od początku

piątek, 11 listopada 2016

lans na ornito

haaaa, tak bardzo chciałam to napisać :-D ten TYTUŁ.
Nie samymi roślinami rośliniarz żyje, toteż trafiwszy na trop ptasiarskich eventów skwapliwie skorzystałam, pociągając TP, Agnieszkę Poszukiwaczkę, a nawet Rzeźbiarzy Złomiarzy.
 VegAnka miała okazję odezwać się kąśliwie- a co to za lans na ornito jest? No jeeest :-D

Buka to obóz obrączkarski nad Zbiornikiem Bukówka, organizowany od 2012 roku. Pomysłodawca, Wrocławska Grupa Obrączkarska Odra, pisze: "Obóz zlokalizowany jest w malowniczej Kotlinie Kamiennogórskiej, u stóp Karkonoszy (...) Bliskość wysokich gór oraz obecność doliny ze zbiornikiem wodnym powodują, że w tym miejscu następuje kumulacja przelotu ptaków w trakcie ich jesiennej wędrówki na południe. To stwarza niepowtarzalną okazję do ich badania, obserwowania, poznawania. Obozujemy od sierpnia do października na pięknych łąkach, w otoczeniu wierzbowych zarośli, z widokiem na panoramę wschodnich Karkonoszy."
Działalność edukacyjna obejmuje "otwarte weekendy" (zresztą często potrzebują też wolontariuszy), wybraliśmy się na początku października.
No i był lans.
No dżungla jak nie wiem.
Posiadam maskującą szatę w ptaki :-D
Kaloszki pożyczyłam dla fejmu.
Za siatką.
Terenowcy ;-) Pozdrowienia dla Magdy, Krzyśka i Marka! (pierwszy plan)
Wszystkie linki w jednym miejscu.
To tylko liście :-)
Lans 100pro.
Czerwony dywan.
Temu panu ptaki nie wystarczają, szarpie miętę.
Co naprawdę dzieje się w terenie?
Obrączkarze rozstawiają siatki, delikatne, wytrzymałe i luźne.
Zarośla w strefie zalewowej- wierzba, brzoza, olsza, uczep, trzcinnik...
Sieci są słabo widoczne dla ptaków
które wpadają w nie
i plączą się jak ten kos (kosica).
Wyplątane trafiają do bawełnianych woreczków.
W bazie są oceniane pod względem zawartości tłuszczu (świstunka?)
wieku, pci i takich tam (to rudzik).
Hm, świstunka leśna. Albo piecuszek. Albo pierwiosnek. Generalnie zabieg wymuszający komentarze.
Są obrączkowane (zapomniałabym) i wypuszczane.
Pozdrowienia dla Piotra :-)
W godzinnych antraktach między obchodami sieci badacze gotują obiad lub udają się na spacer z natrętnymi ekoturystami.
Oraz edukują (w użyciu polarowy orła cień).
 A łąki nad Bukówką tak piękne mimo piździernika...
To kompromitujące zdjęcie obrazuje zaprzeczenie hasłu Poszukiwaczy Roślin- "nie znasz chaszczy, nie pchaj do paszczy" (a przede wszystkim- nie zrywaj, bo możesz zerwać coś z Czerwonej Księgi np.)
Edycja: Krzysztof dementuje- to był krwawnik kichawiec, każdy zna. Coś przeoczyłam :-) 
Budka dla pluszcza pod mosteckiem.
Łan sitowia leśnego.
Esią, to żółte. Esiony żółkną pierwsze.
Znalazły się nawet zimowity.
Ubin. W maju, czerwcu jest ubinowo. Zobaczyłoby się.
Dziurawiec, łubin, ostrożeń warzywny, wiązówka błotna, wrotycz... bogactwo ziołoroślowe.
Dziurawiec.
Klą, to czerwone. Klony pod górami barwią się na czerwono.
Łąkowe bukiety... róża dzika, nawłoć kanadyjska, trzcinnik piaskowy, bazylia, pasternak/koper ogrodowy (?), chaber łąkowy (?), kosmos (zwiędły), myszołów (?), hortensja bukietowa.
Jaki jest sens zabawy w obrączkowanie? Dzięki odczytom danych z obrączek dowiadujemy się o kierunkach i zasięgach migracji ptaków oraz o ich zmianach. Wiemy, gdzie i z jakich przyczyn giną, co teoretycznie pozwala lepiej je chronić.
Zawsze jest jeszcze druga strona.
Dlaczego ludzie to robią, spędzają czas z ptakami?
Taka praca. Ale sporo osób poświęca np. swoje wakacje na Bukę lub jeździ "na ptaki". Tak jak z działalnością charytatywną- nie robiliby tego, gdyby nie dawała osobistej satysfakcji i gratyfikacji, jednak ta forma lansu robi różnicę, już na studiach zauważyłam, że być ornito to coś więcej, niż zwykłym kalafiorem.
Łapanie w sieci to jednak badanie inwazyjne, ileś tam ptaków ginie (nie znam statystyk, znam przykłady), część z powodu "bezdusznego" podejścia przyrodników do zwierząt i rutyny. VegAnka twierdzi wręcz (nie bez powodu jest weganką), że można skupić się na pomaganiu bez tych badań.
No nic to. Ważąc dobre i potencjalnie złe- sądzę, że przyrodnicy amatorzy robią więcej dobrego, choćby edukacja może uwrażliwić ludzi na konkretne problemy ochrony. Poznasz- pokochasz i tak dalej.

