoda Właściciela. Róża mu się dość podoba. Koło świerka jest ten marny dereń biały elegantissima. Skoro jest, to teoretycznie można go wykorzystać. Ale chyba mu on niezbyt pasuje.
      Róże przy kolumienkach. Kto wie… ale pod warunkiem że nie trzeba będzie z kolumienkami nic robić. No bo jak już pisałem, to pamiątka.
      Bodzichy i paprocie, nie bardzo. Nie lubi ich. Szkoda. Zwłaszcza bodziszki są super. I do tego to twardzi zawodnicy. A czy funkie nie muszą mieć dużo wilgoci? Jest tam kilka funkii, w kilku kępach, dwie średnio duże zielone odmiany. Sądzę, że można by go namówić, aby kupił jeszcze kilka innych. Ja zresztą mam dwie inne, jedna niebieska, średnia, druga zielona, ale inny kształt liści, mogę mu dać ciut.
      Wiązowy parasol w środku jest jego pomysłem  Na razie część krzewów, sadzona później, jest mala. Po prawej z tyłu jest lilak węgiesrki i kalina.
      Mebelki: na żywo foteliki, podobnie jak kostka, wyglądają dobrze. Są wygodne. Foteliki. Stół jest marny, ale z czasem ma być wymieniony.
      Kopytnik też tam jest, nawet w miarę sobie radzi, ale nie tak jak języczniki ! Rosną między pęcherznicą luteus i modrzewiem.
      M z W

      Usuń
    8. Ad. Megi Moher. Wiąz jest jego ulubionym drzewem, nawet modrzew jest na drugim miejscu. Myślał kiedyś o magnolii, ale czy tam jest dla niej miejsce? I nie mogłaby mieć białych kwiatów, bo tych nie lubi. Żurawki będą, bo komuś się spodobały :) i tu nawet największy hejt go nie zrazi.
      M z W

      Usuń
  4. Projektant ze mnie żaden, bo ja to raczej na żywioł idę z ogrodowaniem, ale może taki głos też się przyda hmmm. Wyrzucenie świerka popieram w pełni przede wszystkim za złą lokalizację ze względu na jego system korzeniowy. Widziałabym w tym miejscu jakąś dużą molinię lub proso np. Panicum virgatum 'Straight Cloud', pewnie dlatego że kocham trawy i tych mi tu brak. Co do kolumienek to jak są konieczne, to połączyłabym je górą stalową linką i puściłabym coś zielonego tworząc rodzaj bramki. Innych pomysłów chwilowo brak :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojtam, piku, że na żywioł to nie znaczy, że nie MYŚLISZ. Zupełnie jak niektórzy projektanci ;-p a spontaniczność jest wielką, wielką umiejętnością i zaletą.
      Albo proso 'Rehbraun', moja miłość ostatniej jesieni. Mnie też brak traw, które rozrzedziłyby i upowietrzniły rabaty, przy okazji dobrze rosnąc, póki słońce jest (mały wiąz). Dobry pomysł z kolumienkami, taki upcyklingowy :-)

      Usuń
    2. Oj żeby moje myśli nie przepychały się między sobą to byłoby nieźle, a tak to mam nieustannie spontaniczne przesadzanie ;)
      Proso już lecę pooglądać :)
      Natomiast co do tawuł to mam wątpliwości czy należy im się eksmisja, to niezbyt wymagające krzewy a potrafią zrobić dobrą robotę. Brakuje mi tam też trochę kolorowych liści, ale nie bardzo widzę w tej roli żurawki. Może Euphorbia amygdaloides 'Purpurea', Penstemon 'Dark Towers' lub jakiś ciemnolistny rozchodnik.

      Usuń
    3. tawuły tak, są prawie jak byliny. Do kolorowych liści ludzie mają bardzo różny i zwykle określony stosunek. Ja lubię jako dodatek- i te złociste, czyli jasnozielone (jak chyba twórca tego ogródka), i purpurowe. Tu np. moim zdaniem bez czarny 'Black Lace' byłby na miejscu jako małe drzewko w narożniku.

      Usuń
    4. O taaak, bez czarny 'Black Lace' to jest TO :)

      Usuń
    5. Ad. Piku i Megi Moher. PIKU. Hmmmm hmmm jak już pisałem kolumienki są raczej nietykalne. Ale jakaś linka.. no sam już nie wiem, czy by na to poszedł. Trawy? Tak! Już kiedyś nawet sam wspominał, że ma znajomego, który ma trawy, widział je u niego, one mu się podobały. // MM. A czy korzenie tego bzu nie będą tak samo złe dla budynku, jak świerka? Ja kiedyś, w ramach "mentalnych przeróbek" też widziałem tam bez, mój miał być co prawda ten zwykły..

