doginałam, żeby zdążyć to tamto
sfrustrowana, że nigdzie nie bywam.
Jednak gdy segregowałam zdjęcia
okazało się- że są
i że byłam w miejscach zatytułowanych (niespodzianka!): ogrody
dolnośląskie lato
Moheria
Buga
Poczdam
Szwecja
i- niespodzianka- szkółki roślin. Oraz
murawy.)
Szeruję murawami, na resztę przyjdzie czas.
W poprzednim odcinku zasugerowałam, że założenie murawy jest proste- należy zaorać, wyrównać i poczekać. Oczywiście tacy wichrzyciele, jak Sąsiad, psowali mą tezę, mając jednak wiele racji- jest to rozwiązanie krótkotrwałe, przedłużające się lenistwo w koszeniu zaprowadzi nas w gąszcz pokrzyw, nawłoci i czarnych bzów.
Jedankowoż proste rozwiązania uwodzą nie tylko prostotą, ale i urodą.
Tego lata uwzięłam się fotograficznie na łączki kwietne, obiecując sobie, że zdjęcia nie będą czeznąć na dysku, jak te z Danii czy Niemiec. Zresztą i łączek jakoś więcej, więc temat stał się łatwy.
Przepis na taką łączkę jest prosty jak sam pomysł: zaorać. Wyrównać. Wysiać. Nie podlewać. Nie plewić. Poczekać.
Szczegóły, bo w nich diabeł.
Zaorać- zależy, co i ile. Jeżeli nasza łączka ma być niewielka, ogrodowa, to powinniśmy przy okazji w miarę dokładnie pozbyć się organów rozmnażania wegetatywnego chwastów trwałych, bo coś wyrośnie z nich szybciej, niż wysiane kwiatki. Jeżeli łączkę uczynić chcemy na fragmencie marnego osiedlowego trawnika, wystarczy odwrócić lub ponacinać darń. Jeżeli chcemy w nią zamienić fragment słusznej łąki, powinniśmy darń zdjąć.
Wyrównać- im mniejsze to, tym dokładniej. Równarką, grabiami, gracą.
Wysiać- możliwie gęsto. Co? Zwykle nasiona roślin jednorocznych z domieszką dwuletnich oraz łatwych w uprawie bylin. Muszą to być rośliny dopasowane do warunków glebowych i wodnych, znoszące okresową suszę, dające się uprawiać z siewu do gruntu, łatwo się rozsiewające... proste, czyż nie? wszystko to kojarzy się z chwastami zbóż i tak, to mogą być chwasty zbóż, jak maki, chabry i kąkole. Trzeba pamiętać, że łączka lubi światło, co najmniej przez pół dnia musi być nasłoneczniona.
Można eksperymentować, można zbierać i wysiewać nasiona różnych pospolitych roślin. Można zapytać Maszkę, która sieje piękne łączki makowe, niezapominajkowe, bratkowe, można kupić gotowe mieszanki, można sobie pozwolić na bardzo wiele. Można się zainspirować poniższymi fotkami.
Nasiona należy lekko przegracować z wierzchnią warstwą gleby (jak nasiona trawy przy zakładaniu trawnika), można lekko docisnąć wałem.
Nie podlewać, nie plewić- bo jak już zaczniemy podlewać, nasiona spęcznieją i zaczną kiełkować, to nie można ich zostawić na pastwę losu. A wiadomo, że suche pogody chodzą stadami, jako i deszcze.
(siedzę sobie teraz na ganku w Moherii, a za mną zwiędłym szelestem sypią się pożółkłe liście robinii. Brak słów.)
A plewiąc niedajbuk wyeliminowalibyśmy jakiś kompozycyjnie niezbędny pasternak, jakąś zwiewną marunę...
i wuala, jest łączka. Może być wszędzie- na rondzie*, na poboczu, w prywatnym przedogródku, przed ratuszem, w parku. Duńczycy lubio takie klasyczne maki, chabry i rumianki, Niemce- większą finezję z rzadszymi gatunkami chwastów, Polak potrafi... ale o tym później, a Francuzi (Bretończycy?)...
Oto świeża, opłukana deszczem piękność pewnej łączki przed sieciowym sklepem w prawie- nadmorskiej miejscowości.