Październik zakończyliśmy wyjazdem w Ujście Warty.
Od dawna chciałam, pierwszy raz się zdarzyło. Dziesiątki tysięcy gęsi zbożowych, białoczelnych i gęgaw, tysiące żurawi na wieczornych zlotach i porannych rozlotach.
Panie panowie- rozlewiska od zmierzchu do świtu.
Rzeka Postomia.
Leco żurawie.

Droga wgłąb rozlewisk nazywa się Betonka.
Konie, szczęśliwe, dzikie i swobodne konie, pasące się na bezkresnych pastwiskach. Jadalne.
Pompownia w Słońsku.

Dzikie i szczęśliwe krowy, swobodnie przemieszczające się po bezkresnych pastwiskach. Rasy mięsnej.
Słońsk, Sonnenburg. To chyba od słońca. Kościół i ruiny zamku.
Tak to wyglądało. Niewiarygodnie, jak wiosenna Biebrza. Zdjęcia w układzie pozornie chaotycznym, w istocie chronologicznym, obrazującym zapadanie się i przebudzenie słońca.
Gdzie są ptaki? Bardziej np. tu, bo BMI nie daje rady, poza tym liczne Mauryce (nie umiem tego usuwać, apka do poprawek ledwo dycha, komp na kablu, gniazdko luźne, wszystko dzieje się godzinami, a ta apka też nie umi zaciągać faktury tła. Część Maurycych likwiduję przycinając fotki, dlatego mają taką interesującą perspektywę ;-) jestę taka twórcza.)
Podobno widziałam liczne gatunki, paczyłam np. na sokoła wędrownego, ale to jeszcze trzeba go zobaczyć przez tę lunetę. Tyleż lansu na ornito. Mojego, bo ogólnie to był- fotki TP:
Skupiłam się na krajobrazie. Dawno dawno temu warkocze Warthy splatały się i rozplatały przed spotkaniem z Oder. Z lotu ptaka musiały wyglądać jak strumyczki wyciśnięte z cofającego się lodowca.
Dolina była przesączona wodą, porośnięta łęgami.
Pod koniec XVIII wieku rozpoczęto meliorację i kolonizację tych niedostępnych terenów. Wartę obwałowano, zmeliorowano całą dolinę i skanalizowano ujście rzeki. Na początku XX w. wybudowano pompownie odwadniające powstałe między wałami poldery. Pozwoliło to przekształcić mokradła w pastwiska i łąki.
Wraz z osuszeniem moczarów następowało planowe osadnictwo ludności i tak to trwało do powojnia... chociaż gęstość zaludnienia jest wciąż bardzo mała.
Jednym słowem- "dzika natura" została przekształcona w zaprojektowany krajobraz kulturowy, coś w rodzaju ogrodu, w swojej formie zależnego od działalności człowieka. Wypas jest sposobem na utrzymanie odlesionych (odkrzaczonych) połaci, jednocześnie formą ochrony obecnego stanu i użytkowania rolniczego.
Rzeka nie zmieniła swojej natury, nadal próbuje zalewać i współtworzy ten malowniczy krajobraz, cenny również dla ptaków- jako miejsce żeru, lęgów, zimowisko. W ogóle cenny przyrodniczo, tu więcej.
A my, wożąc się na lansiarskie weekendy, wciąż możemy się cieszyć tym, że świat trwa w pozornie niezmienionej formie, wciąż ptaki na wodzie i krowy na drogach.
Pół wieku temu ludzie żyli przytłoczeni grozą zimnej wojny, w duszącym reżimie i pryskali się DDT. Pozornie nic się nie zmieniło, DDT zamieniliśmy na glifosat, a zimną wojnę na inną zimną wojnę plus katastrofę klimatyczną. Tylko czas nam się skurczył. O pół wieku beztroski pasikonika.
Tymczasem po wschodzie słońca został nam kawałek dnia, więc do następnego.
Pozdrówka, Megi.