      Usuń
    6. Ad. Piku i Megi Moher. PIKU. cd. Między modrzewiem a laurowiśnią jest tawuła walbuma, za każdym razem jesienią robi naprawdę dobrą robotę. Ten jesienny kolor liści, taki hmm jasny. W tym miszmaszu bylinowym są też tu i tam ciemne rozchodniki, ale na fotkach chyba słabo je widać.
      M z W

      Usuń
  5. Piękny ogródek :) to, że nie jest duży w niczym nie przeszkadza, a wręcz dodaje mu uroku :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dam Wam na zdjęciu mój kawał łysego pola, to jest "pole do popisu" :D Sama trawa i zielsko. Ale na razie muszę poczekać, aż w przyszłości stanie tam dom. A poważnie, zupełnie się nie znam na projektowaniu ogrodów, jedynie czego nie cierpię to wszechobecnej manii na punkcie tui.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć Jeżynowa. Muszę cię wreszcie dodać na pasek, bo zapominam o tobie, znaczy tylko o blogu. A tu jedyna fotka z tego dnia nad Odrą...
      Poczekamy, zobaczymy. Stanie dom i co? będziesz musiała się zmierzyć z "nie znam się na projektowaniu".

      Usuń
  7. Zamierzałam się nie wypowiadać, ale się złamałam :).
    Też nie lubię wyrzucać roslin, ale ... Akurat tu postąpiłabym odwrotnie niz zamierza to MW. Pozostawiłabym byliny(w większym lub mniejszym uporządkowaniu, amfiteatralnie), a "usunęła" te nieszczęsne drzewa szczepione na pniu. One zawsze zdają się przytłaczać przestrzeń (szczególnie tak małą). Dodałabym jakieś wąskokolumnowe drzewa (jarzębiny? wiśnie). Zostawiłabym świerk, pod warunkiem, że będzie cięty. Rozczula mnie swoją jednostronnością, a jednocześnie zaburza trochę monotonie ściany z pnączy.
    Innym rozwiązaniem (takim trochę w stylu Oudolfa) mogła by być kompozycja z "żywopłotów" zimozielonych i bylin/traw (ale nie wiemy ile tam jest miejsca na szaleństwa roślinne - podejrzewam, że niewiele).
    Dodam, że placyk nawet fany, nawet z ta kostką po środku.
    Ozdóbki - kolumineki itp to zbyt wiele

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe, dlaczego zamierzałaś nie :-) akurat twojego zdania byłam bardzo ciekawa i myślę, że nie tylko ja. I dokładnie tak, jak piszesz- najchętniej zostawiłabym byliny, jak najbardziej zwiewne, delikatne i "łąkowe". Amfiteatralnie, to ważne, czyli "podciągnęłabym" je na ściany, wzmacniając krzewami. Poza drzewem na środku (znaczenie praktyczne- cień, kompozycyjne- akcent) inne nie są potrzebne (ale skoro są...). W pierwszym odruchu "zostawiłam" świerk, w drugim pomyślałam o tym, jak obsycha za kilka lat... poza tym lubię ostańce, a ściana za nim łysa... ale z drugiej strony... no i właśnie.
      Placyk fajny, a ta kostka dla mnie zupełnie nie, może mam uraz z lat 90tych. Chociaż M twierdzi, że na żywo nieźle.

      Usuń
    2. Dlaczego zamierzałam? Bo musze włączyć aparat do myslenia ;).
      No jednak ten parasol po środku wybitnie mi nie leży. Jest namiastką drzewa, namiastka parasola i zabiera przestrzeń. Zamiast widziałabym parasol - piękny, w mocnym kolorze.

      Usuń
    3. Ja nie (parasol), ale masz dużo racji.

      Usuń
    4. ad. ogrody Ewy G. i Megi Moher. Ja też nie znoszę polbruków, pozbruków itp. Ale sam widziałem w kilku miejscach takie, które prezentowały się naprawdę nieźle. Dużo lepiej niż kostka z kamienia. Pewnie, że mogłoby zawsze być coś lepszego, ale tutaj, no nie wiem, czy to może z uwagi na kontrast z bruczkiem z kamieni polnych, ta kostka wygląda na żywo naprawdę nieźle. Dywan z bylin to moje dziecko :) Choć na pewno błędem było, że gdy pojawił się podagrycznik, w trzech małych kępkach, nie usunąłem go do końca. Na pewno też błędem był taki rozkrok, który symbolizują fiołek, marzanka, jasnota, kurdybanek z jednej, a ten przysłowiowy tułacz z drugiej. Brzoza i mniej, ale też modrzew, są cięte. Mogą być cięte bardziej. Ja mu to odradzałem. On lubi ciachać. Poza tym kierunek na razie jest taki, aby były dość sentymentalno, rozwichrzono, dramatyczne. No i to zarówno brzoza, jak i modrzew to akurat jego dzieci :) Swierk był posadzony wcześniej, nie wiadomo kto to zrobił. Był w złym stanie, cięcie powoduje, że jest bez porównania lepszy i dość gęsty. Modrzew powoduje, od bodaj dwóch lat, w tym roku już w pełni, że siedząc w środku jesteśmy zasłonięci nim, od dróżki, chodnika, który idzie za nim, to z tego "chodnika" robiłem większość zdjęć. Pod koniec roku było tak, że ktoś stał za nim, było go słychać, ale widać już nie. I wice wersa. W miejscu wiązu był kiedyś parasol. Taki Żywcowy. Dlatego początkowa wersja była zgodna z nim, ot taki wesoły ogródeczek.