Kwitną: chabry bławatki w różnych odmianach barwnych (jednoroczne, dobrze rosną na odkrytej glebie), rumiany żółte (wieloletnie, na piaszczystą glebę), kosmosy podwójnie pierzaste (jednoroczne, dobrze się nasiewają). Trawa (nie wiem, jaka) prawdopodobie nie była tam wysiana, nasiona znajdowały się w nawiezionej glebie.
... czarnuszkę i jakiś piękny len.
Wszystko jednoroczne, na lekką glebę.
Zauważam niebieskie i białe żmijowce (nie wiem, czy zwyczajne, niczego nie można być pewnym w Bretanii), czerwony len, maki, rumiany żółte, klarkie, ślazówki i smółki.
i zachwycająca.
Trudno się oderwać :-)
Można zadać pytanie, czy łączka to murawa. Nie, to raczej rabata z roślin w większości jednorocznych, ale ma potencjał. Gdybyśmy jej nie przekopali i nie założyli na nowo w kolejnym sezonie, to rozrosłyby się byliny, a rośliny jednoroczne wysiałyby się w dostępnych miejscach. Stopniowo zaczęłyby się pojawiać rośliny spontaniczne i rabata zaczęłaby zmieniać charakter.
Byłoby pięknie, tak dosłownie pięknie, gdybyśmy zaczęli wzbogacać otoczenie podobnymi łączkami. To proste, każdy może to zrobić w swoim ogrodzie, na osiedlu, z korzyścią dla bezkręgowców i ptaków. Prostsze niż wiele rzeczy, nie potrzebuje nakręconych akcji ani żadnej nadbudowy.
Tymczasm Polak potrafi... lansować się i machać roślinami jak flagą (genialne określenie Ewy Zielonej Metamorfozy), jakby sam wymyślił kosmos i kosmosy. Sam i pierwszy, jakby to miało jakieś znaczenie. Wciąż mało ludzi, którzy po prostu ROBIĄ SWOJE i robią dobrze. Pamiętam początki greenpeacowej akcji Adoptuj Pszczołę- stawianie hoteli dla owadów na jakichś żywieniowych pustyniach, pamiętam te słabo uzasadnione motylarnie, pamiętam... różne rzeczy.
Czytam sobie:
Kwitną: chabry bławatki w różnych odmianach barwnych (jednoroczne, dobrze rosną na odkrytej glebie), rumiany żółte (wieloletnie, na piaszczystą glebę), kosmosy podwójnie pierzaste (jednoroczne, dobrze się nasiewają). Trawa (nie wiem, jaka) prawdopodobie nie była tam wysiana, nasiona znajdowały się w nawiezionej glebie.
Tak wygląda pokrycie powierzchni. Widać małe cynie, które zakwitą równocześnie z kosmosami. |
Niżej piękna, zmysłowa, krwista łączka przed zamkiem Trévarez (château i park wokół niego to temat na kiedyś, a srebrna folia i elipsa czerwonych ławek jest częścią pewnego projektu).
Widzę w niej maki polne, klarkie (godecje, dzierotki, marszawy...)... czarnuszkę i jakiś piękny len.
Wszystko jednoroczne, na lekką glebę.
Pod samym murem zamku inna łączka kontrastuje z jego bryłą.
Łączki mogą być bardzo rygorystczne i naturalistyczne, zbudowane z rodzimych bylin, ale wtedy trzeba się liczyć z krótszym czasem ich kwitnienia.
Łączka w Manoir de Kernault, złożona ze żmijowca, rumiana żółtego i marchwi zwyczajnej. |
Ładne i proste.
Na koniec- wielobarwna łączka przydrożna.
Bardzo dokładnie zbadana
(sposób przygotowania gleby) |
(nie wszędzie wszystko wyrosło, ale odkryta gleba to remiza takich cennych chwastów, jak kurzyślad polny) |
(pokrycie gleby- tyleż roślin wysianych, co spontanicznych) |
(pasy kolorów) |
(kosmos, rumian żółty, żmijowiec... |
... różne nachyłki... |
... pasternak... |
... maki, ślazówki... |
.... facelia, szczaw, bławatki... i jeszcze jeszcze...) |
Można zadać pytanie, czy łączka to murawa. Nie, to raczej rabata z roślin w większości jednorocznych, ale ma potencjał. Gdybyśmy jej nie przekopali i nie założyli na nowo w kolejnym sezonie, to rozrosłyby się byliny, a rośliny jednoroczne wysiałyby się w dostępnych miejscach. Stopniowo zaczęłyby się pojawiać rośliny spontaniczne i rabata zaczęłaby zmieniać charakter.