PS. Po co jest ten wpis? misja turystyczna. Też sobie pojedźcie i cieszcie się tym światem. Sporo moich znajomych obija się ostatnio po jakichś Bali i Cyprach. Poza tym, że jestem przekonana, że nie wiedzą, co dobre, to jest mój patryjotyzm- poznać, rozumieć, radować się bliskim.



26 komentarzy:

  1. Tak, tak. Taki patriotyzm. Plan na wiosnę Wielkopolska, ujście Warty i trochę Piastów też. Pięknie a trochę lansu nie zaszkodzi. W naszych okolicach ptasiarze niczym snajperzy ze Svarowskim przy oku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkopolska? a co konkretnie? tam, gdzie w zeszłym roku, śnieżyce?
      Piastów, czyli u ciebie?
      Ujście Warty, a konkretnie murawy kserotermiczne, chcemy powtórzyć na przełomie maja/czerwca.

      Usuń
    2. Jeszcze nie wiemy, wszystko się zmienia w naszych planach, ale kusi mnie Wielkopolska, Ujście Warty, także historycznie, stąd Piastowie :) czyli zobaczymy. Przełom maja/czerwca - nie za późno? Będzie pięknie, zielono i kwieciście, ale ptaki chyba wcześniej....

      Usuń
    3. a myślałam, że Piastów, Piastów pod Wawą :-)
      Przełom 05/06 na murawy kserotermiczne, zaraz sklecę zachęcający post :-) ptaki w sumie lepsze (więcej) są jesienią, jeszcze korzystam (Dolina Baryczy, tydzień temu).

      Usuń
  2. Lansuj się Kochana, lansuj. Warta ma też ciekawe insze odcinki, może nie zawsze aż tak "dzikie" ale warte odwiedzin. Swego czasu "zaliczyłam" mirowski przełom Warty i niegroźną, równie niemal rzeczułkową jej wersję w okolicach Załęcza Wielkiego( która to wersja niemal z dnia na dzień zamieniła się w zalewającego wszystko potwora ). Piknie było, czas kwitnienia łąk w jednym wypadku w drugim burzowe lato, takie jeszcze mocno zielone! A co do Cyprów i innych wysp - zima idzie, błotnista jak przepowiadacze przepowiadają. Sama oglądam jakieś podejrzane Madery, ku pokrzepieniu serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w ogóle nie znam. Ja znam taką Polskę sprzed 30 lat, później już tylko Wschód i Dolny Śląsk.
      Czasem mnie kusi jakaś Fuerteventura, ale okazuje się, że nie ma czasu, bo ptaki i inne na miejscu czekają.