      Usuń
  8. Ciekawe wyzwanie. I trudne. Trudne, bo sporo rzeczy w tym ogródku to nie moja bajka, ale ze zrozumieniem podeszłabym do klienta, który chce mieć w miarę bezobsługowy i "elegancki" ogród. To pragnienie dość powszechne, choć ja go nie podzielam. Ale do rzeczy. Podobnie jak moje poprzedniczki - kolumny out, w ostateczności niech się coś po nich pnie. Śmietnik - out koniecznie, bez żadnych alternatyw. Meble - banalne, że aż boli, ale jak się komuś podobają, to cóż. Praktyczne są. Ten wiąz na środku nie przemawia do mnie. Nie podoba mi się tak nienaturalna forma drzewa i jego rola w tym ogrodzie. Do "eleganckiego" ogrodu lepsza w tym miejscu byłaby ta glorieta, o której pisze leloop, byle delikatna, ledwie szkielet, zarys. Inne drzewa, te szczepione na pniu - ja nie lubię, są często zbyt karykaturalne. Pomysł Ewy G. z wąskokolumnowymi jest moim zdaniem bardzo dobry. A świerka mi trochę szkoda. Nie fajny ma pokrój, za blisko muru, ale może go zostawić? Czy wszystko musi być proste, proporcjonalne? Może taki pochylony, nieco korygowany, byłby ciekawy? Byliny. Jeśli właściciel ich nie chce, to szkoda, ale trudno. Skoro nie podoba mu się letni dywan z bylin, to pewnie tym bardziej nie podoba mu się zimą. Bukszpany są dobrym pomysłem, widziałabym jakieś niskie żywopłotowe labirynty lub obwódki wypełnione niskimi trawami, jak napisała Megi, no i tymi żurawkami, jeśli muszą być, byle były one w miarę spokojne i bez kolekcjonerstwa odmian. Warto spróbować przekonać właściciela do małej ilości innych bylin, bo ogród w którym nie widać pór roku jest martwy. A, i wiosenne cebulowe! Takie zwykłe ale przecież eleganckie czerwone tulipanki, które pojawiłyby się wiosną w bukszpanowym labiryncie wyglądałyby bardzo korzystnie. Albo narcyze. A na zakończenie to dodam tylko, że wykopanie i wyrzucenie, tego co ma być stamtąd usunięte, bolałoby mnie bardzo, bardzo. Jak muszę coś wykopać z mojego ogrodu, staram się to wsadzić gdzieś indziej, gdziekolwiek, komuś oddać, wcisnąć, byle tylko nie wyrzucić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za przeważająca większością twoich uwag. Zwłaszcza podobają mi się tulipanki lub narcyzy. I kolumnowe drzewa za Ewą. I to, że bolaloby cię serce 😍 jako i mnie

      Usuń
    2. Ad. Monika Straczyńska. A co zamiast mebli? Jak pisałem fotele są wygodne, ten leżak musi być bo jest używany :) stół będzie wymieniany. Kosz hmm palenie palenie :) to i kosza chcą. Co do kolumienek, względy sentymentalne. Cebulowe? ho ho są krokusy, puszkinie, cebulice, tulipany, tulipany botaniczne, różne narcyzy, żonkile, czosnek olbrzymi. Tego by trzeba wykopać i podzielić, bo zaczyna się zmniejszać, a bardzo się podoba właścicielowi. Bardzo. Ale nie chce mi się przy nim ryć. Żurawki, Tak może ich być tylko kilka odmian. Dokładnie jest ich pięć. Z kolumnowych jest ten cis, co miał byc Wojtek, a jest Hicksii. /// Tak tak. mam to samo.. może uda mi się to komuś dać, ale nie wiem czy będę miał pałer szukać ... ... Na razie na pewno ma chętną na kłokoczkę :).

      Usuń
  9. Mimo małego rozmiaru, ogród wygląda na bardzo zaciszny i przytulny. Wielkie ogrody wcale nie są wygodniejsze i przyjemniejsze do odpoczynku. Mam bardzo duży ogród i zamierzam go wręcz zmniejszyć bo utrzymanie go w należytym porządku wymaga ogromnych nakładów i wysiłku. Moim zdaniem ogród wręcz idealny na grilla i spotkania rodzinne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyrzuciłabym świerk - jego korzenie to zabójstwo dla takiej małej powierzchni i roślin wokół. Właściciel che ogrodu bezobsługowego - nie da rady systematyczne podlewać pod świerkiem. Gleba pod świerkiem wymaga nieustającej pracy.
    Najpierw określiłabym, co kształtuje ten ogród. Jest słoneczny, suchy z wysokim murem (przydałby się rysunek powierzchni). Ogród zdefiniowałabym jako "patio" do obsadzenia.
    Wiąz (jest zdrowy?) daje miły cień nad miejscem i wydziela miejsce do siedzenia. Inne drzewa płaczące (rozrzucone to tu, to tam) są smutne i ściągają ten ogród w dół, a jego trzeba troszkę wynieść do góry. Smutny jest bluszcz na wysokim murze, gdzieś na mur koniecznie różę pnącą albo coś radośniejszego. Z domu widzimy sąsiedztwo (jakiś kramik), tam posadziłabym wąskie drzewo o geometrycznej graficznej i ładnej zimowej koronie: c. Frans Fontaine albo inne wąskie, strzeliste. Dodałabym mój ukochany bukszpan (ale na pewno nie kule) ale w połączeniu z trawą i 2 bylinami - będzie lekko. Można nie dawać bukszpanu a np. wąskie kolumnowe cisy, z dereniem, pod nim ciemierniki (przy założeniu, że właściciel będzie to ciął). Jakiś kąt wysokich szumiących traw. I nic więcej.