Byłoby pięknie, tak dosłownie pięknie, gdybyśmy zaczęli wzbogacać otoczenie podobnymi łączkami. To proste, każdy może to zrobić w swoim ogrodzie, na osiedlu, z korzyścią dla bezkręgowców i ptaków. Prostsze niż wiele rzeczy, nie potrzebuje nakręconych akcji ani żadnej nadbudowy.
Tymczasm Polak potrafi... lansować się i machać roślinami jak flagą (genialne określenie Ewy Zielonej Metamorfozy), jakby sam wymyślił kosmos i kosmosy. Sam i pierwszy, jakby to miało jakieś znaczenie. Wciąż mało ludzi, którzy po prostu ROBIĄ SWOJE i robią dobrze. Pamiętam początki greenpeacowej akcji Adoptuj Pszczołę- stawianie hoteli dla owadów na jakichś żywieniowych pustyniach, pamiętam te słabo uzasadnione motylarnie, pamiętam... różne rzeczy.
Czytam sobie:
Pozdrówka, Megi.
*ronda. Wg mnie ronda najbardziej odróżniają PL od krajów zachodnich. Bo tam ronda są wizytówką miast, starannie zaplanowaną, z charakterystycznymi elementami, ukwieconą lub nie, ale wizytówką.
We Wrocławiu jest rondo z trzema jałowcami, które od momentu posadzenia nadaja się na śmietnik. Albo takie, które wygląda jak kuweta ze żwirem i begoniami. I inne, obsadzone gęsto krzewami, co nasuwa podejrzenie, że projektant nie wiedział, że rośliny rosną, a sadzenie tamaryszków pół metra od jezdni to nienajlepszy pomysł. Co jedno, to większa kupa.
I właśnie to, że one takie jedno w jedno złe, trochę śmieszy, a trochę skłania do bezsilnego wzruszenia ramion. Sugeruje, że wciąż nie wiemy, jak ważna jest dobrze zaprojektowana i zadbana przestrzeń publiczna, a zielone i ubrane w kwiaty miasto należy się ludziom, którzy płacą podatki, jak micha wody w upał.
Chyba że nie płacą?
Kocham te łąki-rabaty. U nas czasami powinno się nie kosić - samo by się zrobiło (może nie tak kolorowo).
OdpowiedzUsuńEwaG
czasami nie :-) i samo się robi. Chociaż nie tak kolorowo i jest to zmienne w czasie i nieprzewidywalne.
UsuńAaaaa.... pienkne pienkne............
OdpowiedzUsuńZachwycające!
To ja już wiem co zrobię następną wizytą w supermarketach - zacznę się obkupywać w takie jednoroczne, bo raczej nie zbiorę u siebie tego co się już wysiało. Miałam piękne maki z chabrami w maju, potem zakwitły rumianki (chociaż pewnie Ty wiesz, że to nie rumianki ;-)), ale przekwitło wszystko teraz i suche się zrobiło. Moze wyzbieram cóś, bo za siatką miałam w tym roku całą grupę kąkoli, aż mnie zaskoczyły skąd się tu wzięły. Ale mąż poprzednie dwa lata żyto wysiewał obok domu (mówi, że leczy ziemię). Czy to możliwe żeby pojawiły się takie rośliny "towarzyszące"? Bo nigdzie indziej na żadnych niezagospodarowanych działkach nie było ani maków ani chabrów, ani nawet tych rumianków.
zrób tak koniecznie. Nasiona kąkola można kupić, a jak zbierzesz trochę u sąsiada, to bez pudła wyrosną. Może i się pojawiły z żytem, może kupował jakieś ekożyto, bo kąkole w dwa lata raczej by się same nie ulungły. Maki i bławatki pojawiają się spontanicznie, jeżeli tylko się nie opryska przeciw dwuliściennym- ich nasiona zawsze są w pobliżu.Czasem nie ma ich wiosną, bo pryskane, a pojawiają się później, w "drugim rzucie".
UsuńCzęść z tych białych to rumianki, część- maruny bezwonne. Bardzo łatwo je odróżnić: rumianek pachnie... rumiankiem i ma puste dno kwiatostanu (tę żółtą część "kwiatka").
Ekożyto mogło być, bo niezaprawiane było a sąsiad dostał ziarno na ankohol własnej produkcji i mówił, że pięknie się zachowywało (nie wiem jak to fachowo się nazywa).