      Usuń
  3. O! ja tam dwa lata na .... grzyby jeździłam. Raz się tak zaplatałam w groble na polderze północnym, że myślałam, że już zostanę w tych szuwarach na stałe.
    Fajny teren, taki "nieoczywisty" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! na grzyby, no bo na co :-)
      jeszcze będzie przepięknie, prawda?

      Usuń
  4. Jaka sympatyczna banda zwierzolubów !

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne przeżycie, sam bym się tak wybrał ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam sie z Veganka. Ta dodatkowa trauma dla i tak krotkiego i pelnego zasadzek zycia ptakow jest zupelnie niepotrzebna. Z kazda minuta ba sekunda gina organizmy czy to zwierzece czy tez roslinne. Ta chec zaszufladkowania wszystkiego bez wzgledu na nic. Czy ktos sie pytal tego ptaka czy chce byc zlapany. Zyj i daj zyc innym. Czy nas ktos obraczkuje aby zbadac gdzie jezdzimy. Sami sie dajemy namierzac swoimi telefonami, wejsciami na komputer i uzywaniem karty ale to inny temat. Dzieje sie to jednak z nasza wieksza czy mniejsza wiedza. To my uwazamy ze dobrze robimy wiec to robimy, nasze przekonanie ponad dobro inne. Aby udowodnic ze takie a nie inne ptaki przelatuja i uratowac teren wystarcza zdjecia i obserwacja. Po co jeszcze sie dokladac do powodow ich zguby. Tak mi sie to wszystko kojarzy z dawnym wypychaniem, targaniem przez pol swiata zwierzat na statkach bez wzgledu na ich diete i na to ze wiekszosc zdechal po drodze, takie kolonialne kuriosum. I tak powoli ten czlowiek wszystko wymiecie z dobrej czy tez zlej woli. Watka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie coraz bliżej do wegańskiego punktu widzenia, chociaż wiem, że same obserwacje i fotografie nie wystarczą. Bliżej niż dalej, zważając na to, co się działo na naszych studiach, jakie wtedy było podejście do zwierząt i ile ich w międzyczasie w klateczkach i akwariach trzymałam, podobno w "dobrostanie". Nie musimy wiedzieć wszystkiego :-)

      Usuń
  7. Ach nie wiem, sama chciałam kiedyś być ornitologiem, gdyby los chciał, to może też bym łapała te ptaki w te siatki. I nie miała wyrzutów sumienia, że czasem jaki zginie dla dobra ogólnego...
    Patrzajcie, Megi lansuje moje strony rodzinne, jak miło. Może jeszcze zamiast ptaków nietoperze polansujesz, chociaż zdjęcia z podziemi nie są aż tak ciekawe - jedna wielka ciemność, ale może to jednak zaleta, Maurycego w ciemności też nie będzie widać. Pozdrawiam z ciemności izerskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby los chciał, ale i gdyby nie przyszła refleksja, czy to "dobro ogólne" jest takie ważne.
      Lansuję i będę to robić nadal- nie wiedziałam, że w samym Gorzowie (tak blisko!) są tak cenne murawy kserotermiczne. Stanowczo wybieram się wiosną. Może i na nietoperze, chociaż podziemia to dla mnie trudny temat. Dzisiaj pewnie i u was mgła, umgla, mygła.

      Usuń
    2. Hm,hm. Sprawdziłam lokację. Kiedy tam bywałam jako nastolatka w celach zdrożnych, nie było tam jeszcze rezerwatu. :-D
      Ale wspominam miło.