    Mur jest atutem a nie został w ogóle dobrze potraktowany. Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, i ty mówisz, że się nie znasz na przestrzeni... Bardzo fachowo ja przeanalizowalas. Ja także pomyslalam o zaslonieciu tej smutnej dziury widocznej z piętra i podkreśleniu atutu, jakim jest mur. Ciekawe, że ty i Tabaza stanowczo jesteście przeciw bukszpanowym kulom- dlaczego?

      Usuń
    2. Ad. Anonimowy. świerk, korzenie. Tak. Tak. Pełna zgoda. Choć na razie poza dereniem reszta mimo świerka rośnie bez zarzutu. Właściciel będzie chyba na nie. Ale chyba dlatego, że ten świerk w sumie 1. jest teraz niezły, po tym zagęszczaniu, 2. łamie winobluszcz. Ogród jest słoneczny, stąd wiąz musi byc jeszcze szerszy w koronie, bo teraz nadal jeszcze, jak to było gdy był parasol, teraz mniej ale nadal, słońce z prawej strony "daje po oczach" gdy siedzi się w środku. Wiąz jest zdrowy. Te płaczące są w sumie dwa. Modrzew jest taki po części, brzoza tak, ale jest - przynajmniej chęć - aby nie były to typowe płaczące, ale takie bardziej wzniesione. Bluszcz tak tak, ale znowu właściciel chciał czymś zazielenić mury, których nie lubi. Ja bym przynajmniej go trochę ograniczył, aby mocniej było widać ceglany mur, ale co robić... Trawy ? Tak. Okolice kramika. Hmm było tam gorzej, sąsiad chyba pod wpływem ogródeczka, też zaczął coś tam ulepszać. Ja dałem tam kalinę koralową i lilak węgierski. Na razie nie bardzo je widać, trochę lilak, przy luteusie.
      M z W

      Usuń
    3. Dlaczego kule bukszpanowe nie? Bo kula jest bryłą, której nie widzę w tej przestrzeni.
      Można spróbować narysować plan tego ogrodu tylko bryłami geometrycznymi: mi pasują tam prostokąty, kwadraty i trójkąty (czyli stożki). Może nawet (ewentualnie) walce. Kula wymaga przestrzeni, ekspozycji. A tam jest naprawdę mało miejsca. Mur jest wysoki, dom jest wysoki.
      I na marginesie (bo to drobiazg w znaczeniu, ze łatwy do zmiany): stół nie może być tak osadzony w pniu drzewa albo odwrotnie: pień w stole. Musi być estetyczniej.

      Usuń
    4. To ja tylko krótko a propos stołu. Ja myślałem, aby zrobił tak jak jest, tylko jakiś drewniany, okrągły, z blatem w formie szczebelków, listewek, z przerwami, aby woda deszczowa i tam mogła spływać. Bo jeśli inaczej, to jak? Stół obok pnia??
      M z W