UsuńNawet z tej produkcji mamy flaszeczkę ;-)
Dziękuję za instrukcję do rozpoznania :-)*
Moje marzenia o łące przegrały z trawnikiem w wyniku zawierania kompromisów... Małżeństwo ocalało.
OdpowiedzUsuńKtoś napisał, że wypasiony ciągniczek jest przedłużaczem. Jest lepszym przedłużaczem niż najnowszy model najdroższego samochodu świata!
Taka zemsta za łąki brak. Tak.
Ha ha ha :-D Brawo za podsumowanie!
UsuńU mnie, ani wypasionego ciągniczka, ani łąki kwietnej jak z foci Megi, ani trawnika.... Taka prawda. Co robić, co robić... ? ;-)
Gaju, kompromis powinien polegać na tym, że ty masz łączki kawałek, M trawnika... dużo. Na tych waszych hektarach! jak pięknie by wyglądała łąka na tle pól, za kamienną górką! (to jedna z moich słynnych porad typu "usunąć Bukę").
UsuńAle zemsta :-))) dodajmy, że ten ciągniczek i tak tańszy od samochodu, więc przedłużka ekonomiczna.
Izabelko, musisz coś z tym zrobić ;-))
Wiem Megi, wiem. Tam ci ona miała być, moja łąka. Duuuża jednak... Powiedział, że sama sobie będę tam z kosą latała, [ bo jednak skosić 2x musowo] a ja na kosie latać nie umiem, bardziej na mietle, na grabiach może...
UsuńŚwitnął mi pomysł, ale tylko świtnął, bo upał.
Kosa nie kosa, może być chyba nawet spalinowa, podejrzewam. Następny gadżet dla M. :-) ;-)
UsuńBrawo! popieram, świetnie napisane. Pozdrawiam. Ela
OdpowiedzUsuńdzięki :-)
UsuńNo jaki ten internet interaktywny!! Człowiek napisze co go tam zaboli, a tu BACH !!!.
OdpowiedzUsuńA czy Pani Profesor przewiduje to kosić.. bo cóś nie widzę w harmonogramie.
no :-)
UsuńW idealnym świecie takie coś pod koniec sezonu (lub na początku następnego) kosi się, uprawia i zasiewa na nowo. Można skosić i zostawić, ale wtedy będzie coraz więcej żmijowców, marchwi, rumianów (pokrzyw, bzu... w zależności od siedliska), a coraz mniej miejsca na jednoroczne wysiewające się na odkrytej glebie.
Fersztejen. Skosić, zaorać, zasiać, paczeć :)
UsuńI tu mamy miejsce na kolejny post o tem, kiedy kosić i dlaczego. Ile to zachodu z taką łąką. Na co mi to było ;)
Już jednej fazy nie ma, a my tu energię grzejem po próżnicy. Pogadamy w R. (z widokiem na łąki :) pozdrówki
P.
Hehehe, a jednak koszenie musowo! A już myślałam, że Pani Profesor ma patent na niekoszenie i łąkę subtelnego kwiecia, a nie na chwastozbiór z przewagą pokrzyw.
UsuńJa tam nie wiem...miastowa jestem,... ale że od lat wielu już na wsi to obserwacje mam takie własne (bardzo proszę Megi o wyjaśnienia uzupełniające bo teoretycznie to ja nie bardzo). Otóż, z braku możliwości (baaardzo nierówny teren) oraz lenistwa koszone są te moje łąki? chwastowiska? tak mniej więcej jak koszone od zawsze były łąki na paszę, czyli kosą, dwa-trzy razy w roku (a tak!!!! mam takiego sąsiada tutejszego co kosi:D!!!). Fakt - jednoroczne co jakiś czas dosypnę ale pokrzywy mam gdzieniegdzie (bo używam), chrzany i żywokost jak za dużo - to wykopuję; i tak z roku na rok coś wyrasta, coś przepada, przed majowym pokosem jest inaczej, letni przesuwam z zależności od tego co nakwitnie żeby pszczółki trzmiele i tetam się napracowały, wieczorniki, kiprzyce i krwawnice kosiarz zostawia i rośnie masa różnych, które dopiero uczę się poznawać. Zmijowiec i cykoria, ku mojemu żalowi, rosnąć nie chcą. Kwitnący chrzan wygląda pięknie i słodkomiodowo pachnie... Trasy "spacerowe" (do kompostownika) przekaszane są w miarę potrzeby. Jednoroczne niektóre chyba wysiewają się same? A - osty wyrywam, zostawiam tylko tam, gdzie się nie chodzi a ładnie wyglądają jak kwitną.