      Usuń
  8. Sielskie widoki... A z tymi ptakami to rzeczywiście dyskusyjne. Najpierw coś niszczymy, potem usiłujemy naprawiać, i nie wiadomo, czy lekarstwo lepsze niż choroba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. badania migracji trwają od wielu lat, szlaki są dość dobrze poznane, podobnie jak zagrożenia i potrzeba ochrony. Problem polega na tym, że "nie da się nic zrobić" (ptaki i tak będą ginąć na mostach, w wiatrakach, na liniach energetycznych), a ludzie (jako ludzkość) nie sięgają do źródeł problemu, tych globalnych- za dużo ludzi, za duża presja.

      Usuń
  9. Lubiłam jeździć na ptaki, ale zwykle na przemkowskie stawy. Moim marzeniem było kiedyś zostać pracownikiem terenowym, ech. Łazić za ptakami, czy inną zwierzyną.
    Jesiony moje tak ładnie nie żółkną,bu.
    Krowy choć przez część życia będą szczęśliwe...w porównaniu ze świniami. A konie...? Są zwierzęta, których jeść się nie powinno. A takimi są też konie.Zawsze aż mi serce krzyczy jak o tym myślę.
    ........
    Odłowy i obrączkowanie są dyskusyjne.
    Choć chyba bardziej szkodliwe są obroże telemetryczne w przypadku monitoringu małych i dużych ssaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no właśnie, przemkowskie stawy i wrzosowiska to kolejny dobry kierunek wycieczki :-) mało znam.
      Być terenowcem, marzenie.
      Nie wszystkie jesiony tak żółkną. Część szybko opada na zielono.
      W istocie nie ma różnicy między koniem, świnią, kurą a psem, prawda? Mnie jakoś konie mniej bolą niż krówki, ale to wszystko i tak hipokryzja i szowinizm gatunkowy.
      Telemetria jest stosowana też u ptaków i to jest dopiero hardkor, co one sobie mogą z tego powodu zrobić.

      Usuń
  10. Piękny, dobry patriotyzm.
    Dobro nauki, dobro wyższe ... hmmm ...
    Widzialaś szczęśliwe zwierzęta "jadalne", staram się tak myśleć o moich koziolkach i często mi się to udaje. Nie wiem czy to dobrze, że się udaje.
    Niesamowite wierzby!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, z tym dobrem. A dobro jednostki? Podoba mi się ochrona humanitarna, bo tam jest ono ważne.
      Szczęśliwe zwierzęta jadalne... godzę się z tym, chyba tak musi być. Bo wybór polega na tym, że będą przez jakiś czas albo nie będzie ich wcale. Co nie byłoby złe, można sobie wyobrazić życie i krajobraz bez koni, krów i kóz, ale są ludziom potrzebne nie tylko do jedzenia, na przykład w przypadku tych jedzenie to tylko sposób "utylizacji" nadmiaru i starszych osobników. Żyjących jednak, dobrze i w warunkach odpowiednich dla ich potrzeb, ale w służbie człowieka. Z punktu widzenia praw zwierząt to nie jest dobra historia.
      Prawda, jakie te wierzby? ile w nich siły i woli życia!
      Ściskam i cieszę się, że jesteś!

      Usuń
  11. Zazdroszczę! Zaplanowaliście już kolejny wypad ?

    altany ogrodowe

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro z przyczyn od nas niezależnych będą ofiary wśród zwierząt, może lepiej nie zwiększać ich ilości swoimi działaniami?
    Piękne miejsca pokazałaś i cudowne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tę lekcję patriotyzmu wyślij prezesowi [z pełnym uszanowaniem przez małe "p"]. No ale co tam drugi sort wie o patriotyzmie. Na miesięcznice, a nie nad Wartą się włóczyć, ptactwo liczyć, wierzby oglądać!


    OdpowiedzUsuń
  14. Fajowy lans. Co do Bali i innych Cyprów, to ja mojemu M. powtarzam, że będę się tam wozić, jak już u nas wszystko zwiedzę. Czyli raczej nigdy ;)

    OdpowiedzUsuń

komentarze cieszą autorkę :-)
(moderuję komentarze do starszych postów :-)