      Usuń
  11. Niesamowite. Zobaczyć to oczami innych. Dziękuję MM za założenie wątku i Wszystkim za wpisy!
    Miałem zgodę Właściciela na zrobienie tam czegoś, potem nawet (do pewnego czasu LOL) na przeróbki. Teraz nie będę już się (zbyt) mu wtrącał. Choć przyznam, że decyzja o tym, że będą „wycinki” i „wykopki” i tak ogromne zmiany ciut mnie zabolała. Ale to on jest tam najczęściej, więc jego odczucia są najważniejsze. Pomyślałem więc, że warto się chociaż czegoś nauczyć. A może też da się coś podpowiedzieć Właścicielowi. Miałem zdjęcia. Zrobiłem je sobie na pamiątkę. I stąd prośba do MM.
    Świerk już tam był, ktoś inny go zasadził. Źle wyglądał, ale był kilka razy przycinany i zagęścił się. Jego pień jest odgięty od muru. Ale najgorsze te korzenie... I nawet nie myślałem o tym, że wysuszy całość ogródka, ale przede wszystkim o tym budynku obok… Nigdzie nie ma żadnych konkretnych opracowań na temat tego, jak blisko murów, budynków itp. można sadzić drzewa czy krzewy. Tzn. są, ale sprzeczne i poza tym takie bardzo asekuracyjne. A jednocześnie widzę stare derenie, czy drzewa owocowe prowadzone bardzo blisko murów. Na zdjęciach. Z innych krajów. Ale jak to można robić dalej nie wiem.
    Bodziszki mu się nie podobają (szkoda). A żurawki spodobały się komuś, więc chciałby je mieć. Niepodlewane w tym roku prawie wcale byliny dość mocno poschły, zwłaszcza dzwonek był błędem. Wreszcie, jak to już napisała MM, inni oglądający mają bardziej tradycyjne poglądy na temat ogrodów (ma być bardziej poukładane).
    Napisałem do MM, że teren jest suchy. Ale teraz sam już nie wiem. Noo … musi być suchy … bo jest tam tyle tego, drzewa, krzewy. Ale z drugiej strony, na razie, poza dereniem koło świerka, wszystko nieźle rośnie. Nawet pęcherznica diabolo między tym świerkiem a brzozą. W tym roku dużo bylin poschło, ale dopiero pod koniec lata, a poza tym ile razy był podlewany ten ogródek w całym roku ? Jak pamiętam i słyszałem, raz, może dwa, trzy razy. Podlewany był trochę częściej tylko wiąz i modrzew. Na pewno mogę polecić epimedium, takie z żółtymi kwiatami. Nie do zdarcia. Do tego bez skazy na urodzie. Bez względu na to jak byłoby sucho. Epimedium podoba się też Właścicielowi. I nie daje szans „chwastom”. W ogródku rośnie za cisem, koło laurowiśni.
    Na zdjęciach pod numerem 8 jest pęcherznica diabolo, 11-ka to żółty berberys.
    Co do innych wpisów, będę odpisywał oddzielnie przy każdym z nich.
    M z W

    OdpowiedzUsuń
  12. A na koniec napiszę jeszcze o jednej z mych wersji powstałych w ramach "mentalnych przeróbek". Na wprost na ścianie, tak jak jest, winobluszcz. W środku wiąz taki jak jest, albo klon - polny nanum lub pospolity globosum. Podoba mi się ten zielony dach nad miejscem do siedzenia. Jesienią liście drzewa (żółte w każdej z wersji) kontrastowałyby z kolorem jesiennego winobluszczu. Poza tym, na trzecim zdjęciu ciut to widać, mianowicie miejsce z którego robione jest zdjęcie to schody do budynku, wychodząc z budynku jesteśmy na takim małym podwyższeniu, dopiero po zejściu dwóch stopni stajemy na ścieżce, które biegnie wzdłuż tego budynku. Zawsze lubię tam stawać, patrzeć z góry. Kolumienki zostawiłbym bez zmian. Po lewej dałbym sosnę, jakąś niebieską, drobnokwiatową, to ukłon w stronę Właściciela, który ją lubi. Miał tam zresztą taką, ale coś ją podgryzło i uschła. Potem brzoza, taka jak jest, też ją lubi, brzoza w formie dramatycznej, wypiętrzającej się. Potem dereń świdwa. Lubi półcień, odporny, w tym na suszę. Oczywiście świerk out. Po prawej modrzew, ten który jest, też z lekka dramatyczny, potem lilak węgierski, aby z okien czuć było jego zapach, potem kalina koralowa, taka „zwykła” o baldachowatych kwiatostanach. A między nimi kolumnowa jarzębina pospolita. Jesienią kontrasty kolorów i owoce, derenia, bluszczu, winobluszczu, kaliny i jarzębiny. Na dole zrębki i kora, aby nie musiał się narobić i dwie lub trzy połacie, duże ale nie na tyle aby sprawiały kłopot przy pilnowaniu, podlewaniu itd. z bylinami. Wiosenne cebulowe, poza tym bluszczyk, przywrotnik, fiołek wonny, dąbrówka (w wersji tej naszej, z lasów), marzanka, stokrotki, jasnota, miodunka.. Mebli i całej tej reszty bym mu nie zmieniał, niech ma, może tylko ten stół. Może też między sosną i brzozą lub gdzieś po prawej, rosa pendulina lub porzeczka alpejska. Po lewej, wzdłuż początku płotu, muru, słoneczniki w kepie, bo je bardzo lubi, tam też winorośl (jest tam zresztą, od sąsiada), a po prawej trochę bluszczu, ale dużo mniej dużo mniej. I to nie ten typowy, który tam jest, ale ten który tu jest z lewej, taki o ciut innych liściach i mocniej czepiający się ściany.
    Raz jeszcze bardzo dziękuję, za założenie wątku i wpisy, które czytam któryś już raz 
    M z W