UsuńGaju, no nie ma takiego patenta :-) ale czy to będzie chwastozbiór z przewagą pokrzyw, zależy głównie od rodzaju gleby, więc od jej przygotowania i nawożenia, no i od delikatnej kontroli.
UsuńAnonimie, tak się to kosi właśnie, jeżeli kilka razy w ciągu sezonu, to dla urody i rolniczego pożytku, nie z przyrodniczej potrzeby. Jednnoroczne można dosypywać, same też się wysiewają, jeżeli mają miejsce, wieloletnie można dosadzać, zawsze coś wyrośnie, coś przepadnie, przewidywalne to do końca nie jest. Chrzan jest piękny, a kwitnie wtedy, kiedy łąki są jeszcze niekwitnące... Żmijowiec wymaga jednak bardzo ubogiej gleby, a cykoria- hmm, nie wiem, nie lubi rosnąć w zwartej darni traw, to pewne. I uwielbiam takie przekaszane ścieżki, pokażę je w swoim czasie.
o poznaje, lidl-gidl, wczoraj robiłam tam zakupy i podziwiałam :)
OdpowiedzUsuńno po prostu nie mam innego wyjścia, żeby wyjść z tego honorowo, tylko na moim zarośniętym ugorze zrobić łąkę. będę musiała się pouśmiechać do somsiadów, żeby zaorali, wybronowali, zasiali, ja mogę uklepać i doglądać.
chyba, ze będę musiała zrobić pastwisko dla zgubionych osiołków ;)
no chyba tak :-)
Usuńz osiołkami to dopiero byłby plener, gogeny by przyjechały to nasmarować!
Czego chcesz od nas Panie, za Twe hojne dary?
OdpowiedzUsuńdocenienia...może..? nie marnowania...może?
dzięki za te posty, wspierają i podbudowują ideologicznie moje "lenistwo" ;)) i WIEDZĘ dają !!!! Czyli oświaty kaganek :))
Barbara
Niemarnowania miało być ;)), zawsze sobie coś stukne z pośpiechu nie tak ;(
OdpowiedzUsuńB.
dzięki :-)
UsuńPrzepiękne! I jak dobrane do sukienki :)))
OdpowiedzUsuńzauważyłaś ;-)
UsuńPewnie :)
UsuńPiękne te łączki, wspaniałe zbiorowiska roślinności i jakie enklawy dla zapylaczy...
OdpowiedzUsuńi dla innych nektaro- i liściożerców, a tym samym dla ptaków
UsuńTym co nie płacą też się łąka należy. Nawet jeszcze bardziej. I tym co jeszcze nie płacą a chcą kiedyś płacić właśnie tu, również ;)
OdpowiedzUsuńno też... a ja wolę, jak płacą, a nie deklarują, że nie po drodze im z "tym krajem"
UsuńPiękne, cudne! W pełni popieram Megi Twoje przemyślenia.. I pozdrawiam serdecznie! PS I dziękuję za nauki, dzięki Tobie przypomina mi się to, co zapomniałam po studiach:)) Zwłaszcza w temacie nazw gatunkowych:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę cudownych wakacji! co powinnam napisać u ciebie, jak zawsze... myślę
UsuńGdzie w metropoliach taka wiejska łąka. Nikt nie będzie w metropolii takiej wsi robił- nie jest to innowacyjne i nowoczesne !!!!! Tak myśli większość, zwłaszcza władze..
OdpowiedzUsuńPodobnie na rewitalizowanych rynkach małych miasteczek.
Daleka droga Megi
na szczęście łączki robią się modne, a moda jest najważniejsza w projektach rewitalizacji
UsuńDzięki Panie za te łąki, dzięki Megi za nauki.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ... czymaj kciuki bym 4 ha kwieciem nie obsiała.
Serdeczności ślę
oj, jakbyś ty obsiała... to byś to wszystko przerobiła na bukiety, strach się bać
UsuńPlastikowa łąka kwietna na każdym polskim rondzie. Megi , oddaję Ci ten pomysł za darmo. Ty już będziesz wiedziała, jak rozpropagować wspaniałą, oszczędną, czystą, bezobsługową ideę. Tylko strażnika postawić trzeba, bo se ludziska rozbiorą, na cmentarz kwiatki zawsze się przydadzą.