    OdpowiedzUsuń
  13. To ja powiem o świerkach. Mam z nimi "ogromne" doświadczenia. Począwszy od usuwania tych 100 letnich, które same (po powodzi) powaliły się mi przed domem. Karpy usuwaliśmy ręcznie. Inne świerki sami wycinaliśmy (prąd do sąsiada, prąd do nas) - mieszkam w b. wietrznej okolicy z silnymi halnymi. Część świerków pozostała, zrobiłam pod nimi rabatę różanecznikową (tzn. w odległości 3 m od pni świerków) z miodunką, hostami. Dają radę, bo je podlewam systematycznie. nawet carex Ice Dance daje radę i jest śliczna. Ale ... korzenie od tych świerków przerastaja systematycznie glebę i "prą" pod dom. Pod kostkę brukową. Wiem, bo cały czas mam tę ziemię "w obróbce", żeby była żyzna. Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie ta wiedza, której ciągle szukam! Konkret. I za to ogromne podziękowanie. A inną kwestią jest to, że jest problem. Ale przynajmniej ktoś konkretnie to wykazuje, do tego w oparciu o doświadczenie, bo ja od początku miałem wątpliwości co do świerka, właśnie z uwagi na fundamenty, ale jakoś nie zdołałem przekonać. Bo co do bylin, to one pod nim - przynajmniej na razie - radza sobie nieźle, mimo że nie wiele mają wsparcia.
      M z W

      Usuń
  14. Obiecałam, że się wypowiem to to zrobię, ale już żałuję, że nie zostawiłam komentarza na samym początku- byłoby łatwiej. Teraz po przeanalizowaniu wszystkich poprzednich i odpowiedziach pana rzecznika widzę, że sytuacja jest beznadziejna :( Jest właściciel, który chce zmian, ale wcale nie chce nic zmieniać i strasznie istotne jest dla niego co podoba się innym- te żurawki nieszczęsne ;) Moim skromnym zdaniem to już na starcie bardzo źle wróży.
    Ale załóżmy na chwilę, że ów właściciel budzi się pewnego dnia naprawdę gotowy na zmiany. To dla mnie wtedy na sam początek świerk out- ani to ładne, ani bezpieczne, ani w ogóle- przykro mi. Potem wykorzystałabym zacięcie właściciela do cięcia. Skoro lubi to znak, że nie zapuści ;) Dać mu bukszpan. Duuuużo bukszpanu :) I paprocie. Coś chyba nie do końca tam tak źle z tą wilgocią skoro języczki rosną jak szalone. A z drugiej strony to czy nie lepiej wydać którąś stówę na kawałek choćby linii kroplującej niż kolejnego dziwaka na nóżce? Taką przynajmniej przyjęłabym strategię. A bukszpan w dużych blokach- prawie jakby był zadarniający. Jeśli ma być elegancko to bukszpan, cis, runianka, bluszcz, laurowiśnia (wow! chciałabym żeby u mnie się dało to to) a wypełnienie paprocie i trawy. Nie wiem jakie i w ogóle coś mi to "słonecznie" nie pasyje, bo od południa taka ściana i tam niby jest słonecznie? Ciężko mi coś w to uwierzyć. Ale gdyby jednak tak bylo to zakładając że to moj ogród, a nie tego pana poszłabym w jedną z dwóch rzeczy. Pierwsza aż się prosi i możliwa tylko w sytuacji kiedy rzeczywiście to słoneczko tam jest to ogród troszku taki śródziemnomorski. Nie ma Adriatyku ;) ale jest cegła, jest ciasno, jest słonecznie (?). I tak jak Ewa wyżej pisze kolumnowe drzewo a może nawet niejedno żeby polączyć jakoś to mega wysokie z tym co nisko. Do tego lawendy, laurowiśnie, bukszpany. Spod wiązu wydziobałabym wtedy tą kostkę betonową i dała tam dywanik macierzanki. Wiąz się rozrośnie, zacieni to wejdzie mech. No i będzie. W sumie nie wiem. Nie, chyba lepiej żeby wiązu nie było. No, ale z drugiej strony .... Nie, ten wiąz... nie umiem myśleć kiedy go widzę jednak. Znowu mi przykro :(
    Meble są okropne, ale wiadomo jak to jest prawda? Mam nowiusi taras, ale na mebelki już nie starczyło i stoją mi takie co to w ogóle nie pasują a w portfelu pusto. No nie przeskoczysz.
    Kolumienek bym nie wyrzuciła. Skoro to pamiątka to dla mnie byłoby to ważniejsze niż względy estetyczne. Nie mówię jednak że bym je tam zostawiła. Wręcz przeciwnie, przeniosłabym je.

    A tak w ogóle to miałabym chęć zrobić z tym ogrodem coś absurdalnego. Ale miałabym ogromną chęć. I chciałabym potem w takim ogrodzie przebywać. No więc usunęłabym wszystkie drzewka (docelowo, bo na razie niechby se rosły) i zamiast wiązu posadziła buka pendula. Ale nie miniarturkę tylko tego buka co to gigantyczny rośnie. Zająłby całą przestrzeń i utworzył sklepienie. Od góry nie dałoby się podejrzeć co właściciel w ogródku porabia a od dolu byłoby wrażenie pokoju. Pod chmurką, ale pokoju. Tak! Tego bym pragnęła :D I jeżeli ta fotka z góry robiona z miejsca schodzenia czy coś to już widzę ten moment przechodzenia od "nad pokojem" do "w środku". No i w środku cień. Zimny, duży cień :D Tego pragnęłabym ja, ale tylko jeśli gdzie indziej (na innej działce) mogłabym uprawiać moje ukochane byliny, trawy i warzywka ;)

    Jankosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan rzecznik też jest trochę zmęczony oczekiwaniami Wł. :) I nadal z lekka obolały perspektywą wycinek. Ale jednocześnie naprawdę wdzięczny i zachwycony wpisami :). Mur jest od zachodu, zaś od północy, wschodu i południa są kamienice, ale jest słonecznie, a nawet bardzo. Teraz już mniej, ale jeszcze w tamtym roku często źle się siedziało pod wiązem, czy kiedyś pod parasolem który tam był wcześniej, bo słońce "mocno dawało po oczach". Chyba nic nie pisałem o języczkach? epimedia szaleją. Stół jest koszmarny, ale wiadomo ... kasa :)
      M z W

      Usuń
  15. Ogród wygląda cudownie! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Co mamy? Ogródek jest mały, otoczony przez wysokie ściany (więc trzeba uważać, żeby nie stworzyć klaustrofobicznej przestrzeni, dlatego średnie piętro zrobiłabym raczej lekkie, ażurowe).
    Jak opisuje to p. M, ogród jest "zbyt napchany i wypełnia go misz masz" (więc dla wrażenia ładu i elegancji trzeba bardzo ograniczyć ilość zastosowanych gatunków).
    Jest słonecznie i sucho (jeśli zostawi się wszystkie drzewa, będzie jeszcze bardziej sucho).
    Podobają mi się ceglane mury (nieco bym je odsłoniła), intymny charakter ogródka, bujna zieloność, bez nadmiaru barw na tej małej przestrzeni, pnącza. I nieco retro klimat, na tym bym bazowała.
    Miejsce ma dużo uroku, więc można wybrać opcję - tanio, bez wyrzucania wszystkiego, wykorzystać to, co jest. Podcinać drzewa i krzewy, usunąć źle rosnące byliny i agresywne (typu podagrycznik), rozmnożyć w to miejsce bodziszki. Zainwestować tylko w nawadnianie, co sensownie podsuwa Jankosia.
    Ale klient chce zmian, większość rzeczy chce usunąć, dodać ogrodowi elegancji (mam wrażenie: ładu).
    Więc: z bólem serca większość roślin bym usunęła i oddała w dobre ręce. Bo za dużo gatunków, bo
    dla derenia za sucho, bo na tak małej przestrzeni kłujące berberysy są niepraktyczne, bo drzewa będą za duże i przytłoczą przestrzeń (świerk, modrzew). Z istniejących zostawiłabym (ewentualnie) tawuły, bodziszki, fiołki, orliki, cebule, paprocie, marzanka. Oraz niektóre drzewa (bo ulubione przez właściciela).
    Skoro ogród ma być bezobsługowy, róże odrzucam, chociaż by pasowały.
    Proponowane zmiany: połączyć elementy formalne (co da oczekiwane wrażenie elegancji i pasuje do miejsca) ze swobodnymi w pokroju roślinami (drzewa i byliny), co zbuduje nieco sentymentalny klimat, który marzy się właścicielowi.
    Czyli podkreślić formalny plan niskimi obwódkami z bukszpanu (kwadrat wokół kolistego placyku). Na granicy ścieżki od strony wejścia dać prosto cięty, wyższy żywopłot (z cisa lub bukszpanu, a na rabatach ustawić niższe, prostopadłościenne bryły). Trochę przy tym pracy, ale właściciel lubi ciąć. Tyle geometrii.
    Środkowe piętro ogrodu (dla lepszych proporcji w stosunku do wysokich ścian) tworzyć mogą drzewa, ale już nie mocne bryły - dałabym delikatne, ażurowe, o miękkim pokroju, raczej wąskim, nie mocne bryły na pniu. Pomysł Ewy z jarzębiną czy wiśnią mi się podoba. Ale skoro właściciel kocha brzozy, dołożyłabym małą brzozę (są takie) w narożniku w głębi - zasłoni widok, i powtórzy rosnący już gatunek. Oraz taką samą w miejsce świerka. (Dla siebie brałabym jeszcze pod uwagę świdośliwy i jabłonie zamiast brzóz).
    Świerk i modrzew bym usunęła - przytłoczą przestrzeń małego ogródka. Rosnącej Youngi pozwoliłabym się wypiętrzyć, dla zasłonięcia widoku, ale cięłabym od strony ogrodu.
    W parterze zaś formalność łagodzić mogą przywrotniki (np. w 4 narożnikach żywopłotu bukszpanowego, wylewałyby się na kolisty placyk). Zresztą całą przestrzeń rabat (wokół pni drzew i kilku brył wypełniłabym miękkimi w odbiorze bylinami (nieszczęsne bodziszki, kocimiętki albo w kremowej tonacji kolorystycznej - przywrotniki, baldachy kopru, naparstnice, kremowe liliowce, trawy, no i może żurawki (ale nie 5 odmian, np. Southern Comfort). Wszystkie są bezobsługowe i silne.
    Na mur puściłałbym obok bluszczy powojnik - łatwy i duży Summer Snow, dla rozjaśnienia i lekkości.
    Wiąz (cięty) mógłby zostać, skoro to ukochane dziecko właściciela. Glorieta według mnie potrzebuje nieco więcej przestrzeni. Stół do wymiany, krzesła przemalować na kolor pamiątkowych latarni.
    Chyba już wystarczy, chociaż pomysłów i notatek "zrobiło mi się" znacznie więcej...
    Czekam z niecierpliwością na wersję ostateczną!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ta brzoza w miejscu świerka nie będzie zagrażać (też) fundamentom??? "Na granicy ścieżki od strony wejścia dać prosto cięty, wyższy żywopłot (z cisa lub bukszpanu, a na rabatach ustawić niższe, prostopadłościenne bryły)." Jak wysoki?? I tak na marginesie, kiedyś myślałem, aby dać tu żywopłot z grabu, ale pewnie jego system korzeniowy by tu nie pasował?? "Chyba już wystarczy, chociaż pomysłów i notatek "zrobiło mi się" znacznie więcej..." szkoda, bo już te wpisane są b. ciekawe..
      I na tym kończę swoje wpisy, raz jeszcze Bardzo wszystkim dziękując, teraz będę tylko czytał.
      M z W