OdpowiedzUsuńZasiedliłam nowy dom na wiosnę, a że dopiero zaczęłam zakładać ogród, został spory kawałek nie uprawianego ugoru - moim zdaniem najładniejszy fragment ogrodu, zwłaszcza w porze kwitnienia maków i "rumianków". Teraz dominuje jakaś śliczna, zwiewna trawa i coś w rodzaju koniczyny, jest też krwawnik, wrotycz i dzika marchew, dużo ostów i skrzyp. Ale ładnie wygląda z daleka, z bliska niestety dużo łysych plam, mało zielonego i uschnięte rośliny, które już skończyły wegetację. Co zrobić, by łąka była ładna cały sezon? Jaką niską trawę posiać jako bazę łąki, bo spontanicznie nie wyrośnie.
Usuńchyba trzeba by to myć, Agniecho, i odsalać, tak że nie tak całkiem bezobsługowa... ale takie chińskie kwiatki szmatki tanie to można by często wymienać. I ty się nie śmiej, przy sąsiedniej ulicy mam taki klombik z chińskich kwiatków, nie jesteś taka innowacyjna.
UsuńAnonimie, można podsiewać trawą- kostrzewą owczą i czerwoną. Można ją rzadko kosić, ale z czasem robi zwartą darń i skutecznie wypiera kwiatki. Można też wysiewać mietlicę (to pewnie ta zwiewna trawa) i wiechlinę. Można dosadzać różne trawy (np. drżączkę), bo trudno kupić nasiona (można je zbierać). Można dosadzać kwitnące byliny.
W ogrodzie można też założyć łąkę metodą sadzenia bylin, co opiszę w następnym poście.
https://www.vreeken.nl/671800-briza-maxima
UsuńJejku, a tak się cieszyłam, że razem rozwiążemy problem wszystkich reprezentacyjnych rond w Polsce. Jeszcze tylko decyzja, czyj pomnik obowiązkowo stanie na środku, i jazda z realizacją. :-)
masz tę Brizę czy ci się podoba?
UsuńNie mam. Ale zastanawiałam się, czyby nie posiać na pastwisku. :-)
UsuńOstatnio rozsypałam nasiona krwiściągu małego i dużego. Zwiększam różnorodność. :-)
a musi być maxima? może nasza średnia? trochę bym się bała tych tam efemerofitów. Nie jestem pewna, czy twoje pastwisko będzie dobre dla drżączki, chociaż pewnie w "dołkach" tak, jako i dla krwiściągu. Tylko Ewa pisze poniżej, że on nie dla bydła, to nie wiem, czy dla koni?
UsuńPięknie wygląda, ale pielęgnacja takiej łączki nastręcza sporo problemów ... chcąc zachować kwiatki koszenie tradycyjną kosiarką spalinową odpada, pozostaje podkaszarka albo kosa spalinowa ... Dla pasjonatów jednak ok :)
OdpowiedzUsuńnoł, men. Kosisz na koniec sezonu, orzesz i wuala od nowa.
UsuńA ja mam dwie łąkowe rabaty na ogrodzie! Wcale nie są tylko dla pasjonatów (chyba, że owadzich obserwatorów) tylko raczej dla tych którym czasu nie starcza na staranne pielenie:) Są piękne, naturalne, całkowicie niekłopotliwe i jeszcze mało na wodę zachłanne. Jedyny problem... sąsiedzi dla których taka niesterylna i nieidealnie wystrzyżona łąka jest nieprestiżowa i nie spełnia wysokich standardów (??!)... Taki smutny kraj, niestety. Ale nie dajmy się:)
OdpowiedzUsuńtak, w dodatku sąsiedzi uważają, że samo zło się z takiej łączki sieje. Ale nie dajemy się :-)
UsuńDo Agniechy: krwiściąg na pastwisku jak masz bydło, to nie za bardzo. Lepiej, żeby nie jadło, mądre to nie zje ale po co sztucznie wprowadzać na pastwiska krwiściąg?
OdpowiedzUsuńPszcz.
O ja! Pięknie wyglądają te kwiatki :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia i temat bliski sercu. Łąki kwietne to przyszłość. Jesteśmy Fudnacją zajmującą się ich promowaniem zapraszam na nasze strony www.laka.org.pl i www.lakikwietne.pl
OdpowiedzUsuń