      Usuń
    2. Żywopłoty grabowe są piękne. Tu próbuję połączyć formalny element, ale bez wprowadzania kolejnego gatunku. Rozmiar brył trudno mi zaproponować tylko na podstawie zdjęć. Na pewno wyższe niż bukszpanowa obwódka.

      Usuń
  17. Też uwielbiam te żywopłoty, nie byłam nigdy do nich przekonana, ale teraz wyglądają cudownie :]


    ________________________________
    oświetlenie led sklep internetowy

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny zakątek, tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Finis coronat opus! Dziękuję Megi Moher i wszystkim. Pan Właściciel dostanie link do czytania, ma czas do wiosny na podjęcie decyzji. Tej jesieni nic nie robił w kwestii rewolucyjnych zmian i wykopków, bo "nie miał weny". A ja bardzo się cieszę również z innej przyczyny. Obie etiudy i komentarze były naprawdę "pomocne, ciekawe i kształcące". Dla mnie. I bardzo przyjemne w czytaniu. :)
    M z W

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny ten cały wpis-post, dobra dyskusja raczej wymiana myśli i zdań, pozwalająca na wielość rozwiązań. Jednak chciałam zapytać, jaka jest powierzchnia tego patio? Pszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Wspaniała wymiana myśli, zdań i wiedzy, oraz poświęcony czas przez Megi Moher i czytelników. Wielkie Podziękowania z mojej strony. Co do powierzchni patio, to gdzieś miałem to zapisane, ale nie mogę odnaleźć notatek. Przy wolnej chwili postaram się to wymierzyć i napiszę.
      M z W

      Usuń
  21. No to czekam na opis Megi :) Czy mi się zdaje czy nikt nie zapytał o przeznaczenie ogródka i na przykład ... wiek właściciela? Dotarło to do mnie kiedy zaczęłam się zastanawiać ile lat byłabym w stanie poświęcić aż buczek zrobi mi sklepienie :) Jeśli coś przegapiłam w tej kwestii to pół biedy, ale gdyby tak nikt a nikt od tego nie wyszedł to świadczyłoby tak średnio o nas. Czy nie? Może nie, no bo w końcu mało kto się skupiał na właścicielu. Poszliśmy zbiorowo raczej w stronę "ja to bym chciał/ chciała..." ;) Wytyczne niby były jasne, ale twoje wskazówki pozwalały na zignorowanie tych pierwszych ;) Tylko czy w prawdziwym życiu to miałoby sens? Tj. że właściciel sobie a projektant sobie? No chyba nie? A może... :)

    Jankosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej ej, zrobiłam w tekście ;-)
      Hm, wydaje mi się, że przeznaczenie ogródka widać jak na dłoni- zielony pokój. Zmiany wg właściciela miały być kosmetyczne i dotyczyły roślin, więc wszyscy odczytali raczej prawidłowo.
      Na taki buk to i ty się nie doczekasz, młoda istoto. Co nie znaczy, że nie należy go sadzić ;-) marzenia są ważne. Miałam podobny pomysł z wiązem, żeby go tak zapuścić.
      W prawdziwym życiu robię właśnie tak, jak w dopisanej części posta- dwie koncepcje, jedna za (uwzględniająca życzenia inwestora w zakresie, w jakim nadają się do uwzględnienia), druga odwrotna. Bo ktoś pyta dlatego, że ja się znam i podpowiem dobre rozwiązania, a nie po to, żebym potwierdziła, że wrzosy ok.

      Usuń
    2. Dobra, już dobra, widzę :) Zaglądałam co chwila, bo myślałam, że ty to jakoś tak ładnie, w osobnym wpisie i w ogóle, że na bogato będzie, a nie że coś ... dopiszesz :P
      Uparty bloger? Przejdź na wordpressa. Zapraszam :)

      Usuń
  22. do ogrodu przyszła rewolucja i zmiotła prawie wszystko.. cóż tak bywa ..
    M z W

    OdpowiedzUsuń
  23. Zielone arcydzieło. Nic nie zmieniać, tylko usiąść z książką i siedzieć.

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)